Autor: Bogumiła z Krakowa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2016-11-11 03:18
Wiele osób po jednej spowiedzi przystępuje do komunii świętej przez cały miesiąc. Nie można powiedzieć, że kolejne komunie są "gorsze" niż pierwsza. Powszednie grzechy nie tylko nie są przeszkodą, ale jeszcze na dodatek przyjęcie komunii świętej może zmazać nasze lekkie grzechy, jeśli Boga o to prosimy i jeśli za te grzechy żałujemy. Dlatego nie musimy się tak martwić, że w drodze do domu pomyśleliśmy przez chwilę o czymś niestosownym.
Lepiej byłoby znaleźć inny czas niż niedzielna msza święta, może nawet inne miejsce na spowiedź, żeby nam w niej jak najmniej przeszkadzało. A w mszy niedzielnej uczestniczyć w całości, od początku do końca, zamiast w tym czasie najpierw myśleć o grzechach, potem rozmawiać z kapłanem w konfesjonale, a potem jeszcze myśleć o zadośćuczynieniu (żeby nie zapomnieć), kiedy dzieje się Najświętsza Ofiara. W dzień powszedni można to łączyć, bo nie ma obowiązku być na mszy. Możemy bez tego udziału skorzystać z samej komunii świętej, jeśli zdążymy.
"nie wiem przecież czy Pan Bóg pozwoli mi przyjąć Eucharystię w późniejszym czasie". Tego nigdy nie wiemy. Dwóch moich znajomych umarło podczas mszy świętej. Jeden tuż po komunii, drugi - przed. Ale przecież najważniejsze, że byli gotowi przyjąć Jezusa. Po spowiedzi jesteśmy bez grzechu ciężkiego i to wystarczy, żeby spotkać się z Bogiem. Pomijam w tej chwili, że możemy przyjąć komunię duchową. Nie mamy obowiązku iść na pierwszą mszę świętą w niedzielę. Możemy iść dopiero na wieczorną. Jeśli szczerze planujemy taki udział w mszy świętej, to nawet gdyby coś się wydarzyło niespodziewanego - Bóg przecież wie, jakie były nasze intencje. Ostatnia msza w niedzielę nie jest jedynie dla tych, którzy mieli nadzieję, że umrą i nie będą już musieli iść :)) Ani dla tych, którzy planowali rozstrój żołądka, ale im się nie udało. Są ludzie, którzy zawsze chodzą na wieczorną mszę świętą. Przecież mamy prawo wyboru.
A jeśli chodzi o sam problem wychodzenia po spowiedzi i pójście na inną mszę świętą (zakładam, że z jakiegoś powodu nie dało się inaczej, bo np. komuś przytrafił się grzech w sobotę wieczór, a nie można było liczyć, że przed "swoją" mszą się zdąży). Przecież niektórzy mężczyźni służą do mszy świętej (w taki czy inny sposób), albo idą do kościoła z małymi dziećmi, z matką na wózku inwalidzkim itd. Albo ktoś ma zamówioną mszę świętą za swoich bliskich. Wie na pewno, że będzie na innej mszy, wie też, że będzie potrzebny innym przez całą mszę świętą. A równocześnie chce w pełni uczestniczyć we mszy (komunia święta). Nigdy nie znamy całej sytuacji. Dlatego nie wolno nam pisać "lekceważysz Najświętszą Ofiarę", bo ktoś może to właśnie robić z szacunku do tego, co się dzieje przy ołtarzu. Ktoś właśnie może lepiej rozumieć niż my, że nie powinno się łączyć dwóch sakramentów, bo w niedzielę powinniśmy być na całej mszy świętej. Ale także nie mamy prawa oceniać kogoś, kto idzie do spowiedzi podczas mszy, bo nie wiemy, czy mógł to zrobić inaczej. Niestety, w polskich warunkach tak bardzo często bywa. Tego nas nauczyli kapłani dyżurami podczas mszy i bardzo ciężko będzie to zmienić. Bo - tak nauczeni - z kolei my zmuszamy też kapłanów do takich dyżurów podczas mszy. Chcemy mieć dwa w jednym czasie. Zmianę trzeba więc zaczynać od siebie.
|
|