Autor: Emi (---.centertel.pl)
Data: 2020-04-07 22:31
Ciężko powiedzieć, na ile to Boże natchnienie, a na ile jakiś - ja wiem - odruch warunkowy, autosugestia... A może po prostu, troszkę na zasadzie "jak trwoga to do Boga", podświadome szukanie w Bogu rozwiązania tej trudnej sytuacji?
Nie znamy wszystkich okoliczności, ale jeśli odnawianie kontaktu jest niemożliwe, to sytuacją dla Ciebie trudną i niezdrową jest tkwienie w tym - a tego Pan Bóg pewnie nie chce.
Oczywiście wiem, że trudno tak nagle pozwolić sobie na samodzielny akt woli niemyślenia o kimś ;) Ja sama do tego nie mogę nabrać sił, co jest dla mnie tym trudniejsze, że akurat mam w miarę bieżący kontakt z tym, którego kocham. Wiem, że trudno, jak ma się przeświadczenie o wyjatkowości relacji - mam dokładnie tak samo. Ale chyba musimy jakoś do tego obie dojrzeć, żeby pozwolić samym sobie być szczęśliwymi - czy to w samotności, czy z kimś innym.
Dodam jeszcze, że 5 lat to niemało. Być może osoba, w której się zakochałaś, już nie jest taka sama - może ma inne cechy, może kochasz tylko swoje wspomnienie?
Tymczasem, skoro mamy jeszcze Wielki Post, radzę te smutki związane z niemożliwym do zrealizowania uczuciem potraktować jako takie umartwienie - ja tak robię i trochę mi to pomaga :)
Podam też dwa budujące przykłady świętych. Jeden - Edyta Stein, zanim wstąpiła do zakonu ponoć kochała bez wzajemności Romana Ingardena. Drugi przykład - Piotr Frasatti, w jego przypadku ze związku "coś mogło się wykroić", ale zrezygnował ze względu na swoich rodziców z tego co pamietam. Możesz poczytać o tych sytuacjach i się pomodlić do wyżej wymienionych, zrozumieją :)
|
|