Autor: Ania (---.satfilm.net.pl)
Data: 2014-03-14 19:59
Witajcie. Przypadkiem spotkałam dziś sąsiadkę (ok 30 latka) zapłakaną. Pierwszy raz zdarzyło się, że zamieniłyśmy więcej słów.
Jej historia w skrócie: przez 10 lat mieszkała z ojcem alkoholikiem, nie liczącym się z uczuciami innych. Sąsiadka od 13 lat z nim nie rozmawia. Znęcał się psychicznie nad nią przez te 10 lat, nawet jak nie rozmawiała z nim. Nigdy nie wywiązywał się z obowiązków rodzicielskich. Sam załatwił sobie miejsce w DPS 4 lata temu. Nadal brak kontaktu, gdyż zastrzegł by nikomu nie podawać kontaktu.
Sąsiadka zapłakana, bo nie wie, co zrobił. Oczytana z Biblią, ale zagubiona. Również nie byłam w stanie jej pomóc, gdyż sama nie wiedziałam, co jej powiedzieć. Przytoczyła mi cytaty o obowiązkach ojców względem dzieci o tym, by nie pobudzały dzieci do gniewu a zaraz po tym przytoczyła cytaty z Księgi Syracha i 4 przykazanie, po czym stwierdziła, że modli się za ojca i chce mu wybaczyć, ale nie wie jak rozwiązać duchowo taką sytuację. Ja stwierdziłam, że obowiązki leżały po drugiej stronie, że ona jemu nic nie zawiniła (wg jej słów) i że to dobrze, że modli się za rodzica.
Chodzi o to, że ona ma żal o to, że dla własnego rodzica nigdy nic nie znaczyła i nadal nic nie znaczy, chociaż on nadal niszczy jej życie. Czuje się podle ale jednocześnie chce mu wybaczyć. Nie jest na siłach, by tam pojechać do niego i porozmawiać. Nie byłaby w stanie wydusić słowa.
Jak spojrzeć na to wszystko od strony wiary? I co można zrobić?
Co można zrobić w takiej sytuacji pod względem wiary?
|
|