Autor: Piotr (---.netia.com.pl)
Data: 2009-04-12 00:28
Wiara, to nie tylko ladne wzruszenia i ckliwosc. To zycie wedlug przykazan Bozych. To potraktowanie SERIO Slowa Bozego. Bez kompromisow i kombinowania, tu jest dokladnie i konkretnie: tak-tak, nie-nie. Bez sciemniania, pretekstow i kruczkow prawnych. Bez lawirowania.
Zasada jest jasna: nawrocenie sie, to nawrocenie zarowno wewnetrzne, jak i zewnetrzne. W duchu, w myslach, ale i (przede wszystkim) w uczynkach. Jesli nie zamierzasz grzeszyc, jesli postanawiasz poprawe, to to udowodnij: zamieszkajcie osobno. Przeciez nie zamierzasz grzeszyc wiecej, prawda? To po kiego macie siedziec bez slubu razem, w jednym mieszkaniu?
No i jesli chcecie ze soba spedzic reszte zycia, to dlaczego nie bierzecie slubu? Idziecie do parafii sie zapowiedziec, spowiadacie sie, wyprowadzacie sie od siebie, kazde do swojego mieszkania, bierzecie slub i mozecie mieszkac razem. Postanowienie poprawy, to takze postanowienie odciecia sie, na ile sie da, od pokus. A wspolne zamieszkiwanie to potezna pokusa.
Nie, nawet, jesli bedziecie mieszkac razem bez slubu i cudzolozyc - Bog o Was nie zapomni. Bog Was nie potepi, nie przeklnie, nie odepchnie. To Wy sami od Boga sie odpychacie i kazdym cudzoloznym czynem, mysla i uczuciem sie potepiacie. Nie pytaj mnie, dlaczego, skoro to takie piekne, podniosle i wspaniale uczucie. Ja Ci tylko moge odpowiedziec tyle, ze narkoman tez zastanawia sie, dlaczego mowia mu, zeby nie cpac, skoro po narkotykach jest tak "odlotowo" i fajnie. Przeciez to Bog stworzyl te narkotyki. W momencie, kiedy narkoman zobaczy, do czego owe narkotyki prowadza - juz jest najczesciej za pozno. Nie uwierzyl. Skrzywdzil samego siebie. I co z tego, ze nie mial intencji zrobienia sobie krzywdy, wrecz przeciwnie, chcial, zeby mu bylo wspaniale i dobrze, skoro jest jak jest. Narkotyki stworzyl Bog, to prawda, ale po to, zeby ciezko chorym ludziom przyniesc ulge w cierpieniu, nie po to, zeby zdrowi mogli sie odurzac. Tak samo jest z seksem: Bog go stworzyl do wylacznego "uzytku" w malzenstwie, jako spoiwo wiazace meza i zone, nie po to, zeby dwoje ludzi bez slubu moglo sie parzyc jak... nie powiem, co. Rzeczywistosc naturalna nie wybacza, nie jest tolerancyjna, ona po prostu jest jak nieublagana maszyna, ma swoje prawa (fizyki) i dziala slepo. Jedyna metoda na nie, to poznac je i dostosowac sie do nich. Tyle mozna powiedziec o widzialnej przez czlowieka w ciele, na tej ziemi, czesci rzeczywistosci. Jest jeszcze jedna czesc owej rzeczywistosci. Nie jest to inna rzeczywistosc, ale dokladnie ta sama, w ktorej zyjemy, tylko niepoznawalna bezposrednio przez nasze zmysly. I oprocz praw fizyki, jakie mozemy poznac rozumem, sa jeszcze inne prawa Boze, ktore On nam objawil i ich nas nauczyl. Tak, jak slepy, nie widzi, ze ktos upuszczajacy sobie kamien na noge ucierpi, tak my nie widzimy, ze kazdy grzech, kazde cudzolostwo nas niszczy. Moment, w ktorym slepy nie uwierzy widzacym i przekona sie, ze upuszczenie kamienia zmiazdzy mu stope - to juz za pozno - stopa jest zmasakrowana. A on tylko chcial, zeby bylo mu lzej, wiec puscil kamien. No i przez chwile bylo mu lzej... Czlowiek, kiedy sam zobaczy faktyczne skutki swoich nieodpokutowanych (i/albo zanurzonych w Bozym Milosierdziu) grzechow - juz ma zasadniczo "pozamiatane".
Wiara polega m. in. na tym, zeby potraktowac slowa Jezusa jak wyklad z fizyki - tak jest i koniec. Jesli zrobi sie cos innego, niz On nauczal - to bedzie katastrofa, nie z woli Boga, ale po prostu z praw natury. Jak podpalisz stodole i nic jej nie zgasi, to ona splonie. Jak popelnisz grzech i w pore nie ugasisz jego ognia w sobie - to normalnie sploniesz. Na tej samej zasadzie - tak dziala nasza rzeczywistosc i jej prawa.
|
|