logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie umiem go pokochać. Dać sobie jeszcze szansę?
Autor: J. (---.icpnet.pl)
Data:   2013-04-07 19:57

Szczęść Boże,
w zasadzie to nie wiem, czy powinnam o tym tutaj pisać, ale wiem, że przychodzą tu raczej mądrzy ludzie, toteż postanowiłam spróbować tutaj opowiedzieć o swojej rozterce.
Jestem dziewczyną dość zagubioną, z bardzo pogmatwaną psychiką, często sama siebie nie rozumiem, choć ciągle prowadzę ze sobą monologi wewnętrzne, to nie potrafię dojść z myślami do ładu i sama ze sobą się pogodzić. Chcę jednego, myślę drugie, robię trzecie. To męczy, to choroba. Nie pozwala się cieszyć praktycznie niczym, co ma jakiś większy sens, chociażby np. obecnością drugiego człowieka, o czym to właśnie chciałam bliżej powiedzieć.
Jestem stosunkowo młoda, mam 22 lata, ale zawsze doskwierał mi problem tego, że nie miałam okazji być rzeczywiście doceniona przez mężczyznę. Moje relacje z nimi, próby wykrzesania "czegoś więcej" zawsze kończyły się fiaskiem albo trafiały do łóżka - niestety, dużo więcej było tego drugiego, niż "zwyczajnych" znajomości. Z czasem, nie wiem, czy po prostu przestałam spotykać na swojej drodze mężczyzn, którymi bym była zainteresowana, czy po prostu ze strachu/skrzywienia psychicznego przestałam wiązać z płcią przeciwną jakiekolwiek nadzieje, marzenia, plany na przyszłość. Wymyśliłam sobie samotne życie z kotem, karierę - w zasadzie nawet podobała mi się ta perspektywa, byłam bardzo zmęczona. W zasadzie sama teraz widzę, jak bardzo śmiesznie może to brzmieć pisane przez 22-latkę, ale naprawdę, jestem w rozsypce, cała jak kłębek nerwów. Już przechodzę do sedna.
Kiedy wreszcie zaczęłam się godzić ze swoją samotnością i wić sobie wygodne gniazdko w wizji spokojnej, uporządkowanej przyszłości, pojawił się ktoś. Można by było powiedzieć, idealny człowiek. Uczciwy, roześmiany, cierpliwy, z wartościami, nawet przystojny... Chcąc, nie chcąc, stwierdziłam, że czemu miałabym mu nie dać szansy... Tak szybko się we mnie zakochał... A ja się ze świadomością tego czuję jak w potrzasku. Nie czuję do niego niczego wielkiego. Co najwyżej przyjaźń. Widzę, że jest cudownym chłopakiem, który zrobiłby dla mnie bardzo dużo. Nie wiem, czego może mi w nim brakować, nie wiem, czemu nie umiem go pokochać, chociaż bym bardzo chciała. Nie wiem, czy to wina jakichś nieokreślonych, podświadomych lęków, czy po prostu nie ma "tego czegoś"... Ciągle analizuję. Ciągle myślę o tym, na ile to ma sens, na ile nie. Spotykam się z nim i widzę to w jego oczach, to serce na dłoni i to, jak bardzo chce po prostu ze mną być i chociażby przez wzgląd na tą przyjaźń nie chcę go zostawiać... Kiedyś stwierdził, że po zerwaniu wolałby nie utrzymywać kontaktów z byłą dziewczyną. Czuję się do niego przywiązana, faktycznie. To trwa od połowy stycznia. Może powinnam dać sobie jeszcze czas? Może po prostu powinnam się uspokoić, a może zaakceptować rzeczy takimi, jakie są i nie szukać zachwytu nad drugim człowiekiem, tylko tak po prostu pokornie popchnąć ten wózek... A może "to coś" jeszcze się pojawi?
Przepraszam, że z takimi sprawami pakuję się akurat tutaj, ale naprawdę nie mam już siły.

 Re: Nie umiem go pokochać. Dać sobie jeszcze szansę?
Autor: ala (158.75.69.---)
Data:   2013-04-07 21:13

Droga J., relacje buduje się latami, więc spokojnie...
Myślę, że wielu mądrzejszych wypowie się tutaj za mnie. Chciałabym jedynie podkreślić, że uczucia 17-latki i 22- latki różnią się intensywnością.
Z własnego doświadczenia wiem, że po kilku nieudanych 'związkach' kolejne nie były już tak płomienne - być może miało to związek również ze zranieniami, których doświadczyłam.
Nie jesteśmy kompetentni oceniać, na ile to jest mężczyzna Twojego życia, ale możemy Ci towarzyszyć. Odwagi. Ogrodnik wiele czasu poświęca na pielęgnowanie swego ogrodu.

 Re: Nie umiem go pokochać. Dać sobie jeszcze szansę?
Autor: beti (---.183.235.104.dsl.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2013-04-07 21:15

Może nie jesteś w stanie go pokochać, bo nie kochasz siebie? Jak też mam podobny problem ogólnie z "kochaniem" ludzi, bo przez większość swojego życia się nienawidziłam. Proś Jezusa, aby Cię uleczył, aby wlał w ciebie Swoją miłość.
Może też być tak, że to facet nie dla Ciebie.

 Re: Nie umiem go pokochać. Dać sobie jeszcze szansę?
Autor: B. (---.pl)
Data:   2013-04-07 21:21

Droga J., jesteś w rozsypce, cała jak kłębek nerwów. Twoje życie kojarzy mi się z pierwszym etapem życia św. Augustyna. On odkrył w końcu, że nie znajdzie serce człowieka pokoju, dopóki nie spocznie w Bogu. Recepta na życie jest zaskakująco prosta. Poznać dziesięć Przykazań (dekalog) i żyć według nich. Idąc tą drogą człowiek ma pewność, że idzie właściwą, dobrą drogą. Chłopaka postaw na drugim miejscu (po Bogu). Może razem dołączylibyście do jakiejś wspólnoty, np. oazowej? Żyjąc według Bożych Przykazań i mając oparcie w grupie będziesz miała czas na podjęcie decyzji co do Waszej przyszłości.. Serdecznie Ciebie pozdrawiam.

 Re: Nie umiem go pokochać. Dać sobie jeszcze szansę?
Autor: Przerażona (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-04-07 23:11

mam podobny problem. Jesli chodzi o psychikę, mam 19 lat, tez niezbyt daje sobie rade. jednak mam chlopaka, wiem ze mnie kocha i to najmocniej na swiecie, jest raz ciezej, raz latwiej, jednak postanowilam zaufac mu. Moze z nim porozmaiwaj, powiedz jak jest. Jesli ja mam watpliwosci rozmawiam z nim, on rozumie, pomaga mi, chociaz nie zawsze jest mu łatwo.

 Re: Nie umiem go pokochać. Dać sobie jeszcze szansę?
Autor: Aleksandra (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-04-08 00:06

Nie potrafię Ci powiedzieć zbyt wiele na ten temat - mam 19 lat i od dwóch lat swojego jedynego chłopaka. Ale mogę powiedzieć, że udalo nam się spotkać i jesteśmy razem dzięki modlitwie do św. Józefa - polecam modlitwę o dobrego męża. Jaka tylko będzie wola Boża - tak się stanie, dla Niego nie ma nic niemożliwego. A Ty nie masz nic do stracenia, tylko uwierz, że jesteś Jego ukochaną córką i On ma dla Ciebie plan idealny, na cudowne życie. To jest proste, uwierz i módl się pokornie i cierpliwie. Nie trać wiary.

 Re: Nie umiem go pokochać. Dać sobie jeszcze szansę?
Autor: yeah (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2013-04-08 10:25

Cierpliwości. Nie oczekuj motyli w brzuchu i kołatania serca na widok tego mężczyzny. Kochać to chcieć przebywać z kimś i chcieć dla niego dobra. Nie uciekaj przed tą znajomością, ale też nie popychaj jej do przodu, bo wszystko ma swój czas. Niecałe trzy miesiące to niewiele, żeby poznać człowieka, ważne jest, jak się przy nim czujesz jako kobieta - czy otacza Cię szacunkiem i nie ponagla do wyznawania uczuć. Ty ze swej strony bądź blisko Pana Boga, bo tylko On może wypełnić nasze serce i Waszą znajomość Jemu oddaj.

 Re: Nie umiem go pokochać. Dać sobie jeszcze szansę?
Autor: Bogumiła z Krakowa (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2013-04-08 12:11

Jeśli poprzednie znajomości z mężczyznami szybko kończyły się w łóżku, a obecny chłopak nie zaczyna od tego (piszesz że "z wartościami", więc rozumiem to także w ten sposób), to możesz mieć problemy z odnalezieniem się w nowej sytuacji. Człowiek przyzwyczaja się do pewnych schematów, szczególnie gdy nauczył się ich we wczesnej młodości. Może do tych "motyli" brakuje Ci seksualnego pobudzania, bo na nie podświadomie/świadomie oczekujesz.
Myślę, że warto jeszcze trochę zaczekać. Musisz się nauczyć kochać inaczej, a miłość, która nie zaczyna się od łóżka jest trudniejsza i potrzebuje więcej czasu, żeby dojrzeć. Jest jednak prawdziwsza. Powiedziałabym nawet, że jedynie prawdziwa, ale życie jest czasem bardziej skomplikowane i pierwszy błąd czy grzech niekoniecznie musi oznaczać przegraną.

Nie wiem czy coś z tego wyjdzie. Ale wygląda na to, że ta znajomość jest akurat dobra i może Cię wiele nauczyć. Od stycznia to jeszcze niewiele czasu. Daj sobie jeszcze trochę, może pół roku? Nie dłużej, ze względu na niego. Jeśli Twoje serce się nie poruszy, to nie można go zwodzić, on ma prawo poszukać kogoś, kto go pokocha. Ale na razie nie prowokuj sytuacji, w których on może zdradzić samego siebie i swoje obietnice, bo wyjdzie z tej znajomości poraniony. Sama wiesz, jak się teraz czujesz. Obdarzaj go przyjaźnią, ucz się miłości, ale w którymś momencie - jeśli nie poczujesz niczego więcej - odejdź, choćby jemu było najbardziej przykro. Mniejszą krzywdą jest być zranionym jednorazowo, niż tkwić w czymś, co i tak nie ma przyszłości.

Nie wiem czy jesteś wierząca, bo Bóg w konfesjonale szybciej leczy te wszystkie łóżkowe rany niż czas. I szybciej uczy miłości. Ale trzeba najpierw w Niego uwierzyć, inaczej będą to z Twojej strony puste gesty i nieumiejętność przyjęcia tej nauki.

 Re: Nie umiem go pokochać. Dać sobie jeszcze szansę?
Autor: malutka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-04-09 16:58

Może nie potrafisz zakochać się w tym obecnym chłopaku, tak jak On w Tobie, bo zostałaś zraniona przez tych poprzednich, z którymi relacje nie opierały się na tej prawdziwej miłości, tylko zaspokojeniu własnych pragnień? Może czujesz się zraniona tamtymi związkami i nie ufasz już mężczyznom? Powinnaś uleczyć najpierw tamte zranienia, aby zacząć tworzyć z Kimś nowym jakąś relację, aby uwierzyć w ogóle w miłość. Jeśli ten obecny chłopak Ciebie kocha i chce być z Tobą, to nie zamykaj się na Jego uczucia, daj Mu i sobie szansę, chyba że będziesz pewna, że nic do Niego nie poczujesz i że lepiej będzie odejść.

 Re: Nie umiem go pokochać. Dać sobie jeszcze szansę?
Autor: J. (---.icpnet.pl)
Data:   2013-04-10 18:29

Bardzo dziękuję Wszystkim za odpowiedzi. To dla mnie duże wsparcie, za które jestem bardzo wdzięczna.

 Re: Nie umiem go pokochać. Dać sobie jeszcze szansę?
Autor: K. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2013-07-14 15:29

Witaj,
Wątek już trochę stary, ale być może odczytasz to co zaraz napiszę, a może ten komentarz przyda się komuś oprócz Ciebie.
Jestem trochę starsza od Ciebie, ale w podobnej sytuacji.
Bardzo poranione serce i duszę zaczęłam leczyć jakieś 3 lata temu u psychoterapeuty. Byłam w rozsypce. Nie rozumiałam samej siebie i świata. Miotały mną różne uczucia. Nie wiedziałam co mam robić w związkach z mężczyznami - fascynacja i podniecenie brało często górę nad zdrowym rozsądkiem. Wiązałam się z nieodpowiednimi mężczyznami.
Powolutku jednak zaczęłam poznawać samą siebie. Do terapii doszła literatura mówiąca o pewnych schematach zachowań jakie popychały mnie do wiązania się z nieodpowiednimi mężczyznami. Po jakichś 2 latach terapii zaczęłam wreszcie znajdywać w sobie szacunek do siebie. Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że nie znajdę szczęścia z mężczyzną, dopóki nie nauczę się kochać samej siebie, samej siebie obdarzać opieką i szacunkiem. W każdym razie...
P. znam już od kilku lat. Dopiero jakiś czas temu zaczęliśmy się spotykać inaczej niż przyjaciele. Coś miedzy nami zaiskrzyło, ale... Jest zupełnie inny od mężczyzn, z którymi do tej pory się wiązałam. Ja też (tak jak Ty) nie jestem pewna tego, co do niego czuję. Powiedziałam mu o tym, zakończyłam intymną relację, a on mimo tego nie odwrócił się ode mnie. Czekam, staram się być jego przyjaciółką... On cierpliwie czeka, a ja nadal nie wiem czy chcę z nim być.

Moja sugestia: W czasie kiedy będziesz się zastanawiała czy chcesz być ze swoim "P", poszukaj w sobie miłości do samej siebie. Zastanów się czego tak na prawdę szukałaś i szukasz w tych wszystkich relacjach. Odpowiedz sobie na pytanie "Czy chce być z tym człowiekiem, bo mi na nim zależy czy dlatego, że tak naprawdę, gdzieś głęboko w sercu nie chcę być samotna?". Czasami to co świadomie myślimy - ten bunt mówiący "Nie chcę nikogo, bo nie mam szczęścia w miłości" jest tak naprawdę rozpaczliwym wołaniem o uczucie. Poznaj i polub siebie. Dostrzeż to jaka jesteś wartościowa i mądra i wtedy naucz się kochać drugiego człowieka. Spróbuj też porozmawiać z nim szczerze - może ta rozmowa wszystko wyjaśni.

Bądź dzielna i nigdy się nie poddawaj w poznawaniu siebie. Powodzenia.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: