Autor: ehhhh (---.fiberlink.pl)
Data: 2021-09-22 21:58
Witam.
Piszę ten wątek gdyż może to pomoże. Od 20 lat cierpię na schizofrenię prostą. Od tego czasu nie żyję tak naprawdę a wyczekuję końca. Kontakty z ludźmi mam takie jakie sobie w nocy wyśnię. W zasadzie moje życie jest podczas tych 12-16 godzin snu a poza tym nie ma nic. Muszę być 30 mg dawce Arypiprazolu. Próby odstawienia kończą się fatalnie. To nie wchodzi w grę. Jedną z moich Nowenn Pompejańskich odmówiłem w intencji między innymi mego zdrowia. Zero efektu w tym kontekście, jest coraz gorzej. Bliscy w ogóle mnie nie rozumieją. Mówią tylko abym się przebudził i zaczął żyć. W porywach usilnienia woli, zdobywam się najwyżej na marzenia o prawdziwym życiu. I tak w kółko. Nie wiem po co Bogu takie coś jak ja.
Najgorsze jest to że jako osoba wierząca i pragnąca już od dłuższego czasu tylko Boga - tylko Jego, chociaż w sumie to ciężko stwierdzić ile jest we mnie zła - odnoszę wrażenie iż moje życie nijak nie może się Jemu podobać. Mimo że myślę tylko o Bogu. Jestem jak w potrzasku ze związanymi wszystkimi kończynami, najwyżej mogę się modlić i oddawać Mu wszystko czym jestem czyli takie "mniej niż nic". A i tak odnoszę wrażenie że rzeczywistość nigdy nie istniała. Jest wytworem mojej wyobraźni. Samorzutną projekcją mojego chorego umysłu. Straszne.
Kończąc proszę o radę co począć i o dziesiątkę różańca za mnie.
Pozdrawiam
ehhhh
|
|