Autor: Mateusz (---.skytech.pl)
Data: 2012-04-19 20:07
Często też miałem wyrzuty sumienia, ale ostatnio po różnych refleksjach zmieniłem swoje nastawienie. Otóż:
Po 1. Kiedyś podszedł do mnie bezdomny człowiek i zapytał czy kupię mu coś do jedzenia (właśnie wchodziłem do sklepu), nie wyglądał jakby stronił od alkoholu. Kupiłem mu jedzenie i czułem się taaaaaaki dumny, że dzięki mnie coś zje, a nie wyda na alkohol. Tylko co z tego, jeśli moja pomoc w postaci jedzenia pozwoli mu zaoszczędzić więcej na alkohol?
Sytuacja 2. Ostatnio dziennikarze postawili na chodniku sztuczną Rumunkę. Uzbierała w godzinę znacznie więcej niż za godzinę dostawałem za uczciwą pracę w wakacje (jestem studentem).
Sytuacja 3. Pewien starszy pan z Katowic, który zwykł żebrać pod fontanną na Stawowej (okoliczni wiedzą) był śledzony przez dziennikarzy. Wieczorem syn odwozi go BMW do jednego z trzech domów na które wyżebrał pieniądze.
Moje wnioski:
1) ludzie którzy nie piją bez problemu dostają zapomogi np. u wspólnot św. Brata Alberta, czy w różnych zgromadzeniach (raz byłem pomagać u sióstr "Kalkutek" i naprawdę pomogą każdemu, nawet jeśli za pomoc odwdzięcza się tylko odrzuceniem. Byle nie pił)
2) Tak jak pisałem - nawet pomoc w formie jedzenia może dać złe skutki
3) Jest mnóstwo organizacji, którym można pomóc i równie wiele dobrych, biednych rodzin w okolicy, które ucieszą się np. z paczki na święta (parafia pomoże takich znaleźć)
4) W związku z powyższymi, nie "pomagam" nagabującym.
Widzę tylko kilka wyjątków, które zobrazuję na konkretnych sytuacjach:
1) Kiedyś spotkałem bezdomnego, który kompletnie odbiegał od wizerunku tych spotykanych na co dzień. Był czysty, w ogóle nie pił alkoholu, było widać, że brakuje mu po prostu normalnej rozmowy z kimś, kto potraktuje go jak człowieka. Poprosił tylko o herbatę i pogadał ze mną dwie godziny. O tym, że jest bezdomny dowiedziałem się po godzinie. Był "gorzej" ubrany, ale w życiu nie powiedziałbym, że jest bezdomny. A dlaczego tak było? Bo nie pił i potrafił przyjąć pomocy. Potem zapytał czy może nie mam paru groszy (chyba potrzebował np. na bilety komunikacji miejskiej, bo lubił jeździć do różnych miast i grać sobie w tenisa na darmowych kortach). Wtedy mu odmówiłem, czego żałuję do teraz. :/
2) Dzieciaki, które spotkałem kiedyś z moją siostrą na parkingu przy dużym osiedlu bloków. Było widać, że nie kombinują, bo gdy poprosili o 2 zł, a moja siostra zapytała czy nie woleliby byśmy poszli razem kupić jedzenie, po prostu było widać nadzieję w ich oczach, że wreszcie coś sobie zjedzą (to byli dwaj bracia, którzy mieli chorą matkę z tego co pamiętam i nie mieli środków do życia). Było widać, że bardzo ciężko prosić im o pomoc. Zresztą tę cechę chyba zawsze widać, gdy ktoś szczerze prosi o taką pomoc. Gdy człowieka przyciśnie bieda jest mu bardzo trudno żebrać, za to cynikom przychodzi to nad wyraz łatwo.
3) Młodzież, która czasem gra na jakimś instrumencie w większych miastach. Choć tu jest ryzyko. Często zbierają np. na jakiś fajny sprzęt gitarowy, ale zdarza się, że chcą poimprezować. Tego nie wyczujemy.
Twoja sytuacja jest trudna, bo już zaczęliście pomagać. Dużo zależy też od tego kim jest ten człowiek - czy pije, czy nie stał się po prostu leniem społecznym, bo mu wszyscy pomagają. Na pewno nie masz obowiązku pomagania mu, dlatego to, że użył w taki sposób Ewangelii, jak dla mnie świadczyłoby jednoznacznie, że jednak jest to człowiek, który ma problem z poukładaniem sobie gdzie kończy się pomoc, a zaczyna wykorzystywanie.
Polecam poczytanie o zasadach solidarności i pomocniczości w świetle nauczania Kościoła.
|
|