Autor: Filka (---.204.64.54.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data: 2022-06-02 15:57
Rozumiem Cie, niespelna 9 mcy po narodzinach pierwszego wyczekiwanego dziecka, długiego starania się o nie, zaszłam w drugą nieplanowaną ciążę, która była dla nas wielkim zaskoczeniem. Emocjonalnie i psychicznie oboje z mężem nie mogliśmy sobie z tym poradzić, byliśmy dołku psychicznym, mąż z racji wieku (45 l. i dwoje dzieci, jak dac radę godząc i opiekę nad dziećmi, swoje przyzwyczajenia, i uprawę warzyw, hobby z pracą mundurowego, żeby zachować równowagę psychiczna), ja szykowałam się do powrotu do pracy, którą uwielbiam, która jest 30 km od domu, wiadomo dojazdy, późne powroty do domu, też bardzo się stresowałam tym, a tu bach 2 kreski na teście. Mimo, że mieszkamy w swoim domu, z głodu raczej nie umrzemy też trudno było nam się cieszyć. Zdecydowałam, ze moje samopoczucie jest wazne i skorzystałam z pomocy psychologa, który uswiadomił mi że każda zmiana to kryzys obojętnie czy pozytywna czy negatywna. A nam się urodziło dziecko niedawno i przechodzilismy zmiany w życiu, a tu za chwilę będzie drugie i kolejna zmiana, kolejny kryzys, który zmienia ustalony porzadek w zyciu. I nie ma wyjścia trzeba przez to przejść, by ustalić "nowy ład"... na to przecież decydowalismy się zawierając małżeństwo. W pewnym sensie to jest normalne, dojrzewanie jako małżeństwo, jako kobieta, mężczyzna, matka, ojciec. W efekcie niestety do pracy nie wróciłem ze względu, że fizycznie jest nie bardzo. Bardzo często myślę co tam w pracy, a nikt się do mnie stamtad nie odzywa i czuje sie wyłączona, że może ktoś jest ode mnie lepszy. Mimo to mam nadzieję, że wrócę do świata, pracy lepsza niż byłam zanim zostałam matką. Po coś to jest. Wiem, że wsparcie u psychologa i modlitwa pomagają i jak za kilka tygodni swiat znów nam wywróci się do góry nogami, to On tam czuwa poradzimy sobie.
|
|