logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Anna Lis
Kapłan i kobieta w relacji osobowej
materiał własny
 


Kapłan powinien zatem kochać kobietę będącą w Kościele, jak każdego innego chrześcijanina, jednak ta postawa powinna być świadomie kształtowana. Kobieta natomiast nie powinna traktować kapłana jak każdego innego tzw. „wolnego” mężczyznę, co wyraża się m. in. w sposobie zwracania się do kapłana przez używanie zaimka osobowego „ty”. Kapłan, który świadomie zgadza się na taki rodzaj relacji, krzywdzi kobietę, Kościół (dla którego jest kapłanem) i siebie.
 
Interesujące byłyby badania eksperymentalne w tym względzie. Wydaje się jednak, że dla tej konkretnej kobiety on nie jest już duszpasterzem, ale kolejnym znajomym, stąd też ta kobieta może mieć trudności np. w przyjmowaniu sakramentu pojednania u tego księdza. Mogą się wręcz rodzić pragnienia właściwe małżonkom.
 
Jeżeli kapłan jest per „ty”, wówczas zaciera się różnica między człowiekiem wolnym, a poślubionym Bogu[9]. Kapłan jest nośnikiem sacrum i nie może o tym zapominać w żadnej sytuacji swojego życia, prywatnego czy publicznego. Relacja dotyczy wzajemnego oddziaływania na siebie osób. Żadne nasze czyny, słowa czy gesty nie pozostają bez wpływu na drugą osobę, dlatego jeżeli kobieta ma opory przed przystąpieniem do sakramentu Bożego Miłosierdzia u konkretnego księdza, to znaczy, że kapłan popełnił jakiś błąd w kształtowaniu wzajemnej relacji. Jeżeli natomiast kapłan ma jakieś opory przed spowiadaniem kobiety, to wówczas rodzi się wątpliwość czy jego postawa pasterska jest dojrzałą i odpowiednio ukształtowaną. Należy bowiem pamiętać, że kapłan jest sługą dla wszystkich, a nie dla wybranych. Im człowiek częściej korzysta z sakramentu pojednania, tym bardziej jego sumienie staje się wrażliwe na najmniejsze nawet grzechy[10]. Z tej racji kapłan nie powinien ograniczać nikomu kontaktu z Jezusem miłosiernym.
 
Ważna jest w tym względzie roztropność, aby na przykład skrupulanci nie wpadali w jeszcze większe skrupuły. W takich sytuacjach sprawdza się prawdziwa miłość kapłana, która jest cierpliwa, łaskawa, nie unosi się gniewem, we wszystkim pokłada nadzieję (por. 1 Kor 13,1–13).
 
Pojawia się tu problem, czy w związku z tym jest możliwa przyjaźń między kapłanem i kobietą. Według ks. Józefa  Pastuszki „przyjaźń jest wzajemną życzliwością, opartą na obopólnej komunikatywności. Prawdziwa przyjaźń jest możliwa między dwiema osobami, które dążą do wspólnoty myśli i uczuć, odczuwają potrzebą duchowego obcowania, pragną mieć te same poglądy i zajmują podobną postawę życiową”[11]. Przyjaźń jest zatem bardzo wymagająca, jest obustronna i wyraża się we wzajemnym zaufaniu, szczerości, przebywaniu ze sobą, wzajemnym dzieleniu się tym, co radosne i trudne.
 
W tej perspektywie należy stwierdzić, że przyjaźń między kobietą a kapłanem jest możliwa, choć wymaga pewnej dojrzałości, jak było to w przypadku św. Klary i św. Franciszka oraz wielu innych[12].
 
Chrześcijanin to człowiek kochający. Kapłan jest powołany przez Miłość, z miłości i do miłości. Bóg chce darzyć człowieka miłością nieustannie, w każdej sytuacji, przez każdego człowieka, a w szczególny sposób przez kapłana. Całe życie sakramentalne, które uobecnia kapłan jest wyrazem miłości Boga, ale również ma być przedmiotem szczególnej troski i zaangażowania kapłana. „Kapłańska tożsamość objawia się w «twórczym» rozwijaniu przejętej od Jezusa Chrystusa miłości dusz”[13].
 
Miłość, zwana popularnie platoniczną, zdarza się w relacjach kapłan (ewentualnie kleryk) — nastolatka czy kobieta „dojrzała” (chodzi tutaj o wiek, a nie dojrzałość w sensie psychicznym). Taki układ wprowadza wiele chaosu w życie kapłana i kobiety, co niekiedy może przerodzić się w obopólne zaangażowanie i kończyć odejściem od kapłaństwa[14]. Zaangażowanie uczuciowe młodej dziewczyny w kapłanie czy kleryku, może spowodować w przyszłości problem ze znalezieniem sobie męża[15].
 
 Jan Paweł II w Liście do kapłanów na Wielki Czwartek 1995 roku pisze: „Kiedy w jego odniesieniu do jakiejś kobiety dar i wybór celibatu kapłańskiego są zagrożone, wówczas kapłan musi walczyć o dochowanie wierności swojemu powołaniu” (nr 5). Kapłan w swojej posłudze może czuć się czasami osamotniony, nierozumiany, zwłaszcza kiedy staje wobec trudnych zadań duszpasterskich, i dlatego może szukać jakiegoś wsparcia czy poczucia akceptacji. W obliczu wielu propozycji, jakie w tej sytuacji daje „świat”, kapłan może wybrać jedną z nich, nie koniecznie tę właściwą, dlatego tak ważne jest wsparcie współbraci w kapłaństwie. Delikatna obecność, dyskrecja ze strony kapłanów, które pomogą przetrwać trudne doświadczenia, umacniając wzajemnie wiarę, nadzieję i miłość.
 
 Powstaje w tym miejscu jeszcze jedno pytanie, czy można mówić o miłości między kapłanem a kobietą w ścisłym tego słowa znaczeniu. Miłość zakłada wolność, całkowite oddanie się (dar z siebie), a to zostaje w punkcie wyjścia wykluczone, ponieważ kapłan jest osobą, która złożyła dar z siebie. Kapłan jest osobą poświęconą Bogu nie tylko duchowo czy fizycznie. On jest poświęcony cały, dlatego należy mówić raczej o pożądaniu, o emocjonalnym zaangażowaniu, jakie może się zrodzić, a nie o miłości.
 
Miłość jest pojęciem szerszym. Należy pamiętać o różnicy, jaka zachodzi między miłością pasterską a miłością małżeńską. Bóg nie daje nigdy dwóch powołań jednocześnie jednej osobie. Powołanie małżonków jest innym niż powołanie kapłańskie. Rzeczywiście może pojawić się problem słusznego odczytania powołania w indywidualnym wymiarze, ale pewien błąd, nieumiejętność czy niedojrzałość, nie mogą przekreślać czy zmieniać istoty kapłaństwa, małżeństwa czy miłości, wprowadzając zamieszanie pojęciowe. Taki stan nieuporządkowania jest wygodny dla tych, którzy wprowadzili bałagan we własne życie. Teraz nie widząc możliwości wyjścia z kłopotliwej dla nich sytuacji, chcą ustawić się w wygodnej pozycji i próbą racjonalizacji uspokoić własne sumienie. Zaistniałą trudną sytuację wygodniej jest tłumaczyć „miłością”, gdyż wobec takiego argumentu, rodzi się współczucie dla „wielkiej, wspaniałej miłości”, której dwoje ludzi nie może zrealizować. W tej sytuacji pomijany jest osobowy Bóg, nikt bowiem nie definiuje pojęcia „miłość”, pod którym rozumie się pożądanie, a nie to, co jest istotą miłości — mianowicie dar z siebie, który zawsze kosztuje.
 
 
 
Zobacz także
Ks. Mieczysław Piotrowski TChr
"Moje nieszczęście rozpoczęło się w wieku 12 lat, kiedy zacząłem czytać "Bravo" - pisze Łukasz. Wtedy rozpoczęły się moje niewinne "zabawy" ciałem, nie przypuszczałem, że będą one przyczyną największego bólu jakiego doznałem w życiu. Dzisiaj mam już 20 lat. Czy nie brzmi to dumnie? Tak, oczywiście, ale kto mógłby przypuszczać, że w wieku 20 lat można czuć się staruszkiem, który jest już zmęczony życiem i z całego serca pragnie dla siebie jak najszybszego końca, bo nie potrafi sobie poradzić z problemem, którym jest samogwałt".
 
Ks. Mieczysław Piotrowski TChr
Co roku latem media informują, że wakacje to czas wzmożonej niewierności małżeńskiej. Według ostatnich badań, Polacy zdradzają coraz częściej. Badania na ten temat oparte są na deklaracjach respondentów, a ze szczerością odpowiedzi bywa różnie. Poza tym aspekt ilościowy zdrad małżeńskich nie jest najważniejszy...
 
Wiesława Stefan
Przygotowanie do małżeństwa, jak również do decyzji o małżeństwie, rozpoczyna się od pierwszych chwil życia człowieka, ale kształtuje się i utrwala mniej więcej w ciągu 20. lat życia. Wiele doświadczeń wczesnego dzieciństwa ma nieuświadomiony wpływ na to, jak i kogo w dorosłym życiu wybieramy, co czujemy i jak reagujemy. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS