logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak dojść do porozumienia z mamą?
Autor: asiulka86 (149.156.52.---)
Data:   2012-03-03 09:53

Rok temu zostałam mamą i mam cudowną córeczkę, i męża. Mam też cudowną mamę, którą kocham bardzo mocno, ale tak często nie możemy się dogadać. Mieszkamy razem, bo ojciec nie żyje, ale i tak nigdy go nie było z nami, bo jak skończyłam 2 lata zaczął pić i mama od niego odeszła. Była wiec sama przez cale życie, poświeciła się dla nas, za co ją strasznie kocham i czuję dług wdzięczności za to. Poza tym nie wyobrażam sobie, ze mogłabym ją zostawić samą. Na co dzień wszystko jest dobrze, wydaje się, że mamy bardzo dobry kontakt, kiedy wraca z pracy rozmawiamy, żartujemy, ale co pewien czas kłócimy się i nie możemy dojść do porozumienia. Może nie cały czas, ale naprawdę bardzo często chodzi niezadowolona, ciągle narzeka na życie, na problemy, mówi, że już jej nic nie pozostało w tym życiu, wynika to także z faktu, że brakuje jej pieniędzy na wszystko, bo niewiele zarabia, a ma do spłacenia kredyt, staram się jej w miar mozliwosci pomagać, jak trzeba daję jej pieniądze, żeby ją wesprzeć, w sumie cały czas myślę o tym, jak ją uszczęśliwić, co zmienia żeby było dobrze, tylko, że nie ma chyba takiego sposobu, a przynajmniej go nie widzę. Kłótnie zaczynają się od jakiejś błahostki, a kończą awanturą i zazwyczaj płaczem. To mnie czasem po prostu przerasta. Często jest tak, że powiem coś naprawdę w dobrej wierze, a ona odbiera to jako atak. Ona ma czasem inne poglądy na życie, inne podejście do pewnych spraw, a ja nie umiem i nawet nie chce tak robić jakby chciała. Chciałabym żyć po swojemu, a nie robić tak jak ona uważa, że powinno być. Nie jest zła, ma bardzo dobrze serce, tylko dużo przez życie przeszła i wiem, że to w pewnym stopniu teraz się odbija na jej zachowaniu. Wiem, że czuje się trochę od nas uzależniona m.in. finansowo i w tym też jest jej źle, ale nie można w tej kwestii nic zrobić, chyba że wygra w totka. Narzeka, że wszystko jest na jej głowie, że ona musi o wszystkim myśleć, że gdyby nie ona, to to i owo. A my po prostu nie mamy czasu na pewne rzeczy, mój mąż pracuje prawie 24 godz/dobę, a ja zajmuję się domem i dzieckiem, wiec nie mam czasu żeby np. myśleć o grządkach, sadzeniu własnych jarzyn, czy o temu podobnych rzeczach, które nie są aż tak niezbędne. Wiem, że ona to robi z myślą o nas, dla nas, żebyśmy mieli zdrowe i własne, ale pewnych rzeczy się nie da przeskoczyć. I z takich m.in powodów wybuchają kłótnie. Już nie mam siły do tego wszystkiego. Nie chce cale życie się z nią kłócić, próbować wyjaśnić mój punkt widzenia, ale chcę też żeby była szczęśliwa. Gdybym mogla, to bym jej dala wszystko o czym marzy, bo zasługuje na to, bo wiele jej zawdzięczam, bo poświeciła dla nas swoje życie. Życie dało jej w kość, wiec chciałabym żeby przynajmniej teraz miała lżej, a okazuje się głównie z jej słów, że ma jeszcze gorzej. To już nie wiem co mam robić, nie wiem gdzie szuka rady. To jest naprawdę straszne uczucie, jeśli chce się kogoś uszczęśliwić, a nie wie się jak. a po każdej naszej kłótni czuję, że ją ranię, a nie tego przecie chcę. Mam dobre intencje, a okazuje się, że ona zawsze odbiera je jako soc złego. ;( Nie umiem się nawet cieszyć własnym życiem, własną rodziną, bo brakuje mi do szczęścia właśnie jej szczescia. Naprawdę bardzo potrzebuję rady, bo już się w tym wszystkim pogubiłam.

 Re: Jak dojść do porozumienia z mamą?
Autor: Asia (---.kredytbank.pl)
Data:   2012-03-12 13:56

Asiu, skoro nadal zamierzasz mieszkać z mamą, obawiam się, że nie unikniesz sytuacji, o których napisałaś.
Twoja mama mówi, że "gdyby nie ona to to i owo." - Ty napisałaś, że "ja zajmuje się domem i dzieckiem". - Twoja mama więc nie odpowiada za wszystko. Ponadto z tego co napisałaś wynika, że to Wy utrzymujecie dom (jak rozumiem opłacacie rachunki za media itd.)
Mama zatem nie jest nadmiernie obciążona, ale brakuje jej poczucia kontroli nad sytuacją, całkowitej akceptacji planów i poczynań, czyli tych elementów decyzyjnych, jakimi do niedawna dysponowała.
Mam podobną sytuację od ponad 20 lat i długo nie potrafiłam znaleźć z niej wyjścia, gdyż to nie ode mnie zależała zmiana podejścia do nas mojej mamy. Po wielu latach udało mi się ją jednak przekonać, że powinna mieć własne życie, znajomych, koleżanki, a nie żyć naszym życiem. Pierwszą reakcją było wyliczanie wszelkich możliwych przeszkód uniemożliwiających jej nawiązanie jakiejkolwiek znajomości oraz obwinianie całej swojej przeszłości, w tym mojego ojca o obecny brak znajomych. Po kilku latach takich "licytacji" okazało się, że jednak są osoby, z którymi może się spotykać, z którymi ma wspólne tematy/zainteresowania. Dzięki temu znalazła "odskocznię" od swoich problemów, a pieniądze (ich zbyt mała ilość) przestały być symbolem wszelkich dotykających ją nieszczęść, w tym przeszkodą w zawieraniu/podtrzymywaniu znajomości.
Zmiana przede wszystkim musi dokonać się w postrzeganiu waszej niezależności przez Twoją mamę. Musi zrozumieć, że choć mieszkacie razem, jednak jesteście w pełni niezależną rodzinką. Nie jesteście już małymi dziećmi i sami chcecie tworzyć swoje życie. Twoja mama musi nauczyć się nowego życia, a to może trochę potrwać, więc uzbrój się w cierpliwość. :)

 Re: Jak dojść do porozumienia z mamą?
Autor: asiulka86 (---.iap.pl)
Data:   2012-03-12 15:58

Dobrze jest wiedzieć, że ktoś inny także boryka się z podobnymi problemami, jakoś robi się lżej na sercu. Dziękuję, Asiu, za te słowa otuchy. Wiem, że mama chciałaby być bardziej niezależna, móc brać większy udział w domowych wydatkach i, jak często powtarza, pomagać nam, a nie na odwrót. Wiem, że tego nie da się przeskoczyć i ona chyba tego nie potrafi znieść, nie umie się z tym pogodzić. A nie ukrywam, że bardzo często czuje się winna, jak w pewnych sytuacjach narzeka ona na brak sił, czasu, czy też pomocy. Mieszkamy w malej miejscowości, ona była nauczona hodować kilka własnych kurek, żeby były swoje jajka, czy też mieć własne warzywa. Nie mam nic przeciwko temu i też jestem za tym, bo wiadomo, że własne to samo zdrowie, niż to kupne, tylko brakuje mi czasu na to wszystko, żeby iść na grządki i obsadzić je, a wiadomo ze wcześniej trzeba wszystko przygotować do tego. A mama złości się, że musi sama przy tym robić, że brakuje jej także na to czasu i siły, a kiedy jej mówię żeby w takim razie robiła mniej, albo wcale - bo przecież nic ponad siły się nie da zrobić, ona się obraża i mówi, że ona to dla nas chce robić, a skoro tak mówię, ona niczego się nie tknie i kończy się wszystko kłótnią. Nie wiem jak reagować i odpowiadać na jej pytania żeby jej nie urazić. Jest jeszcze drugi problem. A mianowicie mieszkamy w moim domu, tzn domu mojej mamy, a on jest duży i stosunkowo nowy, tylko miejsce zamieszkania jest trochę kiepsko usytuowane, tzn jest stromy wyjazd do domu i wszędzie daleko, a mi zawsze marzył się mały domek, własny, taki jak bym chciała, no i gdzieś na równej powierzchni, mój mąż też tego chce i ciężko teraz pracuje, żebyśmy mogli sobie taki domek postawić, a sytuacja jest o tyle dobra, że on dostał od ojca kilka działek w fajnym miejscu, no po prostu płasko jak na stole. :) Chcielibyśmy wziąć mamę ze sobą, bo pod żadnym pozorem nie zostawię jej samej, ani ja ani mój mąż tego nie chce. W sumie to miałaby też ona lżej bo ma chore nogi i musi chodzić daleko na autobus, a tam miałabym wszystko na miejscu, tylko, ze ona nie chce z nami iść, mówi, ze zostanie sama, że będziemy ją odwiedzać i że będzie ok. Ale znam ją i wiem, że tylko tak mówi, a gdyby faktycznie tak się stało, umarłaby z żalu i tęsknoty, zresztą ja też. Wiec taka opcja nie wchodzi w grę. Jeśli więc się nie zgodzi z nami iść, będziemy musieli zostać tu gdzie jesteśmy, tylko boję się tego, że będę się tutaj męczyć, bo w sumie zawsze chcialam stąd uciec. Ale w tej sytuacji nie mamy wyjścia i to też mnie troszkę dobija. Wiem, że to jej dom i jest z nim związana, cale życie można powiedzieć budowała go własnymi siłami, wiec nie mogę od niej wymagać, że tak po prostu go sprzeda, tylko jak pogodzić jej pragnienia z moimi? czy w ogóle się da w taki sposób, żeby nikt nie cierpiał, bo wydaje mi się, że nie. Albo ona będzie cierpiała, albo ja, a z tych dwoch rzeczy, wole już sama mecząc się, niż żeby ona. Dlaczego trzeba podejmować tak ciężkie decyzje. Nie omeg przecież budować własnego szczęścia na jej nieszczęściu.

 Re: Jak dojść do porozumienia z mamą?
Autor: milena (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2012-03-12 19:47

Asiulka (jeśli 86 to Twój rocznik, witam rówieśniczkę). :) W żadnym wypadku nie rezygnuj z marzeń o własnym domku, tym bardziej, że macie pewne możliwości. Myślę, że znalazłaby się niejedna osoba, która Ci powie, że rodzina powinna mieszkać na swoim, a według mnie - także bez rodziców. Młode małżeństwo powinno mieć czas i przestrzeń dla siebie, a nawet w najlepszym domu rodzinnym nie oddzielicie swojego świata, swoich problemów, od mamy. Twój mąż i dzieciątko to teraz Twoja rodzina i ich potrzeby powinny być na pierwszym miejscu. To piękne, że opiekujecie się mamą, że masz wyrozumiałego męża, i że mama też nie chce się narzucać, jeśli chodzi o zamieszkanie z wami. To znaczy, że Wasza sytuacja naprawdę jest całkiem niezła. Ale uważam, że powinniście za wszelką cenę myśleć o swoim własnym domu, po pierwsze jeśli mama naprawdę zatęskni, a Wy nie macie nic przeciwko, to może zmieni zdanie i się wprowadzi, a jeśli nie to... może tak naprawdę potrzebuje odpocząć "na stare" lata. Babcie rzadko się do tego przyznają, ale w pewnym wieku też chciałyby sobie odpocząć. Piszesz: "nie mogę budować własnego szczęścia na jej nieszczęściu" - a chciałabyś na odwrót, żeby mama budowała swoje szczęście na Twoim nieszczęściu? Na pewno ona nie chciałaby być powodem Twojego nieszczęścia, ale może nie ma pojęcia, że jesteś skłonna poświęcić marzenia Twojej własnej rodziny (w końcu nie tylko Twoje) w zamian za jej komfort psychiczny. Na Twoim miejscu realizowałabym marzenie o domku, jednocześnie zapewniając mamę, że jest mile widziana i że nadal pozostanie częścią waszego życia.
Moi rodzice mieli kiedyś możliwości wybudowania własnego domu, jednak zdecydowali, a właściwie zadecydowano za nich, jako że mama była najmłodszą córką, że po ślubie zamieszkają z jej rodzicami. Na początku było pięknie, moi dziadkowie pomagali, część obowiązków została po prostu podzielona. Teraz rodzice są ponad 30 lat po ślubie i ich małżeństwo jest takie nijakie. Oboje ciągle nie mogą sobie wybaczyć, że wtedy popełnili taki błąd. Nie mieli możliwości pożyć jak prawdziwe małżeństwo (dzielić własne problemy tylko na 2, a nie na całą rodzinę, bo fizycznie stało się to niemożliwe). Życie dziadków (chociaż byli oni bardzo dobrymi ludźmi) ciągle za bardzo przeplatało się z życiem moich rodziców, także moja mama nigdy nie mogła być przede wszystkim i na 1 miejscu żoną, lecz - biorąc pod uwagę podporządkowanie rodzicom - najpierw była i pozostała córką, a ma już ponad 50 lat. Nawet sobie nie wyobrażasz jak taka sytuacja jest przykra. Mamie pewnie zabrakło trochę odwagi by oddzielić swoje życie od rodziców, przed tym samym przestrzegam Ciebie. Głównie dlatego, że odpowiadasz nie tylko za swoje szczęście i życie, ale także swojej rodziny.

 Re: Jak dojść do porozumienia z mamą?
Autor: asiulka86 (---.iap.pl)
Data:   2012-03-12 21:53

Dziękuje Ci bardzo, Mileno, za te słowa. Nie ukrywam, że dają do myślenia i ze pozwalają trochę inaczej spojrzeć na moje problemy. Bardzo potrzebowałam kilku słów otuchy i spojrzenia tak troszkę z boku na to wszystko. Jestem w środku tego świata i troszkę się pogubiłam w swoich uczuciach. Chciałabym wszystkich uszczęśliwić a jednocześnie wiem, że tak się nie da. Trzeba z czegoś zrezygnować, a przede wszystkim podjąć jakąś decyzję. Nie wiem jak to wszystko się rozwiąże, co życie przyniesie, ale mam nadzieję, że podejmę właściwy krok, ktorego nie będę żałowała, i który nikogo nie zrani. Dziękuję raz jeszcze za pomoc. ;)

 Re: Jak dojść do porozumienia z mamą?
Autor: magda (---.play-internet.pl)
Data:   2012-03-12 22:56

Asiulka, przestań żyć życiem mamy. Mama "zasłania" Ci cały świat i musisz coś z tym zrobić, bo prędzej czy później ucierpi na tym cała Twoja rodzina. Masz marzenia, chcesz mieszkać gdzieś tam i możesz, ale nie będziesz, bo mama nie chce z wami zamieszkać. Asiulka, wybacz, ale to strasznie niemądre i niedobre, w moim przekonaniu. Nie można tak. Mama jest dorosłym człowiekiem i decyduje sama za siebie i ponosi SAMA konsekwencje swoich wyborów. Jeśli nie chce z wami mieszkać, jej wybór i tylko jej. Nie traktujcie mamy jak dziecka, tylko jak dorosłego człowieka. Mąż powinien być dla Ciebie najważniejszy. Wasze życie i za tym dopiero inni, a z tego co czytam, widzę jakby Twoja mama była waszym słońcem, wokół którego wszystko się kręci, do którego wszystko się dostosowuje itd. Nie tędy droga. Zresztą widać już efekty.

 Re: Jak dojść do porozumienia z mamą?
Autor: yeah (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-03-13 10:41

Asiu, nikogo nie uszczęśliwisz na siłę, jeżeli ten ktoś nie znajdzie szczęścia w sobie. Najważniejsze teraz to Twoje małżeństwo i dziecko. Zachowaj dystans dla Mamy. Znam z autopsji podobną sytuację. I nie wyobrażam sobie, żeby moja Mama z nami mieszkała - nawet na odległość próbuje nas uszczęśliwiać, na szczęście z umiarem. Też pracuję nad nią, żeby miała własne życie, więcej znajomych, a nie tylko praca domowa i sąsiadki. Ale czuję, że jeszcze trochę ten proces potrwa.
Najważniejsze: masz rodzinę którą założyliście z mężem i ona jest teraz dla Ciebie NAJWAŻNIEJSZA, nawet kosztem szczęścia Twojej mamy (choć tak naprawdę to nie jest kwestia szczęścia lub nieszczęścia).

 Re: Jak dojść do porozumienia z mamą?
Autor: asiulka86 (---.iap.pl)
Data:   2012-03-13 11:44

Madziu, to nie jest tak, że wokół niej wszystko się kręci i wszystko się dostosowuje do niej. Chodzi mi bardziej o wdzięczność, o to że ona się dla mnie i mojej siostry całkowicie poświeciła, zrezygnowała nawet z własnego życia, wiele rzeczy sobie odmówiła, żeby nam niczego nie brakowało, nie chciała z nikim się wiązać, żeby nam nie było złe, żeby ten ktoś nas nie traktował gorzej, niż własne dzieci, wszystko robiła dla nas, wiec teraz ciężko mi ją tak po prostu zostawić, skazać na samotność. A wiadomo, że człowiekowi lat przybywa, a nie ubywa, i będzie jej coraz ciężej samej, mogą zdarzyć się różne choroby, a wtedy nie będzie miała nikogo, kto by jej pomógł. Właśnie tym wszystkim się kieruję. Gdyby miała męża, kogoś bliskiego, to nie zastanawiałabym się, bo we dwoje zawsze raźniej, a w tej sytuacji ciężko mi cokolwiek postanowić, serce mi jakoś nie pozwala. Chciałabym być przy niej jak będzie mnie potrzebować, tak jak ona zawsze była przy mnie.

 Re: Jak dojść do porozumienia z mamą?
Autor: Asia (---.kredytbank.com.pl)
Data:   2012-03-13 11:55

Asiu, co do ogródka, też miałam za domem grządki z kapustą i fasolką itp., ale nie miałam czasu na dłubanie w ziemi.
Obecne mamy tam duży trawnik, kilka drzew i krzewów owocowych, trochę kwiatów, szczypiorek, pietruszkę i stawek dla żółwi. Transformacja działki trochę trwała, ale jak widać jest to możliwe. Wymaga czasu i rozsądnego podejścia do ekonomii wkładanej pracy.
Pochwały godna jest Twoja troską o mamę. Z podobnego powodu nie wyprowadziłam się z mojego rodzinnego domu, czego kilka lat po podjętej decyzji zaczęłam bardzo żałować. Początki są piękne, napełnione emocjami, ale z czasem powtarzająca się codzienność zaczyna doskwierać i męczyć. Drobne spory narastają i zaczynają zatruwać życie obu stronom.
Dlatego zgodna jestem z przedmówcami, którzy proponowali Ci, abyś skupiła się na budowaniu swojej rodziny i własnego domu. Im szybciej to nastąpi, tym mniej będzie zakonserwowanych pretensji i żali, a im dłużej będziecie z tym zwlekali, tym mniej będziecie mieli siły na stworzenie Waszego wymarzonego domu.
Budujcie własne życie, dając jednocześnie mamie do zrozumienia, że jest w nim zawsze mile widziana. :)

 Re: Jak dojść do porozumienia z mamą?
Autor: magda (---.play-internet.pl)
Data:   2012-03-13 16:00

Asiulka, przecież nie chcesz zostawić mamy, a wręcz przeciwnie. Chcesz ją zabrać ze sobą do WASZEGO wymarzonego domu, ale mama nie chce z wami zamieszkać. Wy chcecie czegoś innego, a mama czegoś innego, a wybieracie jak? Jak dla mnie to właśnie potwierdzenie tego, że jednak mama Twoja jest waszym najważniejszym słońcem, którego humory, potrzeby są najważniejsze i od tego zależy co i jak zrobicie. A cały czas mówię, że nie tędy droga. Mama ma swoje życie, a wy macie swoje. Mama decyduje za siebie, póki jest w pełni sprawna w każdym względzie, a wy za siebie. Czy całe wasze wspólne z mężem życie, nowe i świeże musi być budowane na jednym i tylko jednym, tj. wdzięcznością do mamy w takiej formie, jaką sobie tylko mama wymarzy? Paradoks polega na tym, że w moim przekonaniu jesteś najlepszą córką jaką mama mogła mieć, córką która chce z mamą mieszkać pod wspólnym dachem, która chce być blisko mimo, że ma własną rodzinę, tylko że Twoja mama chce "po swojemu". I dobrze. To jest jej wybór i wydaje mi się, że należy go uszanować tak jak też i Twój. Jesteście dorosłymi ludźmi, a mama Twoja też. Zacznijcie budować swoje życie po swojemu i ufam, że też i to wasze jest "po Bożemu", bądźcie blisko mamy i ją kochajcie, ale nie układajcie sobie życie według tego co mama chce, ale według tego co wam serce mówi. Ale jeśli jednak nie dasz rady, trudno. Asiulka, to Twoje życie, Twoja rodzina i mama. Każde nasze wybory przynoszą prędzej czy później jakieś konsekwencje. Wszystkiego dobrego. Z Bogiem.

 Re: Jak dojść do porozumienia z mamą?
Autor: Esterka (---.204.42.25.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-03-13 23:06

Asiulko, "poświęcenie" mamy, jej niewiązanie się z nikim, to był JEJ wybór, Ty nie miałaś na niego wpływu, ale ponosisz jego konsekwencje. A teraz jest tak, że żadna z Was nie ma własnego życia, bo żyje życiem tej drugiej: mama bo tak się przyzwyczaiła, a Ty z "wdzięczności". Dla dobra Was obu, czas w końcu rozdzielić się, zwłaszcza psychicznie. Może warto pomyśleć nad wizytą u psychologa, a na pewno warto, żeby każda z Was poszukała sobie własnych zajęć.

 Re: Jak dojść do porozumienia z mamą?
Autor: MaBi (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2012-03-13 23:54

Koniecznie odciąć wreszcie pępowinę. Rozumiem, że może to być dla Ciebie w tym momencie niewyobrażalne, czy nawet okrutne.
Za to, że zrezygnowała ze swojego życia, czuję (w Twoim imieniu) złość, a nie wdzięczność. Powinna była mieć swoje życie, żeby jej dzieci mogły być samodzielne. Hodowlę bluszczy zakładacie?
Wybacz ostre słowa, nie oceniam, nie osądzam jako dobre/złe. Tobie nie jest dobrze z tą sytuacją, prawda? Widzisz też jako czarne/białe: moje szczęście = cudze nieszczęście. Na emocjach się świat nie kończy. Podejmuj decyzje w oparciu o prawdziwe dobro.
Oczywiście, wybór należy do Ciebie. Jednak im szybciej się wyplączesz z tego zamotania, tym wszystkim będzie łatwiej. Z drugiej strony - jesteś aż tak wpływową osobą? Od Ciebie aż tak bardzo zależy życie Mamy? Pozwól jej na samodzielność. Nie chce z Wami, to w porządku.
Niedawno wyprowadziłam się od teściowej, fajnej kobiety, ale jest jeszcze fajniejsza jako sąsiadka. Dorośnij i daj dorosnąć Mamie.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: