logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Anna Sosnowska
Miara posiadania
Miesięcznik W drodze
 


Nigdzie w Ewangelii Jezus nie potępia posiadania dóbr, nigdzie też nie pochwala biedy. Wręcz przeciwnie, kiedy widzi, że tłum jest głodny, stara się mu pomóc. 
 
Z ks. prof. Józefem Naumowiczem rozmawia Anna Sosnowska.

"Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego" (Mt 19,24). Jak rozumieć te dość groźnie brzmiące słowa Jezusa?

Sprawiały one trudność już pierwszym chrześcijanom, bo – wbrew naszym wyobrażeniom – od początku wśród wierzących znajdowali się nie tylko ludzie biedni, ale i bogaci. I oni stawiali to samo pytanie, które zadali uczniowie: skoro tak trudno bogatemu wejść do królestwa niebieskiego, to czy w ogóle możemy się zbawić? (por. Mt 19,25).

Kiedy te słowa odczytamy w kontekście całej Biblii, to stwierdzimy, że Jezus ma tu na myśli nie tyle człowieka "bogatego" w ogóle, ile "bogacza" w sensie negatywnym, czyli tego, który zdobywa dobra nie zawsze w uczciwy sposób, któremu bogactwa przysłaniają wszystko i wszystkich i który – co najważniejsze – zapomina, że dostał je od Boga. Pamiętajmy jednak, że posiadanie samo w sobie nie jest niczym złym, zły może być stosunek człowieka do dóbr materialnych.

No tak, przecież w Starym Testamencie wiele razy natrafiamy na pochwałę bogactwa.

Natrafiamy także na pochwałę ludzi bogatych, do których należeli Abraham czy Hiob. Kiedy Hiob traci dobra, mówi: "Dał Pan i Pan wziął. Niech będzie imię Pańskie błogosławione!" (Hi 1,21). Utrata dóbr to dla Hioba ogromne doświadczenie, bo bogactwo uznawano wtedy za znak Bożego błogosławieństwa. Z drugiej strony widać, że miał on do swego bogactwa właściwy stosunek. Kryzys stał się dla niego okazją do pogłębienia wiary, a ostatecznie odzyskał wszystko, co stracił, także swój majątek.

To twardy dowód na to, że bogactwo jest czymś dobrym?

W końcu II wieku Klemens Aleksandryjski napisał pierwszy chrześcijański traktat o stosunku do dóbr materialnych, zatytułowany Który człowiek bogaty może być zbawiony. Używając terminologii stoickiej, wprowadza on takie oto rozróżnienie: pewne rzeczy są moralnie obojętne, inne negatywne, a jeszcze inne pozytywne. Klemens mówi, że dobra materialne są moralnie obojętne. My natomiast możemy ich używać dobrze albo źle. Przecież Pan Jezus też korzystał z pieniędzy, jeden z Jego apostołów był skarbnikiem, bo miał trzos służący apostołom.

Jezusa wspierały także zamożne kobiety, które towarzyszyły Mu w czasie działalności apostolskiej. Możemy powiedzieć, że one Go w jakimś stopniu utrzymywały?

Jezus nie widział nic złego w tym, że pewna kobieta namaściła Go drogocennym olejkiem. To pokazuje, że wokół Niego gromadzili się również ludzie zamożni, nie tylko proletariat, jak jeszcze niedawno dowodzono. Nigdzie w Ewangelii Jezus nie potępia posiadania dóbr, nigdzie też nie pochwala biedy. Wręcz przeciwnie, kiedy widzi, że tłum jest głodny, stara się go wesprzeć, wzywa uczniów do pomocy, nie pozostawia ludzi w biedzie.

Ale czasem przestrzega przed bogactwem.

Bo posiadanie dóbr niesie ze sobą także niebezpieczeństwo. Może zaślepić człowieka, sprawić, że dobra przesłonią mu wszystko i przestanie myśleć o Bogu i innych ludziach. Doświadczamy tego często także dziś.

Na początku stworzenia, jak czytamy w Księdze Rodzaju, Stwórca polecił człowiekowi czynić sobie ziemię poddaną (por. Rdz 1,28). Zadaniem człowieka jest zatem praca, rozwijanie siebie i całego świata, doskonalenie umiejętności, osiąganie sukcesów zawodowych, nawet zdrowa rywalizacja i zdobywanie dóbr materialnych. Dlatego św. Paweł przypomina, że "Kto nie chce pracować, niech też nie je" (2 Tes 3,10).

 
1 2 3 4  następna
Zobacz także
Piotr Mucharsk, Artur Ryś
Artykuł został usunięty, ponieważ redakcja Tygodnika Powszechnego zakończyła współpracę ze wszystkimi serwisami internetowymi, także z naszym.

Zapraszamy do czytania innych ciekawych artykułów w naszej czytelni.
 
Ewelina Steczkowska

Modlitwę, wyciszenie, a nawet włączenie się w rytm klasztornego dnia oferują zakony kontemplacyjne ludziom świeckim. A oni z tego zaproszenia coraz częściej korzystają. Dla kogo cisza? Czego szukają? Odpowiedzi na to pytanie już wiele lat temu udzielił papież Paweł VI: „Współczesnemu człowiekowi brakuje uporządkowania, brakuje modlitwy, pokoju; brakuje mu samego siebie. By zdobyć znowu panowanie nad sobą i duchową radość, wypada mu szukać drogi do benedyktyńskiego klasztoru”.

 
Krzysztof Osuch SJ
Czy mamy świadomość tego, iż wszyscy uczestniczymy w wielkiej duchowej walce. I że trzeba się w tej walce dobrze rozeznać. I odkryć, że stronami konfliktu są, tak naprawdę, nie sami ludzie, stający w opozycji do siebie. Ta to na ogół wygląda, że jeden człowiek walczy z drugim człowiekiem czy że pewne grupy, partie, narody walczą ze sobą. Jednak ważne jest, żeby ujawnić wpływające na nas duchy: dobre i złe. Trzeba dokonać jasnego rozeznania, rozróżnienia i dokonać fundamentalnego wyboru. Powinien to być wybór Boga!
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS