logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Teraz jestem spętany, ale już nie wierzgam.
Autor: Widacki (85.14.81.---)
Data:   2008-11-23 12:22

Witam,
Chciałbym poruszyć pewien temat, który dotyczy mnie w tej chwili w niezbyt palącym natężeniu.
Pare lat temu zamieszkałem, rozpoczynając studia, razem z kolegą i dwiema koleżankami. Kolega miał dziewczynę, nie mieszkała z nami, a ja nie.
Losy potoczyły się dziwnie, może ja przeceniłem swoją siłę charakteru i przez jakiś czas spałem z dziewczyną, po prostu na jednym dwuosobowym łóżku. Ona chciała, jak sama przyznała, być ze mną i uwieść mnie. Wiem, że bardzo chciała, że kontakt fizyczny był również przeciwko niej. Ale początek studiów, gdy brakuje bliskich ludzi pewnie jest trudnym okresem.
Zaczeła mnie dotykać, rozmawialiśmy, że nie można, ale pewnego razu zdjałem z niej koszulę nocną. Dotykałem, całowałem. Później dochodziło między nami również do fizycznych kotnaktów. Nigdy jednak do pełnego stosunku płciowego.
Teraz jesteśmy parą, dalej mieszkamy razem. Ja boję się, nie potrafię nawet jej pocałować, uważam to za coś złego. Seks zupełnie nie kojarzy mi się z przyjemnością, przestałem myśleć, że ją kocham. Przytulamy się, jak 'stare, dobre małżeństwo'.
Mnie w życiu brakuje minionego etapu "szaleństwa" w tej sferze.
Szalałem z używkami, teraz mi sie już znudziły, ale zaczynam pić, żeby móc spokojnie usnąć. Nie mam ochoty na piwo czy wino, a czasem wypijam jak lekarstwo, żeby po prostu skończyć dzień sprawnie.
Czy te wszystkie zasady, które spętały mnie na samym początku, kiedy ona chciała mnie tak uwieść nie są temu winne?
Wiem, że lepiej było nie mieszkać z dziewczynami, z nią, ale realia były inne, nie było z kim znajomym. Nie chciałem akademika, bo tam nie ma spokoju, który jest mi niezbędny, nie tylko do nauki ale i normalnego życia.
Świat jest postkatolicki i czy katolickie wartości w takim świecie nie niszczą?
Uważam, że w wielu przypadkach, naprawde przytłaczającej liczbie czystość przedmałżeńska mogłaby uchronić ludzi przed tragediami. Ja nie żyłem w czystości i dalej nie żyje, żyłem w spętaniu z którego nie mogłem się oswobodzić. Teraz jestem spętany, ale już nie wierzgam.

 Re: Teraz jestem spętany, ale już nie wierzgam.
Autor: Dorota (---.pl)
Data:   2008-12-01 08:24

Szanowny Kolego,
Przecież Ty doskonale znasz "zasady" (czytaj: przykazania), i tylko od Ciebie zależy, czy bedziesz je respektował, czy nie. Masz wolną wolę, więc nikt nie może Ci narzucić żadnego wyboru. Tylko, że oprócz wolnej woli masz jeszcze rozum, korzystaj więc z niego. Skoro dostałes sie na studia, to znaczy, że twój rozum ma sie dobrze, funkcjonuje jak należy. Pamietaj także, że nasze wybory nie wpływają tylko i wyłącznie na nasze życie, podejmując pewne decyzje ponosimy również odpowiedzialność za innych, za tych, których spotykamy na drodze naszego życia. Czyli, Ty jestes w tej chwili współodpowiedzialny za dziewczynę, o której piszesz. Za jej los teraz i przyszłym życiu (wiecznym).
Życzę owocnych rozmyślań i rozsądnych decyzji.
Dorota

 Re: Teraz jestem spętany, ale już nie wierzgam.
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2008-12-01 14:44

Jaki świat jest postkatolicki? Nie żartuj. To się tylko tak niektórym wydaje, ale Pan Bóg wie, co robi.

 Re: Teraz jestem spętany, ale już nie wierzgam.
Autor: Widacki (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2008-12-22 20:30

Doskonale wiem, ze ponosze rowniez za nia odpowiedzialnosc, wiem to moze zbyt dobrze.
Praktycznie nie spotykam sie z dawnymi znajomymi, nie mam zadnych nowych.
W kwesti zasad teraz ich nie lame, ale tylko dlatego, ze nie mam na to ochoty, wszystko to mi sie fatalnie kojarzy, ale umiarkowanie w piciu czy tzw. zycie w czystosci nie daja mi w ogole radosci.
Mam tylko rozum, ale zadnych uczuc. Po prostu nic nie czuje.
pewnie to zle miejsce do takiej gadki
pewnie w ogole nie ma dobrego
przepraszam

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: