logo
Wtorek, 07 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Re: Żyję w bólu 24 h na dobę.
Autor: Humanx (---.centertel.pl)
Data:   2019-07-06 15:35

Przyjaźń polega na tym, że można powiedzieć o swoich obawach bez oczekiwania żadnego rozwiązania. Po prostu chodzi o zwykłe wygadanie się. Nie oczekuję żadnej odpłaty za to jaką dla nich byłam. Takie sytuacje miały miejsce z ich strony, dlatego uważałam to za rzecz naturalną. Piszesz o swojej sytuacji za co Ci dziękuję ;) Jednak jest różnica między współpracownikami, sąsiadami a przyjaciółmi.
"Relacje pozostały sympatyczne a zdobyłam doświadczenie, że swoje sprawy trzeba brać w swoje ręce i nie żyć złudzeniami."
O tym wcześniej pisałam, że mam pokusę posiadania zimnego podejścia do sprawy. Tego jednak nie zrobię. Ludzie są zdolni do takich rzeczy. W tym świecie można tworzyć relacje oparte na lojalności, zaangażowaniu i pełnym zaufaniu. Mieć osoby, które są gotowe wstać w środku nocy i przyjść z pomocą, kiedy sytuacja tego wymaga. Tak samo cieszyć się z cudzych radości, jakby były to nasze własne, bez zazdrości i zawiści. Nie chcę zadowalać się półśrodkami. Akceptowanie i przebaczanie słabości nie wyklucza tego, żeby jedocześnie wymagać. To ciężka, codzienna praca w dążeniu do bycia lepszym człowiekiem. Moja jak i tych, których poznaję. Nie raz widziałam, że poprzeczka, którą stawiam jest wysoka, jednak w takim sensie jakim uczy nas Jezus. Wzrost świadomości życia przy jednoczesnym podtrzymywaniu na duchu, kiedy noga się potknie. Moi przyjaciele są osobami niewierzącymi. Wydaje mi się, że to ma spore znaczenie w całej tej sytuacji. Moje nawrócenie przyszło, kiedy znałam ich już kilka lat. Wcześniej pisałam o tym, że bagatelizowałam pewne rzeczy, które o mnie mówili. Zawsze nazywałam grzechy po imieniu. Ich jak i moje. Nie byłam żadnym sędzią. Nie mogłam po prostu milczeć w sprawach ważnych. Siadaliśmy i rozmawialiśmy, podchodząc do tematu z różnych stron. Widziałam, że mają tak zamknięte serca, iż widzą jedynie moje oskarżenia, niezależnie w jak delikatny sposób ujęłabym to w słowa. Widziałam, że z powodu mojej wiary zdarza się, że traktują mnie z przymrużeniem oka. Nie na co dzień, ale w dość istotnych sprawach. Jednocześnie raz na jakiś czas słyszałam, że dobrze, że o tym mówię i, że jestem wyrzutem sumienia w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Czułam, że powinnam i chcę pielęgnować tę przyjaźń.
"Skoro przez ograniczenia i odbiór trudno o realne spotkania, to w ostrych fazach bólu może ten świat wirtualny, za którym kryją się żywi ludzie."
Moim problemem nie jest samotność a zranienie w tej relacji. Lekartwem na to nie jest znalezienie nowych osób. Mam znajomych, do których mogę się odezwać oraz z nimi spotkać. Mogłabym również iść do jakiejś Wspólnoty, żeby zapoznać ludzi o podobnych poglądach i może wyszłoby z tego coś fajnego i trwałego. Tylko, że to jest oddzielny temat.
Uważam, że przyjaźń jest na całe życie. Chcę pokazywać Boga tam, gdzie go nie ma, ale coraz bardziej przekonuję się, że muszę być gotowa na różne formy zranienia. Nie spodziewałam się, że nawet w tak bliskim gronie. Nie wiem czy nie mylę miłosierdzia z przyjaźnią. Znowu pierwsza wyraziłam chęć rozmowy o tym co zaszło. Będę rozmawiać o tej relacji bardzo poważnie i możliwe, że nawet dojdziemy do porozumienia. Tylko, że to ja zabiegam o kontakt pomimo że patrząc z boku, tym razem powinno być zupełnie inaczej. Nie wiem czy gdyby nie moja wiara to byłoby z kim rozmawiać. A wspominając sposób w jaki zostałam skrytykowana: podniesiony ton głosu oraz kontekst całej wypowiedzi, nie wygląda to dobrze. Prawdziwy przyjaciel nie zachowałby się w taki sposób.
Wrócę jeszcze do rzeczywistości wirtualej. To kompletnie nie dla mnie ;) Słowo pisane w pełni nie oddaje tego co człowiek chce powiedzieć. To co tutaj napisałam, może zostać odebrane w zupełnie inny sposób. W czasie rozmowy można szybko sprostować to, co inaczej zinterperetował nasz rozmówca. Do tego dochodzi jeszcze stukanie w klawiaturę, żeby wszystko dokłanie opisać. Widzę Twoje zaangażowanie ;) jednak w realu rozmowa byłaby pełniejsza. Spróbowałam opisać problem na forum, jednak widzę, że nie da rady. Za dużo myśli, które możnaby szybko wypowiedzieć a powstają jakieś eseje z mojej strony ;)

Ból jest z powodu uszkodzenia układu nerwowego a nie zniszczenia tkanek, więc skutki uboczne przy przewlekłym stosowaniu leków przeciwbólowych przyniosłyby więcej szkody niż pożytku. Dlatego działamy na przewodzenie impulsów nerwowych, ale ta terapia wymaga czasu.

Co do akceptacji choroby to mam to już za sobą. Nie kłócę się z tym czego nie mogę zmienić, ponieważ wtedy nie wyciągnę z tego dobra. Moim wzorem są święci, którzy żyli w bólu i oddawali go Bogu dla większej sprawy. Kiedy jeszcze pomimo dolegliwości, byłam w stanie pracować, czułam zaproszenie do uczestniczenia w takiej formy obcowania z Bogiem. Wiele razy powiedziałam "tak". Niewyobrażalny ból otrzymałam w Niedzielę Miłosierdzia Bożego i tak już zostało. Jestem tutaj z wyboru, jednak nie sądziłam, że skala bólu może być aż tak silna. Pisząc, że wysiadam psychicznie, miałam na myśli właśnie to, że jestem w nim w każdej sekundzie. Ruch jeszcze bardziej to potęguję a spoczynek nie przynosi ukojenia. Nie da rady tego wytłumaczyć ;)
Niedziela Miłosierdzia była dla mnie ważna od samego początku nawrócenia. Wiem, że dostałam te datę aby nigdy nie zapomnieć dlaczego tutaj jestem. Czasami ogarnia mnie wstyd za to, że nie mogę już wytrzymać. Dlatego w chwilach największej słabości myślałam, że mogę powiedzieć o tym moim najbliższym. Widząc ich reakcję, nachodzą mnie myśli, że może jednak nie powinnam z nikim się tym dzielić. Jednak tak po ludzku czasami po prostu już nie mogę ;)

Kalina, Ty jesteś w stanie odpisywać mi z zaangażowaniem w ogóle mnie przy tym nie znając Można przypuszczać, że jesteś właśnie osobą na dobre i złe. Mam nadzieję, że uda mi się to wytłumaczyć ludziom mi bliskim.
Tak naprawdę wiem co mam zrobić, tylko moje negatywne emocje przywiodły mnie na to forum.
W gniewie kłóciłam się z moimi myślami, ale przebaczać należy 77 razy i tym razem znowu pokażę Boga moim przyjaciołom. A oni pokażą go mnie. To wszystko jest takie trudne, ale nikt nie jest krystaliczny ;)

 Tematy Autor  Data
 Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Humanx 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Kalina 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Humanx 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Kalina 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Humanx 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Margaret 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Kalina 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Hanna 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Margaret 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Humanx 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Julia 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Ј 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Humanx 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Ј 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Julia 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Humanx 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Kuba 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: