logo
Sobota, 27 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Owce, prawo, uczynki, Miłość, Usprawiedliwienie.
Autor: Michał (---.static.ip.netia.com.pl)
Data:   2019-11-09 15:06

Szczęść Boże.

Chciałbym zapytać o ten fragment z Rzymian w odniesieniu do fragmentu z Ewangelii według św. Mateusza.

Rzymian 3,19-20:

„A wiemy, że wszystko, co mówi Prawo, mówi do tych, którzy podlegają Prawu. I stąd każde usta muszą zamilknąć i cały świat musi się uznać winnym wobec Boga, jako że z uczynków Prawa żaden człowiek nie może dostąpić usprawiedliwienia w Jego oczach. Przez Prawo bowiem jest tylko większa znajomość grzechu.”

Mateusza 25,32-40:

„I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie". Wówczas zapytają sprawiedliwi: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? Lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?" A Król im odpowie: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili".”

-----------------------

Chciałbym zapytać o asertywność, o czynienie dobra, o niewolę prawa, o Miłość, o Prawdę, uczynki. Bo chodzi mi o spojrzenie - wg Litery, na - jakby to powiedzieć: „instrukcję Pana Jezusa na to, jak być zbawionym, usprawiedliwionym, i co zrobić, by Bóg postawił człowieka po stronie owiec i powiedział te słowa do człowieka, by wszedł do Nieba, że On go tam zaprasza – bo uczynił to i to”.

Czy jeśli zacisnę zęby i będę pomagał potrzebującej osobie, bo mnie prosi o pomoc, a jest w wielkiej potrzebie, a ja to wykonam ze złością, bo krzyżuje mi plany moje, ale wykonam to, to czy to będzie Miłość? A może będzie to Prawda, Dobro – bez Miłości? Albo ktoś mnie skrzywdzi, a ja odpowiem z grzecznością, choć wewnętrznie nóż będzie mi się otwierał?

Chodzi o asertywność, o umiejętność, o rzeczywistą pomoc. A wydaje mi się, że tylko Bóg może to dobro uczynić, i pomóc. My też możemy, jeśli przez nas, w nas będzie działał – taką mam nadzieję. Ale czy takie zagryzanie zębów i wykonywanie tych czynów dobrych, nie świadczy o czymś bardzo niewłaściwym, że właśnie nie ma otwarcia na Boga, nie ma Wiary?

Trochę odbiegam od tematu, bo to o co mi chodzi, to to, że jeśli zagryzę zęby i będę ze złością szedł i podawał wodę spragnionemu, dbał o domowników i swoich, choremu zmieniał czasem pieluchę i wykonywał inne czyny z instrukcji Pana Jezusa - aby usłyszeć kiedyś słowa, że mam stanąć po stronie owiec - to czy tak rzeczywiście będzie, że stanę po stronie owiec?

Patrząc filozoficznie i na Literę, wykonam powiedzmy wszystkie te uczynki Miłosierdzia o których jest mowa u Mateusza. Ale czy to znaczy że jestem owcą? A może działa na mnie to z listu do Rzymian? Może ja ustanawiam sobie prawo z tego co jest u Mateusza o tych uczynkach Miłosierdzia - które czynimy Jezusowi tak naprawdę - i mimo że je wykonam (a wykonuję je ze złością i w zmuszaniu się i ze strachu przed byciem postawionym po stronie kóz, jeśli ich nie wykonam lub że o mnie źle pomyślą proszący gdy odmówię), to mimo że je wykonam, to może i tak nie stanę po stronie owiec?

Może naprawdę poda kubek zimnej wody spragnionemu ten, który to wykona przez Wiarę daną od Boga, a nie przez zagryzienie zębów? Wiara bez uczynków jest martwa. Uczynki wykonane przez Boga świadczą o Wierze, że on prowadzi. A może uczynki wykonane ze złością, są wykonane samemu, przez ciało, i w cale nie świadczą o Wierze, mimo że je się wykonuje i ktoś mógłby powiedzieć: „on jest wierzącym bo praktykującym, tamci nie chodzą na mszę w niedzielę, więc nie są tak zwanymi ‘wierzącymi i niepraktykującymi’, to niewierzący, bo nie czynią”, to może taka osoba czyniąca to całe dobro może właśnie jest praktykująca a niewierząca, więc jeszcze gorsza? Może chodzenie na mszę w niedzielę i inne dobre uczynki, są dopiero dla dojrzalszych w Wierze i Miłości Chrześcijan. Może ta praca cała, i te uczynki, to Prawo i Zakon NT, prawo kościelne, nie są jeszcze dla „duchowych dzieci – chrześcijańskich”? Może dla nich jeszcze mleko a nie mięso, i nie trzeba ich tak od razu potępiać, bo może nie mieli możliwości do tego dojrzeć? Może to wszystko jest powywracane do góry nogami, cały ten system? Może obecny świat, praca, pieniądz, cywilizacja, nie dają możliwości dojrzeć do Życia Chrześcijańskiego? Może świat robi coś takiego jakby (na przykładzie cielesnym, a w odpowiedniku duchowym) odbierał cieleśnie noworodka od piersi matki lub nawet dokonywał poronienia czy aborcji i wkładał go od razu do pracy i dorosłego życia? Może tak dzieje się w sferze duchowej, i chrześcijanin nie ma czasu dorosnąć do pewnych rzeczy?

Wydaje mi się, że albo jest Wiara i ma się Boga i czyni się to co On przygotuje dobrego do czynienia i prowadzi do tego i można rzeczywiście „pomóc i naprawić”, albo jest niewola prawa i nie ma się Boga i Wiary i jest krzyż zamętu, szatański.

Nie mogę zaakceptować takiej nędzy i tego, że taki miałby być szczyt tego co daje nam Pan Bóg i Duch Święty, że mamy ciągle się zmuszać, a nie chcemy sami. Że ciągle reaguję złością, i że jest to mój naturalny odruch pierwotny i muszę stale się kontrolować.

Czy to jest szczyt Ewangelii, Wolności, Dobrej Nowiny, już tu na ziemi?

Czy Pan Jezus po takim moim życiu i nieustannej walce powie mi że mam stanąć po stronie owiec, po prawej stronie, bo zmieniłem mu wczoraj pieluchę i pomogłem go położyć spać, a nie było w tym żadnej wolności i chcenia i Miłości?

Wkurza mnie takie rozmydlanie i łagodzenie sprawy i mowa, że taki jest krzyż i że emocje to emocje, że pokusy to pokusy i tak dalej, że taka jest słabość człowieka. A ja chcę Żyć prawdziwie w Wolności i w Miłości i Kochać i być Kochanym, w Mocy. Chciałbym już nie grzeszyć przynajmniej niewiarą, brakiem relacji z Panem Bogiem, i wchodzącymi niemal już na język wulgaryzmami na Pana Boga. Tym bym chciał już nie grzeszyć, chciałbym Go znać i by On mnie znał.

Może zatem u Mateusza nie liczy się to co powiedziane jest w liście do Rzymian, i mimo, że wykonywałbym przez całe życie w niewoli Prawa te wszystkie uczynki jako niewolnik przymusu, a nie chcenia, i mimo, że „z uczynków Prawa żaden człowiek nie może dostąpić usprawiedliwienia w Jego oczach” – to Pan Jezus spojrzy tylko wtedy na to co zewnętrznie uczyniłem i co pokrywa się z tą instrukcją uczynków z Mateusza i nie będzie patrzył na moje serce jakie było gdy je czyniłem, i nie będzie patrzył na to, że szukałem w tym Prawie podanym u Mateusza usprawiedliwienia, ale spojrzy i powie: „taki czyn kwalifikował do nieba, wykonał go, ok, zgadza się z Literą u Mateusza, to idzie do nieba”?

I miałbym iść do nieba i dalej tak zaciskać zęby?

A może jak Pan Jezus mnie postawi po prawej stronie, po stronie owiec, i powie że to i to mu uczyniłem dobrego za życia w tej całej mordędze i nienawiści i że mam iść do nieba za to zmuszanie się, to może ja mu powiem, że mam go gdzieś i nie chcę iść do nieba, bo nie chcę już się dłużej zmuszać i może mu powiem:

„Jezu czy Ty nic nie widzisz? Stawiasz mnie po stronie owiec i mówisz mi że zmieniłem Ci pieluchę i odwiedziłem Cię jak byłeś chory, i że mówisz mi że mam iść do nieba, a nie widzisz w ogóle mojego serca? Co z Tobą Jezu? Miało być jarzmo słodkie i brzemię lekkie, oszukałeś mnie, znęcasz się nade mną, chcesz bym dalej się zmuszał? Ja chciałem cierpienia i trudu Miłości, a nie cierpienia i trudu Nienawiści.”

A może właśnie jest tak, że tak jak mówi list do Rzymian, że tylko uczynki wykonane w chęci i w wolności i przez Boga i przez Wiarę - daną od Niego - to te będą zaliczone do tych podanych u Mateusza. A ja odwiedzając milion razy chorego, tak naprawdę ani razu go nie odwiedzę, bo będzie to tylko jedno wielkie kłamstwo i nic nie pomogę i nic nie naprawię i wykonam to sam, bez Boga, wykonam Prawdę bez Miłości, wykonam dobre uczynki które ja „chcę/zmuszę się” wykonać, a nie te które z góry Bóg przygotował do wykonania zgodnie z Jego Wolą, w Jego prowadzeniu, przez Wiarę, w Nim?

------------------------

PS: Proszę o wyrozumiałość na to co teraz napiszę, bo staram się być szczery i powiedzieć to co mnie boli i nic nie ukrywać – mam nadzieję, że jakoś to pomoże. Napisałem na górze pytania „Szczęść Boże”, ale nie rozumiem w ogóle tego słowa. Tak powinien mówić ktoś świadomy i znający Boga i kochający Go. Ja jestem świadomy tego jakie mam serce, czuję ten egoizm i złość i zamknięcie. Czuję się trochę jak aktor, że piszę tu takie słowa na początku, takie pobożne, chrześcijańskie, jakby był bratem dla braci, jakbym rzeczywiście pozdrawiał tak z Miłością odpowiadających. Ale bardzo ubolewam nad tym, że jest to pisane tylko tak automatycznie, jako puste słowa, jako forma. Może trudno komuś to zrozumieć. Możecie teraz powiedzieć, że taki jest krzyż i to normalne, lub że to emocje, albo pokusa i odpowiedzieć na cały ten wywód i jakoś spróbować mi odpowiedzieć na całe to pytanie. Albo możecie uznać, że jestem rzeczywiście potworem i całkowitym egoistą i przerazić się mnie i w ogóle mi nie odpowiadać lub powiedzieć, że wszystko wskazuje na to, że pójdę do kozłów i rzeczywiście na darmo trudzę się i zmuszam do dobrych uczynków jeśli robię je w niewoli. Chciałbym w końcu być przyjacielem Pana Boga. Czasem nachodzę mnie zwątpienia czy to kiedykolwiek nastąpi. Ale mam nadzieję.

Na końcu tego listu napiszę pewnie słowo kończące: „Dziękuję za odpowiedzi”, ale uwierzcie mi (staram się być całkowicie szczery), boli mnie to bardzo i pisząc te słowa czuję się znów jakby oszustem i aktorem. Chcę powiedzieć o tym, że tak jest, bo jest to dla mnie bardzo trudne. Taka jest moja walka wewnątrz mnie i ubolewam nad tą moją kondycją duszy, serca, czy nie wiem czego jeszcze. Nad tym, że nie znam nikogo i nikt nie zna mnie. Że to „dziękuję” nie jest jakby szczere. Że szukam pomocy a tak naprawdę jej w ogóle nie chcę. Tak to czuję.

Nie wiem z czym ja walczę.

Proszę moderatora, jeśli umieści to pytanie i dopuści do niego odpowiedzi, aby przychodziły różne odpowiedzi, jeśli ktoś będzie chciał odpowiedzieć, a ja już nie będę komentował i odpowiadał, tylko przyjmę i wysłucham wszystkiego co będzie w odpowiedziach, ale już nie będę odpisywał i komentował i dopowiadał.

Dziękuję. [?]

 Tematy Autor  Data
 Owce, prawo, uczynki, Miłość, Usprawiedliwienie. nowy Michał 
  Re: Owce, prawo, uczynki, Miłość, Usprawiedliwienie. nowy Marek 
  Re: Owce, prawo, uczynki, Miłość, Usprawiedliwienie. nowy danusia 
  Re: Owce, prawo, uczynki, Miłość, Usprawiedliwienie. nowy B. 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: