logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Pieklo - tej prawdy wiary nie jestem w stanie zaakceptowac.
Autor: Bozena (---.hsd1.il.comcast.net)
Data:   2005-12-09 18:40

Dziekuje za odpowiedzi w watku 'Po co Panu Bogu pieklo?' !!!
Rozumiem tok waszych wypowiedzi. Znam nauczanie Kosciola oraz Nauke zawarta w Pismie Swietym. Tylko nie przekonuje mnie to. Sama mam dziecko i wiem, ze gdyby odeszlo z domu, bralo narkotyki czy pilo cale zycie nigdy, przenigdy nie skazalabym go na wieczne odrzucenie. Czy gdybym miala wiele dzieci- Nie powiedzialabym- Ciebie zabieram do siebie, a Ty- odrzucony jestes na wieki.
A Pan Bog rozdziela na tych dobrych i tych zlych. Bo Ci zli byli i beda. I nic tego nie zmieni. Wojny byly, sa i beda bo czlowiek jest taki jaki jest, pelny zla i nie stanie sie aniolem. Przynajmnie nie stal sie do tej pory.
Rozumiem, ze do nas nalezy decyzja, ale grozba trafienia do piekla istnieje tak dlugo jak dlugo czlowiem zyje. I ta mysl mnei poraza. Po prostu nie daje mi to spokoju. Bog stawia sprawe bardzo drastycznie- albo ja, albo pieklo- nawet jesli jest ono stanem, to niewatpliwie (wedle widzen wielu Swietych) dramatycznym.
Nie konczacych sie cierpien. Jak to pojac???? Jest to jedyna z prawd wiary, ktorej nie jestem w stanie zaakceptowac.

 Re: Pieklo - tej prawdy wiary nie jestem w stanie zaakceptowac.
Autor: Monika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2005-12-09 18:46

Ależ piekło jest właśnie odejściem z domu. To jest podstawowa istota piekła: brak tego domu jakim jest Niebo. Dziecko odchodzi od Boga = odchodzi z domu, podejmuje taką decyzję na wieczność i to właśnie jest piekło.

 Re: Pieklo - tej prawdy wiary nie jestem w stanie zaakceptowac.
Autor: Monika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2005-12-09 18:49

Pan Bóg nie rozdziela ludz na dobrych i złych, oni sami decyzują czy są tacy czy tacy. Są wolni. I nikt nie trafia do piekła "bo tak się Bogu podoba". Piekło wybieramy sobie sami, w sposób wolny. Wtedy gdy odrzucamy w sposób świadomy i dobrowolny Boga (grzech śmiertelny) wybieramy życie bez Niego, a to właśnie jest piekło. Podstawowym cierpieniem piekła jest brak Boga.

 Re: Pieklo - tej prawdy wiary nie jestem w stanie zaakceptowac.
Autor: Grzegorz Kramer - jezuita (80.50.74.---)
Data:   2005-12-09 19:09

Droga Bożenko,
oczywiście, że Bóg nie czyni inaczej niż w Twoim przykładzie dobrego Rodzica.
Tylko, że nawet najlepszy Rodzic nie może uczynić kiedy jego dziecko jako wolna istota wybiera zło. Może do końca swego życia przypominać, być otwartym i kochającym, ale i tak dziecko ma te możliwość odejścia od miłości i powiedzenia wszystkim NIE. Bez sensu, nie? No właśnie na tym polega właśnie dramat, głupota i bezsens tego wyboru. To nie Pan Bóg nas osądza i karze, sami to na sobie robimy.

 Re: Pieklo - tej prawdy wiary nie jestem w stanie zaakceptowac.
Autor: ewcia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2005-12-09 20:59

Bożenko, my sami wybieramy piekło. Piekło to zycie i wybory bez Boga, to odrzucenie Boga. To odrzucenie Boga w Jego milosierdziu i chęci przebaczenia nam. To nie złe czyny pakuja nas w piekło, tylko niewiara w Boże miłosierdzie.
Ludzką rzecza jest upadac,ale szatańską-tkwic w upadku.
Pozdrawim

 Re: Pieklo - tej prawdy wiary nie jestem w stanie zaakceptowac.
Autor: Bogna (---.chello.pl)
Data:   2005-12-09 22:25

Podstawowy błąd w rozumowaniu: "Po co Panu Bogu piekło?" Panu Bogu piekło absolutnie nie jest do niczego potrzebne. Wręcz odwrotnie, tu właśnie Pan Bóg cierpi, kiedy widzi, jak wielu ludzi, Jego przecież stworzeń, które z Miłości powołal na ten świat, wybiera właśnie zło, piekło. Posunę się dalej (pewnie niektórzy uznają mnie za kacerza - ale to tylko taka dywagacja, nijak mająca się do rzeczywistości Bożej), po ludzku rozumując, może nawet 'żałuje', że obdarzył nas wolną wolą i rozumem. Ba, nawet zaszczepił w naszych sercach naturalną skłonność ku Sobie, ale... My niestety, często i tak nie potrafimy z tego daru mądrze korzystać i wybieramy... No właśnie - stan piekła, zamiast nieba, obarczając Boga skutkami naszych wyborów, jak to wynika z Twojego obecnego posta. A prawda jest taka, bez wzgledu na to czy ją przyjmujesz, akceptujesz, czy też nie, że to nie Pan Bóg rodziela ludzi na tych dobrych i złych. Nie Pan Bóg ich odrzuca. Na wszystko, co ludzi spotyka zapracowują sobie oni sami, lub ich otoczenie. I Bożą tajemnicą to zostanie, a nam objawi się dopiero w wieczności, dlaczego niektórzy tu na ziemi cierpią, jak to się zwykło mówić, 'niewinnie'. Gdyż tylko Bóg wie wszystko. Jest Wszechwiedzący. Człowiek wcale wszystkiego wiedzieć nie musi, nawet jeśli jemu mogłoby wydawać się inaczej, aby żyć godnie tu na ziemi i wypełniać swoją misję, swoje powołanie, zadanie, jakie Bóg mu zaproponował. Zawsze może je odrzucić, bo ma wolność wyboru. Tylko, czy to mu się 'opłaci'? I uwierz proszę, że Bóg naprawdę nie stawia sprawy drastycznie, jak o tym napisałaś. Spróbuj zmienić sposób myślenia, a znajdziesz swoją drogę i zniknie gdzieś irracjonalne poczucie zagrożenia, lęku (którego ojcem jest szatan), a żadna prawda naszej wiary nie będzie Cię porażać, tylko zacznie obligować do takiego życia, takiego działania, byś mogła, jak napisał to św. Paweł w swoim Hymnie o Miłości oglądać Boga 'twarzą w twarz', czego Ci przesyłając pozdrowienia, z całego serca życzę. Szczęść Boże.

 Re: Pieklo - tej prawdy wiary nie jestem w stanie zaakceptowac.
Autor: ... (---.devs.futuro.pl)
Data:   2005-12-10 00:31

Mam śmiałą myśl...

Sądzę że jeśli człowiek - jaki kolwiek dobry, czy najgorszy zbrodniaż i wrób tego co Boże - wiedział jak wygląda piekło i że ono na 100% istnieje - na pewno by nie wybrał go. Ale Bóg z jakiś powodów trzyma tą prawdę w pół tajemnicy....

 Re: Pieklo - tej prawdy wiary nie jestem w stanie zaakceptowac.
Autor: zygi (---.kler.pl)
Data:   2005-12-10 08:37

Piekło nie jest miejscem, jest stanem duchowym. Mówienie w ten sposób że Bóg ukrywa jakie jest piekło jest błędne. Daje wyraz temu w Piśmie Świętym, wiele jest wzmianek na temat piekła, najczęściej Pan Jezus mówi o piekle "Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów" (np. Mt 8,12; 13,42; 13,50; 22,13; 24,51; 25,30; Łk 13,28). Wielu świętych miało wizję piekła i ludzi potępionych, (np.Święta Faustyna) właśnie po to aby przypomnieć ludziom o piekle, jak wygląda życie bez Boga.
Jest jeszcze drugia kwestia. Na ziemi człowiek ma zawsze czas na nawrócenie. Niektórzy ludzie odrzucają ostatecznie Boga bo nie mogą Go znieść. Ci wybierają stan piekła których mierzi wszystko co święte, a tym samym mierzi ich Bóg. Aby wybrać Boga trzeba umieć prawdziwie kochać. Kto brzydzi się miłością, a kocha tylko siebie, jest rasowym egoistą - Boga odrzuci. Na tej samej zasadzie Lucyfer odrzucił Boga bo kochał bardziej siebie niż Boga, pycha.

 Re: Pieklo - tej prawdy wiary nie jestem w stanie zaakceptowac.
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2005-12-10 12:41

To człowiek sam sie moze skazac na wieczne odrzucenie. Jesli pełnoletnie dziecko samo odchodzi, to siła go nie zatrzymasz. Bog szanuje wolnosc człowieka. Ale Jego spojrzenie na człowieka pełne jest miłosci najczulszej i najbardziej wyrozumiałej. Przeciez ofiarował Swojego Umiłowanego Syna, zebysmy nie cierpieli.

Bog nie sortuje ludzi, a juz napewno nie automatycznie. Nie ma ludzi całkowicie dobrych i całkowicie złych. Dobro i zło bardzo sie miesza w historii kazdego człowieka po grzechu pierworodnym (wyjawszy Jezusa i Maryje z Nazaretu). Bog jest miłosierny, a Jego mysli sa dla nas nie do zgłebienia. To my sadzimy ludzi bez patrzenia na prawde w jego zyciu. Bog widzi inaczej: w pełnej prawdzie. Dlatego mozna Mu ufac, bo nikogo nie skrzywdzi.

A prawda taka jest, ze tylko w Bogu znajdziemy Radosc, bo nie ma innego Boga, ani Czegos innego podobnego do Niego. Bez Niego czujemy Jego brak. Teraz moze doczesnosc nieco nam zasłania wyczucie prawdziwej Radosci. Jesli ktos tej Radosci w Bogu tutaj nie dostrzega, to Bog to wszystko rozumie. Musimy jednak okazac jakies swoje chcenie, jakis wysiłek, a nie tylko mowic Bogu: jakiego mnie stworzyłes, takim mnie masz. W kazdym razie: BOG ROZUMIE BŁADZACEGO CZŁOWIEKA.

Grozba? To nie grozba to wolny wybor człowieka. Modlmy sie, zebysmy wybierali Boga. Ja sie zawsze o to modle, i modle sie za bliskich, i własciwie za wszystkich, zeby byli blisko Boga. I ufam, wierze, ze Bog wysłuchuje moja modlitwe. O modlitwe mojej ufnosci napewno wysłuchuje. Bo jesli jest miłosierny i miłuje tak wielka miłoscia kazdego człowieka, to jestem pewna w wierze wysłuchania. Bo taka jest tez Jego Wola, aby wszyscy byli z Nim. O tej Woli mowi cała Biblia.

Ja akceptuje ta prawde wiary ze wzgledu na całkowicie wolny wybor człowieka, Boze Miłosierdzie i Boza Sprawiedliwosc, Ktory widzi wszystko, a nie tylko czesc, jak człowiek, i nie ulega zaslepieniu emocjami. Amen.

 Re: Pieklo - tej prawdy wiary nie jestem w stanie zaakceptowac.
Autor: Jerzy (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2005-12-10 13:58

twierdzę że zła nie ma

/.../

Swoje poglady prosze przedstawic obok, na www.dyskusje.katolik.pl
moderator

 Re: Pieklo - tej prawdy wiary nie jestem w stanie zaakceptowac.
Autor: susan (---.witosa2.1000lecie.pl)
Data:   2005-12-10 18:47

Znalazłam tekst, który wydaje mi się dobrze porusza sprawę istnienia piekła i Miłosierdzia Bożego.
http://towarzystwo.webpark.pl/kazania/margi_02.htm
Bóg piekła nie chciał, ale je dopuścił szanując wolność stworzenia. Piekło powstało gdy Miłość Boga została odrzucona przez Jego stworzenie, gdy człowiek do końca odrzucił Boga.

 Re: Pieklo - tej prawdy wiary nie jestem w stanie zaakceptowac.
Autor: Bozena (---.dip.t-dialin.net)
Data:   2005-12-10 19:58

Dzieki wielkie za odpowiedzi. Zwlaszcza za podanie zrodel pozycji przez Was przytaczanych.
Pozdrawiam

 Re: Pieklo - tej prawdy wiary nie jestem w stanie zaakceptowac.
Autor: Michał (---.Zabrze.Net.pl)
Data:   2005-12-10 21:02

Istotę prawdy o piekle oddaje odpowiedź ofcy w poprzednim wątku. Pomyśl, jeśli Ty nie jesteś w stanie zaakceptować piekła, to o ileż bardziej Bóg? Ale, mamy wolną wolę... Miłość ze swej istoty nie może zniewalać. Przymus miłości - to też piekło.

 Re: Pieklo - tej prawdy wiary nie jestem w stanie zaakceptowac.
Autor: Bogna (---.chello.pl)
Data:   2005-12-11 02:58

Przeglądając zasoby internetu znalazłam taką wypowiedź w interesujacej Cię kwestii piekła:
Z książki: Jacek Salij, Szukającym drogi
"POTĘPIENIE WIECZNE
Rekolekcjonista mówił bardzo pięknie o miłosierdziu Bożym. Ale pomyślałem sobie wtedy, że Ewangelia uczy również o piekle. Jak pogodzić ze sobą obraz Boga przebaczającego z obrazem Boga mściciela, który wymierza straszliwą karę grzesznikowi? To raz. A po drugie: ja nie wyobrażam sobie, żebym mógł być szczęśliwy w niebie, mając świadomość, że choćby jeden człowiek jest skrajnie nieszczęśliwy. Bo jak mi wiadomo, o karze potępienia wiecznego uczy Kościół, że skrajnie unieszczęśliwia człowieka. Zresztą i Ewangelia mówi, że będzie tam „płacz i zgrzytanie zębów”.

Chciałbym Panu pokazać, jak bardzo prawda o tym, że ja mogę zmarnować swoje życie i potępić się na wieki, wzbogaca moją wiarę. Wydaje mi się bowiem, że bez tej prawdy moja wiara chrześcijańska byłaby o coś bardzo istotnego zubożona.

Taki punkt widzenia jest chyba bardziej słuszny niż teoretyczne argumenty, którymi mógłbym bronić Pana Boga przed zarzutem mściwości czy okrucieństwa. Bo to w końcu jednak jakaś bezczelność stawiać Pana Boga w roli oskarżonego, nawet gdybyśmy w ostatecznym werdykcie chcieli Go uniewinnić.

Zresztą nie tylko sądzić Pana Boga nie przystoi człowiekowi, nie wypada również sądzić słowa Bożego. Ewangelia uczy przecież wyraźnie i wielokrotnie o tym, że człowiek może ściągnąć na siebie wieczne nieszczęście: „Idźcie precz, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i aniołom jego... I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego” (Mt 25,41.46). Byłaby to nielojalność wobec Ewangelii, gdyby chcieć przycinać jej naukę o potępieniu wiecznym do naszych wyobrażeń o Bożym miłosierdziu. To raczej my powinniśmy ukrócić pewność siebie i bez zastrzeżeń otworzyć się na Ewangelię, bo ona jest słowem zbawienia. Poprawianie Ewangelii na pewno nie jest właściwą drogą, żeby doznać jej przemieniającej mocy i zobaczyć jej ponadziemską prawdę. Stwierdzenia te nie nawiązują oczywiście do Pańskiego listu, stanowią jedynie przygotowanie do odpowiedzi na postawione przez Pana pytania.

I jeszcze jedna uwaga, przygotowująca klimat, w którym chciałbym mówić o poruszonym przez Pana temacie. O prawdach Bożych powinniśmy rozmawiać nie jako dyskutanci, lecz jako szukający mądrości. Jak to rozumiem? Pisze Pan: „Nie wyobrażam sobie, żebym mógł być szczęśliwy w niebie, mając świadomość, że choćby jeden człowiek jest skrajnie nieszczęśliwy”. Uważam, że słowa takie brzmią rzetelnie tylko w ustach takiego człowieka, któremu różne ludzkie biedy rzeczywiście spędzają sen z oczu. Zbyt pięknie one brzmią, żeby miał prawo tak mówić zwykły człowiek, w miarę zresztą uczciwy, a nawet i trochę miłosierny, któremu jednak ogrom ludzkich nieszczęść — doczesnych i duchowych — nie psuje specjalnie dobrego samopoczucia.

Przejdźmy teraz do refleksji zasadniczej. Po pierwsze, prawda o możliwości potępienia wiecznego przypomina mi o pewnych budzących trwogę właściwościach naszej ludzkiej natury. Chodzi tu mianowicie o tajemniczą nieodwracalność naszych czynów już tu, na ziemi. Czyny ludzkie nie są w stosunku do samego człowieka czymś tylko zewnętrznym. To nie jest tak, że mogę sobie czynić dobro lub zło zależnie od aktualnego upodobania. Czynione dobro tworzy człowieka, zło nas niszczy. To są procesy o wysokim stopniu nieodwracalności. Człowiek zakłamany nie może z dnia na dzień stać się synem prawdy, a rozpustnikowi niełatwo porzucić grzechy, a nawet jeśli to mu się udało, musi się jeszcze długo napracować, zanim się stanie człowiekiem czystym. Co więcej, możemy wejść w sytuacje — sprawiedliwości lub grzechu — które w ludzkiej perspektywie wydają się zupełnie nieodwracalne. Przez długie trwanie w dobrym lub złym nastawieniu, a niekiedy nawet przez jakiś jeden, ale szczególnie intensywny, czyn bohaterski lub zbrodniczy.

Otóż pytanie, czy to jest zgodne z Bożym miłosierdziem, że zło niszczy człowieka, niekiedy nieodwracalnie, wydaje mi się bezsensowne. Po prostu taka jest natura zła. Nie zarzucamy na ogół okrucieństwa Panu Bogu, jeśli ktoś skoczył z piątego piętra i złamał sobie kręgosłup. Mimo że jest to kalectwo wyjątkowo ciężkie i w zasadzie już nie do uleczenia.

Po wtóre, prawda o tej złowieszczej naturze grzechu, który nieodwracalnie niszczy człowieka i może mnie nawet zniszczyć zupełnie, pomaga mi zobaczyć we właściwym świetle, kim jest dla nas Jezus Chrystus i dokonane przez Niego odkupienie. Pan Jezus — dlatego że jest Bogiem — dokonał rzeczy po ludzku niemożliwej: Jego mocą możemy wyleczyć się z najcięższego nawet kalectwa, ba, możemy nawet odzyskać życie (a że ktoś umarł duchowo, łatwo poznać po tym, iż zjada go robak samolubstwa, nienawiści, nieczystości, pijaństwa, pychy, chciwości i tym podobne robactwo, którego żerowiskiem są duchowe trupy). Chrystus otworzył przed nami perspektywę zbawienia wiecznego. Proszę spróbować zrozumieć przepastny sens tej prawdy, bo na ogół się nad tym nie zastanawiamy: przecież zbawienie wieczne jest to naprawienie nieodwracalnego zepsucia, przecież jest to przywrócenie utraconego życia. My wszyscy jesteśmy grzesznikami. Grzesznikami są nawet ci spośród nas, którzy rzetelnie pracują nad sobą i nie oszczędzają się w czynieniu dobra. I oto Chrystus wyzwoli nas całkowicie od zła, mimo że w ludzkiej perspektywie jest to niemożliwe. Chrystus obdarzy nas przechodzącym wyobraźnię pięknem duchowym, będziemy nieskazitelnie czyści, przepełnieni dobrem. Nie będzie w nas nawet cienia duchowej choroby, kalectwa czy innej deformacji. Mimo że obecnie zło jest nawet w najlepszych spośród nas; nie tylko zresztą zło, również jego skutki, też w zasadzie nieodwracalne.

Niestety, mimo dokonanego odkupienia, można się zmarnować na wieki. Jednak w jakiż sposób fakt ten może rzucać cień na miłosierdzie Boże? Taka przecież jest natura zła, że niszczy ono człowieka. Jeśli chory nie przyjął Lekarza, który sam się do niego zapraszał, to czy ów Lekarz jest winny temu, że chory pogrążył się w śmierci wiecznej, gdzie„robak nie umiera, a ogień nie gaśnie?” Kto odważy się źle myśleć o Bogu, dlatego że przy końcu czasów powie do niektórych: „Idźcie precz ode Mnie!” Czy rzeczywiście Źródło Życia jest właściwym miejscem dla duchowych trupów?

Wręcz przeciwnie, prawda o potępieniu wiecznym pomaga nam głębiej zachwycić się miłosierdziem Bożym. Popadliśmy przecież w zło, ulegliśmy wielkiej katastrofie — śmierć wieczna była sprawiedliwym losem nas wszystkich (bynajmniej nie na zasadzie odwetu, bo niegodziwie byłoby coś takiego Bogu przypisywać, ale z samej natury zła). I oto Bóg w swojej nieskończonej miłości dokonał rzeczy nieprawdopodobnej: Odwieczne Słowo stało się jednym z nas i w rodzinie ludzkiej zajaśniało Światło, mające moc przemieniać ludzi, przywracać im życie i leczyć z kalectwa.

Po trzecie, wszystko, co mówi nam Chrystus w Ewangelii, jest słowem miłości. Również jeśli grozi nam potępieniem wiecznym, to dlatego, że nas kocha. Proszę cierpliwie doczytać do końca tę myśl, bo ja tu naprawdę niczego nie naciągam. Miłość zna bowiem twarde słowa, a nawet słowa groźne. Jeśli nie ma innego sposobu, żeby doprowadzić do opamiętania tego, kogo się kocha. Serce ludzkie może bowiem obrosnąć tłuszczem albo przemienić się w kamień. Może do tego stopnia utracić wrażliwość, że nie rozumie nawet moralnego i duchowego elementarza. Pan Jezus próbował dotrzeć nawet do takich serc i używał wówczas środków różnych. Potrafił w oczy powiedzieć faryzeuszom, że są plemieniem żmijowym i grobami pobielanymi, ostrzegał nas wszystkich, abyśmy sobie nie przygotowywali ognia wiecznego. Są to środki ostateczne, którymi próbował dotrzeć do zatwardziałych serc, niewrażliwych już na inne argumenty. Sięgał po nie dlatego, że nas kocha, że nie jest Mu obojętny los faryzeuszy ani los kogokolwiek. Dlatego zamiast filozofować, czy przypadkiem prawda o potępieniu wiecznym nie sprzeciwia się Bożemu miłosierdziu, przyjmijmy ją jako realne ostrzeżenie skierowane do każdego z nas, zwłaszcza do tej najbardziej zatwardziałej części mojej duszy. I bądźmy wdzięczni Panu Bogu za to, że się nam nie przypochlebia, ale — okazawszy nam nieskończone miłosierdzie — przyznaje się zarazem, On, Wszechmogący Bóg, do swojej bezsilności wobec tych, którzy nie chcą Go kochać i czynią zło.

Jeszcze dygresja na temat ognia. Orygenes, wielki teolog starożytnego chrześcijaństwa (ok. 185—254), tak pisał na ten temat: „Być może jest to ogień niewidzialny. Niewidzialny ogień może rzeczywiście palić. Przecież już teraz doświadczamy wewnętrznego ognia, który nam zadaje niemało bólu”. Niestety, jest to ogień straszliwy, bardziej rzeczywisty niż zwykły ogień materialny, bo wnikający nawet w duszę. Jakieś przeczucie tego ognia możemy mieć wówczas, jeśli zdarza nam się wejść w przedsionek piekła. Jeśli wyłączamy się z krwiobiegu miłości i próbujemy budować swe szczęście wbrew prawdzie i dobru. Jest to ogień straszny, bo człowiek nosi go w sobie. I słusznie mówią mistycy, że choćby potępiony znalazł się w samym środku nieba, nadal pozostanie nieszczęśnikiem, bo po prostu jest do szczęścia niezdolny.

