logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Marie-Dominique Philippe
Iść za Barankiem
Wyd Marianow
 


Marie-Dominique Philippe
Iść za Barankiem - Światłość świata
Wydawnictwo Księży Marianów
Warszawa, luty 2007
stron 264
ISBN 978-83-7502-065-6
format książki 125x195 mm
cena 29,00 zł
 
Kup tą książkę

 
Wejście w ostatni tydzień
 
Gdyby Jezus nie powiedział: “Ja jestem zmartwychwstaniem”, nie moglibyśmy wkroczyć w ostatni tydzień, gdyż nie wiedzielibyśmy, że tajemnicę tego ostatniego tygodnia trzeba przeżywać od wewnątrz, w zwycięstwie miłości. Życie Krzyżem z zewnątrz jest straszne, nie do wytrzymania dla naszej ludzkiej natury, dla naszej wrażliwości. Krzyż jest “głupstwem” dla naszego umysłu i ”zgorszeniem” dla naszej wrażliwości, ale przeżywany od wewnątrz jest mądrością, gdyż jest Zmartwychwstaniem. Nigdy nie przeciwstawiajmy dialektycznie Krzyża i Zmartwychwstania: czyńmy jedność w miłości; a jedność w miłości – to tajemnica Zmartwychwstania. Właśnie to powinny nam uświadomić wielkie tajemnice walki, które nas przygotowują na Wielki Tydzień. Nie możemy wejść w Wielki Tydzień, jeśli nie przeżyliśmy tych tajemnic walki, i w tym ostatnim tygodniu pozostają one obecne. Kościół jest Kościołem walczącym, i każdy z nas musi być dla Chrystusa Kościołem walczącym. Nie mamy prawa rezygnować, musimy walczyć do końca. Musimy walczyć w miłości, przez tajemnicę Zmartwychwstania, na wzór Baranka.
 
Jeśli jesteśmy w ostatnim tygodniu, to musimy zrozumieć, że walka będzie się toczyć do samego końca, tak jak to było u Chrystusa. Zaś ostatni moment walki to akt wolności Jezusa: oddaje On dobrowolnie swojego ducha w ręce Ojca. Kościół musi strzec swojej wolności aż do końca, aby dobrowolnie złożyć siebie w ofierze i uwielbić Ojca. A Kościół to my, i musimy pośród tych walk zachować wolność, która nieustannie ma wzrastać: wolność wewnętrzna, wolność chwały dzieci Bożych. II Sobór Watykański kładł wielki nacisk na wolność. Zresztą są to fragmenty trudne do zrozumienia. Patrząc na to z zewnątrz, niektórzy powiedzą, że Kościół zaraził się dzisiejszym liberalizmem. Nie mamy prawa tak mówić. Powinniśmy mówić, że Duch Święty chce nam przez to uświadomić, iż w dzisiejszej walce (a jest ona zacięta i sięga głęboko) musimy mieć coraz większą wolność – wolność dzieci Bożych.
 
Dzisiaj Kościół (i prawo kanoniczne) zostawia każdemu wiele swobody. Dlaczego? Abyśmy mieli większą świadomość osobiście dokonywanych wyborów. Wielu ludziom w Kościele groziło, że ograniczą się do podążania za stadem, nie podążając naprawdę za Chrystusem. Iść za stadem i iść za Chrystusem to nie to samo! Kiedy idziemy za stadem, to podążamy za baranem, który jest przed nami. Może być głupi, to nieważne: idziemy za nim, nie stawiając sobie pytań. W rzeczywistości mamy iść za Chrystusem! Każda owca idzie za Chrystusem, a nie za stadem. Jeśli Kościół daje dzisiaj znacznie więcej wolności, to po to, aby każdy z nas lepiej zrozumiał, że całe jego życie jest wolnym wyborem miłości; aby każdy, związany z Jezusem bardziej bezpośrednio, w wolnym wyborze miłości, mógł głębiej żyć ostatnią chwilą życia Chrystusa, kiedy oddaje On swojego ducha w ręce Ojca – najwyższy akt adoracji Jego ludzkiego serca, ostatni akt miłości. Właśnie dlatego wspólnoty w Kościele powinny przeżywać w całej czystości powrót do tego, co w Ewangelii najgłębsze: ponad walkami, ponad pozorami, Jezus oddaje swego ducha w ręce Ojca.
 
Trzeba próbować to wszystko zrozumieć, a Ewangelia Jana pokazuje nam to, jeśli chcemy to zobaczyć. To, czym żyjemy, jest więc wspaniałe (nawet kiedy jest trudne), ponieważ zobowiązuje nas do pójścia dalej w wyborze miłości i w bardziej osobistym dokonywaniu tego wyboru. Zobowiązuje nas do bardziej bezpośredniej więzi z Jezusem i bardziej bezpośredniej więzi z braćmi. Ilekroć bowiem bardziej bezpośrednio wiążemy się z Jezusem w coraz większej miłującej wolności, tym bardziej bezpośrednio wiążemy się też z naszymi braćmi w wyborze większej miłości, gdyż wybieramy naszych braci w takiej mierze, w jakiej wybieramy Jezusa. Kiedy oddajemy ducha w ręce Ojca, to kochanie sąsiada staje się łatwe. W miłości zawsze trudne jest jutro; trwanie w wieczności jest łatwe. A kiedy oddajemy ducha w ręce Ojca, jesteśmy w wieczności, w wieczności przeżywanej aktualnie, w chwili obecnej. I wtedy zawierzenie staje się łatwe w sposób nadprzyrodzony. To nie usuwa trudności, ale staje się łatwe w sposób nadprzyrodzony, gdyż sam Jezus bierze nas w posiadanie.
 
Jest zatem bardzo ważne, byśmy starali się (w osobistej modlitwie, w życiu kontemplacyjnym, w naszych codziennych zmaganiach) żyć tajemnicą siedmiu przejawów obecności Chrystusa. Ojciec daje nam swojego Syna, a Duch Święty, Gołębica, prowadzi Baranka, prowadzi Oblubieńca. Gołębica, która stanowi jedno z Synem, jest nam dana i daje nam Syna, Oblubieńca, Baranka. Mamy więc żyć siedmioma przejawami obecności poprzez Ducha Świętego i zrozumieć, że to On uczy nas patrzeć na Jezusa jako na Chleb, Światłość, “JA JESTEM”, Bramę, Dobrego Pasterza, Syna, Zmartwychwstanie. Przywyknijmy do tego siedmiorakiego spojrzenia, które składa w nas Duch Święty; nie pozwoli ono popaść w utarte koleiny. To spojrzenie nieustannie odnawia nas w miłości i pozwala nam patrzeć na naszych braci w świetle Jezusa. Jeśli bowiem Jezus jest obecny w walce, to nasi bracia też są tu obecni, a zatem istnieje tu wymaganie miłości braterskiej, która ma być przeżywana z coraz większą mocą.
 
(…)

Zobacz także
Piotr Jordan Śliwiński OFMCap
Dzisiejsi miejscy magowie, astrolodzy, numerolodzy mają wynajęte przestronne lokale w centralnych punktach miasta, lokale z poczekalniami niczym u lekarza, w których królują sekretarki. Współczesny miejski „czarownik” jest najczęściej wyekwipowany nie tylko magicznie. Posiada dobry komputer, z którego błyskawicznie wydrukuje każdemu spersonalizowany horoskop. Można się z nim umówić korzystając z faksu, zadzwonić na komórkę... 
 
Sławomir Rusin

Dla pierwszych chrześcijan Bóg – bardziej niż groźnym Sędzią – był troskliwym Opiekunem, czego najlepszym dowodem była niecierpliwość w oczekiwaniu na Paruzję. Jeśli kogoś dotykała z Jego strony kara, to rzadko i głównie na skutek wielkiej zatwardziałości serca. Karani byli nie tyle chrześcijanie, co ich prześladowcy lub heretycy. Jednak gdy już stwierdzono, że kogoś owa kara dotknęła, bywało że ku przestrodze opisywano ją z dbałością o najdrobniejszy szczegół. 

 
Piotr Koźlak CSsR
Chcemy wziąć sobie do serca słowa zawarte w jego Drugim liście do Koryntian: Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia. Dla głosicieli słowa Bożego ważne jest to „teraz”. Każdy czas jest zatem dobry, by głosić Ewangelię. Właśnie nasze, obecne czasy to dzień zbawienia. 

Z ks. abpem Józefem Kupnym, ordynariuszem archidiecezji wrocławskiej rozmawiał Piotr Koźlak CSsR
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS