logo
Środa, 15 maja 2024 r.
imieniny:
Dionizego, Nadziei, Zofii, Izydora, Dympny – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ruth Burrows OCD
Uwierzyć w Jezusa
Wydawnictwo Święty Wojciech
 


Gdy tylko przestaniemy walczyć o nasze zasługi, niepotrzebnie skupiając uwagę na nas samych, a w zamian za to uznamy naszą słabość, nasze potrzeby, droga będzie otwarta do spotkania Boga i do świętości Jezusa, która jest Jego darem.

 

Wydawca: Wydawnictwo Święty Wojciech
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7516-433-6
Format: 120x190
Stron: 256
Rodzaj okładki: Miękka

 
Kup tą książkę  
 

 

Chcemy poznać prawdę o nas samych


Muszę wrócić do teorii. Wolałabym, aby tak nie było, i faktycznie nie byłoby to konieczne, gdybyśmy nie byli zalewani błędnymi poglądami. Niektórym czytelnikom książki Przewodnik po modlitwie mistycznej nie podoba się podział duchowej wędrówki na trzy etapy. Dla pewnych osób byłoby najrozsądniej powiedzieć, że ją zignorowali i po prostu żyją dalej; nie muszą jej przywoływać. Jeśli chodzi o innych, to czyż właściwą odpowiedzią z ich strony nie powinno być poznanie tej książki, by wstrząsnęła ich samozadowoleniem? Być może ich niechęć do takiego podziału wywodzi się z lęku, by nie okazało się, że nie są wcale tak daleko na swojej drodze. Gdyby nie poczyniono w książce tych rozróżnień, a zarys drogi pozostałby niewyraźny, mogliby żyć iluzjami. Lęki takie sygnalizują zawsze istotną rzecz, na którą powinniśmy nieustannie wskazywać: szukamy siebie, a nie Boga. Jeśli naprawdę szukamy Boga, to chcemy poznać prawdę o nas samych, usłyszeć, czy nie poruszamy się w złym kierunku i czy nie trzeba skorygować kierunku naszej drogi. Jeśli pragniemy dowartościować samych siebie, to nienawidzimy i opieramy się, gdy coś zakłóca nasze dobre samopoczucie.

Gdybyśmy mogli zacząć od podstaw, bez uprzedzeń co do drogi, i gdyby nasze serca były mocno nastawione na jej cel, to, pozostając z Ewangelią w ręku, nie potrzebowalibyśmy dalszego wytyczania drogi ani żadnych znaków. Sam Jezus przez Ducha Świętego poprowadziłby nasze serca właściwą drogą. I nawet teraz jestem przekonana, że każdy, kto naprawdę szuka bardziej Boga aniżeli siebie, znajdzie Go, nawet jeśli został skierowany na nie właściwą ścieżkę. Duch Święty poprowadzi go w ciszy, prawdopodobnie przez cierpienie, ale najpewniej.

Problem tkwi w tym, że niewielu ludzi naprawdę szuka Boga. Chcemy czegoś dla siebie i dlatego niecierpliwimy się, oczekując wyraźnych wskazówek. Szukamy drogi oznakowanej dla nas, bezpiecznie wytyczonej, bez ryzyka pobłądzenia. Jesteśmy tak niespokojni, że nie potrafimy posłuchać Pana prowadzącego nas z głębi naszego wnętrza. Gdybyśmy słuchali, to uświadomilibyśmy sobie, że dotąd chodziliśmy głównie w kółko w obrębie wytyczonych przez nas granic i że jeśli mamy znaleźć Boga, to musimy wydostać się na bezdroża, na nieznane manowce. Kiedy jesteśmy zajęci krążeniem w kółko po ścieżce dobrze wydeptanej przez innych, nie potrafimy pojąć, jak jest na zewnątrz, a nawet nie dostrzegamy, że istnieje jakaś zewnętrzność. Wiele drogowskazów musimy zastąpić jednym, na którym będzie teraz wypisane jedno słowo: imię Jezusa, bo tylko On jest drogą, nie ma innej.

Wreszcie, chcę przekonać każdego, kto czyta te stronice, że Bóg go wzywa, że oferuje mu najściślejsze zjednoczenie. Nie jest to przywilej kilku wybranych osób, dotyczy on każdego z racji jego narodzin. Nic nie może usprawiedliwić człowieka, któremu nie uda się osiągnąć zjednoczenia z Bogiem. Bycie chrześcijaninem oznacza bycie powołanym do świętości. Z drugiej strony, trzeba zauważyć, że chociaż królestwo Boże jest przeznaczone dla wszystkich, to nie każdy je osiąga. Zbyt łatwo przychodzi nam mówienie o kimś, że jest święty.

Kiedy bliżej mu się przyjrzymy się takiej osobie, odkryjemy w niej obszary egoizmu i pychy, które nie licują z prawdziwą świętością. Nie wolno nam szafować słowem "święty"; musimy mieć prawdziwe pojęcie chrześcijańskiej świętości i stawiać wysokie wymagania. Nie dotyczą one jednak cnoty – te mogą być wysokie bez świętości – ale miłości, pokory i oddania naszemu Panu.

Nie wymaga się tu niczego nadzwyczajnego; żadna sytuacja, sama z siebie, nie jest bez wyjścia. Pewien czytelnik Przewodnika po modlitwie mistycznej, którego ta książka poruszyła, napisał do mnie o swoich wrażeniach. Zakończył list raczej smutną refleksją, że ta droga nie jest dla niego, był bowiem już osadzony w swojej życiowej roli – ojca rodziny – i nie widział szans na zmianę. Cóż za całkowicie mylna interpretacja! Bóg nie mógłby prosić go o zmianę sposobu życia. Nie mogę pozbyć się myśli, że chodziło tu o wymówkę. Człowiek ten dostrzegł w Przewodniku… jedynie drogę głębokiego samowyrzeczenia, któremu nie mógł sprostać, i wytłumaczył to sobie na swój sposób. Istnieje cena, którą trzeba zapłacić, ale jest ona dostępna dla każdego.

Polega ona na tym, że musimy zaufać Jezusowi do tego stopnia, by Mu się powierzyć.

To, co proponuję, nie będzie łatwe, ale wszak nauczanie naszego Pana też takim nie było. Ludzie byli oczarowani Jego wspaniałą osobowością, Jego magnetyzmem, Jego władzą nad chorobami, tym, w jaki sposób wzbudzał nadzieję. Zaintrygowani tym ludzie podążyli za Nim i słuchali, kiedy jednak uświadomili sobie, czego Jezus od nich wymaga, odeszli. Nie odpowiadał ich oczekiwaniom.

Gorzko rozczarowani, chcieli Go rzucić lwom. Religijni przywódcy skazali Go na śmierć. Tylko ci, którzy pragnęli Boga i temu pragnieniu podporządkowali życie, znaleźli głęboką, przejmującą radość w słowach Jezusa, w nauczaniu, które mogą przyjąć tylko pokorni. Była to nauka, którą ludzka pycha, tkwiąca w każdym z nas, uznaje za rewolucyjną.


Zobacz także
Jacek Swięcki
Wszyscy zapewne znamy Osiem Błogosławieństw zapisanych w Ewangelii wg św. Mateusza (por. Mt 5,3-10). Nie wszyscy jednak wiemy, że bardzo podobne w swej wymowie błogosławieństwa zostały zapisane także w innej księdze Nowego Testamentu, mianowicie w Apokalipsie św. Jana.
 
ks. Tomasz Stroynowski
Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało... Jak często słyszeliśmy ten fragment. Może dziś warto by się nad tym zastanowić: Czy dużo jest księży? Ja sam słyszałem już takie głosy, że jest ich za dużo. Czy naprawdę za dużo? Czy trzeba o nich prosić? Tak to niestety jest, kapłanów jest wciąż za mało. "A żniwo wielkie". Tylu jeszcze ludzi nie ma głębokiej wiary ; tylu jeszcze ludzi – chociaż są ochrzczeni – jest oddalonych od Jezusa; dla tak wielu jeszcze ludzi ksiądz jest postacią jakby z innego świata. I to właśnie dlatego, że księży jest mało.
 
Grażyna Starzak
Główne przesłanie samego Stwórcy małżeństwa i rodziny to przekazywanie miłości. W rodzinie jest najwięcej okazji do okazywania sobie miłości. Bo miłość towarzyszy człowiekowi od poczęcia aż do śmierci i jest tak stara jak człowiek. Miłość jest bezsprzecznie najsilniejszym łącznikiem między ludźmi. A jeśli tak, to rodzina powinna być silna, trwała, dająca poczucie przynależności i bezpieczeństwa, nie powinna się rozpadać.

Z prof. Teresą Olearczyk, kierownikiem katedry pedagogiki i rodziny w Krakowskiej Akademii im. A.F. Modrzewskiego, rozmawia Grażyna Starzak
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS