Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2015-07-23 01:49
Kobieto, po przeczytaniu Twojego wpisu odnoszę wrażenie, że obecnie wygląda to tak, że spotykam obcego mężczyznę na ulicy, on mi mówi "ma pani ładne oczy, no to spotykamy się jutro o 17.00 w kancelarii parafialnej". W kolejce mówi "jestem Marek, a pani?" Potem lecimy rezerwować salę, wybieramy suknię ślubną i zaproszenia. A jak starczy czasu, to w autobusie ewentualnie zapytam gdzie pracuje.
Zgadzam się, że czasy się zmieniają i teraz, niestety, po słowach "ma pani ładne oczy" często najpierw ląduje się w łóżku, rano człowiek usiłuje sobie przypomnieć jak ten facet ma na imię, a potem dopiero okazuje się, czy jeszcze się spotkamy czy już nie. Ale narzeczeństwo nadal kojarzy mi się z tą chwilą (długo oczekiwaną przez kobietę), kiedy mężczyzna wyjmie z kieszeni pierścionek i zapyta "czy chcesz być moją żoną" (w jakiejkolwiek by to zrobił formie). Mężczyzna daje pierścionek bo poznał kobietę już na tyle, że wie, że chce z nią być. Kobieta poznała go już na tyle, że też chce z nim być. Od tej chwili rozpoczyna się czas narzeczeństwa, który może trwać albo tyle ile trzeba czasu na przygotowanie do ślubu, albo o wiele dłużej. Ale pierwsza decyzja o wspólnym życiu już została podjęta. Może się to oczywiście zmienić, można się rozstać. Ale póki co jest to mój narzeczony. Jest nadzieja, że skończy się to ślubem.
Więc jak najbardziej zgadzam się, że "Z tego wynika, że narzeczeństwo jest startem załatwiania spraw związanych ze ślubem". Był czas poznawania, skoro padła taka decyzja. Ale przecież to nie znaczy, że już za późno na dalsze poznawanie się. No nie mów mi, że narzeczeni już w ogóle nie rozmawiają o sobie tylko o rysunku na zaproszeniu ślubnym. I nie mów mi, że do chwili wręczenia pierścionka rozmawiali tylko o tym, jaki styl muzyczny jest im najbliższy.
No i co to znaczy: "podobamy się sobie i spędzamy czas sami (brak etapu tzw chodzenia ze sobą)". Uzgodnijmy na wszelki wypadek, czy jak "spędzamy czas sami" na siedząco, to czy jest to chodzenie ze sobą czy nie :))) Bo jeżeli jest tylko na leżąco, to może rzeczywiście nie jest to "chodzenie ze sobą". Ale z kolei nie mów mi, że wtedy facetowi spieszy się do żeniaczki.
Czy naprawdę sądzisz, że mężczyznom tak się spieszy do ślubu, że prawie nie znając Ciebie oświadcza ci się? Czy nic o nim nie wiedząc odpowiedziałabyś: tak, chcę być twoją żoną?
"Jak to powinno być w praktyce?"
1. Poznawanie człowieka z dużą ostrożnością, czyli jak kolegę/koleżankę bez żadnych seksualnych odniesień. Przebywanie w większym kręgu znajomych, w publicznych miejscach, żeby wiedzieć z kim mam do czynienia.
2. Pierwszy gest/słowa/spojrzenie po którym oboje decydujemy, że chcemy spróbować być razem. Od tej chwili zaczynamy siebie poznawać. Nie swoje ciało, ale siebie nawzajem, od najszerszych kręgów intymności, do najwęższych. Czyli nie zaczynamy od pytania czy jesteś dziewicą i jaka pozycja seksualna jest ci najbliższa. Ludzie poznają siebie i poprzez bycie ze sobą w różnych sytuacjach i poprzez pytania/odpowiedzi. I przez obserwację jaki jest wobec innych. Jaki jest kiedy czuje się bardzo zmęczony. Jaki jest kiedy mu się powie "nie". I wcale nie trzeba być oficjalnymi narzeczonymi, żeby rozmawiać na poważne tematy. Nie musi być na początku rozmów konkretnie o tobie-o nim, mogą być rozmowy o problemach. Wystarczy razem obejrzany film, żeby było tysiąc poważnych tematów do rozmowy. Obserwujesz jak mówi, co mówi, jak się zachowuje.
3. Podjęcie decyzji o wspólnym życiu, rozpoczęcie okresu narzeczeństwa, ustalanie terminów, ustalanie szczegółów wspólnego życia. Jeśli wcześniej nie było to możliwe to poznawanie rodziny narzeczonego. Kurs dla narzeczonych.
4. Bezpośrednie przygotowania do ślubu, ostatnie uzgodnienia.
Nie ma możliwości określenia jak długo który etap trwa. Czasem może to być parę lat, czasem wystarczy parę miesięcy. A jak się kogoś wcześniej znało parę lat (ze szkoły, z pracy, z oazy) to gdzie tu mówić o okresie "1"? Może zasadą jest, że im starsi ludzie, tym krótsze są te okresy. Bo lepiej znają życie, łatwiej oceniają człowieka, lepiej znają siebie i swoje potrzeby, mają już życiowe doświadczenie. Wtedy najczęściej pierścionek zaręczynowy jest już decyzją o szybkim załatwianiu ślubu.
Niechętnie to piszę, bo przecież życie ludzi jest tak rozmaite, że nie da się streścić go w punktach identycznych dla wszystkich. Ale piszę to, bo nie wiem, czy może nigdy w życiu nie miałaś jeszcze bliskich kontaktów z żadnym mężczyzną, czy nigdy nie miałaś bliskiej koleżanki, która by się zwierzała jak to wygląda, nie miałaś siostry, kuzynki z narzeczonym? A może masz zupełnie inny wiek niż podajesz? Musisz mieć jakiś powód, że zadajesz takie pytania. Może tak naprawdę chcesz spytać o coś zupełnie innego niż brzmi pytanie?
|
|