Autor: Kasia (37.128.156.---)
Data: 2022-01-31 01:15
Jasna,
tak to był główny powód napisania, bo miałam wyrzuty sumienia, że jestem zła na Boga, że powinnam mu być wdzięczna za to, gdzie jestem... że inni mają mniej i marzą być na moim miejscu...
Szczerze mówiąc to jest lepiej, bo lepiej mi idzie, ale nie mam pewności, że jak zacznie się sypać to znowu te negatywne uczucia nie wrócą. Ostatnio zrozumiałam, dzięki osobom, jakie spotkałam, że powodem dla którego mi się nie udaje, jest to że robię coś wbrew Bożej woli, że może to nie jest moje miejsce. Ciężko mi się z tym pogodzić, ale może to być przyczyna, patrząc na moją krętą i trudną drogę, aby być na tych studiach. Chyba Bóg mi dawał rożne sygnały, żebym się w to nie pakowała, ale byłam tak zapatrzona w ten cel i uparta, że się nie poddawałam i w końcu mi się udało. Tak się zastanawiam, ze pewnie gdybym się Go posłuchała byłabym szczęśliwsza, bez depresji i tych zmartwień. Tylko wtedy nie pytałam Boga o jego wolę, nie wiedziałam nawet, że Bóg może mi coś próbować przekazać. Teraz to wiem, ale jeszcze ciągle nie umiem usłyszeć, co do mnie mówi. Podczas dzisiejszej Adoracji próbowałam usłyszeć Jego głos, drogę dla mnie, ale nie wiem, nic nie usłyszałam, nie znalazłam fragmentu Pisma Świętego, który by mi coś rozjaśnił. Pewnie coś robię źle. Trochę się już poddaję. Tak że w kwestii studiów jest lepiej, ale duchowej niekoniecznie.
Pozdrawiam Kasia
|
|