Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data: 2011-01-08 04:24
Niestety nie wszystkie Panie ujawniają swój wiek, choć niektórych jestem w stanie oszacować z wcześniejszych wypowiedzi. A szkoda, szczególnie w tym temacie. Dlaczego? Bo przekonuję się, ze istnieje bariera międzypokoleniowa, która jest nie do przejścia. Coś, czego wcześniej nie było. Nie w takiej skali. Nie takiej jakości. Myśmy się spierali z wcześniejszymi pokoleniami, ale to nie był spór zasadniczy. Oczywiście, generalizuję, bo zawsze są wyjątki, ale to są jak sama nazwa mówi wyjątki, łatwe do rozpoznania. Z tego co widzę, barierą mentalną nie do przejścia jest rok 1989. Ci co świadomie zliczyli okres wcześniejszy są w stanie zrozumieć pojęcia podstawowe. Ci co mieli wtedy 5 lat i mniej, zupełnie nie. Obecne młode pokolenie JEST JAKOŚCIOWO RÓŻNE. To nie jest jego wina. To przykład wielu zaniedbań pokoleń starszych, a dla Kościoła hierarchicznego przestroga, która na podstawie dotychczasowego doświadczenia i tak zostanie pominięta. Moja obserwacja jest taka, że z ludźmi 25 lat i mniej nie mam żadnej płaszczyzny wspólnej do rozmowy (monologi nią nie są, jak nazwa sama) i szkoda czasu na jej szukanie, bo dla nich jestem egzotyką, zupełną, a oni dla mnie. To oczywiście nie jest tak, że nasze pokolenia były idealne, a wasze jest be. Tylko, że była przestrzeń wspólna, do której się można było odwołać. TERAZ TAKIEJ PRZESTRZENI NIE MA. Przykład pierwszy z brzegu? Pojęcie: patriotyzm. Nie odmawiam go Wam. Rozumiem Was. Tyle, że nie chce mi się w takie monologi wchodzić. Wiecie, za komuny w tzw. komunistycznym establishmencie różnie się działo. Jak oglądaliście relację z Misia i inne filmy Barei, to macie obraz jak mogła wyglądać kariera przez pryzmat związku mężczyzny i kobiety. Ale, choć to zupełnie nie moja bajka, Gomułka, o ile wiem, miał do śmierci jedną żonę, choć w 1968 stanowiło to pewien problem w karierze, podobnie Gierek, Jaruzelski. Kwaśniewski przynajmniej do końca prezydentury też i nawet ten przygłup Miller, o skrajnie kompromitujących wypowiedziach w temacie, prywatnie okazywał się tradycjonalistą. A wszystko to komunistyczna wierchuszka. No ale mamy 20 lat nieustannego sączenia jadu i teraz np. dłuższą chwilę trwało, zanim się połapałem, że określenie "narzeczony" we współczesnym slangu młodzieżowym może oznaczać tzw. sutenera z naszego języka. Po prostu jakby to delikatnie - seks od jakiegoś czasu przestał być tematem tabu, przynależnym związkom monogamicznym. Stał się pojęciem czysto utylitarnym, ekonomicznym, bardziej przynależnym handlowi barterowemu, czy też stanowiący element szeroko pojętego biznesplanu np. "rodzinnego" (nie w rozumieniu wcześniejszym, a tak bardziej samoobronnie lub w kierunku p. Tysiąc), o znikomej funkcji socjologicznej (na co wskazuje tzw. przyrost naturalny - im mniej tabu i więcej seksu wszędzie, tym mniej dzieci. To jest ciekawy związek. Postęp?). Podobnie z małżeństwem. NORMA SIĘ ZMIENIŁA. Katolicka nią od dawna nie jest. Trzeba by zmienić treść wszystkich seriali na początek, o politykach nie wspominając. I tak jest ze wszystkim. Stąd, już nawet nie adresuję swoich wypowiedzi do Was, młodszych. Pewnie, że czasem znajdzie się jakiś wyrodek, "ewelement" jak mawiał, pewien niezbyt biegły rzemieślnik ("U nas takie katastrofy nie bywają, to jak tu nabyć biegłości?" No tak. Ale - nie należy tracić nadziei), zwany dawniej partaczem, ale wyjątki nie czynią reguły. No cóż Kościele hierarchiczny (myślę o tym od sufragana w górę), wepchnąłeś nas w objęcie UE (bo gdyby nie wsparcie Kościoła, losy referendum były przesądzone), ale jak to teraz wychodzi, było to działanie typowo polskie na hurrra (się zobaczy), bez pomysłu na to wejście, no chyba, że pomysłem po wprowadzeniu katechetów w państwowy system emerytalny (którego nie ma i nie będzie), było wykorzystanie unijnych dotacji. Trochę jestem złośliwy, ale według mnie, ten spadek powołań, którego oczekiwałem po śmierci Jana Pawła II nie bierze się znikąd. Według mnie, to jest dopiero jego początek. Kto powiedział, że kraj nad Wisłą musi być zawsze katolicki? Chciałbym widzieć te seminaria za 5-10 lat, no i tych księży, którzy przecież z ludu wzięci, z nich wyjdą. I pewnie się z ludem dogadają. Pytanie tylko, czy katolickim. Trzeba będzie w Polsce przedefiniować pojęcie Kościoła ludowego, proszę hierarchii. Na szczęście mam już z górki. I przyjmuję zasadę, którą kieruje się kierownicza siła narodu, tak w sferze materii, jak i ducha: "po mnie choćby potop". Ja stąd nie zniknę, ale proszę by mnie nie czytały osoby urodzone po 1985 r. (oczywiście pomijam wyjątki). Tę moją prośbę, można przenieść do sławnego wątku wprowadzającego. To zaoszczędzi mi sporo czasu na zbędne tłumaczenia każdemu wszystkiego ab ovo, czego nie uczynię. Ewo, nie bierz sobie do serca rad osób starszych od Ciebie, one nie wiedzą, co mówią.
|
|