Autor: monika (---.25.230.117.ipv4.supernova.orange.pl)
Data: 2022-01-19 21:24
witam,
Przeczytałam pewien fragment w którym jest napisane:
"znajdą się tu dusze tych, którzy za życia unikali ludzi czy gardzili nimi i nic im z siebie nie dali. Ci, którzy ze szkodą własną i cudzą szukali samotności, wsłuchując się jedynie we własne przeżycia i odczucia. Ci, którzy z wygody, lenistwa i niechęci służenia bliźnim w jakikolwiek sposób zasklepiali się w ciasnym kole własnych myśli i spraw. Ci, którzy ponad wszystko cenili sobie spokój, nie chcąc zrozumieć obowiązku społecznej miłości bliźniego. "
Fulla Horak, "O życiu pozagrobowym, spotkania z duszami czyśćcowymi".
I bardzo mnie to zabolało, bo nigdy nie sądziłam że to grzech, że samotność z wyboru jest złem, ale ludzie nigdy nie wydawali się potrzebni, przyjaciele, znajomi, wykorzystują, są niemili, więc po co ich miec? Cale życie wszystkich w miare możliwości odsuwałam od siebie, bo wolałam święty spokój. I nadszedł ten dzień, kiedy jedna z takich osób popełniła samobójstwo. I wiem że mogłam zrobić więcej, być, spotkać się, odpisywać na wiadomości częściej, interesować się, nie ignorować poprzednich prób. Ale ciągle skupiona byłam na swoich bliskich, na sobie, na przyszłości. Myślałam że jestem dobrym człowiekiem, modlę się codziennie, czytam rozważania, wydawało mi się że nie robie nikomu krzywdy wyciszając znajomość. Skąd miałam wiedzieć że robię źle? nie miałam pojęcia. Od kilku lat staram się żyć bez grzechów ciężkich, naprawdę dawno się tak dobrze nie czułam, w wierze, w modlitwach, a tutaj przed moimi oczami działa się tragedia a ja nawet nie kiwnęłam palcem. Jaki ze mnie katolik? Czuję się bardzo źle.
|
|