logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Spełnianie marzeń a wola Boża.
Autor: helena (---.tvk.torun.pl)
Data:   2012-02-06 12:23

Szczęść Boże, często słyszę, że wola Boża przejawia się m.in. w naszych pragnieniach, że jeśli Bóg chciałby, żebyśmy coś robili, daje nam takie natchnienia i chęć do tego. Jednak pojawia się tu (dla mnie) problem rozróżnienia pomiędzy pragnieniami a zachciankami. Ostatnio czytałam książkę o modlitwie i było tam napisane, że jeśli coś miałoby przynieść korzyść tylko mnie, to należy z tego zrezygnować. A ostatnio mam taki właśnie dylemat: pojawiła się szansa wystąpienia w spektaklu. W pierwszej chwili spontanicznie się ucieszyłam, bo kocham teatr, kiedyś dużo grałam, ale ze względu na konieczność utrzymywania się musiałam zmienić zajęcie. Po chwili jednak przyszło poczucie winy - że zrobiłabym to wyłącznie dla siebie samej, bo tęsknię za tym i brakuje mi tego w moim życiu, a powinnam się skupić na wypełnianiu swoich obowiązków, a nie gonieniu za "realizowaniem siebie". Pytałam o to Pana Boga na modlitwie, moje odczucie jest takie, że powinnam wyrzec się tej przyjemności i uznać, że ten czas w moim życiu już minął. Nie mam jednak pewności, czy to nie moje własne wyobrażenia na temat tego, czym jest umartwianie się. Byłoby mi bardzo miło, gdybyście wyrazili swoje zdanie - jak to wygląda z boku. Bóg zapłać, pozdrawiam.

 Re: Spełnianie marzeń, a wola Boża.
Autor: xc (---.182.152.111.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-02-06 13:52

To nie jest tak, że Bóg, w którego wierzymy, jest demiurgiem poruszającym sznurkiem, a my marionetkami.
Wola Boża wymaga akceptacji człowieka wyposażonego w wolną wolę.
Człowiek ma wolną wolę, rozum, sumienie, wiarę, umiejętność rozróżniania dobra i zła i sam musi podejmować decyzje. Bóg za nas nie wybierze zawodu, współmałżonka, przyjaciół, nie dokona innych życiowych wyborów.
Trudno ustosunkować się książki, której nie znam. Ale już Apostoł nauczał, że: "wolno mi wszystko ale nie wszystko przynosi mi korzyść" (1 Kor 6,11).
W wielu miejscach w Biblii (tak w Starym jak i Nowym Testamencie) pojawia się kategoria ludzkiej korzyści, dla której coś warto robić, poświęcić lub przeciwnie którą można utracić jeśli zrobi się coś złego.
Myślę, że rozsądne myślenie w kategoriach własnej korzyści nie jest złem samym w sobie. "Nie wszystko przynosi korzyść", ale nie wszytko co korzystne dla mnie jest złe. Chyba wręcz przeciwnie, zwłaszcza jeśli zechcemy tą własną korzyścią (świadomie i dobrowolnie) podzielić się z bliźnim.

 Re: Spełnianie marzeń, a wola Boża.
Autor: Ewa A. (---.range31-52.btcentralplus.com)
Data:   2012-02-06 14:31

Chęci i pragnienia są piękne. Nie ma w tym nic złego. Trzeba tylko rozeznać w swoim sumieniu, czy obowiązki wg Twojego obecnego stanu będą wykonane, żeby na tym nikt nie ucierpiał. A jeśli nie popadasz w egoizm i pychę, dobrze czasami powracać do swoich ulubionych zajęć i marzeń, i dzielić się swoim talentem z drugimi.

 Re: Spełnianie marzeń, a wola Boża.
Autor: milena (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2012-02-06 14:32

Uważam, że dobre przedstawienie może dać dużo radości/refleksji innym ludziom (widzom), i to może być Twój wkład w ich życie, poza tym dajesz swoje zaangażowanie i serce także osobom, z którymi będziesz pracować, a to przecież też Twój dar. Gra z pewnością nie będzie czymś, co ma wyłącznie wpływ na Ciebie i tylko Twoje życie.
Chyba sprowadziłabym cały dylemat do dwóch ważnych punktów - czy zaangażowanie w teatr nie sprawi, że zaniedbasz lub całkiem zrezygnujesz ze swoich innych obowiązków, także religijnych, no i oczywiście, czy przedstawienie ma dobre chrześcijańskie przesłanie. :) O ile o to drugie nie martwię się, o tyle w pierwszym przypadku wiadome jest, że z czegoś będziesz musiała zrezygnować, pytanie tylko z czego i czy nikt na tym nie ucierpi (kontakt z Bogiem, rodzina, przyjaciele, zdrowie?).
Osobiście uwielbiam kontakt z przyrodą i to jest moja pasja - chodzenie po lesie, podpatrywanie zwierzyny, odwiedzanie rezerwatów. I chłodno na to patrząc, może powinnam zrezygnować, bo żadne szczególne i widoczne dobro z tego nie wynika, a jednak uważam, że to też forma oddawania chwały Panu. Kontakt z przyrodą napawa mnie spokojem i radością, nierzadko zachwytem małego dziecka. A człowiek zadowolony w dzisiejszych trudnych czasach, chyba więcej może zdziałać dobrego. Oczywiście idealnie byłoby w ogóle nie patrzeć na siebie i swoje potrzeby i do tego powinniśmy dążyć, ale może nie bezrefleksyjnie.
Gdyby w życiu rezygnować z rzeczy, bez których w sumie można się obyć, szybko doszlibyśmy do wniosku, że większość czasu przeciętnego katolika to czas zmarnowany. Asceza może i jest ok, ale nie znaczy ona, że to jedyna droga.
Ale żeby było uczciwie, sama mam trudności w rezygnacji z rzeczy, które faktycznie są marnowaniem czasu, więc może ktoś się wypowie bardziej krytycznie, a jego rada lepiej Ci posłuży. :) Pozdrawiam.

 Re: Spełnianie marzeń, a wola Boża.
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-02-06 14:43

A może Twoje pragnienie trzeba tylko oczyścić z egoizmu? Aktor występuje przecież dla ludzi. Trudno coś powiedzieć, bo Cię nie znam, brakuje informacji. Porozmawiaj o tym z jakimś Bożym człowiekiem. Może porozmawiaj o tym podczas spowiedzi?

 Re: Spełnianie marzeń, a wola Boża.
Autor: Karolina (---.biznes.mm.pl)
Data:   2012-02-06 14:56

Dość ascetyczna postawa bije z Twojego postu. Myślę, że możesz śmiało zrealizować swoje marzenie o wystąpieniu na deskach teatru - Bóg, dobry Ojciec, na pewno chciałby Twojego szczęścia. :)
Rola w teatrze nie jest niczym złym, nie robisz przy tym nikomu krzywdy, nikt nie cierpi z powodu Twoich zachcianek. Gdybyś np. pozbawiła roli osobę, której była ona przeznaczona (w myśl zasady: po trupach do celu), byłoby już coś nie tak. Ale tu nie ma nic sprzecznego z wolą Bożą.
Piękna jest chęć robienia dobra, którą prezentujesz.

 Re: Spełnianie marzeń, a wola Boża.
Autor: helena (---.tvk.torun.pl)
Data:   2012-02-06 16:19

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Z tym teatrem jest tak, że właściwie od dziecka chciałam być aktorką, najlepiej śpiewającą, i już w przedszkolu lubiłam zabawiać i rozśmieszać inne dzieci. Z czasem zaczęłam traktować to coraz poważniej, pisałam też sztuki, zaczęłam dostawać nagrody na festiwalach i postanowiłam zdawać do szkoły aktorskiej, ale zbiegło się to z moim nawróceniem i wtedy stwierdziłam, że zrezygnuję, bo zbyt wiele ryzyka jest na tej drodze. Po pierwsze - myślę, że większość z nas wie, jak wygląda współczesny teatr i kino, po drugie - nie byłabym w stanie traktować swojego ciała tylko jako "narzędzia" do pracy, po trzecie - aktorstwo stało się częścią mojej tożsamości, lubiłam pochwały, oklaski, śmiech publiczności itd., i bałam się popadnięcia w narcyzm. Wkrótce potem musiałam pójść do pracy, więc i tak nie mogłam grać, ale czułam się tak, jakby mi ktoś zabrał całą radość życia. Z jednej strony myślałam, że to dobrze, bo Pan Bóg oczyści mnie w ten sposób z próżności, z drugiej strony - ciągły smutek, tęsknota za próbami, występami, wszystkim co temu towarzyszyło. Rozmawiałam ze spowiednikiem o tym, że ciągle w wyobraźni wcielam się w różne role i czy to nie jest próżność (bo przecież nie myślę tylko o graniu, ale też o tym, że ludziom się to podoba, a to nie jest czysta intencja) i powiedział, żebym mówiła o grzechach, a nie o swoim życiu. Rozmawiałam też z innym spowiednikiem, który widział mnie często na scenie, o tym, że z jednej strony mam takie zarozumiałe myśli, a z drugiej - kiedy już gram, to skupiam się sztuce i na przekazywaniu emocji. Powiedział, że wielu aktorów ma taki problem, i że jego zdaniem, nie oszukuję widzów. Mój dylemat polega więc na tym, czy lepiej zrezygnować z aktorstwa w ogóle i nie wystawiać się na pokusy (chęć bycia docenioną i zauważoną) czy uznać, że jeśli Bóg dał mi taki talent, to nie powinnam go zakopywać. Pewnie możliwa jest trzecia droga - oddawać to Panu Bogu i prosić Go, żebym mogła w ten sposób służyć i Jemu i innym ludziom, ale wiem, jak człowiek potrafi sam siebie inteligentnie oszukać - wmówić sobie, że robi coś dla wyższych celów, a w istocie karmić swój egoizm.

 Re: Spełnianie marzeń, a wola Boża.
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-02-06 17:43

Także dość często robię rzeczy, które stawiają mnie na świeczniku. Ludzie mnie widzą tu i tam. Mogłabym się tym upajać, że coś robię świetnie, skoro tak im się w tym podobam. Ale wiem, jak ze mną jest. Nie wiem, dlaczego mnie chwalą. W tym, co robię, szukam przede wszystkim woli Bożej, chcę moją pracą służyć Bogu, i tym, co mnie chwalą nieraz mówię, że to nie moja zasługa, ale dar Boży. Bo zawsze modlę się za tych, do których będę mówić, i za siebie, żeby to Bóg mówił, żeby przeze mnie powiedział słuchającym to, czego chce. Właśnie wczoraj jakaś pani mnie pochwaliła, że się "tak ładnie modlę", a mnie się prawie "nóż w kieszeni otworzył", ale potem pani dodała, że gdyby była młodsza, to też by tak, jak ja. :) Pytanie jest jedno: komu chcesz służyć?

 Re: Spełnianie marzeń, a wola Boża.
Autor: Ewa A. (---.range31-52.btcentralplus.com)
Data:   2012-02-06 19:53

Częsta spowiedź św. i "trzymanie się" Pana Boga, nie pozwoli Ci upaść. Talentu nie zakopuj. Trzeba się cieszyć tym darem od Pana Boga, ale najważniejszy swojego daru, daru nawrócenia nie utrać. Przez cale życie należy dary pomnażać, a pokusy oddalać, i zawsze widzieć cel: NIEBO.

 Re: Spełnianie marzeń, a wola Boża.
Autor: Beata (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-02-06 20:02

Wydaje mi się, że skorzystanie z szansy, która się pojawiła, i która w zasadzie jest pomocna w rozwijaniu Twoich talentów, to nic złego, a wręcz przeciwne - jest to zalecane w przypowieściach. :)

 Re: Spełnianie marzeń, a wola Boża.
Autor: MaBi (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2012-02-06 20:12

Zarozumiałością/pychą nie przejmowałabym się nadto, bo różne sytuacje mogą szybko nam pomóc je wyleczyć, ukrócić. Skoro widzisz u siebie te tendencje, to już połowa sukcesu. Gorzej byłoby u mnie z pkt nr 1, o którym pisałaś. Ale nie mam takiego talentu, ani marzeń. Nie widzę problemu w aktorstwie jako takim - to też może być piękna służba bliźnim - ale w tym, co kultura przekazuje, w czym się gra, jakie wartości przy okazji głosi. Może czas w Polsce na kulturę przekazującą treści chrześcijańskie, zmierzające ku dobru człowieka, a nie ogłupieniu i zdemoralizowaniu. A kto miałby się tym zająć, jeśli nie nawróceni utalentowani ludzie?

 Re: Spełnianie marzeń, a wola Boża.
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2012-02-07 08:45

Re: Jak rozpoznać, czy to jest droga którą wyznaczył mi Bóg?
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data: 2006-07-17 02:21

Droga Monika,
Jak rozpoznać wolę Bożą, w XVI w, odkrył Ignacy z Loyoli, został wielkim świętym i dziś jego ćwiczenia duchowe są szeroko stosowane.
Kiedyś pisałem: "Powtórzę "za Jezuitą dr Thomas Green amerykańskim kierownikiem duchowym na uniwersytecie St Hosea w Manili, który na podstawie św. Ignacego, św Teresy z Avila i św Jana od Krzyża mówi, że rozeznanie (osoba rozeznająca natchnienia) wolę Bożą powinna spełniać trzy warunki:
1. Chcieć pełnić wolę Bożą,
2. Być otwarta na wolę Bożą,
3. Znać głos Boga, jak Bóg mówi.
Trudności sprawiają pkt. 2 i 3.
Ad 2 Otóż często chcemy spełniać wolę Bożą, ale nie jesteśmy na nią wystarczająco otwarci. Tj zła kolejność, wybór robimy sami, a potem odpowiednio staramy się dopasować wolę Bożą. Biada Ci Boże jeśli Twoja wola nie jest zgodna z mają wolą. I tutaj kłania się pokora, zaufanie, wiara, cierpliwość, posłuszeństwo itp.
Ad 3 To jest szkoła życia. Aby poznać głos Boga, należy być człowiekiem głębokiej modlitwy. On mówi w modlitwie przez uczucia/poruszenia duszy, przez Pismo Św., przez bliskich i w sytuacjach naszego życia. Wszystko należy krytycznie badać, czy są od Niego. Bo ojciec kłamstwa może się podszyć jak za anioła światłości. Najłatwiej jest to zauważyć/uczyć się patrząc wstecz. Poznając po owocach. Owocem Ducha Swietego jest przede wszystkim spokój. Otóż Edyta Stein powiedziała, że patrząc wstecz w najbliższym szczególe życia widzi palec Boży."
Osoba ta powinna mieć trzy atrybuty serca, 1) pokorę, 2) umiłowanie i 3) odwagę. Wszystko co wydaje się, że jest od Boga powinniśmy przyjąć z pokorą, z miłością dla drugich, ale tez odważnie działać. Ważne jest aby te poruszenia duszy jak to nazywa św. Ignacy potwierdzić najpierw w modlitwie prosić Boga o to, o potem w czynie, będąc w pełni otwarty na Jego, a nie naszą wolę. Przykładem dla mnie jest wizyta NMP u św. Elżbiety po zwiastowaniu. Tutaj Bóg może nasz zaskoczyć, bo my mamy swoje oczekiwania i często nasze drogi nie są Jego Drogami."

 Re: Spełnianie marzeń, a wola Boża.
Autor: Michał z Anglii (---.range86-148.btcentralplus.com)
Data:   2012-02-07 22:49

Masz troszkę fałszywy obraz Boga. Weź udział w tym spektaklu, a potem zobaczymy.

 Re: Spełnianie marzeń, a wola Boża.
Autor: magda (---.play-internet.pl)
Data:   2012-02-07 23:37

Wydaje mi się, że doszukujesz się problemów tam gdzie ich nie ma. Dlaczego na własne życzenie chcesz robić z siebie cierpiętnicę? A co w tym złego, że chcesz się realizować? Przecież jak będziesz czuła, że się w czymś spełniasz, to także i dla świata. Dla ludzi obok też będzie to lepsze, bo dzięki temu będziesz bardziej radosna, zadowolona, szczęśliwsza. Przez to może bardziej serdeczna dla innych. Są obowiązki na tym świecie, które mamy spełnić, ale też są wszelkie radości, marzenia nasze, które też powinniśmy spełnić (jeśli jest taka możliwość), żeby móc żyć i cieszyć się całą pełnią życia, a nie tylko jakąś jego częścią. Pan Bóg stworzył także kolory. Nie tylko czarny i biały, ale też żółty, zielony... Lubisz coś robić, czujesz, że to daje Ci radość, czujesz, że się w tym rozwijasz, dlaczego miałabyś z tego nie skorzystać? Sama sobie rzucasz kłody pod nogi. Nie wiem dlaczego? Przecież nawet Pan Bóg tego nie robi. Pan Bóg, jakiego znam, jest bardziej "prosty".

 Re: Spełnianie marzeń, a wola Boża.
Autor: Asia (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-02-08 19:31

Myślisz, że Pan Bóg chciałby, żebyś była nieszczęśliwa? Bo tak nie wydaje mi się.
Popatrz na to z drugiej strony. Jeśli kochasz spektakle, jeśli sprawia Ci to przyjemność, jeśli jesteś w tym dobra. Pomyśl sobie o tych wszystkich ludziach, którzy przyjdą to zobaczyć. Zobaczą Cię na scenie i dzięki twojemu wkładowi w to przedsięwzięcie poruszy się ich serce. Wzruszą się, podniosą na duchu, lub po prostu będą szczęśliwi.

Jeśli twoje marzenia nie ranią nikogo, podążaj za nimi i spełniaj je. Bo jeśli Ty jesteś szczęśliwa i niesiesz radość, wtedy inni też to odczuwają. Jeśli mi nie wierzysz, spróbuj. Jest coś takiego fajnego, co nazywam "zaraźliwym uśmiechem". Idąc przez ulicę uśmiechnij się do kogoś zupełnie Ci obcego. :) Gdy popatrzysz tej osobie w oczy i uśmiechniesz się, może poczujesz pokój w sercu. Gwarantuję Ci, że ta osoba po sekundzie, minucie, też się uśmiechnie zarażona Twoim uśmiechem. Ktoś przechodząc obok niej widząc jej uśmiech też się uśmiechnie itd.

Szczęściem trzeba się dzielić. Więc dziel się z innymi ludźmi swoim talentem, który dał Ci Pan. :)

 Re: Spełnianie marzeń, a wola Boża.
Autor: helena (---.tvk.torun.pl)
Data:   2012-02-16 16:40

Chciałam Wam jeszcze raz podziękować za wszystkie cenne uwagi. Być może rzeczywiście za bardzo nad tym filozofuję. Z tej okazji nie skorzystałam, bo jednak po dłuższym namyśle stwierdziłam, że ta możliwość wcale nie była tak atrakcyjna i w tej chwili ucierpiałyby na tym moje obowiązki, ale już czeka na mnie kolejna, z której zamierzam z radością skorzystać. :) Wróciłam też do ćwiczenia głosu i jestem teraz o wiele bardziej radosna. Dzięki jeszcze raz i pozdrawiam.

 Re: Spełnianie marzeń, a wola Boża.
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-02-16 21:20

Wspaniale, Heleno. :)))

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: