logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Ewa (---.range86-174.btcentralplus.com)
Data:   2011-01-07 11:32

Mam wspaniałego chłopaka. Poznaliśmy się w duszpasterstwie akademickim. Znamy się od 1,5 roku, a parą jesteśmy od ponad pól roku. Ponieważ mam 25 lat, wypada mi pomyśleć, jakie są dalsze opcje i czy widzę możliwość zbudowania czegoś (bardzo) trwałego z tym chłopakiem. On ma 23 lata, ale myśli bardzo odpowiedzialnie i nie jest zainteresowany chodzeniem "na chwilę". Mój problem polega na tym, ze trochę brakuje mi odwagi, żeby się mocniej otworzyć. Częściowo może to być spowodowane wcześniejszym doświadczeniem (kiedy otworzyłam się bardzo mocno i zostałam zraniona), ale również chodzi o wybór partnera na całe życie.

Mój obecny chłopak jest bardzo religijny i wartościowy, odważnie dokonuje wyborów zgodnie ze swoją wiarą. Bardzo to podziwiam i modliłam się o jego względy, przyjaźń. Jest mi z nim bardzo dobrze, jest opiekuńczy i okazuje mi swoją lojalność i miłość. Czuję, że jest moim najprawdziwszym przyjacielem.
Chodzi o to, że wydaje mi się, iż jestem bardzo nasiąknięta tym "ludzkim" w sensie laickim światem - ludzkimi wartościami, takimi jak kariera, status społeczny, atrakcyjne życie towarzyskie, uznanie otoczenia.
W domu rodzice chodzą do kościoła, ale bez zrozumienia znaczenia Mszy świętej. Święta są spotkaniem rodzinnym bardziej, niż refleksją nad cudami jakie zostały nam dane. Wszystkie te rzeczy musiałam odkryć sama. Są piękne, ale w domu nie mam za bardzo z kim dzielić tych religijnych uczuć. Często jestem wręcz "atakowana" - wiem, że nie ze zlej woli, ale rodzina po prostu nie bardzo rozumie dlaczego chcę iść na Mszę gdy "nie trzeba", etc. Wiec jestem z tym trochę sama. Z moim obecnym chłopakiem mogę dzielić te uczucia. Co więcej, on tez u siebie w rodzinie jest z tym sam i mówi, ze podśmiewaliby się z niego, gdyby zobaczyli, ze odmawia brewiarz, itp. Wiec to wspaniale, że się odnaleźliśmy i jesteśmy w tym oparciem dla siebie, dajemy sobie wzajemnie w tym względzie akceptację, itp. Czasem razem się modlimy (brewiarzem). Chodzimy razem na Msze św. Razem walczymy o czystość (chociaż świat tego od nas nie wymaga, a i nie jest to łatwe).

Ale wciąż mam opory - że jeśli zostanę z moim chłopakiem, będzie to oznaczać skromniejsze życie, mniej fajerwerków (w tym ludzkim sensie), mniej atrakcyjnych imprez, mniejszy blichtr i skromniejsze, prostsze życie. On jest mądry i zaradny, ale nie ma lukratywnych znajomości, ani "przydatnych" kontaktów. Chociaż bardzo porządna, jego rodzina nie jest "wytworna", czy pociągająca w tym "blichtrowym" znaczeniu. Jest on raczej domatorem, niż "bywalcem". Zawsze byłam wychowana w duchu, ze te rzeczy (o ktorych wyżej) są wartością. Chociaż wiara zaczyna kształtować mnie po swojemu, wciąż gdzieś pod skórą mam tę tęsknotę do tego, co po ludzku atrakcyjne: znajomości, przyjęcia, cieszenie się swoją ludzką atrakcyjnością, swoim powodzeniem - materialnym i społecznym.

Z jednej strony wiem, że znajomość z moim chłopakiem jest szansą na coś naprawdę cudownego - na budowanie życia blisko Pana Boga. Niewiele spotkałam w życiu osób, które konsekwentnie wybierałyby w życiu przez wzgląd na wiarę, a mój obecny chłopak właśnie taki jest. Mam wrażenie, że tu możemy się razem uratować, przy pomocy Pana Boga stworzyć nasz własny mały cud, zbudować razem z Nim kochającą się rodzinę. Myślę, ze dobrze pasujemy do siebie z moim chłopakiem, śmieszą nas te same rzeczy, mamy podobne obserwacje. Z drugiej strony mam te zahamowania - czy na pewno, czy nie będę żałować, mogłabym przecież postarać się o chłopaka bardziej wyszukanego i bardziej "osadzonego" w świecie.

Nie myślcie, że jestem potworem - zdaję sobie sprawę z tego jak błahy jest mój "problem" w obliczu naprawdę poważnych problemów z jakimi zmagają się ludzie piszący tutaj. Ale chodzi o wybór partnera na cale życie (tak to teraz czuję) i chciałabym usłyszeć wsparcie innych katolików, że warto "ryzykować" wszystko, żeby zbudować coś z Panem Bogiem. Dodajcie mi proszę otuchy, a jeśli należy mi się przywrócenie do porządku, to proszę o to również. Z Panem Bogiem.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Agnieszka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-07 13:59

Ale masz naprawdę duży problem - wyjątkowego chłopaka. Oby każda dziewczyna miała takiego chłopaka. Ale Tobie jak widać te wszystkie jego zalety nie wystarczają.
Myślę, że po prostu daj mu spokój. On zasłużył na dziewczynę, która nie będzie wybrzydzać i szukać problemów tam GDZIE ICH NIE MA, robić dziurę w całym i narzekać, że za mało jest światowy.
Znajdź sobie kogoś "światowego" skoro on jest za mało "światowy" i nie ma lukratywnych znajomości i buduj sobie dom na piasku. Powodzenia.
A chłopak ten znajdzie sobie dziewczynę, która go doceni i będzie wdzięczna Bogu za tak wspaniałego chłopaka, a później męża. Ty z obecnymi wątpliwościami możesz go po prostu unieszczęśliwić. Szkoda by było gdyby musiał się dla Ciebie zmieniać w kogoś kim nie jest i kim nie chce być. Poszukaj kogoś kto spełnia Twoje kryteria odnośnie światowości i znajomości, bo potem będziesz nieszczęśliwa gdy nie będziesz miała tego lukratywnego życia, o którym marzysz skrycie i zatrujesz życie tego dobrego człowieka. Na obecnym etapie nie wróżę powodzenia temu związkowi. Albo TY SIĘ ZMIENISZ, albo go zostaw, dla waszego dobra. On nie musi się zmieniać.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-01-07 14:30

Dziewczyno, nad czym Ty się zastanawiasz? Wiesz, mam takich znajomych, wyjechali do Irlandii, oboje po studiach, dobrane małżeństwo. Trafili świetnie, we właściwy moment. Mając taką pracę, jaką załapali mogli sobie pozwolić na wiele, w tym na wakacje w dosyć ekstrawaganckich miejscach. Ale on się ciężko rozchorował i musiał pożegnać się z pracą. Dzieci nie mają i mieć nie będą. Małżeństwo to nie jest business plan na życie.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Gośka1981 (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-01-07 14:44

Kobieto, skarb masz - nie chłopaka. Jeśli myślicie obydwoje o sobie poważnie, jeśli macie chęć być ze sobą na całe życie, to daj sobie spokój ze sławą, atrakcyjnymi przyjęciami, "lepszymi" ludźmi. Myślę, że PAN BÓG POSTAWIŁ CI NA DRODZE TAKIEGO CZŁOWIEKA WŁAŚNIE DLATEGO, ŻEBY CIĘ PRZEZ NIEGO DOPROWADZIĆ DO SIEBIE JESZCZE BLIŻEJ. Bóg chce Ci pokazać, nauczyć Cię, że ta atrakcyjność świata przemija, że jest NIC NIE WATRA w oczach Boga. Być chrześcijaninem znaczy UMRZEĆ DLA ŚWIATA, a żyć dla Chrystusa. Tak mówi Pismo Święte. I to wyraźnie i dosłownie. Oczywiście to nie znaczy, że masz zerwać kontakty, czy zrezygnować z kariery zawodowej, ale chrześcijanin musi czasem z czegoś zrezygnować, często z atrakcyjnych rzeczy, z własnych ambicji. Bóg chce, abyś przewartościowała te sprawy, żebyś na nowo ustanowiła w swoim życiu priorytety, żebyś umiała też zrezygnować czasem z siebie. Chce, żeby to On był najważniejszy, żeby to On był na pierwszym miejscu. Resztę możesz mieć, ale nie musisz (mówię o karierze, znajomościach, obracaniu się w "lepszych" kręgach), bo to Bóg daje wtedy, kiedy chce i przede wszystkim On wie czy to dla Ciebie będzie dobre. Czy przez te przyziemne sprawy nie odwrócisz się powolutku od Niego.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Anna (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2011-01-07 14:47

Witam Cię.
Dziękuję za Twojego posta. Jestem w podobnej sytuacji co Ty. I tak sobie myślę, że trzeba zaprzeć się samej siebie (swoich planów na życie, które są z tego świata), itp., a oprzeć się na Bogu tj. na człowieku, którego On stawia na Twojej drodze (nie w znaczeniu zrobienia sobie z chłopaka bożka). Pozdrawiam i życzę odwagi.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Ewa A. (---.range109-154.btcentralplus.com)
Data:   2011-01-07 14:51

Pan Jezus skierował raz do młodzieńca takie słowa: Sprzedaj wszystko i pójdź za Mną (por. Mk 10,21). Młodzieniec był przywiązany do tego świata i nie poszedł za Nim. W innym miejscu powiedział, że do królestwa niebieskiego wchodzi się przez ciasną bramę (zob. Mt 7,13). Pewnie trzeba ją jeszcze umieć odnaleźć. :) Ci, którzy w swoim życiu odnaleźli naprawdę Boga - będą podążać za Nim, bez względu na to, co można osiągnąć w tym świecie. To Pan Bóg zawsze troszczy się o nas, i daje nam tyle ile nam potrzeba i to co nam potrzebne do zbawienia. Ale czasami ludzie nie potrzebują tego, co Bóg daje i dlatego budują sobie urojony raj na ziemi.
Sama sobie musisz odpowiedzieć na postawione pytanie. Jesteś dosyć młoda, ale dobrze orientujesz się co daje ten świat, a co Bóg. Kto ufa Panu Bogu, to i na pustyni jemu będzie o wiele lepiej, niż wśród wielu "dobrych" znajomych, ale uwaga - do pory, do czasu. Bo z ich kręgu możesz wylecieć nie spodziewając się kiedy i za co. A co dalej? Zycie każdego człowieka nie składa się z imprezek, znajomości, przepychu. W moment śmierci będzie się liczyło jak ten czas wykorzystałaś dla swojego zbawienia. A wtedy i znajomości Twoje na nic się zdadzą. Samemu trzeba walczyć o życie wieczne. A wiec życzę Ci prawidłowego wyboru drogi, która poprowadzi Cie ku wieczności. Miłość bez Boga, to kamuflaż miłości.
Jeśli Twoje wymarzone środowisko zagwarantuje Ci to, co jest dla Ciebie najważniejsze, to zostań wśród nich i pozostaw chłopaka w spokoju. A może bez Ciebie byłby on dobrym kapłanem, a wiec nie zawracaj mu głowy. Z Bogiem.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Ada (---.docsis.tczew.net.pl)
Data:   2011-01-07 14:55

Ewo, życie z twoim chłopakiem i życie blisko Boga wcale nie oznacza, że masz zrezygnować z przyjaciół, czy imprez. Jeśli lubisz coś robić i kochasz Boga, to wszystko da się pogodzić. Dziecko Boże ma prawo tańczyć, śpiewać i szaleć. Mamy żyć blisko Boga, ale mamy też robić rzeczy, które kochamy. Myślisz, że Jezus chciałby abyś rezygnowała z czegoś co daje ci radość? Nie, jeśli robisz to ze zdrowym rozsądkiem to oczywiście, że On tego nie chce.
Myślę, że skoro Pan postawił na twojej drodze tego młodego mężczyznę (a nic nie dzieje się bez Jego woli) i doskonale się rozumiecie, a najbardziej w życiu chcecie życia z Bogiem, to na pewno jest to jakiś znak. Warto nad tym pomyśleć. Jeśli chcesz podjąć jakieś konkretne kroki, które mają dać ci szczęście, albo nieszczęście w przyszłości, to warto je omówić ze swoją sympatią. Ta decyzja dotyczy was obojga, więc sama nie możesz podjąć żadnej decyzji, musisz podzielić się z nim swoimi obawami. Bez tego ani rusz. Tak więc weź swojego chłopaka za rękę, posadź na kanapie i omów z nim ten temat, my możemy ci tylko pomóc, ale decyzje musisz podjąć ty, a właściwie wy.
Poproś jeszcze Pana, aby pomógł ci w tej sprawie, aby podpowiedział ci jakie kroki masz podjąć. Powodzenia.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Mateusz (---.skytech.pl)
Data:   2011-01-07 15:12

Wiesz, Ty nie potrzebujesz odpowiedzi - ona jest w Tobie i dobrze o tym wiesz.
Wiesz co jest lepsze i czego naprawdę bardziej pragniesz, a co jest tylko przyzwyczajeniem. Jedyne czego Ci potrzeba to dokonanie wyboru, a w tym nikt nie powinien Cię wyręczać. Wybór dokonany w całkowitej wolności jest o wiele bardziej wartościowy i o wiele lepiej rokuje na przyszłość.
Przeczytaj sobie powoli to co napisałaś, tak jakby to był list Twojej przyjaciółki, a będziesz wiedzieć co byś "jej" doradziła. Pozdrawiam i życzę powodzenia. :)

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-07 15:12

"chciałabym usłyszeć wsparcie innych katolików, że warto "ryzykować" wszystko, żeby zbudować coś z Panem Bogiem" - Trzeba rozróżnić dwie sprawy: małżeństwo z konkretnych mężczyzną, a relację z Bogiem. Z tego, co piszesz, wnioskuję, że zafascynowało cię życie religijne, które poznałaś w duszpasterstwie akademickim. Zakochałaś się w chłopaku, który dzieli z tobą to zainteresowanie: wspólnie modlicie się, chodzicie do kościoła i na spotkania wspólnoty.
Jednak życie małżeńskie to nie jest życie w klasztorze (gdzie podstawowym obowiązkiem jest modlitwa).
Proponowałabym, by to "otwarcie" było poprzedzone takim poznawaniem jego pod każdym względem. W tym celu trzeba dużo ze sobą rozmawiać, a nie tylko modlić się. Nie piszesz, czy on już konkretnie zadeklarował się, że chce z tobą spędzić całe życie. Czy to tylko są twoje przemyślenia? Jeśli nie zadeklarował się, to warto zapytać go, jakie ma zamiary względem ciebie po "ponad pół roku" chodzenia.
Przyjrzyj się swojemu chłopakowi bez emocji (wiem, będzie to bardzo trudne) i spróbuj ogarnąć tym "spojrzeniem" całego człowieka. Np.: ważny jest jego pogląd na sprawę posiadania dzieci: czy chce je mieć i jest otwarty na przyjęcie Woli Bożej w kwestii prokreacji (przeanalizujcie teoretycznie: co zrobicie w przypadku, kiedy Pan Bóg nie obdarzy was potomstwem). Powinniście ustalić, czy macie wspólny pogląd na te sprawy. Niebagatelna jest też kwestia, czy i jak jest on w stanie zarabiać na życie i jak wyobraża sobie utrzymywanie rodziny.
Reszta powinna "wyjść" w czasie wspólnych spotkań i rozmów.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Anna (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2011-01-07 16:14

Musisz sama zdecydować. Jeżeli wiesz, że styl życia twojego chłopaka i jego rodziny ci nie odpowiada, to odejdź, bo go zniszczysz. Ty szybko zapomnisz, bo wciągnie cię życie pełne fajerwerków, a on zostanie sam, bo zawarł małżeństwo sakramentalne.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Tomasz (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-07 16:33

Witaj. Nie myślę że jesteś potworem, nie wydaje mi się by twój problem był szczególnie błahy ani jakoś nie mam chęci przywoływać Cię do porządku. Przeczytałem wszystko co napisałaś dość uważnie i nic mnie szczególnie nie zaniepokoiło - wszystko jest tak jak być powinno. I to, że budujesz swój własny świat wartości inny niż świat, w którym wyrosłaś, i to że ten inny, bardziej błyszczący świat wabi Cię czasem tą tęskną iskrą szaleństwa, luzu czy nawet odrobiną frywolnego uroku. To wydaje mi się zupełnie normalne i jestem dziwnie pewien, że jeśli nawet dziś podejmiesz decyzję, jeśli jutro zupełnie na serio dokonasz wyboru, jeśli nawet zostaniesz idealną żoną idealnego mężczyzny, to i tak wiele, bardzo wiele razy będziesz musiała stawać przed tymi wyborami, przed jakimi stoisz dzisiaj. Niestety a może na szczęście w naszym życiu nie jest łatwo i raczej nie przytrafia nam się na stałe stan błogiego spokoju i bezproblemowego posuwania się naprzód i w górę drogą, którą kiedyś tam uznaliśmy za dobrą. :)))
Na pytanie tytułowe pozwolę sobie odpowiedzieć: tak, moim zdaniem chodzi rzeczywiście o wybór partnera na całe życie, ale też chodzi o coś chyba nawet więcej, tzn. o wybór pewnej wizji, szczęścia, o wybór pomysłu na życie dla ciebie, twoich dzieci, które kiedyś urodzisz, twoich wnuków, o to do budowy jakiej wizji świata chcesz przykładać rękę.
Wiem, musi to brzmieć bardzo patetycznie ale niezależnie, czy umiem o tym jakoś zgrabnie pisać, czy nie, to z pewnością trudno przecenić wagę decyzji przed którymi stajesz.
Na koniec namawiałbym Cię jednak do uśmiechu i odrobiny ufności. Nie jesteś sama i jeśli nawet popełnisz błąd, to Bóg, który jak wierzę, jest blisko was obojga i tak z ciebie zbyt łatwo nie zrezygnuje. Nie jest tak, że to Ty sama musisz się zmierzyć z największą porcją odpowiedzialności. Myślę sobie, że próbuj tak jak potrafisz zbliżać się do Pana Boga, oddawać Mu najtrudniejsze decyzje, najpoważniejsze pytania, bo to wydaje się być najlepszy sposób aby jednocześnie zbliżać się do prawdy, do miłości, do szczęścia.
Pozdrawiam naprawdę bardzo serdecznie i ciepło Was oboje.
Pokój Tobie.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: yeah (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-07 16:42

Cóż, widać nie jesteś jeszcze gotowa, aby dzielić z kimś życie. Trzeba wiedzieć, co jest w życiu ważne i nieprzemijające, a co tylko chwilowe i złudne. Życzę owocnych refleksji.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Piotr (---.146.127.202.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2011-01-07 17:29

Jestem zaradny, wierzący, nie chodzę co prawda na imprezy, ale lubię dobre rzeczy (czasem najlepsze). Stać mnie na to. Nie mam nie wiadomo jakich znajomości. Tylko dzięki Bogu i wytrwałej pracy osiągnąłem to co mam - a tak po ludzku mam całkiem sporo. Pracuję w naprawdę dobrej firmie, zarabiam jak na warunki polskie bardzo dobrze, moja żona znacznie mniej, ale i tak sporo powyżej średniej krajowej - też do wszystkiego doszła modlitwą, ciężką pracą i "odrobiną" szczęścia. Wspieramy się nawzajem, często się różnimy, czasem kłócimy - ale zawsze pogodzeni kładziemy spać. Wiem, że z nią, a ona ze mną mamy bardzo dużo szansy na to aby być zbawionymi - oboje się za siebie modlimy i jesteśmy dla siebie wsparciem. Myślę, że na tym polega małżeństwo (a z czasem wspólne wychowywanie dzieci w wierze). Każde z nas mogło wybrać inaczej - bardziej imprezowe towarzystwo, większy splendor czy blichtr. Myślę (po 6 latach małżeństwa), że nie mogliśmy trafić lepiej. Zupełnie nie przejmujemy się zdaniem rodziny co do naszego życia religijnego - nie dla rodziny pobraliśmy się i naszym życiem nikogo (poza sobą nawzajem) nie musimy uszczęśliwiać. Wybierz dobrze, pamiętaj, że niezależnie z kim się zwiążesz, to będzie wybór na całe życie, a dodatkowo od tego wyboru zależy czy (powiedzmy) za 60-70 lat będziesz oglądać Boga. I o ile Twoje życie na ziemi można porównać do przesunięcia się na skali czasu o 2-3 milimetry, to wieczność można porównać do podróży z Warszawy do Nowego Jorku. Od tych 2-3 milimetrów zależy, jak spędzisz wieczność. Pozdrawiam Cię w Nowym Roku.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: eli (---.183.242.55.dsl.dynamic.eranet.pl)
Data:   2011-01-07 17:45

Nie szukaj "blichtru", fajerwerków, bogactwa, czy innych światowych atrakcji. Szukaj przyjaciela, serca, prawdziwej miłości, zaufania i bliskości z Bogiem. Jeśli to wszystko daje Ci Twój chłopak to masz wielkie szczęście.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Anastazja (---.aircity.pl)
Data:   2011-01-07 18:21

Uważam, że Twój problem nie jest taki błahy, jak Ci się wydaje. Chodzi przecież o wybór partnera na całe życie, dlatego nie warto się z tym śpieszyć, żeby nie podjąć później decyzji, której będzie się gorzko żałowało. Z tego, co napisałaś wynika dla mnie, że Twój chłopak jest bardzo wartościowym człowiekiem, o wysokich zasadach moralnych, kierującym się w życiu wiarą. Piszesz, że świetnie się dogadujecie, że jest Twoim najlepszym przyjacielem, więc czego można chcieć więcej? W czym problem? Myślę, że tkwi w Twojej wierze. Mówisz, że boisz się porzucić blichtru tego świata. Chciałabyś bywać na przyjęciach, nawiązywać znajomości, być może prowadzić wystawne życie. Nasuwa mi się następujące pytanie: "Co Ci to da?" Co Ci to da, oprócz sławy, prawdopodobnie wielu fałszywych przyjaciół, przyjęć, po których boli rano głowa, jeśli możesz utracić wtedy kontakt z Bogiem, a serce Twoje znieczulone tym całym przepychem zrobi się twarde jak kamień. Powiedz proszę, co to za wiara, kiedy nie jesteś dla niej w stanie wyrzec się takich ułudnych przyjemności? Zresztą kto powiedział, że z mężem nie możesz dobrze się bawić i chodzić z nim na przyjęcia albo, że nie możesz pójść na zabawę z koleżankami. Ponadto osadzony w świecie mąż, to często ateista, co prawda bogaty, ale zarazem, jak biedny. Ubóstwo duchowe, to coś czego nie wyleczy ani nie zakryje mamona. Być może Twoje życie byłoby wtedy bardziej urozmaicone, ale jakże płytkie. Taki chłopak, jak Twój to skarb. Razem będziecie mogli wzrastać w wierze, a wszelkie trudności pomoże wam pokonać Bóg. Nie rozumiem dlaczego życie z Bogiem kojarzy Ci się z nudą. Przecież z Nim wszystko jest lepsze i pełniejsze, także zabawa. Dla Boga nie trzeba z niczego rezygnować. On nam daje wszystko, czego potrzebujemy do szczęścia tylko, że ludzie nie potrafią tego docenić i zawsze marzy im się więcej.
Zachęcam Cię więc do gruntowniejszych przemyśleń na temat wiary i roli jaką Bóg odgrywa w Twoim życiu. Pozdrawiam.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Ania (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2011-01-07 18:42

To trochę kwestia tego co w życiu jest tak naprawdę najważniejsze i na czym chcesz budować swoją przyszłość. Który fundament jest mocniejszy? Boży, z wartościami, czy bardziej ludzki, oferujący może więcej blichtru i lepszą pozycję społeczną. Zresztą nie wiemy co się zmieni za 10, 20, 30 lat. Może kontakty, które ktoś ma mogą okazać się niewiele warte, a bogate życie, duchowo puste. Nie musi tak być.
Ważne jest czy kochasz swojego chłopaka i czy ta relacja zbliża Cię do Boga.
Musimy starać się przestać rozumować czysto po ludzku, bo naszym celem jest życie wieczne, a droga do niego wąska.
Może pomyśl o kilku dniach na rekolekcjach. albo w odosobnieniu żeby posłuchać co Bóg mówi do Twojego serca.
Dobrego rozeznania i wyboru Ci życzę.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Margola (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-01-07 22:36

Po przeczytaniu Twojego posta wydaje mi się, że nie jesteś jeszcze gotowa do podjęcia decyzji na całe życie. Daj sobie czas, dojrzej. Rozumiem Cię choć takich problemów nie miałam, ale miałam nieco inne. Musiałam sobie wszystko w głowie poukładać, moja wiara, ufność potrzebowały umocnienia, a to wszystko wymaga czasu i nie da się tego zrobić tak hop siup. Pan Bóg przeważnie działa ewolucyjnie a nie rewolucyjnie.
Na koniec napiszę Ci, że Bóg ma Ci do zaoferowania dużo więcej niż pragniesz i oczekujesz, ale daje to co dla Ciebie najlepsze, w sposób dla Ciebie najlepszy, i wtedy kiedy jesteś gotowa. To nie teoria, tego właśnie doświadczam w życiu.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Calina (---.lightspeed.cicril.sbcglobal.net)
Data:   2011-01-07 22:38

Droga Ewo, inni ci już dużo napisali, ktoś słusznie zauważył, że rodzina bogobojna, to nie tylko oaza i modlitwa. Z treści posta dla mnie wychodzi, jakbyś miała małżeństwem z tym człowiekiem siebie unieszczęśliwić: "jeśli zostanę z moim chłopakiem, będzie to oznaczać skromniejsze życie, /.../ czy nie będę żałować?" - A gdzie oczekiwanie i radość związania się z kimś, kogo się kocha? Gdybyś była ogromnie zakochana, to nie zniechęcałabyś się realnymi rzeczami, a zamiast tego rzucała wszystko na jedną szalę, aby być tylko z nim "na dobre i na złe". Masz wątpliwości - trochę mieć to normalne, ale ty masz ich zbyt dużo, a za mało nadziei. Może potrzeba wam lepiej się poznać, abyś była pewna, że to ten lub jednak nie. On ma jeszcze z 10 lat do żeniaczki, również weź to pod uwagę. Za długo chodzić ze sobą też nie jest za dobre. Okres narzeczeństwa do 2-3-ech lat raczej wystarcza, aby podjąć decyzje. Jeśli nic konkretnego nie zaiskrzy u was w idącym roku, a więcej będzie wahań, wydaje mi się, że szkoda marnować czas jemu i sobie.
Wiara mówi, że z Bogiem wszystko się uda. I rozstanie i podjęte życiowe decyzje, więc trzymaj się zawsze Pana, to wszelkie problemy stopnieją.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Natalia (---.pools.arcor-ip.net)
Data:   2011-01-07 22:57

Kochana, masz chłopaka takiego jakiego ja mam. Opiekuńczy, mądry, dobry. Ty masz to szczęście, że Twój jest katolikiem i możecie razem tą wiarą się cieszyć i ją pogłębiać. Natomiast ja muszę subtelnie pokazywać mojemu Boga i uwierz, ze to nie jest łatwe. Pamiętaj, ze cały blichtr i atrakcyjność kiedyś przeminą, to tylko krucha skorupa. Poza tym możecie sami stworzyć swój mały blichtr. Nikt Ci nie zakazuje chodzić na imprezy i cieszyć się życiem. To też piękne. Piękniejsze we dwoje.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Marta (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-07 23:01

Ale czy kochasz tego chłopaka takiego jakim jest? To jest zasadnicze pytanie i nigdzie o tym nie wspomniałaś. Każdy ma wady i wadą Twojego chłopaka dla Ciebie jest to, że nie jest taki światowy jakbyś chciała. Ideału nie znajdziesz. Małżeństwo to sztuka kompromisów.
Jeśli lubisz zabawy i lukratywne znajomości, to proszę bardzo, nie musisz się tego wyrzekać, ale zadbaj o to sama, a nie oczekuj, że Twój chłopak wszystko dla Ciebie załatwi.
Mało tego, nie polecam "poświęcania się" dla męża i rezygnacji z siebie w imię uszczęśliwiania męża. Kobiety mają tendencję do takiego bezgranicznego poświęcania się i zapierania się siebie, byle tylko on był zadowolony. Potem często jest dramat, bo jemu zaczyna się wydawać, że jest panem wszystkiego, wszystko mu wolno, a kobieta jest po to, by go zadowalać. W mojej rodzinie niedawno kuzyn rzucił swoją żonę i dwójkę dzieci, bo znalazł sobie inną. Oni cierpią, ale to nieważne dla niego, ważne, że królewicz jest szczęśliwy ze swoją nową wybranką.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Magda (---.toya.net.pl)
Data:   2011-01-07 23:02

Nie wiem, co w tym ciekawego. Jeśli dla Ciebie to ważne, to może się o to postaraj, ale czy na pewno wiesz, czego chcesz? Znam dziewczynę, która bardzo chciała mieć dużo kasy i żyć na poziomie, ma konkubenta (obraziła się za takie określenie mężczyzny, u którego mieszka od pięciu lat, nazywa go narzeczonym - zaręczyli się na początku znajomości i na tym zakończyły się ich przygotowania do ślubu), który nieźle zarabia. Jeżdżą do bardzo bogatych znajomych, jest z tego dumna jak paw, a jednocześnie czuje się u nich głupio. Nie chciałabym mieć znajomych, u których jest mi nieswojo. Przyjemność przebywania z człowiekiem dla mnie nie ma żadnego związku z zasobnością jego portfela i "statusem społecznym". Ale mam takie "nieżyciowe podejście" do znajomości. ;)

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-01-08 04:24

Niestety nie wszystkie Panie ujawniają swój wiek, choć niektórych jestem w stanie oszacować z wcześniejszych wypowiedzi. A szkoda, szczególnie w tym temacie. Dlaczego? Bo przekonuję się, ze istnieje bariera międzypokoleniowa, która jest nie do przejścia. Coś, czego wcześniej nie było. Nie w takiej skali. Nie takiej jakości. Myśmy się spierali z wcześniejszymi pokoleniami, ale to nie był spór zasadniczy. Oczywiście, generalizuję, bo zawsze są wyjątki, ale to są jak sama nazwa mówi wyjątki, łatwe do rozpoznania. Z tego co widzę, barierą mentalną nie do przejścia jest rok 1989. Ci co świadomie zliczyli okres wcześniejszy są w stanie zrozumieć pojęcia podstawowe. Ci co mieli wtedy 5 lat i mniej, zupełnie nie. Obecne młode pokolenie JEST JAKOŚCIOWO RÓŻNE. To nie jest jego wina. To przykład wielu zaniedbań pokoleń starszych, a dla Kościoła hierarchicznego przestroga, która na podstawie dotychczasowego doświadczenia i tak zostanie pominięta. Moja obserwacja jest taka, że z ludźmi 25 lat i mniej nie mam żadnej płaszczyzny wspólnej do rozmowy (monologi nią nie są, jak nazwa sama) i szkoda czasu na jej szukanie, bo dla nich jestem egzotyką, zupełną, a oni dla mnie. To oczywiście nie jest tak, że nasze pokolenia były idealne, a wasze jest be. Tylko, że była przestrzeń wspólna, do której się można było odwołać. TERAZ TAKIEJ PRZESTRZENI NIE MA. Przykład pierwszy z brzegu? Pojęcie: patriotyzm. Nie odmawiam go Wam. Rozumiem Was. Tyle, że nie chce mi się w takie monologi wchodzić. Wiecie, za komuny w tzw. komunistycznym establishmencie różnie się działo. Jak oglądaliście relację z Misia i inne filmy Barei, to macie obraz jak mogła wyglądać kariera przez pryzmat związku mężczyzny i kobiety. Ale, choć to zupełnie nie moja bajka, Gomułka, o ile wiem, miał do śmierci jedną żonę, choć w 1968 stanowiło to pewien problem w karierze, podobnie Gierek, Jaruzelski. Kwaśniewski przynajmniej do końca prezydentury też i nawet ten przygłup Miller, o skrajnie kompromitujących wypowiedziach w temacie, prywatnie okazywał się tradycjonalistą. A wszystko to komunistyczna wierchuszka. No ale mamy 20 lat nieustannego sączenia jadu i teraz np. dłuższą chwilę trwało, zanim się połapałem, że określenie "narzeczony" we współczesnym slangu młodzieżowym może oznaczać tzw. sutenera z naszego języka. Po prostu jakby to delikatnie - seks od jakiegoś czasu przestał być tematem tabu, przynależnym związkom monogamicznym. Stał się pojęciem czysto utylitarnym, ekonomicznym, bardziej przynależnym handlowi barterowemu, czy też stanowiący element szeroko pojętego biznesplanu np. "rodzinnego" (nie w rozumieniu wcześniejszym, a tak bardziej samoobronnie lub w kierunku p. Tysiąc), o znikomej funkcji socjologicznej (na co wskazuje tzw. przyrost naturalny - im mniej tabu i więcej seksu wszędzie, tym mniej dzieci. To jest ciekawy związek. Postęp?). Podobnie z małżeństwem. NORMA SIĘ ZMIENIŁA. Katolicka nią od dawna nie jest. Trzeba by zmienić treść wszystkich seriali na początek, o politykach nie wspominając. I tak jest ze wszystkim. Stąd, już nawet nie adresuję swoich wypowiedzi do Was, młodszych. Pewnie, że czasem znajdzie się jakiś wyrodek, "ewelement" jak mawiał, pewien niezbyt biegły rzemieślnik ("U nas takie katastrofy nie bywają, to jak tu nabyć biegłości?" No tak. Ale - nie należy tracić nadziei), zwany dawniej partaczem, ale wyjątki nie czynią reguły. No cóż Kościele hierarchiczny (myślę o tym od sufragana w górę), wepchnąłeś nas w objęcie UE (bo gdyby nie wsparcie Kościoła, losy referendum były przesądzone), ale jak to teraz wychodzi, było to działanie typowo polskie na hurrra (się zobaczy), bez pomysłu na to wejście, no chyba, że pomysłem po wprowadzeniu katechetów w państwowy system emerytalny (którego nie ma i nie będzie), było wykorzystanie unijnych dotacji. Trochę jestem złośliwy, ale według mnie, ten spadek powołań, którego oczekiwałem po śmierci Jana Pawła II nie bierze się znikąd. Według mnie, to jest dopiero jego początek. Kto powiedział, że kraj nad Wisłą musi być zawsze katolicki? Chciałbym widzieć te seminaria za 5-10 lat, no i tych księży, którzy przecież z ludu wzięci, z nich wyjdą. I pewnie się z ludem dogadają. Pytanie tylko, czy katolickim. Trzeba będzie w Polsce przedefiniować pojęcie Kościoła ludowego, proszę hierarchii. Na szczęście mam już z górki. I przyjmuję zasadę, którą kieruje się kierownicza siła narodu, tak w sferze materii, jak i ducha: "po mnie choćby potop". Ja stąd nie zniknę, ale proszę by mnie nie czytały osoby urodzone po 1985 r. (oczywiście pomijam wyjątki). Tę moją prośbę, można przenieść do sławnego wątku wprowadzającego. To zaoszczędzi mi sporo czasu na zbędne tłumaczenia każdemu wszystkiego ab ovo, czego nie uczynię. Ewo, nie bierz sobie do serca rad osób starszych od Ciebie, one nie wiedzą, co mówią.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Lisa L. (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2011-01-08 11:40

Pierwszy przykład z brzegu, luksusowego życia; C. Farrell zostawił naszą rodaczkę Alicję, a zapowiadało się, że będzie pięknie. Jak wiadomo rozchodzą się także i mniej zamożni, prości ludzie.
Z tego co opisujesz, to twój chłopak to niemalże ideał. Ale i tak ty znasz go najlepiej i musisz zdecydować ostatecznie sama. Dobrego wyboru.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: kropka (---.47.220.87.dynamic.jazztel.es)
Data:   2011-01-08 14:58

zawsze będzie Ci coś przeszkadzać. mam chłopaka, który ma znajomości, "wytworną rodzinę", itp, ale brakuje mi w nim religijności, zaradności i tych cech, które posiada Twój chłopak. My kobiety, z natury chyba jesteśmy takie. Nie martw się, spróbuj.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: mamma (---.rev.pro-internet.pl)
Data:   2011-01-08 21:41

Dajcie sobie trochę czasu. :) Nie musisz się przecież już dzisiaj deklarować, czy będziesz jego żoną - i nie oznacza to, że nie traktujesz związku poważnie.
Chcę podzielić się swoim niewielkim doświadczeniem, nie po to, żebyś sugerowała się tym, co napiszę. Jestem mężatką od kilku lat, ale mój mąż jest niewierzący - cała rodzina (moja i jego) również, co czyni mnie swego rodzaju samotną wyspą. I jest to trudne doświadczenie, zwłaszcza gdy zaczynają się spory o wychowanie dzieci, czy ustalanie pewnego rodzaju priorytetów w życiu. Kiedyś w mojej wizji małżeństwa też była wspólna modlitwa - brewiarz się do tego fantastycznie nadaje. Ktoś napisał, że małżeństwo to nie życie w klasztorze - to racja. Ale zaproszenie Boga do małżeńskiej codzienności byłoby pięknym dopełnieniem związku. Piszę to z perspektywy osoby, która za takim porządkiem rzeczy tęskni, której tego brakuje. I niezależnie od tego, czy jesteśmy powołani do życia zakonnego czy małżeńskiego, Pan Bóg i tak powinien być na pierwszym miejscu.
Odnośnie imprez - Mój mąż na etapie narzeczeństwa dostroił się w pewnym sensie do mojego temperamentu w tej kwestii i pokazał nawet, że nieźle tańczy. A potem okazało się, że jest domatorem pełną gębą. :) Ale co zrobić, małżeństwo to sztuka kompromisów, a tego mojego buntownika kocham z całego serca. :)
Pozdrawiam, trzymaj się i ciesz się tym, co przeżywacie - na spokojnie, bez spinania się. To piękny czas - poznawanie siebie, romantyczne porywy serca, radość z bycia razem. :)

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Piotrek (---.internetia.net.pl)
Data:   2011-01-08 21:58

Zwiąż się z nim, to będzie dobry wybór. Myślę, że zabawa, imprezy i światowość prędzej czy później Cię znudzą (człowiek z czasem szuka spokoju i bezpieczeństwa), a takiego faceta już nie znajdziesz. A co do pracy, jeśli jest zaradny to znajdzie zajęcie. Z Bogiem.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Natalia (---.146.127.190.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2011-01-08 22:26

Piszesz o swoim cudownym chłopaku, o jego cudownych i wartościowych cechach i poczynaniach. A jakoś mało w tym tekście CIEBIE i TWOJEJ roli w waszym związku.
Piszesz, że obawiasz się automatycznej rezygnacji z fajnego życia: towarzyskiego i odnoszącego sukcesy w przestrzeni finansowej, po wejściu w poważny związek ze swoim chłopakiem. Zastanów się zatem, czy ten związek i wasza przyszłość zależy WYŁĄCZNIE od niego i jego usposobienia, czy może jednak od WAS? Jak na razie wtapiasz się w wyidealizowany obraz swojego lubego. Zrzucasz na niego odpowiedzialność za wasze przyszłe "jutro". Co by było gdybyście weszli w związek małżeński, po czym zawodowo nie spełnilibyście się i towarzysko również? Jak łatwo mogłabyś wówczas znaleźć winnego.
Strzeż się przed tego typu mechanizmami. I módl się o wyzwolenie z lęku przed przyszłością. Uwierz, że ZWIĄZEK to WSPÓŁPRACA dwóch osób, to WSPÓLNA DROGA i WSPÓLNE decyzje, to umiejętność wchodzenia w kompromisy i szukania dobrych rozwiązań. Zrozum, że TY za wasze "jutro" również jesteś odpowiedzialna.
Poza tym nie wiem kto wmówił ci, że typ wierzącego domatora niewiele w życiu osiągnie, a życie z takim człowiekiem to może i będzie wartościowe, ale trochę przy nudnawe? To jakiś straszny stereotyp i bardzo krzywdzący.
Mój narzeczony: typ domatora, wierzący, wartościowy. Zwiedziliśmy razem już wszystkie państwa Europy. W te wakacje wybieramy się do Ameryki. Kto wie co czeka nas później. On: reżyser i grafik. Grupa znajomych? Ze względu na wyznawane poglądy ograniczona, ale za to BEZCENNA.
Czy nasze życie będzie nudne? NIGDY. Ono już jest udane. :) A takim czyni je właśnie Bóg. Odwagi.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: B. (---.warszawa.mm.pl)
Data:   2011-01-08 22:39

Michał napisał: "o ile wiem, miał do śmierci jedną żonę" "NORMA SIĘ ZMIENIŁA". -
Rzeczywiście ilość rozwodów wzrosła bardzo. Ale ROZWODÓW NIE UDZIELAJĄ KRASNOLUDKI. Zespół orzekający rozwody składa się z sędziego i dwóch ławników. W głosowaniu nad wyrokiem głosy wszystkich tych trzech osób są równe. Zatem ROZWODÓW UDZIELAJĄ ŁAWNICY.
JEST szansa, aby to zmienić. W tym półroczu będziemy zgłaszać kandydatów na ławników na nową kadencję. Kto może zostać ławnikiem i jak? Określają to dwa dokumenty:
1) Rozporządzenie ministra sprawiedliwości (Dz.U. z 2006 r. Nr 50 Poz. 370) - jest tu wzór karty zgłoszeniowej
2) ustawa Prawo o ustroju sądów powszechnych (Dz. U. z 2001 r. Nr 98, poz. 1070 ze zm.) [ART. 158 i kilka następnych]

Dokonanie zgłoszenia jest dziecinnie proste. Ławnik może zrobić wiele dobrego i zarabia po ok. 50 zł za dzień w sądzie.
Art. 158.
§ 1. Ławnikiem może być wybrany ten, kto:
1) posiada obywatelstwo polskie i korzysta z pełni praw cywilnych i obywatelskich,
2) jest nieskazitelnego charakteru,
3) ukończył 30 lat,
4) jest zatrudniony lub zamieszkuje w miejscu kandydowania co najmniej od roku,
5) nie przekroczył 70 lat,
6) jest zdolny, ze względu na stan zdrowia, do pełnienia obowiązków ławnika,
7) posiada co najmniej wykształcenie średnie.

Myślę, że biadolenie (moje i Twoje) nic nie da. Warto wziąć się do roboty i zgłosić kilku przynajmniej katolickich kandydatów na ławników. Jeżeli kryterium pracy ławnika orzekającego rozwody będzie stanowisko Chrystusa w sprawie trwałości małżeństwa ("co Bóg złączył"), to lawina rozwodów skończy się.
Jeżeli trzeba - służę pomocą w tej sprawie.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: ewa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-09 00:06

Ewo, piszesz: "Jest mi z nim bardzo dobrze, jest opiekuńczy i okazuje mi swoją lojalność i miłość. Czuję, że jest moim najprawdziwszym przyjacielem." - To dlaczego nie porozmawiasz z nim o swoich wątpliwościach? Boisz się? Lojalnego, kochającego Cię przyjaciela? Lojalność i przyjaźń obowiązują w dwie strony.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Maciej (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-09 13:35

Do B. Na ławników zostają wybrani nie ci co chcą, tylko ci co się sprawdzili w sądach.
Zostają najczęściej ci sami na następną kadencję. Żaden obcy nie ma szans aby nim zostać. A tym bardziej aktywny katolik. Wiem o tym z własnego doświadczenia.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-01-09 13:45

To miłe, że dla każdego coś miłego, według potrzeb, ale nie wydaje mi się, by ta prosta recepta rozwiązywała jakikolwiek problem. (Gdybyż to rekiny chciały zostać jaroszami, ale wyraźnie, nie wiedzieć czemu, nie chcą)

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Ewa (---.range86-163.btcentralplus.com)
Data:   2011-01-09 14:05

Kochani, bardzo dziękuję za wasze odpowiedzi. Jestem ogromną szczęściarą. I chociaż na ogol nie brakuje mi odwagi w podejmowaniu decyzji, tym razem potrzebowałam waszego wsparcia. Powoli, nic nie przyspieszać, i z Panem Bogiem. :) Pozdrawiam was bardzo serdecznie.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: B. (---.warszawa.mm.pl)
Data:   2011-01-09 16:25

Do Macieja:
Napisałeś: "Żaden obcy nie ma szans aby nim [ławnikiem] zostać." -
Gdyby tak było, to nigdy nie zostałabym ławnikiem, ani moi znajomi. A jesteśmy nimi. :)

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-01-09 18:12

Małżeństwo to sakramentalna jedność dwojga ludzi, w której Bóg tworzy przestrzeń dla życia. Gdzie tu miejsce na biznesplan? To raczej podróż w nieznane, u której początku stoi uczucie i dobra wola. Mam ochotę uczucie wziąć w cudzysłów, z racji różnic semantycznych między współczesnym i poprzednim językiem polskim. W każdym razie emocje powinny być na ostatnim miejscu w tym procesie, choć od nich się wszystko powinno zacząć. Przepraszam, ale na razie mam problemy językowe, żeby adekwatnie przełożyć treść ze starożytnego na nowożytny. Rzecz niestety nie dotyczy tylko małżeństwa. Ten dyskurs, który toczy się nie w Polsce, a właściwie sposób, w jaki on się bez przerwy nie toczy, sprawia, że czuję się tu coraz bardziej obco. To mniej więcej tak, jakby w jednym bantustanie były dwa plemiona - niewolników i nadzorców, mówiących teoretycznie tym samym językiem, tyle, że dla obu wzajemnie niezrozumiałym. Proces jakby odwrotny do tego, który zaistniał podczas zesłania Ducha Świętego. Wiesz B., pomysł, że problem załatwią ławnicy, wydaje mi się jednak nieco egzotyczny i trochę nie z tej epoki.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Maciej (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-09 19:43

Do B. Do dobrze wiesz że:
1. Kto zostanie ostatecznie ławnikiem decyduje Prezes Sądu czytając dokładnie opinię o nowym kandydacie.
2. To on przydziela w jakim wydziale będzie ławnik.
3. Każdy Sędzia dobiera sobie ławników do sprawy, takich którzy będą po jego myśli.
4. Gdy współpraca się nie układa bierze innych.
5. Niepoprawni nie są wzywani.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: B. (---.warszawa.mm.pl)
Data:   2011-01-09 22:32

Maciej, chyba domyślam się już, o co chodzi.
Są trzy sposoby zgłaszania kandydatów na ławników, Ty piszesz o jednym z nich, ja o innym. Mianowicie, zgodnie z art. 162 ww. ustawy ławników mogą zgłaszać (radom gmin):
1. prezesi sądów (prawdopodobnie o to Ci chodzi),
2. stowarzyszenia i inne organizacje (zostałam zgłoszona przez stowarzyszenie, moi znajomi również),
3. sam kandydat może złożyć zgłoszenie, ale w tym przypadku musi złożyć na druku podpisy "co najmniej dwudziestu pięciu obywateli /.../ zamieszkujących stale na danym terenie" (z tego sposobu skorzystała z powodzeniem moja sąsiadka).

Prezes sądu ma wpływ na wybór ławnika tylko w pierwszym z powyższych trzech przypadków. Zgodnie z art. 160 tej ustawy "Ławników /.../ wybierają rady gmin, /.../ w głosowaniu tajnym." O ile wiem, prezes sądu nawet nie widzi dokumentów zgłoszeniowych kandydatów zgłaszanych przez stowarzyszenia i tych, którzy zgłaszają się sami. Dostaje wykaz ławników dopiero po ich wybraniu przez radę gminy.

Napisałeś Macieju "niepoprawni nie są wzywani". Mogą zdarzyć się takie przypadki, ale rzadko. Ławnik ma obowiązek zachowywać się na sali sądowej tak, aby to nie godziło w powagę sądu. Dla przeciętnego człowieka nie stanowi to problemu. Natomiast podczas narady (tajnej) ławnik może składać "zdanie odrębne", jeżeli nie zgadza się z wynikiem dyskusji i głosowania. Jeżeli dyskusja przebiega w sposób kulturalny, sędzia na ogół nie robi problemów. Trzeba natomiast znać to zupełne minimum swoich uprawnień w tym momencie, dotyczące składania zdania odrębnego.
Jeżeli chodzi o rozwody, to przy składzie dwóch na jednego, tzn. dwóch zwolenników rozwodów na jednego szanującego zasadę "Co Bóg złączył" [stowarzyszenie które nas zgłosiło wymaga takiej postawy] nie uzyskasz wyroku satysfakcjonującego cię. Tu dyskusja nic nie da. Pozostaje zatem spokojna prezentacja zdania (o szczegółach może nie teraz), głosowanie "przeciw" i wpisanie zdania odrębnego. Owo "minimum" wiedzy o zdaniu odrębnym to znajomość chyba dwóch art. dotyczących tego elementu, bo inaczej sędzia może zdeprymować Cię (wykazując dobrą wolę powiedzmy, że zrobi to niechcący, może np. powiedzieć - "teraz musi pan podpisać, a potem w kopercie złoży pan zdanie odrębne" - musisz wówczas ZNAĆ art., który upoważnia Cię do wpisania zdania odrębnego NA wyroku Jeżeli to wiesz, to spokojnie wpisujesz na wyroku przy swoim podpisie słowa "zdanie odrębne", a uzasadnienie możesz złożyć nieco później.
Pozdrawiam i życzę sukcesu w aktualnych wyborach. :)
* * *

Art. 160.
§ 1. Ławników do sądów okręgowych oraz do sądów rejonowych [o ile wiem rejonowe są już chyba nieaktualne] wybierają rady gmin, których obszar jest objęty właściwością tych sądów – w głosowaniu tajnym.

Art. 162.
§ 1. KANDYDATÓW NA ŁAWNIKÓW ZGŁASZAJĄ RADOM GMIN prezesi sądów, STOWARZYSZENIA, organizacje związkowe, organizacje pracodawców oraz inne organizacje zarejestrowane na podstawie przepisów prawa, z wyłączeniem partii politycznych, oraz co najmniej dwudziestu pięciu obywateli mających czynne prawo wyborcze, zamieszkujących stale na danym terenie, W TERMINIE DO DNIA 30 CZERWCA OSTATNIEGO ROKU KADENCJI.

Art. 162. § 3. Do zgłoszenia kandydata na ławnika załącza się informację z krajowego rejestru karnego, oświadczenie kandydata, że nie toczy się przeciwko niemu postępowanie karne, oraz zaświadczenie lekarskie o stanie zdrowia [kandydat sam załatwia te trzy dokumenty]

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Maciej (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-09 23:48

Do B. Gdyby tak było jak piszesz to wszyscy zgłoszeni zostaliby ławnikami.
A tak nie jest. Kto więc ostatecznie decyduje o tym, kto nim będzie? Czy nie Prezes Sądu?

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: B. (---.warszawa.mm.pl)
Data:   2011-01-10 10:13

Maciej, rozumiem, że pytasz skąd rada gminy wie, ilu ławników ma wybrać?
Mówi o tym art. 161 powyższej ustawy. Liczbę potrzebnych ławników określa sąd okręgowy i wysyła do rady gminy do ok. 30 maja pismo zawierające tę informację. Czyli do 30 (31?) maja prezesi sądów przekażą radom gmin liczbę potrzebnych ławników, a te spośród zgłoszonych kandydatów w głosowaniu tajnym wybiorą właśnie tyle osób. Ustawa jest gruba, ale rozdział "Ławnicy" ma tylko ze dwie strony - i tu jest wszystko co najważniejsze (sądy stosują się do ustaw). Tekst ustawy (tego rozdziału) możesz znaleźć np. tu:
http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20010981070
(klikasz na "tekst ujednolicony" i szukasz początku rozdziału "Ławnicy", czyli szukasz art. 158).
* * *

Art. 161.
§ 1. Liczbę ławników wybieranych przez poszczególne rady gmin do wszystkich sądów działających na obszarze właściwości sądu okręgowego, w tym także liczbę ławników do orzekania w sprawach z zakresu prawa pracy, ustala kolegium sądu okręgowego; liczbę ławników do poszczególnych sądów rejonowych [sądy rejonowe są już raczej nieaktualne - B.] ustala się po zasięgnięciu opinii prezesów tych sądów.
§ 2. Prezes sądu okręgowego podaje liczbę ławników do wiadomości poszczególnym radom gmin najpóźniej na trzydzieści dni przed upływem terminu zgłaszania kandydatów.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: katy (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-10 14:37

Myślisz, że wiemy czego masz chcieć od życia? Po to się chodzi ze sobą, żeby się przekonać czy to jest ten.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Mateusz (---.skytech.pl)
Data:   2011-01-10 14:38

Myślę, że teraz Ewa nie będzie miała już najmniejszego problemu i po prostu zostanie ławnikiem. Moim zdaniem to troszkę przegięcie z tą rozmową w rozmowie. Pozdrawiam.

 Re: Chodzi o wybór partnera na całe życie?
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-01-10 19:39

To akurat dobry pomysł. Nabierze tzw. doświadczenia życiowego, a ile się przy okazji nasłucha. Będzie mogła udzielać rad na forum.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: