logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wojciech Prus OP
Most miłosierdzia
Miesięcznik W drodze
 


Istotne jest, abyśmy my, kapłani, nauczyciele wiary, nie zatrzymywali się tylko na emocjach, ale prosili o camino – drogę. Kapłan odpowiedzialny za ruch odnowy charyzmatycznej w Luksemburgu zauważył, że ludzie przychodzą do niego tylko po to, by porozmawiać. Była to zwyczajna gadanina, która, jak stwierdził, niczemu nie służy.

Zlikwidował zatem możliwość takich rozmów. Powiedziałem mu, że jest w błędzie. Jako duszpasterz, jako słuchacz tej gadaniny, powinien sprawdzić, czy potrafi dopomóc we wzroście osoby, która do niego przychodzi. Jeżeli ten człowiek przychodzi tylko po to, aby porozmawiać, wyżalić się, to po dwu, trzech razach możesz jej powiedzieć, że jest ci przykro, ale niestety, nie masz czasu, by go z nim tracić. Ty go skarcisz, a on albo się ocknie, albo straci wiarę.

Jednak jako wychowawca, kierownik duchowy powinien się modlić o uzdrowienie wewnętrzne, a kiedy ono nastąpi, wymagać rozwoju. Ten, kto naprawdę ma dar wewnętrznego uzdrawiania, nie potrzebuje kilkugodzinnych rozmów. W prawdziwym uzdrowieniu wewnętrznym Duch Święty udziela jasnych wskazówek, wyraźnie pokazuje element, który Jezus chce uzdrowić w czasie danego spotkania. Twoim zadaniem jest modlić się za tę jedną, konkretną ranę. Może to być rana o charakterze emocjonalnym, może być związana z przeszłością, z dziedzictwem naszych przodków. Masz się modlić tylko o to – nie zaczynać od Adama i Ewy, a kończyć na Apokalipsie.

Módl się tylko o to jedno, a potem wymagaj wzrostu. Zaznacz, że spotkasz się z tą osobą po raz kolejny dopiero wtedy, kiedy wykaże się poprawą, kiedy obierze właściwą drogę i zacznie nią postępować. W takim wypadku coś się dzieje. W przeciwnym – chodzi tylko o powtarzanie ciągle tych samych słów, których mimo wszystko słuchasz, bo wydaje się to twoim – jako kapłana – obowiązkiem. A to nieprawda.

EP: Różnych aspektów uzdrowienia nie wolno zbytnio od siebie oddzielać, bo człowiek stanowi całość. Istnieje ryzyko, że odrzuci się to, co dobre, aby ocalić jeden tylko aspekt. Wielu kapłanów mówi, że w swoim posługiwaniu spotykają się z histerią, że ludzie świadomie rzucają się na ziemię. Tego powinniśmy unikać. Jeśli natomiast upadki mają miejsce w czasie modlitwy, często są uzdrowieniem na poziomie psychiki.

Wielu kapłanów pyta, czy jest to czynnik psychiczny, czy duchowy. Odpowiadamy: psychiczny – bo duchowy, duchowy – bo psychiczny. Sam święty Ignacy, kiedy uczy medytacji, wskazuje na znaczenie wyobraźni. Dlaczego nie mamy korzystać z wyobraźni, którą w dzisiejszej, tak racjonalnej teologii, coraz bardziej zatracamy? Kiedy spotykamy Jezusa, może się pojawić krzyk, radość, oklaski. Religia, w której tego brak, to religia martwa. Na stadionach wszyscy szaleją za piłką, a my nie możemy szaleć dla Boga?

Kiedy i w jaki sposób przychodzą w modlitwie słowa rozeznania? Jak to się odbywa?

EP: Wiele jest form rozpoznania. Każdy czuje na swój własny sposób. Niektórzy mają odczucia fizyczne: nagle pojawiający się ból w określonej części ciała. Wtedy ogłaszają uzdrowienie. Dla innych, tak jak to jest w moim wypadku, to raczej chwilowa intuicja: „czujesz” słowo i musisz zdobyć się na odwagę, aby je wypowiedzieć. Bywa to niezwykle trudne. Masz powiedzieć, że Pan uzdrawia osobę z danym problemem, czasem możesz nawet uściślić, w jaki sposób to uzdrowienie się odbyło. Ale w momencie, gdy to czujesz, pojawia się dylemat, czy to czasem nie tylko wyobraźnia, czy powiedzieć, czy nie. To jak natrętna myśl, która powraca. Wtedy, w akcie wiary, możesz spytać Boga, czy ta myśl pochodzi od Niego. Jeśli nie – prosisz, by ją od ciebie odsunął. Jeśli myśl mimo to powraca, to znak, że pochodzi ona od Pana.

AC: Każdy rozpoznaje to inaczej. Jedno jest wspólne: w wypadku wszystkich uzdrowień – fizycznych, psychicznych czy duchowych – trzeba mieć odwagę powiedzieć pierwsze słowo. Jest to twój akt wiary. Reszta przychodzi sama.

Trzeba też zawsze rozeznać, czy lepiej wypowiedzieć je na głos, czy nie. Na początku doświadczenia z Duchem Świętym wydaje ci się, że możesz uzdrowić wszystkich. Potem stopniowo wszystko ulega zmianie. Teraz jestem na takim etapie, kiedy uważam, że ogłoszenie uzdrowienia nie jest najważniejsze. Pan działa i tak. Potem ludzie przychodzą i opowiadają o uzdrowieniach.

A masz jakąś ulubioną historię drogi, którą ktoś rozpoczął po uzdrowieniu?

AC:
Nie napisałem jeszcze żadnej książki, bo w takich wypadkach istnieje niebezpieczeństwo pychy. Niemniej chciałbym, nie pod swoim imieniem, spisać wszystkie spoczynki w Duchu Świętym, z jakimi się dotąd spotkałem.

Ostatnio na przykład przeżywam cudowne doświadczenie, związane z ciemnoskórą dziewczyną, której listy z opisami spoczynków w Duchu Świętym przechowuję od sześciu lat. Doszła do takiego punktu, że Jezus sam do niej przemawia. Przychodzi do mnie, przez chwilę opowiada, a kiedy zaczynamy się modlić, wchodzi w stan spoczynku i Jezus zaczyna do niej mówić. Udziela wskazówek co do jej postępowania, każe mnie pytać, czy się zgadzam. Na co ja nieodmiennie odpowiadam: „Jasne, że się zgadzam”.

Ta dziewczyna jest chora na cukrzycę. Na początku, sześć lat temu, wydawało się, że w spoczynku, w obecności Matki Bożej, Pan ją uzdrawiał poprzez przepłukanie żył. Byłem bardzo szczęśliwy. Aż pewnego dnia powiedział: „Nie, nie uzdrowię cię. Kiedyś wyjaśnię ci, dlaczego”.
 
Zobacz także
Mariola Orzepowska
W teologii soborowej myślenie o małżeństwie w kategoriach kontraktu prawnego zostało zastąpione przez myślenie personalistyczne, w którym małżeństwo jest rozumiane jako spotkanie dwóch kochających się osób. Myślę, że to był ten moment kluczowy. Natomiast warto zauważyć, że nowa teologia ciała Jana Pawła II jest niewątpliwie teologią mogącą powstać wyłącznie w świecie, w którym respektowane są prawa każdego człowieka, również prawa kobiet. 

Z Jarosławem Kupczakiem OP o teologii ciała Jana Pawła II rozmawia Mariola Orzepowska

 
 
Jarek Kumor
Rynek pracy jaki jest, każdy wie, a już my mężczyźni szczególnie. Najlepiej mieć znajomości. Inaczej klepiesz biedę. Taka to opinia w Polsce pokutuje. Wydźwięk ma raczej pejoratywny, bo jak po znajomości, to nieuczciwie. A w takiej Turcji na przykład nikły odsetek pracuje bez znajomości. Po prostu - o rodzinę trzeba dbać również w życiu zawodowym. 
 
Mieczysław Guzewicz
Ewangeliczne prawdy, szczególnie te dotyczące wybaczenia, niesienia krzyża, miłowania nieprzyjaciół, jawią się jako bardzo trudne – czy wręcz niemożliwe – do zrealizowania w codziennym życiu. Nie wolno nam jednak zbyt łatwo się poddawać i zapominać, jak ogromna moc zawiera się w sakramencie małżeństwa. To, co po ludzku niemożliwe, staje się możliwe dzięki Bożej łasce. Małżonkowie, przez sakramentalność swojego związku, mają zagwarantowany nieograniczony dostęp do Bożego wsparcia. Zechciejmy tylko korzystać z tej możliwości.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS