logo
Wtorek, 19 marca 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować?
Autor: JestemZlymCzlowiekiem (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data:   2021-06-08 02:03

Witam!

Postanowilem tu napisać, bo dociera do mnie ze straciłem kontrolę nad swoim życiem.

Po kolei. Postaram się wszystko odpowiedziec. Dołączę starań, zeby było to możliwie jak najbardziej obiektywne. I proszę Was o pomoc. Rady.

Mam 30 lat. Wychowałem się w domu, gdzie się nie przelewało (Tata sam pracował - Mama zajmowała się domem), ale nigdy nie czułem się gorszy od innych, że mam mniej pieniędzy. Nigdy nie chodziłem głodny, czy w podartych butach.

Mam o 2 lata młodsza Siostrę. Mamy dobry kontakt do dziś. Rodzice? Wspaniali. Dam chciałbym być takim Rodzicem dla Swojej Corki (tak, mam 3letnia Corke, ale o tym za chwilę). Tato, jak Maz? Idealny. Zawsze Mamę wspierał i wspiera. Jest Jej Przyjecielem. Również wzorowy Maz.

Ja mam a 30 lat. Skończyłem szkole średnia. Od 5 lat mam Żonę (jesteśmy razem od ponad 10 lat), MAM Corke. Bardzo Je kocham.

Może zacznę od siebie,bo tak będzie uczciwie i pozwoli Wam lepiej spojrzeć na sytuację.

Więc tak. Od 10 lat pracuje w handlu. Zarabiam w okolicach najniższej krajowej. Nie posiadam jakiś wielkich umiejętności. Mam dość dobra "gadke" i w sumie to uważam za swój największy talent. Jednak całe moje życie, od kiedy tylko pamiętam, Towarzysza mi kompleksy. I to duże kompleksy.

Zacznijmy od tego, że nigdy nie wierzyłem, że znajdę sobie Żonę, bo jestem brzydki. Naprawdę tak uważam. Mam mega krzywe zęby, krzywy nos (nie miałem żadnego wypadku). Jestem dość niski. Jest jeszcze kilka innych, ale te są największe.

Jakimś cudem... Udalo się. W sieci poznałem swoją przyszła Żone. Zaczęliśmy się spotykać jak miałem 18 lat i od 5 lat jesteśmy małżeństwem. Ja w wieku 20 lat, czyli tuz po szkole poszedłem do pracy. Jednak od początku miałem skłonności do zadłużania się.

Zaczęło się od małych kwot - 100 czy 200 zł od znajomych. Gdy zacząłem, otworzyły się przede mną możliwości korzystania z kredytów. I tak zaciaglem kolejne na różne kwoty od kilku do kilkunastu tysięcy. WydWydawalem te pieniądze na bzdury, z których właściwie dziś nic nie mam. W tej chwili 80 procent wypłaty oddaje na raty do banków. W sumie funkcjonuje dzięki Żonie, która przez kilka lat spłaca kredyty, na które Ja namowielm (też wydane na bzdurne rzeczy).

Mam kilka nałogów, ktore kosztują. Palę papierosy, lubię słodkie napoje - codziennie. Lubię zjeść fast food etc.
Jeszcze przed ślubem zrobiłem najgorsza rzecz w swoim życiu, której żałuję najbardziej. Namówiłem Żonę do pokazywania się w internecie za pieniądze. W ten sposob "zarobiła" trochę pieniędzy, które natychmiast się rozeszły. Ja byłem wtedy tak owładnięty wizja "łatwej kasy" że niemal zmuszałem Ja do tego. I przez to się oddaliliśmy (data ślubu już była wyznaczona). Żona kończyła wtedy studia i poznała tam faceta, w którym się zakochała. Wiele razy mnie zdradziła. Zaszła z nim w ciążę - poroniła. Ja dowiedziałem się o tym od Niej po pewnym czasie, jeszcze przed ślubem. Wykrzyczała mi że to moja wina. Bo traktowałem Ją jak rzecz. Chciałem żeby zarabiała w ten sposób pieniądze.

Przyznaję. Tak było. Byłem w jakimś amoku. Dziś wiem jak podłe i złe to bylo. Żałuję tego bardzo. I o to mam do siebie największy zal.

Wybaczyłem Jej zdradę. Ona mi długi i to jak Ją traktowałem. Wzięliśmy ślub. Pieniądze z wesela też poszły na kredyty. Potem urodziła się nam Córka. Przyznaje, że niewiele się zmieniłem. Dalej. Do dziś wydaje pieniądze na papierosy, słodkie napoje itd. Nie jestem oszczędny. Przeze mnie nie mamy nic.

Mieszkamy u Jej Rodziców w jednym pokoju razem z Naszą Córką. Ja śpię na podłodze na materacu, bo nie stać nas na zakup drugiego łóżka. Żona śpi z Córką. Nie mamy odłożonych żadnych pieniędzy i to moja wina.

Ostatnio czułem że Zona zachowuje się inaczej. Tak jak wtedy kiedy zdradziła mnie przed ślubem. "Przyciąłem" Ją i powiedziała że kolega z pracy wyznał Jej że baaardzo Mu się podoba. Ale odtrąciła Jego zaloty. Nie dałem za wygraną bo czułem że za Jej zachowaniem (seks uprawiamy dąż na 3 tyg i muszę Ja długo namawiać, denerwuje się na mnie bez wyraźnego powody, nie chce spędzać ze mną czasu) stoi coś jeszcze. Przyznała się że utrzymuje kontakt z tym z którym mnie zdradziła. Przyznała się też że spotkała się z nim porozmawiać. (twierdzi że to było Raz i tylko się calowali).

I gdybym miał teraz postawić pieniądze na swoje małżeństwo to obstawiłbym ze Żona mnie nie kocha i w sumie przestała kilka lat temu kiedy mnie zdradziła. Jestem ze mną jeszcze ze względu na dziecko.

Powiedzcie mi czy moje Małżeństwo da się uratować? Wiem że jestem śmieciem i po śmieci będę gnił w piekle. Zasługuje na to i chce ta karę. Czy na ziemi jest szansa że Bóg mi da trochę rozumu i odzyskam swoją Żonę? Bardzo Ją kocham i nie wyobrażam sobie bez Niej życia. Naprawdę. Rodzina to jest jedyną rzecz której jeszcze nie zniszczyłem.

Proszę Was, czytajacych też na szybko napisany topik o modlitwę za moje Małżeństwo. Żeby trwało. Żeby Żoną mnie kochała i żebym Ja Ją uszczęśliwił.

 Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować?
Autor: antonima (---.centertel.pl)
Data:   2021-06-08 11:15

“denerwuje się na mnie bez wyraźnego powody, nie chce spędzać ze mną czasu”
- Serio? Bez wyraźnego powodu? Ty masz jeszcze czelność namawiać tę kobietę na seks, który nie ma być tylko fizycznym zaspokojeniem instynktów, ale tez wyrazem więzi między małżonkami - i skarżyć się, ze ona się do niego nie pali ani nie przykłada? Nie powinno się diagnozować przez internet, ale byłabym bardzo zaskoczona, gdyby Twoja żona nie miała depresji, nerwicy albo innych zaburzeń psychicznych, z którymi najwyraźniej nie ma z Twojej strony żadnego wsparcia. Najpierw zadbaj o zdrowie psychiczne żony i swoje (i być może już tez córki), bo bez tego Wasze małżeństwo nie ma szans powodzenia.

 Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować?
Autor: stokrotka (---.icpnet.pl)
Data:   2021-06-08 14:41

Potrzebujecie specjalisty - psychologa, która pomoże Wam uporządkować pewne sprawy w waszym małżeństwie. Polecam Wspólnotę Trudnych Małżeństw Sychar. Przypuszczam że czas, w którym oboje trochę zostaniecie "uleczeni", będzie dość długi, ale OBOJE musicie być w stanie walczyć o te małżeństwo, dlatego warto wyjaśnić sobie kilka rzeczy na spokojnie, bez pretensji (najlepiej sami, bez osób trzecich, czy dziecka).

 Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować?
Autor: Krystyna (---.elblag.vectranet.pl)
Data:   2021-06-08 16:56

Od poczucia bycia śmieciem do uratowania małżeństwa długa droga. Tylko znając swoją wartość w oczach Bożych, mając poczucie własnej godności, godności drugiego człowieka, a już szczególnie sakramentalnej żony, można zaczynać pracę nad małżeństwem. Ono jest do uratowania.
Bez solidnego fundamentu dom się nie ostoi. Trzeba zabrać się za budowę tego domu być może od podstaw?
Rozmawiaj z żoną, przeproś ją na początek i zaproponuj szukanie pomocy dla Was. Pewnie bardzo dużo masz do przepracowania w sobie i żona także.
Nie idealizuj, jak to zrobiłeś co do ojca i nie przekreślaj, jak to zrobiłeś co do siebie. Umiar i spojrzenie bliższe stanowi faktycznemu.
Nie śmieć, ale CZŁOWIEK.

 Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować?
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2021-06-09 14:11

Aha... poumartwiasz się słownie, pisząc, jaki jesteś niedobry. My się mamy modlić, a Ty wiedząc, co jest źle, nie zmienisz nic. Nie za wygodnie?

 Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2021-06-09 16:31

Szansą jest TYLKO Twoja zmiana. Żadnych używek, żadnych słodyczy, żadnej rozrzutności, żadnego wygodnictwa, żadnego pomiatania rodziną, żadnej łatwizny, żadnego wystawiania kobiet na sprzedaż.
Rzetelna troska o żonę i dziecko.
Przepracowanie swojej postawy zapewne na drodze regularnej terapii. Zapewne wraz z żoną, bo to kobieta, której ciało kiedyś w pewnym sensie sprzedawałeś, a mimo to Cię poślubiła. Po tym zostają ślady.

 Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować?
Autor: Jasna (---.wieszowanet.pl)
Data:   2021-06-09 19:20

"Rodzina to jest jedyną rzecz której jeszcze nie zniszczyłem. "
Na pewno?

 Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować?
Autor: Justyna (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2021-06-10 10:06

Nie uważam Cię za śmiecia ale za pogubionego człowieka.
Mam wrażenie że nie do końca wiesz co o jest miłość. Dla Ciebie to branie (wykorzystałeś żonę jak przedmiot i nadal to robisz zmuszając do zbliżeń), jesteś uzależniony od papierosów, hazardu, cukru i traktujesz miłość bliskich też w postaci uzależnienia. Żeby o nich zawalczyć musisz na początku ich stracić, inaczej nie docenisz i nie będziesz się starał. Bardzo możliwe ze miłości i docenienia żona szuka gdzie indziej. Pali Ci się grunt pod nogami i to ostatnia chwila na zmianę.
Przestań stawiać w centrum siebie, postaw Boga, potem zonę i dziecko.
Zacznij oddawać wypłatę żonie skoro nie umiesz nią rozporządzać, zmień pracę na lepiej płatną jeśli masz możliwość. Niepotrzebne rzeczy sprzedaj, nie bierz kredytów, rozmawiaj szczerze z żoną, zapomnij o papierosach, odstaw cukier, proś u Maryi rozwiązującej węzły, skieruj myśli ku Bogu.
Powodzenia.

 Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować?
Autor: mary (---.dsl.bell.)
Data:   2021-06-10 16:08

Radze isc do spowiedzi i wyznac to wszystko kaplanowi, on ci da rade ja bym juz widziala jak cie poprawic (wspolczuje twojej zonie ze trafila na takiego egoiste). Nie wiem czy zdajesz sobie sprawe dlaczego spowiedz jest najwazniejsza? Bo jednym z warunkow dobrej spowiedzi jest rachunek sumienia, zal za te grzechy ktorymi obrazales nie tylko twoja dziwczyne pozniej zone ale przede wszystkim Jezusa. Potem spowiedz szczera do twojego bolu zadoscuczynienie. Twoja zona wyglada w moim wyobrazeniu na anielska istote ktora tyle z toba wytrzymala. Ale jestes jeszcze mlody mozesz wiele zmienic w swoim zyciu i rodziny. Zrezygnuj z tego zeby nie wydawac na bzdury pieniadze a to ze zyles w rodzinie gdzie bylo biednie wcale cie nie usprawiedliwia wrecz przeciwnie dziala na twoja niekorzysc. Zadnych pozyczek, splacic dlugi ale to tez czasu zajmuje, jak tak swietna gadke masz to mozesz znalezc naprawde dobra prace.

 Re: Jestem śmieciem. Czy moje Małżeństwo da się uratować?
Autor: Ewelina (---.net.pulawy.pl)
Data:   2021-06-11 11:44

Jak zauważyłam, masz zły obraz swojej osoby. Może być Ci trudno siebie zmienić. Zbyt silny jest Twój negatywny obraz własnej osoby. Oprócz spowiedzi, Sychar - 12 kroków - jeśli gdzieś znajdziesz taki program grupowej terapii przy kościele proponuję Ci trochę poeksperymentować z wizualizacją i afirmacjami. Spróbuj wizualizować sobie siebie takiego, jakim chciałbyś być w konkretnych sytuacjach. Możesz nawet wprowadzić do programu dnia 2 sesje wizualizacji, rano i wieczorem po 10-15 minut lub - jeśli wolisz - wizualizować - czyli wyobrażać sobie tak plastycznie, jak tylko potrafisz siebie w rozmaitych sytuacjach - dorywczo, z doskoku. Wiele informacji na temat afirmacji znajdziesz w internecie.
Spróbuj też sobie wybaczyć - co może być sporym wyzwaniem, najlepiej w kontekście spowiedzi. Mnie kapłan udzielił takiej sugestii właśnie w konfesjonale. Tu przyłączam się do sugestii poprzedników. To powinno zdziałać cuda.
Będę się za Ciebie modlić.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: