Autor: helena (---.tvk.torun.pl)
Data: 2012-02-06 16:19
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Z tym teatrem jest tak, że właściwie od dziecka chciałam być aktorką, najlepiej śpiewającą, i już w przedszkolu lubiłam zabawiać i rozśmieszać inne dzieci. Z czasem zaczęłam traktować to coraz poważniej, pisałam też sztuki, zaczęłam dostawać nagrody na festiwalach i postanowiłam zdawać do szkoły aktorskiej, ale zbiegło się to z moim nawróceniem i wtedy stwierdziłam, że zrezygnuję, bo zbyt wiele ryzyka jest na tej drodze. Po pierwsze - myślę, że większość z nas wie, jak wygląda współczesny teatr i kino, po drugie - nie byłabym w stanie traktować swojego ciała tylko jako "narzędzia" do pracy, po trzecie - aktorstwo stało się częścią mojej tożsamości, lubiłam pochwały, oklaski, śmiech publiczności itd., i bałam się popadnięcia w narcyzm. Wkrótce potem musiałam pójść do pracy, więc i tak nie mogłam grać, ale czułam się tak, jakby mi ktoś zabrał całą radość życia. Z jednej strony myślałam, że to dobrze, bo Pan Bóg oczyści mnie w ten sposób z próżności, z drugiej strony - ciągły smutek, tęsknota za próbami, występami, wszystkim co temu towarzyszyło. Rozmawiałam ze spowiednikiem o tym, że ciągle w wyobraźni wcielam się w różne role i czy to nie jest próżność (bo przecież nie myślę tylko o graniu, ale też o tym, że ludziom się to podoba, a to nie jest czysta intencja) i powiedział, żebym mówiła o grzechach, a nie o swoim życiu. Rozmawiałam też z innym spowiednikiem, który widział mnie często na scenie, o tym, że z jednej strony mam takie zarozumiałe myśli, a z drugiej - kiedy już gram, to skupiam się sztuce i na przekazywaniu emocji. Powiedział, że wielu aktorów ma taki problem, i że jego zdaniem, nie oszukuję widzów. Mój dylemat polega więc na tym, czy lepiej zrezygnować z aktorstwa w ogóle i nie wystawiać się na pokusy (chęć bycia docenioną i zauważoną) czy uznać, że jeśli Bóg dał mi taki talent, to nie powinnam go zakopywać. Pewnie możliwa jest trzecia droga - oddawać to Panu Bogu i prosić Go, żebym mogła w ten sposób służyć i Jemu i innym ludziom, ale wiem, jak człowiek potrafi sam siebie inteligentnie oszukać - wmówić sobie, że robi coś dla wyższych celów, a w istocie karmić swój egoizm.
|
|