logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wanda Błeńska, Małgorzata Tadrzak-Mazurek, ks. Andrzej Godyń SDB
Mam czas na czytanie
Don Bosco
 


Z dr Wandą Błeńską, lekarką, misjonarką, honorową obywatelką Ugandy, zwaną Matką Trędowatych o Afryce, wychowaniu, autorytetach, optymizmie i czytaniu książek rozmawiali Małgorzata Tadrzak-Mazurek, ks. Andrzej Godyń SDB.


W przyszłym roku skończy Pani sto lat. Mówi się, że starość jest trudna, jakie widzi Pani trudności związane ze swoim wiekiem?

Ja osobiście nie widzę żadnych (śmiech). Specjalnie starości nie odczuwam. Ograniczenia fizyczne zawsze były, np. w okresach gorąca w Afryce, wtedy też człowiek wywieszał język na wierzch ze zmęczenia albo jak sobie coś złamał, a ja już miałam osiem złamań, wtedy też było trudno. Pan Bóg dał mi łaskę, że jestem zdrowa, że mnie nic nie boli, a tylu młodych boli, to tu, to tam… Mam też więcej czasu na robienie tego, co chcę. Ja zawsze byłam, że tak powiem, zauroczona książkami, zawsze kochałam książki i kochałam czytać, a teraz mam na to więcej czasu niż kiedyś. Wcześniej tylko podczas wakacji mogłam sobie na to pozwolić. Jako lekarz byłam zawsze bardzo zajęta. W starości przykre jest natomiast odchodzenie z upływem czasu bliskich osób.

Spędziła Pani w Afryce czterdzieści trzy lata, lecząc trędowatych, Pani życie było bardzo aktywne, naprawdę nie brakuje Pani tego?

Trochę brakuje, ale z drugiej strony muszę się przyznać, że dużo rzeczy już mi się nie chce robić (śmiech) i mogę sobie na to pozwolić. To jest moja największa słabość związana ze starością. Ale nauczyłam się akceptować wszystko, co przynosi życie każdego dnia.  

A nie ma w tym odrobiny poczucia winy, że może powinno się chcieć?

Nie! Pan Bóg jest dobry! Rozumie. 

Widzi Pani różnice w traktowaniu osób starszych w Polsce i w Afryce?

Muszę przyznać, że u nas rzeczywiście rozmaicie traktuje się starszych. Tam jest zdecydowanie większe poszanowanie dla wieku.

To kwestia wychowania?

Tak, dzieci są tam tak wychowane. Na ogół bardzo szanują starych ludzi, bo oni mają duże doświadczenie i od nich młodzież się uczy.

Czy to doświadczenie życiowe starszych jest tak doceniane, bo mniejszy jest dostęp do szkół, książek?

Może w poprzednich pokoleniach tak było, ale teraz nauka szkolna jest raczej powszechna.

A szacunek dla starszych mimo to został?

Tak, został, bo w Afryce nie wystarczy umieć czytać i pisać. Tam trzeba mieć doświadczenie związane ze zwierzętami, z pogodą, z głodem... A tego nie można się nauczyć w szkole i z książek, ta wiedza jest przekazywana przez starsze pokolenie. To doświadczenie życiowe jest bardzo cenne.

Dlaczego teraz w Polsce mniej ceni się doświadczenie życiowe starszych?

Myślę, że szkoła wzięła priorytet, że zdobywanie wiedzy stało się ważniejsze niż mądrość życiowa. W prostym życiu w dżungli doświadczenie życiowe jest ważniejsze, daje wiedzę o niebezpieczeństwach, pozwala więc przetrwać, uczy też spójni społecznej. Bo tam siła jest w gromadzie, pojedynczy człowiek raczej by zginął. Tam liczy się grupa, społeczeństwo, u nas to pojedynczy człowiek chce coś zdobyć, osiągnąć dla siebie.

Bywa, że młodzi sprzeciwiają się doświadczeniu starszych?

Zdarza się czasem, ale chyba rzadziej niż u nas.


 
1 2  następna
Zobacz także
Jola Workowska
Życie polega na tym, by twórczo modyfikować swoją wizję świata, a nie odcinać kupony. Dysponowanie własną wizją świata nie jest równoznaczne z posiadaniem gotowych rozwiązań. Ludzie dzisiaj myślą, że aby dobrze żyć wystarczy wszystko odmierzyć, zmierzyć i wyjaśnić naukowo.

Z Andrzejem Półtawskim rozmawia Jola Workowska
 
Ks. Jacek Stępczak
W lipca br. w Zambii księdzem został prof. Antonio Biagioli, wdowiec mający dwie córki i ośmioro wnuczat. Jak to możliwe? Do Misyjnego Seminarium Duchownego w Kitwe w Zambii przynależy aktualnie 27 alumnów pochodzących z dziewięciu krajów Afryki, Europy i Ameryki Łacińskiej. Do niedawna dwudziestym ósmym seminarzystą był Antonio, 60-letni Włoch, który drogę ku kapłaństwu obrał po śmierci swojej żony...
 
abp Grzegorz Ryś
Dar Ducha Świętego przekłada się potem na konkretne owoce, ale nie redukujmy spotkania z Bogiem tylko do konkretnych żądań: „Daj mi to i to”. Duch Święty jest nam dany przeobficie i On sprawia, że zaczynamy zupełnie inaczej żyć. Mamy doświadczenie Jezusa, Duch Święty sprawia w nas radość i wreszcie żyjemy na całego. A to może być dość długi proces. Na przykład o Mojżeszu wiemy, że żył 120 lat: 40 lat na dworze faraona, potem 40 lat na wygnaniu i w przygotowaniu do misji, a w końcu 40 lat w prowadzeniu Izraela przez pustynię. Można by powiedzieć, że zaczął dość późno, ponieważ miał już wtedy 80 lat. Ale się nadawał! 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS