logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Piotr Błaszkiewicz
W drodze do ziemi obiecanej
List
 


Z perspektywy czasu

Mówiąc o świecie Biblii, nie możemy milczeć o Bogu. Ja mogę powiedzieć o Nim tylko to, kim jest dla mnie. By to zrobić, muszę opowiedzieć o moim życiu, na które dziś, dzięki Biblii, patrzę inaczej niż przed laty.
 
Urodziłem się w rodzinie katolickiej jako szóste z siedmiorga dzieci (ósme jest w niebie, zmarło przed narodzeniem). Pochodzę z Wielkich Oczu. Przed wojną było to miasteczko trzech narodowości, trzech religii i trzech kultur. W jednym mieście żyli obok siebie Polacy, Ukraińcy i Żydzi. Mój ojciec przed wojną był czeladnikiem u Żyda, krawca Hal-perna. Ze wspomnień taty i długich opowieści w zimowe wieczory dowiedziałem się o zwyczajach, obrzędach i tradycjach żydowskich. Synagoga (dzisiaj w trakcie renowacji) i kirkut były odniesieniem tego żydowskiego świata.
  
Nasz dom był zawsze pełen ludzi. Do taty - naczelnika straży pożarnej i krawca jednej osobie - przychodzili klienci i strażacy schodzący z nocnej zmiany. Wszystko to sprzyjało atmosferze opowiadania i słuchania opowieści, które jako dziecko wprost chłonąłem. Opowieści o żydowskich sąsiadach, o ich świecie i nieodłącznej im Biblii wydawały mi się wówczas legendą, odległą historią, zaprawioną trochę sentymentalizmem ojca. Po latach odkryłem, jak głęboki związek mogą one mieć z moim życiem. Mama miała szczególnie zamiłowanie do czytania książek i Biblii (po kryjomu rozprowadzanej wtedy - bo były to lata 60. - po domach). Dzięki ojcu poznałem więc tradycje i zwyczaje religii żydowskiej i katolickiej w przekazie ustnym, a dzięki mamie - przez głośne czytanie. Z dzieciństwa pozostało mi pewne wspomnienie, które do dzisiaj pozwala mi konfrontować wydarzenia mojego życia z Bogiem.
 
Tata wiele razy opowiadał, jak w czasie wojny został skierowany "na roboty" do Niemiec, do kopalni węgla. Gdy wyjeżdżał, dostał od swojej mamy - a mojej babci - różaniec i obrazek Jezusa Ukrzyżowanego. Ojciec trzykrotnie uciekał z kopalni, za co został skierowany do obozu pracy pod ścisłym nadzorem. Jak mówi, tylko dzięki Opatrzności Bożej zamiast do obozu trafił jednak do bauera, u którego pracował na roli. Tam poznał swoją przyszłą żonę, a moją mamę. Powtarzał wiele razy: "Synu, Bóg przez różaniec i ten święty obrazek uratował mi życie. Różaniec i obrazek przez lata pracy w Niemczech zawszenosiłem przy sobie". Tenże nieco podniszczony obrazek był zawieszony nad drzwiami w naszym domu.
 
Droga Abrahama

Kiedy sam założyłem rodzinę, miałem plan na to, jak powinno potoczyć się moje życie, jak będzie wyglądało moje małżeństwo. Wszystko legło w gruzach, gdy po kilku latach małżeństwa wciąż nie mogliśmy z żoną mieć dzieci. Jeździliśmy do kolejnych specjalistów, nic nie pomagało. Męczyło mnie też moje rozdwojenie w przeżywaniu wiary. W kościele byłem kimś innym, a w domu i w pracy kimś innym, raz chrześcijanin, raz ochrzczony poganin. Przeżywałem kryzys małżeństwa i tożsamości religijnej. Zbawieniem dla mnie były katechezy wspólnoty neokatechumenalnej. Bóg mnie odnalazł w moim "dołku". Najpierw rozpoznałem swoje rozdwojenie w przeżywaniu wiary i usłyszałem dla siebie Dobrą Nowinę: Bóg mnie kocha i nie gorszy się tym, że wciąż Go zdradzam. Na katechezach usłyszałem też opowiedzianą na nowo historię Abrahama i odnalazłem w niej wszystko to, co mnie spotkało, mój największy ból. Zrozumiałem moją historię i mój krzyż - brak syna. Razem z żoną ruszyłem w drogę do wiary dojrzałej.

 
1 2 3  następna
Zobacz także
ks. Dariusz Salamon SCJ
Liberalny świat popiera aborcję w imię wolności kobiety, ale mało kto przejmuje się syndromem poaborcyjnym u kobiet, które się jej poddały. Ten sam postępowy świat bardziej troszczy się o dolę bezdomnych psów i kotów, niż o los nienarodzonych dzieci! Żyjemy w świecie, który bardzo ceni sobie wolność jednostki...
 
ks. Dariusz Salamon SCJ
Orędzie fatimskie jest przede wszystkim naglącym wezwaniem do nawrócenia, pokuty i modlitwy. Jest to wezwanie z gruntu ewangeliczne. Na tym polega jego waga i autorytet. Maryja, ilekroć się objawia, nigdy nie przynosi nowości, ale zawsze pragnie przypomnieć orędzie swojego Syna zawarte na kartach Nowego Testamentu. 
 
ks. Jean-Roudolph Kars
Jestem z pochodzenia Żydem. W wieku 29 lat byłem już dość znanym pianistą. Pomimo jednak tego, że moja muzyczna kariera rozwijała się dobrze, znalazłem się wówczas w dramatycznej sytuacji osobistej. W sytuacji, która wydawała mi się zupełnie bez wyjścia. Moja siostra, która w tym czasie mieszkała w Anglii, była zaangażowana w charyzmatyczny ruch Odnowy w Duchu Świętym...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS