logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Ponikiewski
Kultura funeralna umiera
materiał własny
 


 Kultura funeralna zostaje zepchnięta przez ponowoczesną rzeczywistość ze sfery społecznej do sfery prywatnej.
O ile jeszcze do niedawna śmierć i sama żałoba, była smakowana przez całe społeczeństwo, o tyle dziś spycha się ją do sfery prywatnej danej osoby. Wydaje się, że niespełna kilka lat wcześniej, noszenie żałobnych kolorów, czy publiczne wyrażanie smutku z powodu utraty bliskiej nam osoby, nie napawało nikogo odrazą. Teraz sprawy mają się z goła odmiennie, gdyż kultura śmierci, redukowana jest z obrzędu społecznego do obrzędu jednostki. Dzielenie się cierpieniem z innymi, jest uznawane za coś nagannego, nieodpowiedniego, a wręcz niekulturalnego, mając na myśli pewne nowoprzyjęte etykiety zachowań społecznych.
  
Winę za taki stan rzeczy, ponosi współczesna kultura masowa, nastawiona na młodość i równocześnie odrazę do śmierci, jako czegoś nieopłacalnego.
Żyjemy w zglobalizowanym społeczeństwie, które opiewa młodość, zaś gani śmierć wraz z każdym jej przejawem. Dziś śmierć nie ma niejako prawa do zajmowania sobą przestrzeni społecznej. Człowiek zagubiony w przesiąkniętym relatywizmem i materializmem świecie, nie potrafiąc uporać się z problemami egzystencjalnymi, ucieka od nich, starając się je zdewaluować lub też zdehumanizować w sferze kulturowej.
Proces dewaluacji śmierci, rozpoczął swój żywot, wraz z dominacją nauki nad religią. Religia, jako naturalny sposób radzenia sobie z problemami egzystencjalnymi, przez długi okres dziejów ludzkości, pełniła funkcję równowagi, między życiem a śmiercią. Teraz jednak, religia ustępuje pola nauce, która mając u swych podstaw narzędzia empiryczne, nie może stwierdzić, czy czegoś nie ma, lecz jedynie czy coś jest i to w sensie substancji materialnej. Sprawując władzę, wprowadza pustkę w przestrzeń duchową.
Do niedawna śmierć była czymś ludzkich i po prostu naturalnym. Przedstawiana jako odwieczny cykl, nie napawała grozą i lękiem, lecz odczarowywała procesy narodzin i biologicznego zgonu. Dzisiejsze zdehumanizowanie, polega na stworzeniu jej nowego, jakże nieprawdziwego wizerunku. Wizerunku odczłowieczonego, który zamiast wpasowywać się w normalny cykl świata, zdaje się być czymś wrogim oraz nawet nienormalnym, czymś odciętym od eidos człowieka, co egzystuje, gdzieś na zewnątrz jego, nie stanowiąc już pewnej znamiennej i przecież naturalnej części składowej samej istoty ludzkiej.
Jedynym wyjściem, okazuje się samooszukiwanie, które ma swoje przejawy na poziomie świąt do niedawna jeszcze natury religijno-obrzędowej. Znamiennym przykładem może tu być Halloween. Przesiąknięty konsumpcjonizmem świat, okazał się być zdolnym do nakładania na przeróżne formy obrzędów swoich rynkowych mechanizmów- na obrzędy, zdawało się tak silnie zakorzenione w naszej kulturze tradycji.

Rozkład zastępuje się zabawą i chęcią zarobku, a żałobę kolorowymi cukierkami. Niegdyś produkujące tożsamość święta, dziś produkują tony zagubionych ludzki.
Zastępowanie i wypieranie z kultury zagadnień oraz faktów natury egzystencjalnej, powoduje brak refleksji na poziomie jednostki, która w pewnym momencie swojego życia, staje przed odwiecznym kamieniem milowym- kamieniem Końca. Nie przygotowana na takie spotkanie gubi się w systemie, jaki wydawał się jej wręcz doskonały, przyjazny, ciepły, młody i pociągający, a już na pewno nasuwający odpowiedź i rozwiązanie na każde pytanie.

Proces umierania, trwa przez cały czas, o czym zdajemy się zapominać, uznając śmierć za swoisty, końcowy punkt.
Wszystko wciąż umiera. Nieuchronnie zbliżamy się do końca swojego życia na Ziemi. Wypieramy jednak tą prawdę ze społecznej świadomości i tym samym tracimy kontakt z samą ideą śmierci, która zawiera w sobie wiele ważnych oraz pożytecznych wskazówek w tym, jak żyć. Umieranie bowiem, jest jedynym procesem, jaki zmusza nas do zastanowienia się nad swoją egzystencją, a tym samym ówczesnym życiem. Nie można zadawać sobie pytań w temacie, jak żyć, gdy traci się z oczu oczywistą prawdę, iż przecież istnienie nie trwa wiecznie, lecz tylko chwilę, że to jak traktujemy śmierć, ma wpływ na naszą obecną egzystencję.


 
1 2  następna
Zobacz także
Jean Vanier
Dla wielu osób żyjących w celibacie najtrudniejsza jest samotność. Jak nadać jej sens? Niezależnie od tego, czy żyjemy w małżeństwie czy nie, fundamentalnym cierpieniem istoty ludzkiej jest poczucie osamotnienia, niebycia kochanym i sądzenie, że nigdy nim się nie będzie. Odkrywając ciemności i lęki, jakie w nas są, jedni pogrążają się w smutku, inni rozwijają swoje super-ego lub uciekają w intelekt, estetykę, pracę lub bezpośrednie przyjemności...
 
Jean Vanier
Każdy kryzys można potraktować jednak jako punkt wyjścia do budowania życia „od nowa”. Utrata pracy, zmiana miejsca zamieszkania, doznana krzywda, zdrada współmałżonka to oczywiście bardzo kryzysowe sytuacje, ale także one mogą stać się nowym początkiem. Warto na każdy kryzys patrzeć od strony pozytywnej, traktować go jako daną od Boga szansę. W życiu wszystko może być pożyteczne. 
 
Hanna Karp
Ekspansja komercyjnej magii, także w Polsce, adresowana do dzieci i młodzieży, przekraczając świat i wyobraźnię coraz liczniejszej grupy młodych, wciąga także dorosłych. Symbolika magiczno-demoniczna wypiera świat klasycznych baśni, zamykając przed dzieckiem najcenniejsze wartości: miłość, prawdę, dobro i piękno...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS