logo
Czwartek, 09 maja 2024 r.
imieniny:
Grzegorza, Karoliny, Karola, Pachomiusza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Sean Davidson
Św. Maria Magdalena. Zwiastunka miłości eucharystycznej
Wyd Marianow
 


Świętą Marię Magdalenę po pierwsze, „ponieważ bardzo umiłowała”, a adoracji Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie nie sposób wyobrazić sobie bez miłości do Tego, który z miłości pozostał z nami aż do skończenia świata. Po drugie, jak pisze św. Piotr, „miłość zakrywa wiele grzechów” (1 P 4, 8), o czym św. Maria Magdalena dała świadectwo tak wymowne, że nie sposób przejść obok niego obojętnie.
 
Książka ta zrodziła się z miłości: istotnie nie jest relacją biograficzną, a raczej świadectwem i medytacją. Czytelnik towarzyszy autorowi w podróży śladami świętej, by uczyć się od niej wrażliwości na obecność Chrystusa, ale też tak jak ona przemieniać własne życie. 
 
wydawnictwo: Promic
rok wydania: 2018
ISBN: 978-83-7502-598-9
format: 135 x 204
liczba stron: 248
oprawa: miękka
Kup tą książkę  
  
 

 
To święte spojrzenie, które przemieniło grzeszne serce Marii dawno temu w Galilei, teraz było przyćmione smutkiem. Jak tak doskonała niewinność mogła zostać skazana i cierpieć katusze jak byle grzesznik? Nigdy nie umiałaby sobie nawet wyobrazić takiego widoku. Jak jej Mistrz, który zawsze spokojnie panował nad wszystkim, Skała, na której wzniosła gmach swojej wiary, mógł zostać tak upokorzony? Jak tak potężny Majestat mógł zostać złamany, i to do tego stopnia, że znajdował się na krawędzi całkowitego unicestwienia? Niektórzy z uczniów sugerowali, że utracił swoją świętą moc, podczas gdy Jego wrogowie tryumfalnie rozgłaszali, że Bóg Go porzucił. Maria Magdalena wiedziała, że żadne z tych bluźnierczych twierdzeń nie może być prawdą. Pomimo wstrząsu, w którym trwała, jednego była niezbicie pewna: jej miłość do Jezusa stała się teraz nawet większa niż wcześniej. Jego godzien największego uwielbienia Boski Majestat nie tracił niczego z powodu fizycznego cierpienia, a raczej zdawało się, że otacza Go jeszcze większa chwała. Zupełnie jakby ten potworny koszmar służył jedynie temu, aby odsłonić przed sercem Marii Magdaleny nowe głębie miłości wypełniającej serce Jezusa. Nic nie porusza serca tak mocno jak obserwowanie milczącego baranka otaczanego przez krwiożercze wilki. Kiedy cierpi ktoś winny, serce często ogarnia współczucie, lecz kiedy cierpi niewinny, kochające serce posuwa się aż do tego, że pragnie zająć jego miejsce. Maria Magdalena zaś mogła jedynie myśleć o tym, jak wdzięczna jest za to, że spotkała Jezusa, oraz żałować, że nie spędzała więcej czasu w Jego obecności. Bardzo często nie mamy pojęcia, jak wielkie mamy szczęście, mogąc cieszyć się jakimś przywilejem, dopóki nie zostanie on nam odebrany. Zdała sobie sprawę, że jedyną rzeczą, jaka tak naprawdę miała dla niej znaczenie na tym świecie, była obecność Chrystusa.
 
Jaka tajemnica kryje się za działaniem Boskiej sprawczej mocy, która wyrzeka się swojej potęgi, a nawet poddaje się upokorzeniom z miłości? To tajemnica, której nasze dumne umysły nie mogą w pełni pojąć, ale nasze serca potrafią dostrzec, że Miłość nigdy nie staje się bardziej poruszająca niż wówczas, gdy czyni się wrażliwą i podatną na zranienia. Tę tajemnicę Pasji podtrzymuje i uobecnia sakrament Eucharystii, w którym Ten, który jako Jedyny „daje śnieg niby wełnę, a szron jak popiół rozsiewa” (Ps 147, 16), jest obecny pod kruchą i delikatną postacią chleba i wina. Krzyż i Najświętszy Sakrament to dwie części jednej świętej tajemnicy Boskiej słabości, która dwa tysiące lat temu ujęła Marię Magdalenę, sprawiając, że odtajało jej serce, i która wciąż, po dziś dzień, nie przestaje wywoływać łez wzruszenia.
 
We wspaniałym hymnie Adoro Te devote anielski intelekt św. Tomasza z Akwinu był w stanie jedynie podziwiać z pobożną czcią to, jak Jezus na krzyżu ukrył swoją Boską naturę, ale jednocześnie jak w Eucharystii posuwa się nawet dalej i ukrywa całkowicie swoją naturę ludzką. Błogosławiony ten, który potrafi szczerze uwierzyć zarówno w Boskość, jak i człowieczeństwo skryte za zasłoną kruchości małej białej Hostii. Otrzyma on bowiem błogosławieństwa podobne do tych, jakie zostały dane niewielkiej grupce wiernych dusz, które wytrwały w niezachwianej wierze na Kalwarii. Prawdopodobnie nie rozumiały znaczenia tego, co rozgrywało się na ich oczach, a jednak wytrwały w niezachwianej wierze w Jezusa. Nie jesteśmy w stanie w pełni pojąć tajemnicy Eucharystii, ale mimo to możemy wyznać wraz ze św. Janem Marią Vianneyem: „On tam jest!”. Czy umiemy być tak wdzięczni za Jego realną obecność, jak wdzięczna była Maria Magdalena dwa tysiące lat temu albo św. Jan Vianney sto pięćdziesiąt lat temu? Czy wylewamy łzy dziękczynnej miłości, tak jak on, kiedy spoglądał na tabernakulum?

Zobacz także
Wojciech Bochenek SCJ
Misje otwierają umysł. Ja dialogu międzyreligijnego uczyłem się w seminarium, to była teoria, natomiast praktyka ukazała się dopiero na misjach. Poprzez niesamowitą ilość kultur i religii człowiek zaczyna myśleć inaczej, myśleć globalnie. Na misjach człowiek uczy się szacunku do drugiego człowieka, zrozumienia innych. 

O pracy misyjnej i prowadzonych dziełach miłosierdzia w diecezji De Aar (Republika Południowej Afryki) z ks. bp. Adamem Musiałkiem, sercaninem, rozmawia kl. Wojciech Bochenek SCJ
 
Paweł Paszko OFMCap

Człowiek w Biblii pracuje. Chociaż Pismo Święte nie podaje definicji pracy ani nie rozwiązuje wszystkich problemów z nią związanych, słowo Boże rzuca ciekawe i ważne światło na ludzkie działanie, ukazując zarazem jego wartość i trud. Człowiek od początku korzysta z dzieła stworzenia i opiekuje się nim, wypełniając nakaz Stwórcy: „czyńcie sobie ziemię poddaną” (Rdz 1,28). Ów pierwotny dobrostan polegał na tym, że „Pan Bóg wziął człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał” (Rdz 2,15), a więc – aby tam pracował.

 
Michał Wojciechowski
Gdyby jakiś Marsjanin chciał odczytać języki ludzkie, badałby sposób użycia poszczególnych słów. Co zrozumiałby, przyjrzawszy się słowu ‘kościół’ w mediach i w języku potocznym? Doszedłby zapewne do wniosku, że oznacza ono wpływową organizację złożoną z księży i dysponującą licznymi budynkami. I trzeba sobie powiedzieć, że również znaczna część katolików myśli o Kościele w taki fałszywy sposób. Kościół to wtedy „oni”, hierarchia, a nie my. A czym jest Kościół naprawdę? 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS