logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 radosc w ubostwie
Autor: teresa (---.educom.lublin.pl)
Data:   2001-10-27 14:32

Niech Pan obdarzy Cie pokojem!
Od dawna odczuwalam w sobie powolanie do zycia zakonnego,a jednak Pan mi wskazal troche inna droge realizacji tego pragnienia,niz wstapienie do klasztoru.
Pragne sluzyc kazdemu,kto cierpi w jakikolwiek sposob.Mam taki zamiar: zbudowac maly domek,ktory bylby otwarty dla kazdego 24 godziny na dobe.Po prostu tyle razy w zyciu bezskutecznie szukalam schronienia,a tak naprawde-czlowieka,bo prawdziwym domem jest serce przyjaciela.
Nie znalazlam zrozumienia u przyjaciol:mowia,ze dzisiaj nie mozna zyc w zupelnym ubostwie(a wlasnie do takiego zycia daze), ze nie wystarczy miec maly ogrodek,pare rak i Ojca w niebie,aby przezyc,ze jestem po prostu romantykiem.
Jeszcze nie stracilam nadziei ze spotkam kogos,kto ma podobne idealy i marzenia.Jesli chodzi o mnie,to ja najpierw o czyms marze,a potem zaczynam z cala praktycznoscia do tego dazyc.Widzialam ten moj ideal zycia lezacy w gruzach,bo ciezko jest cokolwiek zdzialac samemu;ale znow zaczelam od nowa i mam nadzieje ze juz za rok drzwi malego domu dla wszystkich zostana otwarte.
Gdyby ktos` zechcial sie ze mna podzielic swoim zdaniem na ten temat,albo dac mi rade(ktorej bardzo potrzebuje,bo nie mam kogo sie poradzic),bylabym bardzo wdzieczna.Z Panem Bogiem! Teresa.

 Re: radosc w ubostwie
Autor: Tadeusz (213.25.39.---)
Data:   2001-10-30 09:17

Wyzwanie ogromne, ale gdy Pan Jezus wspomoże..., wszystko staje się możliwe. Św. Franciszkowi zarzucano to samo, chociaż czasy były nieporównywalnie inne. Jedno jest pewne: przedsięwzięcie może się powieść jedynie wtedy, gdy zostanie zaakceptowane przez kompetentną władzę duchowną. Zaakceptowane, to znaczy ogarnięte pewnym rodzajem wsparcia. Gdy podam przykład, wyjaśnię o co chodzi. Wiem, iż uzyskanie tego jest trudne, ale trzeba próbować: wychodzić i przemadlać. Trzeba wreszcie modlić się o sposób realizacji, który wiązałby nadzieję z trwałością przedsięwzięcia. Nie widzę możliwości realizacji w formie nowej wspólnoty zakonnej, gdyż od dłuższego czasu nie powstały nowe – nawet takie o bardziej racjonalnym podejściu.

Osobiście bardzo podoba mi się franciszkańskie ubóstwo, ale by ta idea wbrew światu zaczęła żyć w czasach dzisiejszych, trzeba stawać się samą modlitwą. Trzeba prosić o modlitwy wstawiennicze. Znam kogoś, kto poznał wartość ubóstwa w skrajnych sytuacjach. Otóż w chwilach ciężkich duchowych zmagań, w pewnej chwili, gdy wszystkie środki zawiodły, odwołał się on do ubóstwa św. Franciszka. Niemało był zaskoczony, gdy okazało się to skuteczne i natychmiastowe. Z chwilą, gdy zaczął je kontemplować, złe moce utraciły zdolność oddziaływania. I tak miał dłuższą chwilę spokoju.

Znam pewną pustelnię w Czatachowie k. Żarek, która w wielkich bólach urodziła się przed ponad dziesięcioma laty. Z Bożą pomocą trwa dotąd. Tę historię pokrótce opowiem, gdyż znam ją od początku. Pewien kapłan zakonny pragnął czegoś więcej niż ofiarował macierzysty zakon. Po dużych trudach, uzyskawszy zgodę zarówno władzy zakonnej jak i miejscowego Ks. Arcybiskupa, rozpoczął budowę. Arcybiskup wziął tę inicjatywę pod swoją opiekę, na początku na okres próbny. Zaraz otrzymał wiano: Opatrzność Boża w cudowny i nieprzewidziany sposób już na samym początku sprawiła, że nieodpłatnie kapłan – inicjator uzyskał w darowiźnie duży kawałek zalesionego terenu. Zaraz też spotkał na swojej drodze trzech kandydatów na pustelników, którzy pomogli zakładać podwaliny przyszłej pustelni. Toteż jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać pustelnicze chatki. Została zbudowana kaplica, a dzisiaj jest tam niewielki, ale przepiękny kościółek, który w sobie zamyka ową kaplicę jak kwoka pisklę w gnieździe. Pomoc często przychodziła nadzwyczajnie, tak iż można powiedzieć: było to dzieło Boże.

Podobnie też może stać się i w tym przypadku. Św. Franciszek na początku też miał trudności, a pierwsza reguła – ta najbardziej radykalna - nie została zatwierdzona. Tu dobrze byłoby rozpoznać misję sióstr Klarysek Kapucynek i ewentualnie usiłować znaleźć się obok niej przy duchowym, a może i materialnym wsparciu z ich strony, najpierw na okres próby, z następnym przedłużaniem tych okresów. Forma dojrzeje i zaowocuje treścią.

Nie ukrywam, że jest to bardzo trudne i trzeba dobrego przygotowania, i pewnego stopnia świętości, żeby się powiodło. Jeżeli nawet w jakiś sposób uda się rozpocząć dzieło, dalej same dobre chęci nie wystarczą. O ile bowiem człowiek we wspólnocie zmaga się z określonymi problemami i pokusami, w samotności te i inne problemy potęgują się, a szatan dokłada wszystkich starań, aby zniszczyć dzieło w zarodku, a skoro mu się to nie uda, później kusi w sposób bardziej subtelny i zwodniczy. Zawsze łatwiej jest mu pokonać samotnego człowieka niż grupę osób zjednoczonych we wspólnym dziele. Św. Makary Wielki, który ten przydomek uzyskał jeszcze za życia, zanim został wielkim, próbował stopniowo oddalać się od pobliskiej wsi w kierunku pustyni, jednak czynił to małymi krokami, aby nie upaść.

Pozdrawiam.

 Re: radosc w ubostwie
Autor: Anna (---.zamosc.sdi.tpnet.pl)
Data:   2001-10-31 23:24

.... nic nie warto dodawac , tylko teraz sie modlic o błogosławieństwo Boże !

z Bogiem !
Anka

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: