Autor: Mateusz (84.38.84.---)
Data: 2018-09-28 18:56
Droga Kasiu, tak się zastanawiam, kto mógł wyrządzić Ci taką krzywdę, że zaczęłaś postrzegać swoje bycie niezamężną kobietą, niezwiązaną równocześnie ślubami zakonnymi jako coś grzesznego. Znasz Przykazania, które dał Bóg, prawda? Są wśród nich takie, które przybierają formę nakazów ("czcij ojca swego i matkę swoją" oraz "pamiętaj, abyś dzień święty święcił"), jednak obecności takiego, które sugerowałoby wprost istnienie alternatywy: albo kapłaństwo/zakon, albo małżeństwo, a w razie niewybrania żadnej z tych opcji potępienie, nie stwierdzam do dziś. To, co masz robić, to żyć zgodnie z Bożym prawem, nieważne w jakim stanie. Boga i ludzi można kochać zarówno jako osoba świecka żyjąca w małżeństwie lub nie, bądź konsekrowana. Chodzi jedynie o to, który stan jest najbardziej odpowiedni dla każdego z nas. Bo zawsze powtarzałem, powtarzam i powtarzać będę: jeśli chodzi o czyjeś życie, sposób jego przeżywania, to osoby z otoczenia konkretnego człowieka mogą coś sugerować, proponować, doradzać, ale NIGDY nie mają prawa niczego nakazywać, a już tym bardziej strasząc potępieniem w razie niezrealizowania ich wizji.
|
|