logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Magdalena (35 l.) (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-04-01 12:43

Jestem już zmęczona fizyczycznie i psychicznie i piszę z nadzieją, że może ktoś doradzi jak rozmawiać ze starszymi rodzicami, żeby obyło się bez kłótni i łez. Jestem jedynaczką, mama urodziła mnie przed czterdziestką, ojciec był już po czterdziestce. Od kilkunastu lat jestem opiekunką swoich rodziców - najpierw mama zachorowała poważnie na serce (miałam 17 lat), potem ojciec - ciężkie problemy z płucami (byłam na studiach). Rodzice nie są osobami towarzyskimi, nie mają przyjaciół, znajomych, stronią nawet od dalszej rodziny, jedyne ich wyjścia ograniczają się do kościoła i to pod warunkiem, że czują się dobrze (mama częściej, ojciec rzadko). Do 28 roku życia zajmowałam się, poza pracą zawodową, z racji choroby rodziców domem, potem ośmieliłam się wyjść za mąż, co nie do końca podobało się rodzicom, bo z konieczności zajmowałam się już nimi tylko z doskoku. Zdecydowaliśmy się na początku z mężem na jedno dziecko, bo nie umieliśmy pogodzić opieki nad rodzicami - mąż też jest późnym jedynakiem, ma schorowaną matkę i ojca po osiemdziesiątce (leżącego). Teściowa byłaby skłonna przyjąć opiekę kogoś obcego (w przeciwieństwie do moich rodziców), niestety ani jej ani nas nie stać na opłacenie nawet opiekunki na godziny. Mąż nie zarabia wiele pomimo wykształcenia wyższego (to jest nieustanny zarzut moich rodziców, że tak źle wybrałam), ja muszę pracować żebyśmy utrzymali rodzinę. Myśleliśmy o przeprowadzce, nawet o wyjeździe za granicę, niestety ze względu na rodziców musimy być na miejscu. Problem polega na tym, że moi rodzice nie dają rady w codziennym życiu a nie akceptują żadnych zmian, które mogłyby usprawnić to życie i choć trochę nas odciążyć. Po naszym ślubie deklarowali, że możemy z nimi zamieszkać, ale do dyspozycji dawali nam jeden pokój, nieogrzewany (mieszkają w dużym domku, ale jedynie parter był przygotowany do zamieszkania, dwa piętra traktowali jako rupieciarnię). Od 7 lat remontujemy ten ich dom, obawiając się, że bez remontu dom się zawali. To nie są czcze słowa - rodzice nie remontowali innego domu, który dostali w spadku i ten faktycznie po kilkunastu latach dosłownie runął a rodzice byli zmuszeni sprzedać działkę za bezcen. Rodzice nie uznawali np. konieczności położenia nowego dachu w domu, w którym mieszkają, chociaż stary był dziurawy jak ser szwajcarski; woleli dokładać nowe balie na deszczówkę spływającą przez te dziury. Każda inwestycja w dom dla rodziców to niepotrzebne wydawanie pieniędzy, przy okazji słyszę pretensje, że mój mąż nie potrafi niczego sam w tym domu zrobić. Fakt, płacimy ciężkie pieniądze budowlańcom. Nie wiem już jak rozmawiać z rodzicami. Dach już jest zrobiony, jedno piętro też - w sumie szarpanina trwała kilka lat - ojciec się obrażał, mama na okrągło płakała. Dom jest dziadków, babacia bardzo chciała, żebym w nim mieszkała, rodzice przez kilkadziesiąt lat nie zrobili w nim nic. Ciągle słyszę, że na zmiany będę miała czas po ich śmierci. Nawet nie przypuszczacie jak to boli. Chciałabym się do niego wprowadzić - będzie mi łatwiej się opiekować rodzicami, mąż też jest tego zdania, bo rodzice w końcu będą potrzebować całodziennej opieki. Do tego zdecydowaliśmy się na drugie dziecko, jestem w zaawansowanej ciąży a rodzice zamiast się cieszyć, obrazili się. Uważają, że to jest czas, kiedy powinnam zajmować się nimi na starość a nie decydować się na dziecko. Sami uważają, że ich decyzja o posiadaniu tylko jednego dziecka w okolicy czterdziestki była trafiona (mam o to do nich żal, wielokrotnie mówiłam zwłaszcza mamie, że jest mi ciężko podołać samej temu wszystkiemu). Proszę bardzo o jakieś wskazówki jak rozmawiać z rodzicami, którzy nie zgadzają się na żadne zmiany. Mąż chciałby np. żeby zamontować piec z podajniem na ekogroszek, w odpowiedzi słyszy, że jak sobie dom wybuduje to będzie mógł sobie wstawiać co mu się podoba. A mama płacze, że musi schodzić do piwnicy tak często a nie ma na to siły; ojciec ma problemy z pokonywaniem schodów, więc tego nie robi. Rodzice przeważnie są na "nie", nie wiem jak rozmawiać, żeby ich nie ranić. Ich wymagania są jasne - mamy się opiekować nimi (po to mnie urodzili) na ich warunkach. Proszę nie traktujcie mnie jak wyrodną córkę, z wielu rzeczy rezygnujermy na rzecz rodziców (np. w ogóle nie wyjeżdżamy na wakacje), ale czuję że jestem bardzo, bardzo zmęczona sytuacją.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Maggy (---.play-internet.pl)
Data:   2013-04-01 15:59

Sorry, ale jak coś takiego czytam to mi ręce opadają. To Twoi rodzice, ale jak widać, z tego co piszesz, egoiści z nich chyba trochę za bardzo. Nie ma co egoistów słuchać. Trzeba robić swoje i tyle. A co to za pomysł z tą rezygnacją wyjazdu na wakacje? No, "super". Ludźmi jesteście dorosłymi, wolnymi, a pozwalacie rodzicom na wchodzenie Wam na głowę, że aż mi brak słów. Aż dziwię się Twojemu mężowi, że też na coś takiego się zgadza. Może Wam to aż tak bardzo nie przeszkadza, co? Rodziców się nie wybiera, są jacy są ale to, że są rodzicami jeszcze im nie daje prawa żeby krzywdzić swoje dzieci, a ewidentnie widzę, że Was najzwyczajniej w świecie ranią. Jak można mieć pretensję do córki, że sobie pozwoliła(???) na kolejne dziecko skoro musi(???) się opiekować rodzicami. No, brak słów. Ja rozumiem, że uczucia swoją drogą ale nie można stawiać rozumu nad nimi. Miłość ma być mądra, a z tego co piszesz to pozwalacie rodzicom na ich egoizm i tyle. Wiem, że ich gadanie boli ale od Was tylko zależy na ile egoizm rodziców będzie Wami rządził. A na wakacje radziłabym wyjechać tak szybko jak tylko to możliwe bo każdy potrzebuje chwili wytchnienia, a szczególnie Ci, którzy mają tak jak Wy rodziców, którym coś dolega w sercu i duszy. Wiem, że ostro piszę ale nigdy nie byłam zwolenniczką zdania, że dzieci mają się pochylać nad każdą biedą, niedomaganiem rodziców w milczeniu, nie wymagać, siedzieć cicho tylko gdzieś tam w kącie ronić łzy bo...bo to rodzice. A w imię czego, w imię kogo? W imię Boga? Jak dla mnie nie, nie w Jego imię tak się dzieje. Każdego należy upomnieć, od każdego wymagać dobra bez względu na to czy to rodzic, siostra, brat, wujek, kolega, przyjaciółka, ksiądz, ja sama itd. Z miłości tak trzeba i z miłością upominać ale mądrą miłością. Rodzic to też człowiek tak samo jak ja czy Ty. Jak rodzic rani to nie należy pozwalać na zło, na jakąś niewolę z ich strony i tyle. W imię Boga.
Aha. I jeszcze jedna myśl. Jeśli Cię po to urodzili żebyś się nimi opiekowała to lepiej niech jak najszybciej wyjdą z tego błędu bo chyba coś im się tu trochę pomyliło. Mam nadzieję, że im pokażesz w końcu, że nie jesteś na świecie tylko dla nich. Nie po to tylko tu jesteś. Jesteś też dla innych, a najważniejsza jest Twoja najbliższa rodzina tj. mąż i dzieci. Najpierw Bóg, potem długo długo nikt, potem mąż, potem dzieci i dopiero cała reszta świata. Taka jest prawidłowa kolejność. Zacznijcie żyć tak jak Wam mądra miłość w sercu podpowiada, a nie tak jak słabość duchowa i może też umysłowa (kwestia wieku) rodziców.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Mateusz (---.hybryda.net)
Data:   2013-04-01 17:36

Moim zdaniem zdecydowanie nie jesteś wyrodną córką, a i mąż reaguje zdecydowanie bardziej pozytywnie niżby się można było tego spodziewać.

Jestem młody więc nie tyle radzę, co zastanawiam się co bym zrobił w takiej sytuacji.
A chyba powiedziałbym rodzicom delikatnie, uprzejmie acz stanowczo, że niestety to już nie jest czas gdy to rodzice kierowali moim życiem i że nie przyszedłem na świat jako ich długoterminowa inwestycja emerytalna (nawet jeśli oni tak to sobie zaplanowali) lecz jako osoba obdarzona wolnością i możliwością samodzielnego decydowania o życiu.
Jako, że Twoją decyzją było zamążpójście to od chwili zawarcia sakramentu małżeństwa Twoim podstawowym powołaniem obok powołania do świętości, jest bycie żoną i matką - córką pozostajesz w dalszej kolejności. W związku z tym: oczywiście rodzicom należy się pomoc, jednak nie na ich warunkach - tym bardziej gdy wygląda na to, że ich warunki to zwyczajnie niczym nieuzasadniony upór przed zmianą na lepsze (co obrazuje również kwestia dwóch zaniedbanych domów).

Przykład działań praktycznych: jeśli piec na groszek ułatwiłby Wam opiekę nad rodzicami - stawiacie jasne warunki: albo instalujemy nowy piec, albo mama póki daje radę sama chodzi do piwnicy, nawet jeśli jesteście w ich domu. Gdy mama nie daje już rady - albo instalujemy piec, albo mama opłaca palacza, który do pieca będzie chodził za nią.
Oczywiście rozmawiać musimy z zachowaniem szacunku, jednak moim zdaniem wobec takich osób potrzebna jest żelazna stanowczość, bo oni potrzebują zwyczajnie wychowania (którego próby mogą być owocne wg andragogiki) i budzenia świadomości, że nie zawsze mają rację i że nie mogą już być dla Ciebie najważniejszymi ludźmi.
Pytałaś jak rozmawiać żeby nie ranić: jak dla mnie błędne założenie. Stawiając racjonalne wymagania wypływające z miłości, co do których wiesz, że są dobre zarówno dla nich jak i dla Ciebie to nie Ty ich ranisz lecz ich własny egoizm. Oczywiście, że będzie ich to bolało, ale ból nie zawsze jest zły, wręcz przeciwnie często prowadzi do rozwoju. Poza tym prawdopodobnie bardziej będzie to bolało Ciebie niż ich, bo to Ty możesz wtedy usłyszeć, że jesteś wyrodną córką, że źle ich traktujesz mimo tego, że poświęcasz czas swój i swojej rodziny na zaspokojenie ich potrzeb.

Wydaje mi się, że jeśli będziecie się z mężem podporządkowywać ich woli mimo, że wiecie że to niewłaściwe i szkodliwe dla Waszego małżeństwa po prostu się wykończycie psychicznie i fizycznie.

Swoją drogą co do samej kwestii moralnej: jesteście z mężem zdecydowanie bardziej odpowiedzialni za dobro swoich dzieci, które decyzją Waszej wolnej miłości podjętą w sakramencie małżeństwa dostały się pod Waszą opiekę. W orbitę tej odpowiedzialności wchodzą Wasze relacje z mężem, a te w dalszej perspektywie mogą być przez toksyczne relacje z rodzicami zachwiane lub nawet zniszczone.
Dlatego opieka nad rodzicami jest z pewnością wielki wyzwaniem formacyjnym dla Was, bo zarówno jesteście winni pomoc rodzicom, jak i musicie myśleć o dobru swoich dzieci i o dawaniu im dobrego przykładu w relacji z rodzicami/teściami.
Wydaje mi się, że trzeba tu przede wszystkim zdać się na rozum, bo emocje w sytuacji tak trudnej nie będą dobrą miarą (vide kwestia sprawiania bólu w rozmowach).
Myślę, że warto porozmawiać o problemie z mądrym duszpasterzem jak również psychologiem, który poradzi jak obchodzić się z rodzicami w tak trudnych relacjach.

Chrystus zmartwychwstał, Alleluja!

Pozdrawiam,
Mateusz

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-04-01 19:52

Myślę, że jak macie mieszkać z rodzicami to trzeba nie zwracać uwagi na ich protesty i po prostu robić swoje. Tym bardziej, że dom jest w kiepskim stanie. Pogadają a potem dadzą spokój jak zobaczą, że to nie przynosi efektu. Rodzice są bardzo egoistyczni a przecież mają cię tylko jedną a jakby ciebie zabrakło to co wtedy, może trzeba im to uświadomić. W życiu zdarzają się różne sytuacje a ty masz prawo ułożyć sobie życie jak chcesz. Powinni cieszyć się z wnuków i radować twoim szczęściem. A oni po prostu boją się, że nie będziesz miała dla nich czasu i nie poświęcisz się dla nich. To naprawdę trudna sytuacja i wiem z doświadczenia, że nie będzie ci łatwo. Miałam tak samo z moją mamą i naprawdę było ciężko. Kiedyś powiedziałam, że nie daję rady, jestem zmęczona i muszę mieć pomoc, bo prostu źle się czuję. Nie akceptowała długo żadnej pomocy (oprócz mojej) aż w końcu postawiłam ją przed faktem (mama była leżąca). Załatwiłam pomoc na godziny, ja też przyjeżdżałam codziennie i było trochę lżej. Opiekę można załatwić z przychodni rejonowej, trzeba to zgłosić do działu opieki społecznej. Przyjeżdża pani, robi wywiad, spisuje jakie są potrzeby wylicza stawkę wg emerytury i nie wychodzi to drogo, bo OPS sporo dopłaca (to info dla twojej teściowej). Trzymaj się dzielnie i módl się. W opiece nad mamą, gdy słyszałam od niej wiele przykrych słów modlitwa była moim jedynym ratunkiem.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: EmGie (81.210.15.---)
Data:   2013-04-01 21:49

Własnie przed chwilą miałem problemową sytuację ze swoim, wiekowym już, ojcem. Wytknąłem mu w uniesieniu, że coś robi źle. Godzinę później strasznie żałowałem, że w ten sposób powiedziałem mu o tym, choć jestem ostatnim, który powinien wytykać komuś błędy.
Nasi rodzice, im starsi, tym bardziej są zamknięci na zmianę swoich przyzwyczajeń. Nie potrafią zrozumieć, że te ziemskie sprawy się zmieniają i to, choć w odrobinie, wymaga zmian także od nich.
Ale spójrzmy na siebie. Jeśli ktoś nam zaczyna narzucać zmiany, to się wzbraniamy.
Przymus rodzi obronę. Akcja - reakcja.
A może tak dialog pełen miłości? "Tato, po wielu latach Twojego wspaniałego zarządzania tym domem teraz odpoczywasz, a ja, w tych trudnych czasach próbuję jakoś kontynuować gospodarowanie domem".
Magdaleno, myślę, że jeśli okażesz prawdziwe ciepło i miłość swoim rodzicom, to dotrzesz do ich serca a w ten sposób do ich umysłów. Wtedy nie będzie niepotrzebnych spięć i wszystko zacznie się dziać swoim naturalnym torem.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Ata (---.205.68.119.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-04-01 22:08

Witaj,
Zacznę od tego, że też kilka lat opiekowałam się leżącą mamą, teraz przyjeżdżam do taty. Mieszkam na dwa domy. Więc tyle tytułem wstępu.
Wyrodna córka? Jak czytam to co piszesz to raczej zbyt uległa córka.
Wszystko co mamy robić dla rodziców mimo iż wynika z czwartego przykazania to przecież jest związane z przykazaniem miłości (nie mylić - mamy kochać choć nie musimy lubić ani być posłuszni jako dorośli). A miłość ma sens tylko wtedy gdy jest dawaniem w wolności. Można poświęcać swoje życie z obowiązku i wtedy często popełnia się grzech wobec siebie samego, nie dbając o siebie, nie szanując swoich potrzeb, w sumie zresztą gorzkniejąc. A można to samo robić, nawet zrezygnować dobrowolnie z wielu swoich potrzeb z miłości i wtedy jest wolność a więc i zgoda na to co jest i głęboki pokój. Jedno jest pewne - nikt nie ma prawa wymagać od Ciebie, szantażować Cię (nawet własną śmiercią).
Fakt, że jesteś przy rodzicach i chcesz im ulżyć jest kluczowy, ale wydaje mi się, że trochę jak mała dziewczynka ulegasz im słowom. Narażasz dość mocno swoją nową rodzinę, Waszą więź, jeśli ciagle drżysz żeby nie zranić rodziców.
Prawdziwa miłość bywa, że musi ranić! I trzeba mieć do tego odwagę, żeby się postawić i powiedzieć, że chcę z Wami być i pomagać ale nie ma mowy żebym to robiła w takich warunkach, nie ma mowy, żebyś mamo krytykowała moje małżeńskie i rodzicielskie plany, nie ma mowy, żebyście wtrącali się w moje decyzje...
Cóż, cokolwiek nie zrobisz to nie uchronisz ich przed śmiercią, cierpieniem a przede wszystkim przed konsekwencją ich decyzji życiowych - choćby tego, że unikają innych ludzi.
Magdo, musisz stawiać granice i odróżniać miłość od uległości chodzącej na paluszkach ze strachu.
Pozdrawiam, odwagi.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: ryszka (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-04-02 00:31

Nie widzę tu żadnej wyrodnej córki. Nawet przez moment tak nie myśl o sobie. A rodzice dali Ci życie, byś żyła, a nie po to, by opiekę mieli i to na swoich warunkach.
Źle, że nie wyjeżdżacie na wakacje. Musicie mieć swoje życie rodzinne, odpoczynek.
Twoi rodzice zachowują się jak dzieci obrażając się o Twoją ciążę. Nie daj się.
Kto jest właścicielem domu? Piszesz, że dom dziadków - żyją jeszcze? Może trzeba sprawy własności uregulować?
Nie dziwię się, że jesteś zmęczona, współczuję i zyczę wiele sił.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-04-02 10:15

"Ich wymagania są jasne - mamy się opiekować nimi (po to mnie urodzili) na ich warunkach".

Czyli rodzice rodzą dzieci po to, żeby miał się kto nimi zająć jak będą starzy i chorzy?
Ależ oczywiście, że tak. Zgódź się z tym, potwierdź, okaż zrozumienie. To bardzo mądra myśl, prawda absolutna. I dlatego wytłumacz rodzicom, że Ty chcesz mieć piątkę dzieci, żeby miał się kto Tobą potem zajmować. Bo doskonale po sobie wiesz, że na jedno dziecko to za ciężka robota, będzie potem słusznie marudzić, że nie daje rady.

Czyli rodzice u siebie w domu mogą podejmować decyzje takie jakie chcą?
Ależ oczywiście, że tak. Pozwól im na podejmowanie decyzji. Albo nowy piec, albo wyjeżdżacie na wakacje odpocząć od starego pieca. Niech mają prawo wyboru. Pozwól, żeby to oni zadecydowali.

Natomiast nie byłabym taka pewna, czy zamieszkanie teraz z rodzicami to dobry pomysł. Wiem, na dwa domy jest ciężko. A remontując dom rodziców to i koszty dużo większe. Ale dopóki oni tego nie chcą (no bo tak naprawdę to nie chcą), mieszkanie z nimi będzie dużo większym obciążeniem. Płacz jednego dziecka, bieganie po domu drugiego - jeśli teraz nie ma dobrych relacji, to potem będzie jeszcze gorzej. Nasłuchasz się o nieudolności Twojej i męża, a nie będziesz mogła się odizolować, odpocząć. Będą wam to ciągle wypominać. Skoro nie umiesz powiedzieć "nie", to będziesz się jeszcze bardziej szarpać, rozdarta między opieką nad dzieckiem a spełnianiem zachcianek rodziców. To będzie wojna. Naprawdę chcesz w takich warunkach wychowywać dzieci?
Nie piszesz jaki jest ich stosunek do Twojego pierwszego dziecka, a to bardzo ważne. Chłodny? To nie byłaby dobra wróżba. Może raczej wykorzystaj swój stan (zaawansowana ciąża) i przychodź do nich dużo rzadziej niż teraz. Bo nie ma żadnego zagrożenia śmiercią, tylko trudy życia, tak? Dopóki mają was na każde zawołanie, to nie chcą sobie robić żadnego kłopotu (zaproszeniem was na stałe czy zmianą pieca). Bo po co? I tak zrobicie wszystko. Oni muszą poczuć waszą nieobecność. Teraz jest dobry czas, Twoja ciąża, mąż powinien pomagać Tobie. Nie chodzi mi o złośliwości, szantaż czy cokolwiek innego. Chodzi o to, że Twoi rodzice są jak dzieci, które nie zrozumieją dopóki nie poczują. A nie masz żadnej gwarancji, czy nie nadejdzie taka sytuacja, że mąż będzie musiał Tobie pomagać i dla rodziców nie starczy czasu. Rodzice muszą poczuć pewnego rodzaju zagrożenie Waszą nieobecnością, żeby zaczęli poważnie myśleć lub doceniać to co robicie. Ponieważ uważają, że wy musicie - to nie docenią inaczej, jak przez brak.
Wiem, że to trudne, bo nie chcesz ich ranić. Ale znów - trzeba jak z dziećmi. Bezstresowe wychowanie niszczy dziecko. Przypomnij sobie ile razy rodzice Cię "zranili" (w dobrym znaczeniu), żeby Cię wychować. Potrafisz przyznać im teraz rację? Ty musisz to samo. Czasem trzeba zranić, żeby ktoś zrozumiał. To jak szczepionka, zastrzyk. Jeśli nie zaczniesz o siebie dbać, to rodzice coraz bardziej będą skakać wam po głowie i stawiać żądania. To ostatnia chwila na to, żeby ich "wychować". Dopóki nie ma zagrożenia życia, bo potem byś sobie tego nie darowała. Dopóki będą czuć jedynie wielkie niedogodności przez waszą nieobecność.
Gdy poczują - albo pozwolą na zmiany upraszczające życie, albo POPROSZĄ was, żebyście u nich zamieszkali (a wtedy jesteście na innych warunkach niż jako na siłę wpychający się do mieszkania, gdy was nie chcą), albo wynajmą dla siebie pomoc (a wtedy macie więcej czasu na odpoczynek).
No cóż: albo nic się nie zmieni, ale wtedy będzie to znaczyć, że widocznie wasza częsta obecność i pomoc u rodziców wcale nie była taka konieczna. I możecie żyć bardziej swoim życiem.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Magdalena (35 l.) (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-04-02 10:59

Dziękuję za wszystkie uwagi. Cieszę się, że tutaj napisałam, ponieważ Wasze odpowiedzi rzuciły nowe światło na wiele spraw. Do tej pory sądziłam, że to moja wina (rodzice bardzo często to podkreślali), że naszych relacjach pojawiają się kłótnie. Próbowałam z miłością, ale to nic nie daje. Może z mamą jeszcze tak. Ale co z tego, kiedy po wstępnej zgodzie na zmiany mama idzie porozmawiać z ojcem i po tej rozmowie również ona zmienia zdanie. Dom nie jest mój, choć właściwie mógłby, bo babcia zmarła niedawno i mogłaby zapisać go nie mojej mamie a bezpośrednio mi. Niestety rodzice nawet nie brali pod uwagę takiej opcji (znów ojciec przekonał mamę), ponieważ stwierdzili, że oni pod most mieszkać nie pójdą. Nie wiem skąd takie przekonanie, skoro tyle lat nie dawałam im powodów do myślenia, że mogłabym zrobić coś przeciwko nim.

Rozmawiałam na temat relacji z rodzicami z pewną osobą duchowną (autorytetem) i usłyszałam coś diametralnie różnego od tego, co tutaj zostało napisane. To znaczy, że nie mam żadnego prawa namawiać rodziców na zmiany i cokolwiek robić w tym domu, jeśli nawet miałoby się to skończyć kolejną ruiną. To rodzice są właścicielami i oni (wyłącznie) mają prawo decydować aż do śmierci. Dodatkowo inna osoba porównała mnie jako wyrodną córkę (stąd też te określenie na końcu mojego listu) do syna marnotrawnego, który za życia chce dysponować majątkiem ojca.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Ewa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-04-02 12:21

Powtórzę za poprzednikami: jesteś zbyt uległą córką. Pomagać rodzicom trzeba, ale oni muszą się liczyć z Twoimi możliwościami. U nas jest akurat odwrotnie; mój brat z żoną i dwuletnim dzieckiem mieszkają na piętrze, które rodzice im pomogli wyremontować, kupili materiały. Moi rodzice nie wtrącają się w ogóle w ich życie, a za to moja bratowa wciąż buntuje mojego brata przeciw nim i mnie, wciąż słyszymy jakieś pretensje, wyzwiska, że dziecko nie może być w każdej chwili u babci (nawet jeśli ta się źle czuje; bratowa nie pracuje), że muszą płacić rachunki, mimo że brat nieźle zarabia i mają o wiele więcej dochodów niż mój ojciec emerytury. Ja się oczywiście też dokładam. Chcieliby, żebyśmy ich utrzymywali itd. itd. Żadne tłumaczenia nie pomagają, że rodzice chcą na starość spokojnie żyć w swoim mieszkaniu, a oni nie mają prawa wciąż przychodzić z pretensjami. Już nie wiemy, co mamy robić i jak z nimi rozmawiać. To jest przemoc psychiczna, przed którą trudno się bronić.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Ania (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-04-02 13:23

Napisze brutalnie - kiedyś komuś w podobnej sytuacji spowiednik powiedział - no to módl się o dobrą śmierć dla swojej mamy, bo inaczej zniszczy Ciebie i Twoje małżeństwo.

Dla mnie i tak jesteś świętą osobą, że jeszcze się nie zbuntowałaś i, że chcesz mieszkać z rodzicami...

Po Bogu najważniejszy jest dla Ciebie mąż. Potem dzieci, a dopiero potem rodzice i inni ludzie.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-04-02 14:03

Coś diametralnie różne od tego, co piszemy? Nie jestem taka pewna. Pozornie - tak. Ale oni mają prawo do takiego życia, jakiego chcą, a wy macie prawo do swojego. O tym Cię przekonujemy wszyscy, choć różnymi drogami. To rodzice nie rozumieją tej prawdy i chcą wami dyrygować. Gdyby rodzice nie oczekiwali od was pomocy - wy z kolei nie mielibyście żadnego prawa wymagać od nich czegokolwiek. Ich sprawa co robią w domu i z domem. Jeśli jednak oni od was oczekują/żądają pomocy to mówimy o warunkach pracy/pomocy.

Trzeba spytać tej osoby duchownej (spokojnie) czy możecie nie zajmować się rodzicami, skoro na ich warunkach nie dajecie rady. Trzeba spytać, czy wolno wam mieć trzecie dziecko, gdy rodzice zabraniają. Trzeba spytać, czy jak się zawali rodzicom dach, to nie będą wszyscy mówić, że jesteś wyrodną córką, która żałowała rodzicom na naprawę dachu? Czy ta "inna osoba" jest pewna, że sama by tak nie pomyślała? Co innego "dysponować majątkiem" przepijając go, a co innego - pomagając, by jak najdłużej służył. Nie macie jedynie prawa wciskać się im na siłę do domu, gdy was nie chcą, dopóki was nie zaproszą.

Oczywiście wiem, że dobrze się mówi, kiedy patrzymy na to bez emocji. Dla was problemem jest rozmowa. Nagromadzone emocje nie pozwalają spokojnie spytać i wyjaśnić. A kiedy wybuchamy w złości - wtedy to, co jest na zimno słuszne, przedstawione w emocjach, nieodpowiednimi słowami, przestaje już być takie słuszne. Ale to jest problem nas wszystkich i w każdej sytuacji. Jako dzieci dostawaliśmy czasem po uszach nie dlatego, że słowa były nierozsądne, tylko że przedstawione rodzicom w złości stawały się niegrzeczne, tak czasem rozmawiamy z mężem/żoną, dziećmi, szefem, księdzem. Ani nie umiemy za bardzo mówić w emocjach, ani za dobrze słuchać. Samo życie. Ale trzeba próbować.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Magdalena (35 l.) (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2013-04-02 15:10

Pani Bogumiło, to nie jest tak, że rodzice nie chcą, żebyśmy z nimi zamieszkali. Wydaje mi się, że jest wręcz przeciwnie, a wnuka kochają bardzo mocno. Im po prostu kompletnie nie przeszkadza, że dom był w opłakanym stanie i oczekiwali, że również nam to nie będzie przeszkadzało. Jak się coś wali na głowę to zawsze można to podeprzeć czy wbić jakąś podpórkę i tyle. Muszę przyznać, że niestety sami nie jesteśmy w stanie w 100% finansować tego remontu. Wykładamy pieniądze na to, co będzie tylko dla nas, a np. niestety remont dachu - właściwie zakładanie go od podstaw, bo uratować starego się już nie dało (przegnita drewniana konstrukcja) przekraczał nasze możliwości. Może o to (korzystanie z pieniędzy rodziców dla własnej wygody) chodziło konkretnie temu duchownemu. Teraz mi to dopiero przyszło na myśl.

Jestem osobą bardzo spokojną, cichą, tak mnie wychowano. Kłótnie nie biorą się stąd, że zaczynam podnosić głos. Po prostu mówię coś, co rodzice uważają za zniewagę i powód do obrażenia się. Ostatnio powiedziałam mojej mamie w rozmowie telefonicznej, że przez 30 lat zdążyłam się przyzwyczaić do tego, że szantażuje mnie psychicznie. Po raz kolejny próbowała mnie straszyć swoją rychłą śmiercią, a potem to dopiero "zobaczę", jak ona odejdzie przeze mnie. Oczywiście tuż po tym, co powiedziałam, mama rzuciła słuchawką i przez pół dnia nie odbierała telefonów, żebym się zamartwiała. Przez kolejne dwa dni płakała po kątach, bolało ją oczywiście serce i głowa z mojego powodu i była przekonana, że ją wpędzam do grobu. Zatem to nie jest tak, że coś tam wykrzykuję w emocjach.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: ryszka (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2013-04-02 18:52

Pewnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że szantażuje. Takie stwierdzenie ją zabolało, odrzuca to i ma kolejny pretekst przeciw Tobie. W takim razie po co dzwonisz pół dnia? Zostaw ją z tymi emocjami. Ale na drugi raz nie mów tak wprost, bo jak widzisz do niczego to nie prowadzi. Spokojnym głosem też można zranić.
Nie wiem, czy powiedziałaś tak dokładnie, jak napisałaś, ale wiesz chyba, że inaczej brzmi "szantażujesz mnie" od "mamo, to co mówisz, brzmi jak szantaż, czy to masz na myśli?" Albo bez oceny: "nie zrobię tego", gdy coś szantażem wymusza.
A najlepiej, jak radzi Bogumiła, ogranicz teraz kontakty, przygotuj się spokojnie na narodziny dziecka.
To nie jest sytuacja, gdzie tylko jedna strona ma rację, a druga jest w błędzie. Twoi rodzice mają prawo, jak wszyscy, żyć po swojemu. Ale Ty masz takie samo prawo do własnego życia w założonej przez siebie rodzinie.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-04-02 20:10

Czytam ten wątek po prostu płaczę. Bo mam podobną sytuację. Tylko o kilka lat, może o kilka chorób dalej. Płaczę juz z bezradności, braku pomysłu, z żalu nad rodzicami, którzy w tym wieku, chorzy potrzebują opieki, uwagi, miłości, a daja tylko upór, złorzeczenia, podejrzliwość, złośliwość. Wszyscy mamy prawo do własnego życia, tylko co życiem tych, którzy nas wychowali, co mamy z nimi zrobić? Arabowie maja takie przysłowie, że nie wiadomo kiedy przyjdzie spłacić dług za wychowanie. Biblia mówi podobnie, nakazując szacunek dla ojca, nawet jesliby rozum stracił.
Nie wiem, co mogłabym Ci doradzić, jesteś wspaniałą osobą, Twój mąż także. Rodzice tego nigdy nie docenią, ale pewnie nie dlatego nimi sie opiekujesz, tylko dlatego, ze uważasz to za swój obowiązek. MY też będziemy starzy i moze jeszcze bardziej uciążliwi, niewdzięczni. I też ktoś będzie musiał sie nami zająć. Widziałam opiekę w domach dla starców i nie życzę takiego traktowania nikomu. Jeśli rodzice są we dwoje, żadna pomoc ze strony instytucji państwowych nie przysługuje. Prywatnie jednak jest drogo i trudno znaleźć osobę, którą starsi zaakceptują. Większośc zwykłych ludzkich rzeczy już przeżyłam- dobrych i złych, ale starość postrzegam właśnie w pełni jako Krzyż- i dla rodziców i dla dzieci.
Z Panem Bogiem.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: TomaszP (---.wroclaw.vectranet.pl)
Data:   2013-04-02 21:28

Droga Magdaleno, szacunek do rodziców, który jest opisany w Biblii, nie daje im prawa do szantażowania emocjonalnego, czy też ranienia własnych dzieci. Nie daje im też prawa do manipulowania czyimś życiem w sposób mało uczciwy. Pochodzę z małego miasta - ok 25 tys mieszkańców, mój tato nie żyje, siostra wyjechała do UK. Skończyłem liceum i studium, studiowałem zaocznie we Wrocławiu. Po skończonym studium postanowiłem wyjechać do Wrocławia w poszukiwaniu pracy. Dostałem wsparcie mamy. W tym roku rozmawiałem z nią i podpytałem jak się wtedy czuła. Powiedziała, że było jej ciężko .... zastanawiała się co będzie sama robić. Uporanie się z sytuacją zajęło jej trochę czasu. Ja skończyłem studia, dostałem pracę, potem kolejną i kolejną. W międzyczasie siostra wróciła z UK, ja ożeniłem się, mamy dziecko. Mama może na mnie liczyć, odwiedzamy się ok raz na miesiąc (czasem cz- ale cieszę się, że nie zmuszała mnie do tego, abym na siłę z nią mieszkał bo jest samotna itp. Bardzo sobie to cenię i jestem jej wdzięczny za jej dojrzałość. Co robić w takiej sytuacji jak Twoja ? To zależy czy się zgadzasz na takie traktowanie, czy też nie. Jeśli tak - to nic nie musisz robić. Ale jednak z jakiegoś powodu napisałaś tutaj na forum. Jeśli szukasz rady, to przede wszystkim bądź dla rodziców dobra. Popatrz - mają siebie na wzajem, mogą na siebie liczyć, fizycznie nie są niedołężni. Jakiej byś decyzji nie podjęła (a nawet jeśli nie podejmiesz żadnej) to będziesz musiała się zmierzyć z konsekwencjami. Z jednej strony będziesz miała obrażonych rodziców (przez jakiś czas - dopóty dopóki nie zaakceptują niełatwej dla nich sytuacji), a z drugiej strony postawisz na szali swoje zdrowie psychiczne oraz (co powinno się dla Ciebie liczyć najbardziej) zdrowie psychiczne swoich dzieci - które wzrastając w takiej niezdrowej atmosferze, z czasem ją przesiąkną i będą się zachowywały podobnie. Nie ma tutaj złotego środka - wszystkich nie zadowolisz, ale w i z miłości do Twoich dzieci, możesz wybrać dobrze.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Esterka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-04-02 23:36

Magdaleno, jeśli nie jesteś w stanie przeciwstawić się rodzicom, poproś o pomoc psychologa albo znajdź jakieś szkolenie z asertywności.
Brak mi słów jeśli chodzi o postawę rodziców i doprowadzenie domu do ruiny. Nie remontujcie go, pewnie taniej wyjdzie postawić nowy. Na ten szkoda pieniędzy.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Maggy (---.play-internet.pl)
Data:   2013-04-03 17:04

A ja nie podziwiam Twojej postawy, Magdo. Bo jest nierozsądna, bo pozwalasz się tłamsić, po pozwalasz sobą manipulować, bo pozwalasz na toksyczną relację, bo pozwalasz po prostu na zło Twoich rodziców. Nie imponuje mi taka postawa bo to jest niemądra miłość. Kompletnie mnie to nie przekonuje i żal mi Was, że tacy słabi jesteście. Po prostu żal. Ale tak sobie myślę, że widocznie aż tak Wam źle nie jest skoro jednak ten "super wózek" ciągniecie jakim jest przejmowanie się i słuchanie, za przeproszeniem, tego głupiego gadania Twojej mamy na przykład. I żadnym argumentem nie jest dla mnie to, że trzeba takie coś znosić w spokoju, bez żadnego wymagania bo... kiedyś też tacy będziemy. Ale "fantastyczny" argument, no fantastyczny. Dorośli ludzie jesteśmy, a zachowujemy się, w jakimś sensie, jak niewolnicy. Gdzie tu miłość do siebie?

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-04-03 20:39

A ja Maggy nie podziwiam Twojej postawy. Ale to problem Twoich bliskich a nie mój. I mam propozycje - napisz coś w temacie opieki nad starymi niedołężnymi rodzicami, jak będziesz rzeczywiście miała coś do powiedzenia.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Maggy (---.play-internet.pl)
Data:   2013-04-03 21:53

Na temat opieki nad starszymi osobami nie mam nic do powiedzenia, to fakt. Ale mam za to wiele do powiedzenia w temacie toksycznych rodziców. A w tej sytuacji widzę jej cienie stąd ta moja ostrość i w jakimś sensie bezwzględność. Wiem, że trzeba temu stawić czoło odważnie w trosce o siebie, o swoją rodzinę zanim ktoś choćby nawet najdroższy i najbliższy nas zniszczy. Szantaż emocjonalny, "fochy" bo córka ma czelność posiadać kolejne dziecko, poniżanie zięcia. Jeśli komuś to odpowiada to proszę bardzo. Ja bym sobie nie pozwoliła na coś takiego. Na pewno próbowałabym się zdystansować.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Marta (---.30.185.84.threembb.co.uk)
Data:   2013-04-04 22:58

"jak rozmawiać ze starszymi rodzicami, żeby obyło się bez kłótni i łez" - obawiam się, że się nie da. Chociaż się staraj, żeby wywołać jak najmniej tych kłótni i łez. Co do mieszkania z rodzicami, też nie radzę.
Piec na eko groszek? Po prostu zainstaluj, a nie pytaj. I jak ktoś wspomniał, ureguluj sprawę własności domu. Niedawno był wątek o zachowkach - rzuć okiem ku przestrodze.
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=320106&t=319772
Poczytaj o toksycznych rodzicach, choćby w necie. Jest wiele artykułów, które pokazując podobne sytuacje, pomoga Ci zrozumieć mechanizm różnych zachowań problematycznych rodziców i jak reagować, względnie nie reagować na ich zachowanie. Tu nie ma mowy o żadnej wyrodności z Twojej strony.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Roma (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2015-10-10 16:59

Dziękuję

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Staszek (---.ostrowiec-sw.vectranet.pl)
Data:   2015-12-25 10:40

Witam,
po przeczytaniu tych wypowiedzi postanowiłem napisać moja historię, podzielić się nia i prosić o poradę, jak postępować z mamą. Ma 80 lat. Mieszkamy w tym samym miescie. Od kilkunastu lat pomagam mamie we wszystkim. Przepraszam, że tak napiszę ale mama jest egoistyczna. Chciałaby aby tylko nią się zajmować. Miałem taką pracę ze mogłem codziennie o 9tej i po południu o 18tej do niej przyjść. I to był błąd, bo przyzwyczaiłem ją do tego, ze stało się to wręcz obowiązkiem. Jeśli nie byłem to obrażanie. Moje małżeństwo legło w gruzach a zaborczość mamy wzrastała. Stała się wręcz chorobliwa. Pomoc mamie przyjmowałem jako normalne. W 2012 roku miała lekki udar. Po kilku miesiącach zrezygnowałem z pracy bo tak nalegała abym przy niej był bo się boi. W 2013 roku wziąłem ją do siebie aby miała komfort psychiczny i nie bała się. Po trzech miesiącach wróciła do siebie. W tym czasie spotkałem się z upokorzeniem, wyzwiskami. Wysłuchiwałem ciągle ze ja okradłem. Po przeprowadzce postanowiłem, że ograniczę się do odwiedzin a na noc będę wracał do siebie. Wysłuchiwałem cały czas to samo pod moim adresem - wyrodny syn, złodziej. Zdawałem sobie sprawę z wieku, przebytej choroby i nie brałem tego tak bardzo poważnie do serca. Od 2014 przeprowadziłem się do mamy, a od 2015 roku wynająłem swoje mieszkanie lokatorom. Od tej chwili zaczął się koszmar. Wyzwiska na porządku dziennym, z przeszłości, ubliżanie. Wymawianie ze przeprowadziłem się dlatego ze chciałem zarabiać na wynajmowaniu mieszkania. Przepisane mieszkanie s powrotem przepisała na siebie. Mam brata i nie byłem zadowolony ze zapisała na mnie. Kiedy zabrała byłem ucieszony, bo bratu tez się należy po rodzicach. Chciałem i chcę bezinteresownie opiekować się matką, ale oczekuję trochę szacunku. Ostatnio zabrała mi klucze abym się wyprowadził, bo jak się wyraziła - teraz się już nie boję. Zdarza się ze nie otworzy mi drzwi i muszę albo czekać kilkakanascie minut albo próbować później. Nie mogę wyjść, bo kiedy jej nie ma w mieszkaniu, nie zostawię otwartego. Co radzicie kochani, jak dalej postępować?

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2015-12-26 23:36

Staszek,
Problem opieki nad mamą należy omówić z bratem. Być może trzeba zwrócić się o pomoc z zewnątrz (dalsza rodzina, siostry PCK, lub sąsiedzi). W takiej sytuacji, jaką przedstawiłeś, opieka w systemie rotacyjnym opiekunów chyba byłaby najlepsza, by każdy z opiekunów mógł regenerować siły, i by wszyscy mogli się wspierać. Być może trzeba poprosić proboszcza mamy, by z nią porozmawiał i udzielił nauki o traktowaniu dzieci przez rodziców, chociaż takie rozwiązanie może spalić na panewce. Rozumiem Twój problem, bo sama kiedyś przypadkowo uwikłałam się w podobny. Wynajęłam pokój u starszej (bardzo) Pani, która traciła pamięć. Po paru miesiącach okazało się, że bardzo blisko mieszka jej córka, która była w takiej samej sytuacji, jak Ty. Jednak na jakiś czas zniknęła z pola widzenia matki, być może by zregenerować siły do dalszej opieki. W końcu, zrezygnowałam z tego mieszkania, gdyż właścicielka nie była w stanie zapamiętać moich opłat za wynajem. Ostatecznie zapomniała kim jestem. Przykro mi, że jesteś w takiej sytuacji, jednak to jest mama, a opieka nad nią to Twój krzyż. Co możesz zrobić, to szukać Szymona Cyrenejczyka, i prosić, by pomógł Ci go nieść. Oby to był Twój brat, bo tak być powinno.

 Re: Jak rozmawiać ze starszymi rodzicami
Autor: Bożena (194.181.188.---)
Data:   2016-01-04 14:59

Musisz ich zaakceptować w pełni. Tylko wtedy będziesz w stanie sprostać wyzwaniu. Traktuj ich jak dzieci.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: