Autor: Jan (77.252.202.---)
Data: 2015-12-23 21:50
Dzięki Mateusz.
Marek, też byłem w szpitalu psychiatrycznym z tego powodu, mamy podobne doświadczenie.
Panie Adamie, teraz rozumiem, że ”to co Pan napisał”, to jest to, to poznanie tego wszystkiego, czyli inaczej wyzwolenie z niewoli grzechu, pełne poznanie prawdy. Tylko jednej rzeczy nie rozumiem. Bo z tego co Pan napisał wynika, że taka osoba, która doświadczy „tego wszystkiego”, tej mocy przyszłego wieku, to ma wtedy tę idealną samokontrolę-dar-łaskę, czyli wchodzi między żmije (nie igrając z pokusą), ale "nie upada nigdy w grzechach". Czy należy z tego rozumieć, że takiej osobie już nigdy nie zdarzy się zgrzeszyć, że taka osoba już nigdy nie grzeszy (ani lekko ani ciężko)?
I teraz, pamiętając to ostatnie zdanie, które napisałem - czy jeśli choć raz zdarzy się takiej osobie (osobie wyzwolonej, która - jak Pan napisał ""poznała to wszystko""), zdarzy się takiej osobie upaść zwyczajnie (nawet tylko raz) i zgrzeszyć ciężko lub nawet lekko, czyli po prostu raz upaść, bo pokusy będą do śmierci, a jesteśmy słabi jednak…….---- {{{czy może raczej jestem w błędzie, bo taka osoba, co to wszystko poznała i zakosztowała, nie jest już słaba w cale, już jest tytanem i właśnie te żmije i nie upada nigdy i nigdy nie grzeszy???}}}----…….to czy wtedy jeśli jednak zgrzeszy ciężko czy lekko, nawet choć jeden raz zwracając się w słabości ku marności, to wtedy następuje to co Pan napisał, czyli: ""taka dusza sama, świadomie już odrzuca to co zostało jej objawione, sama odrzuca tę cząstkę Nieba, bożej miłości, którą skosztowała już tu na ziemi. Jest jak świnia, która raz umyta wraca z powrotem do błota"”?
I wtedy nawet po tym jednym upadku słabościowym, rozumiem dzieją się te rzeczy co poniżej, czy tak? Oto one:
- pozostaje „jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników”
- jest „niemożliwe odnowić ku nawróceniu”
- „nie znajdzie miejsca na nawrócenie”
- „nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy”
- „podeptał Syna Bożego”
- „zbezcześcił krew Przymierza, przez którą został uświęcony”
- „obelżywie zachował się wobec Ducha łaski”
- „a [jednak] odpadli”
- „Krzyżują bowiem w sobie Syna Bożego”
- „wystawiają Go na pośmiewisko”
Chciałbym aby wybrzmiało w odpowiedzi to, czy dobrze Pana zrozumiałem, że taka osoba po wyzwoleniu i pełnym poznaniu prawdy w ogóle już nie grzeszy? Nie grzeszy nawet lekko? I czy właśnie jest tak, że każdy jej upadek po tym pełnym poznaniu prawdy, jest już tylko i wyłącznie grzechem ciężkim, bo jest wtedy ta pełna świadomość, a grzechy lekkie się nie zdarzają – czy może grzechy lekkie zawsze będą? I czy musi chodzić do spowiedzi, skoro byłoby tak że w ogóle nie grzeszy (bo jak Pan napisał „nie upadnie w grzechach” i te żmije)? Bo nie wiem czy to dobrze zrozumiałem, odnośnie tego, czy taka osoba już nigdy nie grzeszy, bo „nie upadnie w grzechach”. A co jak RAZ w słabości upadnie i zwróci się ku marności, mimo że jako dusza usprawiedliwiona jest w stanie wejść między żmije i być wystawiona na pokusy – to co wtedy? Przeraźliwe oczekiwanie na sąd i ogień przez resztę życia i nawrócenie już NIEMOŻLIWE?
Chciałbym, aby wybrzmiało w odpowiedzi to, czy po takim JEDNYM upadku (((mając to pełne oświecenie i będąc w takim stanie, że grzesząc nie robi się tego już w niewiedzy tylko w pełnej wiedzy, świadomości i dobrowolności))), to czy po takim JEDNYM upadku, te słowa: „„jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników”” - oznaczają, że taka osoba, aż do śmierci ma już czuć to okropne przerażenie i się bać, że straciła Łaskę i że czeka ją tylko piekło? Ma tak aż do śmierci czuć strach przez resztę życia i oczekiwać tylko na sąd i ogień przez resztę życia? To chciałbym aby wybrzmiało w odpowiedzi.
Czy po takim JEDNYM upadku, te słowa: „„niemożliwe odnowić ku nawróceniu, nie znajdzie miejsca na nawrócenie”” - oznaczają, że takiej osoby, z jakichś przyczyn (((na przykład Bóg cofa Łaskę i Miłosierdzie, co raczej niemożliwe, bo jest nieskończone lub druga wersja na przykład w tej osobie nie ma już żalu – no ale dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, więc też nie wiem))), z jakichś przyczyn nie da się już NIGDY nawrócić, bo jest to NIEMOŻLIWE? To oznaczają te słowa? I taka osoba ma już sobie dać spokój, bo czeka ją tylko piekło, bo NIGDY się nie nawróci, bo jest to zgodnie z tymi słowami NIEMOŻLIWE? Tak jest? Tu też chciałbym, aby wybrzmiało wyjaśnienie.
Czy może raczej jak taka osoba (((wciąż chodzi mi o osobę, która jak Pan napisał „doświadczyła tego wszystkiego – oświecenie/wyzwolenie” i RAZ świadomie w słabości zwróciła się ku marności i nie chodzi mi o wystawianie Miłosierdzia Pana Boga na próbę))), to czy może jak taka osoba poprosi o przebaczenie, to Bóg powie przez kapłana: „„nie bój się, już nie oczekuj tylko sądu i ognia, bo przebaczam tobie, zawsze przebaczam, Moje Miłosierdzie jest nieskończone, tylko żałuj, módl się, bądź gorliwy, bo w takiej sytuacji JEDNEGO upadku, „jednego powrotu do grzechu” nawet gdy byłeś w pełnym poznaniu prawdy i gdy każdy twój grzech jest już od tej pory zawsze w „wiedzy i świadomości”, to mimo tego wszystkiego przebaczam tobie i co więcej, MOŻLIWE jest twoje nawrócenie, bo dla Mnie nie ma rzeczy niemożliwych, bo Moje Miłosierdzie jest nieskończone i przebaczam ci to POJEDYNCZE, słabościowe zwrócenie się ku marności, choć rzeczywiście każdy twój grzech jest już od tej pory zawsze w pełni świadomy i tylko ciężki i chcę byś wiedział, że nie musisz w cale aż do śmierci czuć strachu przez resztę życia i nie musisz oczekiwać tylko na sąd i ogień, bo ci przebaczam ten JEDEN upadek przy pełnym poznaniu prawdy i zakosztowaniu darów i wyzwoleniu i nie bój się już””
Na koniec. Cytując Pana Panie Adamie: „Słowa Pisma Świętego dotyczą tego, który po poznaniu tego co napisałem postanowi wrócić do grzechu” – czy miał Pan na myśli taki powrót do grzechu w sensie ciągłego grzeszenia ciężkiego i świadomego, czy tylko chodziło Panu o POJEDYNCZY upadek jako to „wrócenie do grzechu”? I jakby Pan mógł powiedzieć, czy nawet jakby taki ktoś, kto miał pełne poznanie prawdy, a powrócił do grzeszenia ciężkiego nawet nie raz a wiele razy i ciągle i świadomie grzeszył i lubował się w tym, ale jednak po jakimś czasie opamiętał się i żałował (mimo że już kiedyś był usprawiedliwiony i miał pełne poznanie prawdy), to zawsze Bóg czeka z otwartymi ramionami na takiego kogoś, nawet na takiego człeka co był wyzwolony, miał pełne poznanie prawdy a wrócił do grzeszenia, ale jednak po jakimś czasie się opamiętał? I nawet dla takiej osoby jest wtedy zawsze MOŻLIWE nawrócenie o ile się opamięta i nigdy nie jest tak by ktoś miał przez resztę życia z przerażeniem oczekiwać na sąd i ogień?
I na koniec w związku z tym jeszcze spytam ostatecznie jakby podsumowując. Czy wtedy po takim POJEDYNCZYM upadku, w sytuacji pełnego poznania prawdy, słuszne jest czucie przeraźliwego oczekiwania na sąd i ogień? A powinno ono minąć w momencie spowiedzi i wyznania grzechu? I ja właśnie po spowiedzi powinienem przestać czuć to przeraźliwe oczekiwanie na sąd i ogień? Bo spowiedź właśnie, ta cudowna, jest tym ratunkiem o którym mówi św. Jan, czyli: „Dzieci moje, piszę wam to dlatego, żebyście nie grzeszyli. Jeśliby nawet kto zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca - Jezusa Chrystusa sprawiedliwego” – 1 Jana 2:1. I jest to ratunek nawet w sytuacji, gdy mając tę pełną świadomość i wyzwolenie i usprawiedliwienie, zdarzy nam się zgrzeszyć i w słabości zwrócić ku marności, to wtedy (jak pisze św. Jan) zawsze mamy Rzecznika wobec Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego? Czy właśnie do tego przypadku grzechu, zdarzającego się upadku, szczególnie właśnie w przypadku pełnego poznania prawdy pisał św. Jan? Że zawsze jest wtedy ratunek w spowiedzi i ZAWSZE mamy orędownika Jezusa Chrystusa?
Dalej św. Jan pisze: „On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko nasze, lecz również za grzechy całego świata” – 1 Jana 2:2. A więc Pan Jezus jest ZAWSZE dla nas ofiarą przebłagalną za grzechy i jeśli RAZ zgrzeszymy, upadniemy lub jak wcześniej pisałem, nawet powrócimy do grzeszenia, ale się opamiętamy to ZAWSZE mamy tę ofiarę za nasze grzechy i Ona nigdy się nie wyczerpuje? Tak? W sensie, że słowa: „nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy”, NIE OZNACZAJĄ, że jak zgrzeszymy ciężko po pełnym poznaniu prawdy, to już nie ma takiej ofiary, która gładziłaby ten grzech? Że nie znaczy to, że ofiara Chrystusa już nas nie obmywa, bo ZAWSZE zgładzi nasz każdy grzech popełniony czy to w pełnym czy niepełnym poznaniu prawdy? ZAWSZE, czyż tak? Wprawdzie stał się straszny grzech, bo „zbezcześciło się krew Przymierza, przez którą zostało się uświęconym”, ale zawsze jest możliwość przebaczenia tego grzechu i że zawsze jest ofiara za ten grzech? Czyż tak?
Och to bym chciał wiedzieć. Wiedzieć, że ja mam szansę na zbawienie i nawrócenie, i że zawsze jest możliwość powrotu, ZAWSZE. Wcale nie chcę pisać, że mam ochotę grzeszyć i wystawiać Miłosierdzie Boga na próbę, czy kogoś namawiać do tego. Nie, ale chcę wiedzieć, że w obliczu słabości, upadku, nawet przy pełnym poznaniu prawdy, jest zawsze możliwość powrotu. Jeśli tylko się opamiętamy i będziemy wzywać Miłosierdzia Boga i korzystać z sakramentów, starać się, walczyć z pokusą, modlić.
Chciałbym, aby z tego wszystkiego co tu odpowiadający piszą wynikła odpowiedź dla kogokolwiek kto to czyta a znalazł się w takim strachu, że myśli, że nie ma już dla niego szansy na zbawienie i codziennie z przerażeniem oczekuje tylko na sąd i ogień i nie wie czy jest jeszcze MOŻLIWE nawrócenie, czy może jest NIEMOŻLIWE, a chce do Boga i żałuje, aby się dowiedział i poznał prawdę o tym. Prawdę o Bożym Miłosierdziu, i wiedział, że zawsze Bóg czeka z Miłosierdziem na opamiętanie, nawet jeśli się powróci do grzechu po pełnym poznaniu prawdy, że zawsze jest szansa powrotu, że nawrócenie jest ZAWSZE MOŻLIWE, że zawsze jest Ofiara Chrystusa za grzech i że zawsze jest szansa na zbawienie, jeśli się chce porzucić grzech i się opamięta i błaga się o Miłosierdzie Pana Boga, to On się zlituje i ponownie obdarzy Łaską, ponownie, bo po grzechu ciężkim przy pełnym poznaniu prawdy. A więc – czy jest tak właśnie?
Niech odpowiadający napiszą.
Dziękuję w imieniu wszystkich, którzy z przerażeniem oczekują tylko na sąd i ogień i myślą, że już koniec i że niemożliwe jest ich nawrócenie, a bardzo chcą wrócić do Boga i być zbawieni, a nie chcą grzeszyć. Oby przyszła do tych Wiara, Nadzieja i Miłość i pocieszenie. Dobra Nowina o Bożym Miłosierdziu i Jego Dobroci i Miłości.
|
|