Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data: 2022-04-21 02:06
To ładnie, że szanujesz babcię, ale moim zdaniem sprawy w Twoim myśleniu idą za daleko i sama się wiążesz albo pozwalasz się krępować pewnym wyobrażeniom, które utrudniają Ci zwyczajny rozwój, wybory i samodzielność. To jest coś, co warto spokojnie przepracować i uczyć się mądrej niezależności. Także emocjonalnej.
"Jest takie przekonanie w społeczeństwie, że jeśli się nie spędzało czasu z jakąś osoba w ciągu normalnego życia, to trzeba z wszelką cenę być przy niej gdy jest stara, przed jej odejściem, tak nadrabiać stracony czas. