logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Lucyna Kobełecka
Katecheta na wakacjach
materiał własny
 


Miałam szczęście kilka dni spędzić we Francji i przyglądać się życiu Secteur Pastoral Vexin Quest, czegoś, co chyba nie ma w organizacji ani nazewnictwie Kościoła w Polsce swojego odpowiednika. Pod względem terytorialnym przypomina duży dekanat, tworzy go dwadzieścia osiem parafii, ale ma jednego proboszcza, więc bardziej kojarzy się z parafią, taka parafia-matka.

Odwiedziłam 13 kościołów należących do tego „sektora”, do pozostałych 14 nie zdążyłam.   Należy do niego 16 tys. wyznawców a obejmuje powierzchnię ok. 400 km kwadratowych.  Od siedziby duszpasterzy znajdującej się na jego skraju, do niektórych kościołów jest 30 km drogi! Opiekę duszpasterską sprawują tylko trzej księża: proboszcz z Polski ks. Stanisław Boroń, wikary (z Beninu) dzielący czas między parafię i studia, i 92-letni! ksiądz emeryt (ze Szwajcarii). Jak są w stanie podołać? Nie wiem. Pewnie ks. proboszcz długo mógłby o tym mówić, tylko kiedy znalazłby na to czas?
Nie sposób uniknąć porównań do naszych warunków.

Najpierw to co widoczne dla oczu: Urokliwe, stare, spokojne miasteczka, małe kamienne domy, niektóre uliczki tak wąskie, że bez chodników a w każdym, nawet w najmniejszym zakątku mnóstwo zieleni i kwiatów, żwirowane ścieżki, mieszkańcy pozdrawiający się z uśmiechem, ale są widoczni dopiero po południu, w ciągu dnia trudno spotkać kogokolwiek! „We Francji się pracuje” usłyszałam wyjaśnienie.

A świątynie?
Na próżno szukać czerwonych lampek przy tabernakulum, gdyż nie przechowuje się Najśw. Sakramentu (znajdę dopiero trzy dni później, w Notre Dame i Sacre Coeur), bo nie ma możliwości odprawienia mszy św. każdego dnia. Już rozumiem czemu wchodzący nie przyklękają.

Tylko jeden z tych kościołów, które odwiedziłam wybudowano po wojnie, ponieważ poprzedni został zbombardowany. Pozostałe pochodzą z XII-XVI wieku. Dla mnie to skarby, bezcenne zabytki, piękne, z kamienia, który wydała ta ziemia, z wiekowymi sprzętami. Niemi świadkowie kilku wieków. Skoro trwają do dziś to widać solidnych miały budowniczych.  Kamienne portale i ołtarze wydają się delikatne jak koronki. Często pobudowane na cmentarzach bez słów przypominają „świętych obcowanie, ciała zmartwychwstanie”.

Ale ich stan dzisiejszy? Pierwszy z nich: bryła w stylu renesansowym, przestronne wnętrze, neogotyckie okna, kamienne rzeźby, pięćsetletnia, kamienna chrzcielnica (foto). Świątynia piękna, ale martwią pęknięcia ścian, stropów, filarów, rysy biegnące od stropu do ziemi. W załamaniach dachu, między mchem wschodzą wytrwale jakieś rośliny, choć ksiądz proboszcz przy kolejnych wizytach na dachu pewnie je przegania.. Wewnątrz żadnych kwiatów, kamienne posadzki pewnie kiedyś  były równe ale dawno o tym zapomniały, nie ma zapachu kadzidła z mojego kościoła, jest wilgotne, nieświeże powietrze. Jeszcze parę świątyń jest w tak dobrym stanie.

A inne? Wołają o pomoc. Zdarzało się, że między ścianę a tynk mogłabym wsunąć dłoń, dotknięcie fugi wywołuje stróżkę sypiącego się piachu, pleśń wspina się po ścianach i filarach, bywa, że ołtarze i konfesjonały walczą z kornikami, ławki raczej nie mają komu służyć. Witraże uzupełniane zwykłym szkłem tracą swą urodę. Nie ogrzewane, nie wietrzone wnętrza pachną stęchlizną. Przez szpary w drzwiach spokojnie wchodzi wiatr. To nie znaczy, że ludzie o nich zapomnieli, że nie chcą zadbać. Dbają i odnawiają na miarę swoich możliwości. Ale ani merostwa, ani nieliczni parafianie nie są w stanie ich utrzymać, remontować według naszego pojęcia troski o świątynię jako dom Boga albo po prostu o zabytek.

Nie jest to żaden zarzut, broń Boże, ale zaskoczenie (zwłaszcza w porównaniu z „moimi” kościołami) i żal, że to aż tak, że czas zrobił swoje i że takie piękno przemija. A nie jest to odległa, zapomniana przez wszystkich prowincja, bo zaledwie o godzinę drogi od Paryża. I wiele pytanie - jak mogło do tego dojść? Ile lat jeszcze przetrwają? Czy kiedykolwiek doczekają się renowacji czy też popadną w ruinę? A może nie mają dla kogo trwać?  Może we Francji tak wiekowe budynki nie budzą zdziwienia? Pewnie jest ich zbyt wiele by starczyło troski i środków materialnych. A może troska skupia się na wspólnocie, człowieku,  a potem na budynkach?

 

 
1 2  następna
Zobacz także
Emilia Dziubak
Istotnym aspektem jest obecność wszystkich rodziców na ważnych uroczystościach w szkole. Jeżeli jest impreza klasowa, przedstawienie czy turniej, to rodzice powinni z całych sił i z zaangażowaniem kibicować. Po prostu wiedzieć, co się dzieje w szkole, i wspierać dzieci. Z perspektywy rodzica sprawa wydaje się prosta: kiedy mam czas i ochotę, to pomagam, w końcu chodzi tu o moje dziecko i jego czas spędzony w szkole. Jednak na czym polega pomaganie? 
 
Emilia Dziubak

Kiedy biologiczna mama nie może wypełnić swojej roli, znajduje się ktoś, kto adoptuje, kto staje się rodziną zastępczą. Nie zajmie jej miejsca, ale zrobi wszystko, by pustka po mamie bolała jak najmniej.

 
Emilia Dziubak
Jednym z najistotniejszych problemów „kaznodziei dziecięcego" jest wypracowanie oryginalnych i prostych pomysłów na przekazanie małym odbiorcom treści Bożego Objawienia. Mając do czynienia z taką a nie inną „publicznością", nie da się zwyczajnie przeczytać lekcji i wygłosić standardowego kazania. „Dorosły" sposób przekazywania wiary okazuje się na ogół nieskuteczny. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS