Autor: Tomek (---.stsa.pl)
Data: 2013-08-07 22:03
Serdecznie witam.
Nie wiem, czy to dobre miejsce na taki temat, ale widzę tu ludzi bardzo życzliwych więc spróbuję. Mam problem ze swoim współlokatorem, otóż praktycznie codziennie nocuje u nas w pokoju jego dziewczyna (śpi razem z nim). Nigdy nie zostałem zapytany o zgodę, a sam jakoś nie odważyłem się sprzeciwić i chyba to potraktował jako przyzwolenie. Po pierwsze, zastanawiam się, czy nie mam w tej sytuacji jakiegoś grzechu, że na to pozwalam? Po drugie, tak czy inaczej, jej obecność jest dla mnie męcząca, nie czuję się z tym dobrze, kiedy ona u nas przesiaduje cały dzień, oni ze sobą rozmawiają, coś szepczą, czuję się we własnym pokoju jak intruz. Boję się powiedzieć o tym głośno. Współlokatorka tej dziewczyny wyraziła swoje zdanie (podobne do mojego) i została nazwana kretynką. Mimo wszystko, mam z nimi dość dobre relacje, są bardzo mili, boję się, że je popsuje i będę musiał potem mieszkać w ciężkiej atmosferze. Nie wiem też, jak taką rozmowę odbyć delikatnie, żeby nikt się nie poczuł urażony, aby nikt się nie obraził. Może ktoś mi coś doradzi?
|
|