Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2013-05-20 10:06
To może zacznijmy od końca:
"ja tak bardzo chce zawierzyć, bo wtedy wiem, że wszystko będzie takie jak ma być, a ja będę szczęśliwy a ze mną moja rodzina".
Ta myśl jest dla mnie trochę niebezpieczna, ale może źle zrozumiałam. Jaki naprawdę masz cel zawierzenia Bogu? Być po ludzku szczęśliwym tu, na tej ziemi? Z "ludzkich" powodów? To znaczy Ty i Twoja rodzina będziecie zdrowi, bogaci i piękni? To się może nie udać. Jeśli chcesz zmusić siebie do takiego zawierzenia, albo jeśli po to chcesz Bogu zawierzyć, to chyba nie za bardzo ma sens, bo kiedyś obrazisz się na Boga, że nie pomógł i całą wiarę diabli wezmą. Dosłownie.
Ludzie święci (ci z aureolkami) zawierzyli całkowicie, a wiesz ile wycierpieli? Ile razy byli odrzucani przez bliskich? Ilu umierało dla Boga? Podobnie jest z każdym, kto Bogu zaufał. Owszem, często zaraz po nawróceniu jest tak wielka radość, że można góry przenosić. Często przez jakiś czas towarzyszy temu ludzkie szczęście: albo bezpośredni dar Boga, albo dlatego, że szczęśliwy człowiek więcej potrafi zrobić, a mniej potrzebuje. Ale zawsze potem przychodzi krzyż. Nie dlatego, że Bóg przestaje kochać, ani nie dlatego, że my przestajemy kochać. Po prostu życie na ziemi jest pełne trudów i łez. Bóg nas nie izoluje od ludzi, którzy krzywdzą, nie wydłuża dnia, nie robi dodatkowych przelewów na nasze konta, nie zabija dokoła nas zarazków. Owszem, czasem Bóg wysłuchuje nasze ziemskie prośby, ale niekoniecznie wtedy i takie, jak my byśmy sobie to wymarzyli.
Bóg daje nam inne szczęście. Daje siebie. Jeśli już mamy do czegoś to porównać, to do takiej miłości: urodziłeś się w bogatej rodzinie, zakochałeś się w dziewczynie z "innego świata", ojciec kazał wybierać między nim a nią, wybrałeś miłość do dziewczyny. Owszem, nie masz nic, ale jesteś szczęśliwy, bo możesz już naprawdę z nią być. "Czujesz" taką miłość? Jesteś gotowy mieć różne problemy na zewnątrz? Czy potrafisz tak kochać, żeby wszystko inne przestało być ważne? Tak, będziesz wtedy szczęśliwy i faktycznie, inni z Tobą też mogą być szczęśliwsi, bo więcej potrafisz dać. Ale to nie jest reguła. Czasem czyjaś świętość jest nie do wytrzymania dla innych: wina może być po różnych stronach,
Kiedy zawierzamy Bogu i Jego Miłosierdziu, nie liczymy na ziemski zysk, ale na samą miłość. Nie na to, że nie będzie ciężko żyć, ale na to, że chociaż życie jest ciężkie, to obok jest Ktoś, kto nas kocha. Że przejdziemy przez to razem. Nie zdradzi nas, nie zawiedzie, nie opuści. Że przebaczy, gdy nam się nie uda, gdy upadniemy, gdy Jego zdradzimy.
A my czasem chcielibyśmy uwięzić Boga, aby jak Dżin w butelce spełniał nasze prośby. Często traktujemy Go gorzej niż ważnego człowieka. Gdybyś miał możliwość poznać osobiście papieża i spędzać z nim pewien czas, czy ośmieliłbyś się powiedzieć: no to Franciszku po znajomości załatw mi to i tamto? Czy już sama znajomość z papieżem nie byłaby największym darem?
Taka miłość wcale nie jest łatwa. Jesteśmy ludźmi, mamy ludzkie pragnienia i ciągle będzie nam po głowie chodziła myśl: Panie Boże, przecież mógłbyś to zrobić, gdybyś chciał. Zawierzenie Bogu to przede wszystkim uwierzenie, że On mnie nie krzywdzi niewysłuchaniem mojej modlitwy. Że albo takie rozwiązanie byłoby dla mnie złe, albo nie ma żadnego znaczenia dla mojej wiary i mojego zbawienia. Nam się często wydaje, że gdyby Bóg mnie wysłuchał, to moja wiara by urosła, że ho ho! Ale to się rzadko sprawdza. Często tylko my sami byśmy wtedy za bardzo urośli. Często nam się potem myli, co zawdzięczamy Bogu, a co sobie. I bardzo szybko zapominamy.
Zweryfikuj swoją wiarę. Przeżyłeś nawrócenie, teraz więc zastanów się jak to wykorzystać. Ale nie - co jeszcze od Boga wyciągnąć na siłę, tylko - co jeszcze Bóg obiecał i chce dać, a Ty jeszcze nie skorzystałeś. Naucz się cieszyć z samego spotkania. Naucz się szukać dobrego, zamiast grzebać w grzechach. Szukaj co możesz zrobić dobrego dla innych i wobec Boga. Grzechami zajmij się przed spowiedzią, a przez cały miesiąc myśl o dobrych czynach. Zajmij się Bogiem, to On zajmie się Tobą.
„Miłość zakrywa wszelki grzech” (Prz.10,12). To nie znaczy, że spowiedź przestaje być ważna. Zawsze będziemy się oczyszczać w konfesjonale. Ale najważniejsza jest miłość, a nie grzech. Na tej miłości się skup, jej szukaj, o niej myśl. Jak jeszcze bardziej kochać Boga. Myślenie o grzechu to ciągle jeszcze myślenie o sobie. Nie myśl o sobie tylko o Bogu.
|
|