Autor: Maggy (---.play-internet.pl)
Data: 2013-05-21 11:23
Bądź sobą, zachowuj się tak jak możesz pod warunkiem, że nie krzywdzisz nikogo i tyle. Jak nie dasz rady mówić to powiedz, że wolisz pomilczeć i posłuchać innych. Po co się tak męczyć skoro Cię to aż tyle kosztuje i jeszcze w dodatku chcesz przez to odejść ze wspólnoty, a przecież to tak naprawdę żaden powód żeby z niej odejść. Nie lepiej, tak jak wyżej napisałam, powiedzieć, że jak na razie jesteś gotowa tylko na słuchanie innych? Ucieczka z tego "powodu" nie byłaby dobrym rozwiązaniem. A jeszcze jedno słowo odnośnie tego co inni myślą. Olu, nigdy nie wiemy co inni myślą, to tajemnica ich serca. No chyba, że nam uchylą rąbka tajemnicy i się podzielą swoimi myślami. A zresztą jakie to ma znaczenie co inni pomyślą? Krzywdzisz kogoś tymi swoimi lękami, Olu? Robisz coś strasznego przez to, że nie dasz rady mówić swobodnie o relacji z Bogiem, o tym jak doświadczasz Jego Słowo? To jakaś zbrodnia jest? No, Olu, pomyśl tak z dystansem na to i obiektywnie na ile potrafisz. Mówię Ci, że nie robisz nic złego. To jakaś Twoja niemoc z którą trzeba się na ten czas pogodzić. Tak po prostu. Trzeba przyjąć siebie, Olu, z tą niemocą i z łagodnością na siebie popatrzeć. Z łagodnością i ze zrozumieniem. Tak jest w Tobie, nie dasz rady póki co inaczej więc przyjmij siebie z tym z miłością, Olu. Popatrz na siebie z wyrozumiałą miłością i nie ukrywaj tej słabości przed innymi, nie wstydź się jej. Pokaż innym, że inaczej nie dasz rady ale też pokaż, że jesteś dla innych i w inny sposób możesz im dawać siebie przynajmniej na ten czas np. przez słuchanie, przez samą obecność, przez to że jesteś pomimo tej niemocy. A tak z własnego podwórka to..ja dopiero po prawie ośmiu latach bycia we wspólnocie zaczęłam swobodnie mówić i też modlić się na głos słowami modlitw, które wypływały same z serca. Wcześniej to było zupełnie nieosiągalne dla mnie i tak bardzo zazdrościłam innym animatorom, że tak potrafią. Po latach zrozumiałam, że zanim zaczęłam mówić tak jak zawsze tego chciałam to wcześniej po prostu zbierałam dobre owoce w tej wspólnocie, wcześniej tak nie mogłam bo też ten kontakt z Panem Bogiem nie był taki bliski. Bóg mi przemieniał serce, co raz więcej Go we mnie było aż w końcu Pan Bóg mnie uzdolnił i zaczęłam mówić bez żadnych oporów. Pan Bóg mnie zaczął otwierać, leczył moje lęki i się zaczęło gadanie;) Wszystko na tym świecie ma swój wyznaczony czas. Powodzenia w byciu sobą, Olu, Ci życzę. Przyjmij siebie z łagodnością w tej swojej niemocy i oddawaj lęki z tym związane na modlitwie Bogu. On będzie działał po Swojej myśli.
|
|