Wszakże nigdy sobie nie myślmy, że piekło jest alternatywą nieba. „Bóg bowiem nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, żeby świat został przez Niego zbawiony” (J 3,17). Bóg nie przypatruje się obojętnie, którą drogą człowiek pójdzie. On gorąco chce, abyśmy wybrali drogę życia. Dlatego „cieszcie się i radujcie, bo wasze imiona zapisane są w niebie” (Łk 10,20). Trzeba tylko przylgnąć do Chrystusa i wypełniać Jego przykazania. A prawda o potępieniu wiecznym niech będzie dla nas tylko groźnym ostrzeżeniem, żeby nie zboczyć z drogi życia. Dobrze, jeśli droga na szczyt zaopatrzona jest w tablice, ostrzegające przed przepaścią."
Pozdrawiam, szczęść Boże.

 Re: Pieklo - tej prawdy wiary nie jestem w stanie zaakceptowac.
Autor: ktosia (---.mt.pl)
Data:   2005-12-11 22:01

Jestem przekonana że piekło to miejsce bo tak pisze w piśmie św. w wielu miejscach. Poza tym liczni święci mieli wizję piekła. Szatan to nie stan tylko prawdziwa istota, a ewangelia mówi, że szatan został strącony do piekieł gdzie ogień wieczny. Przecież wszędzie wyraźnie pisze, że to miejsce a nie stan odczucia. A może to jest tak że niektórzy złagodzili wizje piekła do stanu odczucia aby złagodzić strach przed nim i tak pomaluśku przestawać w nie wierzyć. Jeżeli ktoś kto głosi że nie ma piekła jako takiego umie wskazać źródła wiarygodne, że piekło to jedynie stan to proszę mi wyjaśnić.

-----------

Powolujac sie na Biblie w kolejnych postach prosze wskazac zrodlo cytatu, tzn. ksiege, rozdzial i wiersz.
moderator

 Re: Pieklo - tej prawdy wiary nie jestem w stanie zaakceptowac.
Autor: B. (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2005-12-12 01:40

Trzykropku, napisałeś:
"jeśli człowiek - jakikolwiek dobry, czy najgorszy zbrodniarz i wróg tego co Boże - wiedział jak wygląda piekło i że ono na 100% istnieje - na pewno by nie wybrał go. Ale Bóg z jakiś powodów trzyma tę prawdę w pół tajemnicy...."

Gdzież tam w tajemnicy... Informacje nt. piekła podane są jasno:

(20) I pochwycono Bestię, a z nią Fałszywego Proroka, co czynił wobec niej znaki, którymi zwiódł tych, co wzięli znamię Bestii i oddawali pokłon jej obrazowi. Oboje żywcem wrzuceni zostali do ognistego jeziora, gorejącego siarką. Ap 19:20

(10) A diabła, który ich zwodzi, wrzucono do jeziora ognia i siarki, tam gdzie są Bestia i Fałszywy Prorok. I będą cierpieć katusze we dnie i w nocy na wieki wieków. Ap 20:10

(14) A Śmierć i Otchłań wrzucono do jeziora ognia. To jest śmierć druga - jezioro ognia. Ap 20:14

(15) Jeśli się ktoś nie znalazł zapisany w księdze życia, został wrzucony do jeziora ognia. Ap 20:15

(8) A dla tchórzów, niewiernych, obmierzłych, zabójców, rozpustników, guślarzy, bałwochwalców i wszelakich kłamców: udział w jeziorze gorejącym ogniem i siarką. To jest śmierć druga. Ap 21:8


(19) żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się bawił. (20) U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami, imieniem Łazarz. (21) Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody. (22) Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. (23) Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. (24) I zawołał: Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu. (25) Lecz Abraham odrzekł: Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. (26) A prócz tego między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd do nas się przedostać. (27) Tamten rzekł: Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. (28) Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki. (29) Lecz Abraham odparł: Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają. (30) Nie, ojcze Abrahamie - odrzekł tamten - lecz gdyby kto z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą. (31) Odpowiedział mu: Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą. Łk 16:1-31

(22) A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: Bezbożniku, podlega karze piekła ognistego. Mt 5:22

(9) I jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do życia, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła ognistego. Mt 18:9

(43) Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż z dwiema rękami pójść do piekła w ogień nieugaszony. Mk 9:43

Jeszcze inne fragmenty są w poprzednim wątku Bożeny
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=101830&t=101830

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: