logo
Czwartek, 02 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Re: Żyję w bólu 24 h na dobę.
Autor: Humanx (---.centertel.pl)
Data:   2019-07-09 08:26

"Czy zarzutu o nachalnym nawracaniu doszukałaś się w skierowanych do Ciebie wpisach?"

"W tym niewychowywanie przyjaciół na siłę." ,
"Teoretyzuję, ale może prezentujesz zachowania typowe dla neofitow i nieco na siłę chcesz nawracać."

Nie zostało to napisane wprost, jednak tak wynika z kontekstu wypowiedzi.

"Mnie się wydaje, że niesienie Boga swoim przyjaciołom zaczęłaś traktować jako jakąś swoją życiową misję."

Nie mam misji niesienia Boga przyjaciołom. Zgodnie ze słowami Ewangelii przyznaję się do Boga w rozmowie z każdym człowiekiem, kiedy sytuacja tego wymaga. Tak jak wspomniałam wcześniej, zawsze ma to miejsce z odpowiednim wyczuciem. Czasami to sytuacje, kóre są dla mnie bardzo niewygodne, jednak już Jezus powiedział, że życie zgodnie z Jego filozofią nie zawsze będzie łatwe i trzeba będzie dokonywać wyborów.

"Nie bierzesz pod uwagę, że neoficki zapał wygasa, przychodzą kryzysy wiary."

To jedynie wysnuty przez Ciebie wniosek. Jestem wierząca od ponad dekady. Mam za sobą dwa osłabienia głębszej modlitwy z powodu zbytniego zachłyśnięcia się naszą ziemską rzeczywistością i jej obowiązkami. Osłabienie kontaktu z Bogiem zawsze następuje ze strony człowieka. Jak najbardziej biorę to pod uwagę i nie bardzo rozumiem w jaki sposób łączy się to z tym, aby nie mówić ludziom o Bogu?


Dla mnie na całe życie jest miłość małżeńska - którą się ślubuje :) W niej trzeba wytrwać pomimo wszystkich przeciwności.

Czuję w tej wypowiedzi jakąś dozę przymusu tworzenia relacji, jednak wiem, że nie to miałeś na myśli ;)

Nie ślubowałam z przyjacielem tworzenia relacji aż do śmierci. To jednak nie oznacza, że nie warto walczyć o takie znajomości. Z takimi ludźmi łączą nas ważne sytuacje życiowe, wspomnienia. Rozmową można rozwiązać wiele nieporozumień. Każdy dojrzewa do miłości w innym czasie. Z tego powodu mamy dwie możliwości. Rozejść się, kiedy pojawi się poważniejszy problem, bądź wspólnie spróbować przejść przez zranienia zadane sobie na wzajem. Oczywiste, że nie przymuszę nikogo do zadawania się ze mną na siłę. Mogę, jednak poskromić własne ego i zawalczyć o to co udało się nam stworzyć. Napisałeś, że nie posiadam tego obowiązku, jednak mam serce i rozum, które mówi mi, że taka postawa jest możliwa nie tylko w małżeństwie. Nawet jeżeli wokół nas znajdują się ludzie, którzy uważają, że przyjaźń jest jedynie na pewien czas, to nie oznacza, że nie jesteśmy zdolni do takich relacji, czy że takie podejście jest np. przejawem pewnej niedojrzałości emocjonalnej. (To wnioski wyciągnięte z moich życiowych doświadczeń ;) )
Pragnę wzrastać w dążeniu do świętości z ludźmi, których spotykam w swoim życiu. Wiem, że każdy jest na innym etapie, jednak zrywanie relacji wcale w tym nie pomoże.

To jest mój pogląd na te sprawę. Tym razem zranienie było bardzo silne, dlatego pojawiłam się na tym forum. Minęło już, jednak trochę czasu i moje emocję po części opadły. Wiem, że dalej będę podążać tą drogą, miałam po prostu kryzys. Dzięki niemu doszłam, jednak do budujących dla mnie wniosków.

" I tym razem znowu pokażę Boga moim przyjaciołom. A oni pokażą go mnie". Nooo. Nie rozumiem tego fragmentu. Naprawdę."

Nie zamknę się w swojej urazie, tylko pokażę mój punkt widzenia na sprawę. Oni nie są złymi ludźmi. To nasze niedopowiedzenia i ucięcie rozmowy z powodu gniewu sprawiło, że przeżyłam tyle negatywnych emocji. Owszem, zranienie nastąpiło, jednak moja relacja z Bogiem nie pozwala mi na zamknięcię się w tej urazie. Kiedy sytuacja tego wymagała, wchodziliśmy w świat myśli i emocji. Tak jak pisałam wcześniej, miało to miejsce, kiedy omawialiśmy problemy mojego rozmówcy. Teraz kolej na mnie. Zostało mi to przerwane, jednak teraz nie uniosę się gniewem a wytłumaczę, że po prostu też czasami tego potrzebuję.

Ta sytuacja pokazała mi moją własną grzeszność. Oczekiwałam zrozumienia od osób mi bliskich a kiedy tego nie otrzymałam, zaczęłam uważać, że ta relacja nie ma sensu, ponieważ nie jestem dla nich ważna. Tylko czy ja nie zachowuję się tak w stosunku do Boga? Każdy grzech ciężki to właśnie taka moja nielojalność w stosunku do Niego. Odkładanie spowiedzi z różnych powodów na później? Żal, że skrzywdziłam Go swoim grzechem przy jednoczesnym zwlekaniu aby Mu to wyznać. No bo w końcu zrozumie, jeszcze trochę poczeka. A przecież Jezus jest dla mnie ważny ;)
Oczekuję tego, czego sama nie potrafię wypełnić. To dla mnie wielka nauka pokory.

"A nic nie piszesz o chęci nawiązania bliskich relacji z ludźmi wierzącymi. Stawiasz tylko na grupę niewierzących. I to mnie niepokoi."

Nie wystarczy, żeby przyjaciel był osobą wierzącą. Mam zajomych o różnym spojrzeniu na świat, w tym również osoby wierzące. Z różnych przyczyn pozostajemy, jednak na stopie koleżeńskiej.

Julia: Dzięki za podzielenie się ze mną Twoją historią.

 Tematy Autor  Data
 Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Humanx 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Kalina 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Humanx 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Kalina 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Humanx 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Margaret 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Kalina 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Hanna 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Margaret 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Humanx 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Julia 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Ј 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Humanx 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Ј 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Julia 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Humanx 
  Re: Żyję w bólu 24 h na dobę. nowy Kuba 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: