logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Trud i zmęczenie pracami domowymi jako ofiara Bogu?
Autor: -ela- (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2024-03-31 13:07

Witam, Alleluja, Chrystus zmartwychwstał! Mamy Święta, nareszcie, a ja... od kilku dni mam ... dylemat. Od wielu lat mam męża i rodzinę. W zasadzie co roku mam podobny problem: przygotowania świąteczne. Córki uczą się w mieście, a lwia część sprzątania i wszelkiego szykowania należy do mnie. Porobiłam wszystko, co dałam radę. Lodówka pełna ciast itp. Ale w czasie nabożeństw na Triduum czy dziś główną moją myślą było: zająć miejsce siedzące, bo absolutnie nie dałabym rady wystać :( Czy można ofiarować Jezusowi trud i zmęczenie domowymi pracami? Bo tak właśnie wczoraj zrobiłam, nie mając w sercu nic innego :( Oczywiście uczestniczyłam w rekolekcjach i duchowe przygotowanie też było. Tylko te ostatnie dni mnie dość mocno złamały fizycznie... Szczęść Boże

 Re: Trud i zmęczenie pracami domowymi jako ofiara Bogu?
Autor: Estera (---.147.76.69.mobile.internet.t-mobile.pl)
Data:   2024-03-31 16:45

Z jednej strony: w zasadzie ofiarować można każdy trud.
Z drugiej: warto też na przyszłość przemyśleć priorytety. Czy rzeczywiście wszystko, co robiłaś, było w tym czasie konieczne. Myślę, że można było mniej albo wcześniej przygotować, część kupić zamiast robić samodzielnie. Jezus nie zmartwychwstał po to, żeby Ci do lodówki zaglądać czy przeglądać się w czystych oknach. Sama widzisz: lodówka pełna ciast, a liturgia uciążliwa i pewnie ze zmęczenia przeżyta mniej niż by można przeżyć.
Od kilku lat nie jeżdżę na Wielkanoc do rodziców właśnie ze względu na dzikie przygotowania, w których chcąc wtedy uczestniczę. Rodzina do kościoła nie chodzi, a najważniejszym świętem jest niedzielny obiad, z mnóstwem jedzenia, które potem dojada się przez tydzień. Mama reformuje się powoli. Sukcesem jest to, że na ten obiad robi już tylko 2-3 dania na gorąco, w całkiem rozsądnych ilościach. Co prawda rodzina też przynosi swoje, ale i tak jest już lepiej niż było. Zawsze wystarcza dla wszystkich. A zmęczenie nieco mniejsze.

 Re: Trud i zmęczenie pracami domowymi jako ofiara Bogu?
Autor: Xyz (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2024-03-31 18:59

"Od kilku lat nie jeżdżę na Wielkanoc do rodziców właśnie ze względu na dzikie przygotowania, w których chcąc wtedy uczestniczę"

Ciekawe czy przygotowania nie są tylko pretekstem do unikania kontaktu z rodzicami. Warto to przemyśleć. A może pomoc rodzicom jest ważniejsza niż własne poglądy?

 Re: Trud i zmęczenie pracami domowymi jako ofiara Bogu?
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2024-03-31 21:01

Xyz - na jakiej podstawie ta ocena? Dlaczego uważasz, że sprzątanie i przygotowania, urobienie się po łokcie są ważniejsze dla katolika niż liturgia Triduum? Skąd pomysł, że unikam rodziców? Dlaczego pomoc pełnosprawnym osobom i ich potrzeby mają być ważniejsze niż moje?
BTW: mieszkam ok. 600 km od nich. Jazda w jedną stronę zajmuje od 8 do 13 godzin. Żeby wrócić bezpiecznie samochodem, potrzeba kilku dni odpoczynku. Wyjazd w okolicach Wielkanocy nie zapewnia tego. Mam ryzykować wypadek i życie innych osób dla poglądów randomowej osoby z neta?

Jakie masz rady dla autorki posta?

 Re: Trud i zmęczenie pracami domowymi jako ofiara Bogu?
Autor: Jola (---.centertel.pl)
Data:   2024-03-31 22:06

Nie potrafię mądrze Ci doradzić co masz zrobić. Gdy jednak czytam tytuł wątku, a zaraz potem przypominam sobie słowa z pewnego kazania o wyróżnionej przez samego Jezusa wartości wspólnego posiłku (po zmartwychwstaniu spożywał posiłek z uczniami, co właśnie było dowodem tego, że jest żywy, ponadto posiłkiem jest sama Eucharystia, posiłki są symbolami biblijnymi), nie mogę nie napisać, że oczywiście, że można związany z przygotowywaniem posiłku trud ofiarować Bogu.

Łk 24, 41-43:
Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i spożył przy nich.

Jeszcze jedno. Elu, zastanawiam się czy Twoje córki wiedzą jak wiele wysiłku i czasu musiałaś w rzeczywistości poświęcić na to, żeby wszystko pogodzić. Może gdyby wiedziały, pomogłyby, ale myślą, że tak dobrze sobie radzisz, że nie muszą.
I myślę, że możesz dziękować i Bogu, i samej sobie za to, że mimo tego trudu uczestniczyłaś w rekolekcjach, przygotowałaś się duchowo, że pogodziłaś trud przygotowań z uczestnictwem w Triduum. Przygotowania złamały Cię fizycznie, ale na pewno nie duchowo, a Wielkanoc zawsze łączy się ze zmartwychwstaniem ;)

Estero, tak już jest, że jeśli zamieszczamy na tym forum osobiste wpisy, inni mogą się do nich odnieść, i to niekoniecznie tak jak byśmy tego chcieli. Niejedna osoba miała okazję się o tym przekonać. Ale Xyz nigdzie nie pomniejsza ważności liturgii Triduum a tylko podkreśla rodzinność świąt. Nie doszukuj się we wpisie Xyz drugiego dna, bo go tam nie ma. Wszyscy patrzymy na świat przez własne filtry, ale nie zawsze cudzą sytuację da się "przełożyć" na naszą, czy też na odwrót.

 Re: Trud i zmęczenie pracami domowymi jako ofiara Bogu?
Autor: Xyz (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2024-04-01 15:09

"Dlaczego pomoc pełnosprawnym osobom i ich potrzeby mają być ważniejsze niż moje?"

Bo jesteś wierząca, a to Twoi bliźni. Trochę przemawia tu egoizm, "moje potrzeby są ważniejsze". Rodzice są starsi zakładam, więc pomoc się należy.
Rady dla autorki? Te, które przy każdym poście prawie: terapia.

 Re: Trud i zmęczenie pracami domowymi jako ofiara Bogu?
Autor: antonima (---.deploy.static.akamaitechnologies.co)
Data:   2024-04-01 19:05

„Miłuj bliźniego swego jak siebie samego”, a nie bardziej. Dlatego nie musimy przedkładać potrzeb innych osób nad własne. Jak w samolocie: maseczkę z tlenem najpierw zakłada się sobie, a potem dziecku. Nikomu nie pomożemy w żaden sposób, jeżeli najpierw nie zadbamy o siebie.

 Re: Trud i zmęczenie pracami domowymi jako ofiara Bogu?
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2024-04-01 20:22

"pomoc się należy."

kosztem czego? Czytałaś uważnie - rodzice są sprawni?
Dorosłość na tym polega, że podejmuje się własne decyzje, dobre dla mnie, a nie podporządkowuje pomysłom mamusi i tatusia. Oni wybrali po swojemu. Ja też. Nasze potrzeby się kłócą ze sobą. Wybór siebie w tym momencie to nie egoizm, tylko zdrowe podejście dorosłej (od dawna) osoby do własnego życia. Co z odpowiedzią na resztę pytań?
Antonimo, dzięki.

 Re: Trud i zmęczenie pracami domowymi jako ofiara Bogu?
Autor: Tomasz (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2024-04-01 20:39

"Dlaczego pomoc pełnosprawnym osobom i ich potrzeby mają być ważniejsze niż moje?" - to zależy, jak bardzo jesteś podobna do Chrystusa. Starotestamentalne przykazanie mówi: „będziesz miłował bliźniego jak siebie samego” (Kpł 19,18), natomiast Chrystus umiłował ludzi bardziej, niż samego siebie i tak też nauczał dając nowe przykazanie: "Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie." (J 13,34)

 Re: Trud i zmęczenie pracami domowymi jako ofiara Bogu?
Autor: Xyz (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2024-04-01 22:03

Tomaszu dokładnie o to chodziło. Dziękuję

 Re: Trud i zmęczenie pracami domowymi jako ofiara Bogu?
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2024-04-01 22:45

Tomasz - a co z moją potrzebą uczestnictwa w liturgii Triduum? Mam ją odłożyć do śmierci rodziców? A jeśli ja umrę wcześniej? Mam stawiać wymagania innych, w moim mniemaniu niedobre i niepotrzebne, ponad Boga? To, o czym piszesz, ma dotyczyć obu stron... Mt 10, 37: "Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien"
My tu nie mówimy o podstawowych potrzebach, tylko czyichś pomysłach, a w zasadzie wymysłach na spędzanie czasu przedświątecznego i świąt.
A Chrystus przykazań nie zniósł. Swoją drogą dobre pytanie: co by w tej sytuacji zrobił ten Jezus, który powiedział: "«Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba <mało albo> tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona»." (Łk 10, 41-42)
Jeszcze raz - oni wybierają sprzątanie (można to zrobić wcześniej), gotowanie dla armii i inne niespecjalnie konieczne rzeczy przed świętami. Ja mogę wybrać inaczej. Przedświąteczne zamieszanie połączone z konsumpcjonizmem i marnowaniem darów Bożych nie jest niezbędne do życia i nie ma powodu dla którego inni mają być do niego zmuszani pod płaszczykiem źle rozumianej pobożności. Świętujemy pamiątkę męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa i to On ma być w tym czasie na pierwszym miejscu. Jego zwycięstwo się dokonuje nawet kiedy żyrandole nie są umyte, sałatka niedoprawiona albo jej nie ma, stoły się nie uginają pod tonami jedzenia, a kurze za kanapą nie są starte.
BTW: awantury o to, jaka jestem podła i paskudna, bo chcę iść do kościoła, kiedy trzeba SPRZĄTAĆ i GOTOWAĆ już przeżyłam. Tudzież w młodości hasła "pójdziesz, jeśli wszystko będzie zrobione" (nie ja decydowałam, co robić a czego nie). Miłość, szacunek, liczenie się ze zdaniem innych w pełnej krasie, nieprawdaż?
Sugeruję popracować nad życiowymi priorytetami, żeby rzeczywiście w szczerości i zgodnie z sumieniem móc sobie powiedzieć "jak bardzo jesteś podobna/y do Chrystusa".

Swoją drogą pomieszanie z poplątaniem w tym wątku. Autorka prosi o pomoc, bo z powodu przygotowań świątecznych trudno jej uczestniczyć w liturgii. A kiedy ja piszę, że odpuszczam przygotowania, żeby takiego dylematu nie mieć, to niektórzy widzą w tym problem. Jeszcze ciekawiej, że niektórzy z tych niektórych proponują autorce terapię, na której autorka na 99% usłyszy, że ma odpuścić przygotowania. A wszystko przyprawione dużą ilością "pobożności", nawet z cytatami biblijnymi. To się jakoś nazywa, chyba zakłamanie albo dwulicowość, i kupy się nie trzyma.

 Re: Trud i zmęczenie pracami domowymi jako ofiara Bogu?
Autor: hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2024-04-02 00:29

Tomaszu, myślę, że mocno przesadziłeś, wprowadzając argumentację, zgodnie z którą pomoc pełnosprawnym osobom przedkładającym zwyczajowe przedświąteczne prace domowe (niekonieczne, Wielkanoc się odbyła także przy nieumytych oknach, co zaświadczam osobiście) nad udział w najważniejszej liturgii roku (do kościoła nie chodzą), jest... dowodem miłości na miarę Chrystusa. Większą niż "bliźniego swego jak siebie samego".

To jest szalenie ryzykowna droga, bo daje pole do wszelkich nadużyć i każdego zatracania się dowolnej osoby, także utraty prawa do praktyk religijnych, w imię niekoniecznej pracy dla kogoś, uzasadnianej - wg mnie przewrotnie - imieniem Jezus. Miłość nie polega na traceniu siebie dla każdej, dowolnej cudzej zachcianki. Miłość, ta Chrystusowa, jest mądra. Rozeznaje potrzeby.

Owszem, gdyby chodziło o osobę niesamodzielną, chorą, może starą, której bezpieczeństwo i jakąś stabilność ryzykujemy, wychodząc na liturgię - byłoby gestem miłości zrezygnować z którejś z praktyk religijnych.
Ale zrezygnować w imię Chrystusa mogę w sytuacji podbramkowej dla czyjegoś bezpieczeństwa, dla terminowego podania wody i leków (wiem, co mówię, mam sędziwą, niepełnosprawną mamę, która sama po wodę nie sięgnie), nie zaś dla mycia okien, pieczenia ciasta itd.

 Re: Trud i zmęczenie pracami domowymi jako ofiara Bogu?
Autor: hanna (---.nwrknj.fios.verizon.net)
Data:   2024-04-02 00:41

-elu-, a może mniej tych ciast? Kupno też nie jest hańbą. A może córki w czymś pomogą? Studenci wielu uczelni mieli wolny już Wielki Czwartek. Zresztą, lata lecą, lecieć będą, nie ma się co oszukiwać, sił ubywa, można to omówić jasno, z wyprzedzeniem przed świętami: owszem, było jak było, robiłam więcej, ale już na tę skalę nie dam rady. Padam. Ustalmy, jakie prace przedświąteczne możemy podzielić, wykonać z wyprzedzeniem (większe sprzątanie), a z czego - gdy nie będzie wsparcia pracą innych osób - rezygnujemy. Oraz co przekładamy na inny czas, w którym to córki umyją okna, żyrandole i co tam jeszcze chcecie.
Zacznij stosować taką metodę przy najbliższej okazji.
Przypomniało mi się: w domu mojej przyjaciółki wisi w kuchni przedświąteczna lista - rozpiska. Jest tam napisane, konkretnie, kto co kiedy robi. Dotyczy to też czworga dzieci. Akurat w tej rodzinie nie do pomyślenia jest (i to nie wskutek terroru, lecz współodpowiedzialności), żeby ktoś zlekceważył ustalenia.Ale gdyby nawet, to mama nie zarywałaby nocy, żeby zrobić coś za kogoś, kto się nie wywiązał...

 Re: Trud i zmęczenie pracami domowymi jako ofiara Bogu?
Autor: Tomasz (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2024-04-02 04:59

Przede wszystkim: Nie chcę osądzać Ciebie, Estero, ani nikogo innego. Rozumiem, że są sytuacje, w których trudno podjąć decyzję i jest to sprawa pomiędzy osobami bezpośrednio w to zaangażowanymi a Bogiem. Ludzie z zewnątrz nie powinni nieproszeni wtykać nosa w to, co powinno zostać rozeznane przede wszystkim w sumieniu osób bezpośrednio zaangażowanych w podjęcie takiej lub innej decyzji. Zdecydowałem się napisać to, co napisałem po to, aby zaprotestować przeciwko powoływaniu się na starotestamentalne przykazanie miłości bliźniego jako argument ograniczający tę miłość tylko do poziomu miłości siebie samego. Jezus dał nam nowe przykazanie bez tego ograniczenia. I to nas obowiązuje. A jak to w praktyce zrealizujemy to nasza sprawa i rozliczać z tego nas będzie Bóg, a nie inni ludzie, w szczególności nie znający wszystkich detali.

Podsumowując: Nie twierdzę, Estero, że źle postąpiłaś wobec swojej rodziny. Nie mnie to osądzać. Przyznaję, że mogłaś moje słowa odebrać jako krytykę i za to przepraszam. Ale moją główną intencją był protest przeciwko temu, co pisze Antonima, a pod czym jak rozumiem Ty też się podpisujesz. Po prostu protestuję przeciwko ograniczaniu miłości bliźniego jedynie do poziomu miłości własnej.

 Re: Trud i zmęczenie pracami domowymi jako ofiara Bogu?
Autor: -ela- (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Data:   2024-04-02 14:14

Dziękuję za wszystkie rady i podpowiedzi. Wszystko robiłam w dzień i wczesnym wieczorem, nie zarwałam ani jednej nocy! Nigdy tego nie robię. Chyba muszę przeprowadzić rozmowę z rodziną i wytłumaczyć, że na następne Święta muszą mi pomóc. Serdecznie pozdrawiam po Świętach :)

 Re: Trud i zmęczenie pracami domowymi jako ofiara Bogu?
Autor: Ona (---.centertel.pl)
Data:   2024-04-02 22:07

Pań Jezus powiedział do siostry Faustyny. "Nie za pomyślny wynik nagradzam, ale za cierpliwość i trud dla Mnie podjęty" (Dz 86). Wierzę, że każdy trud dla Jezusa ma znaczenie, oby tylko bylo Jemu ofiarowane.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: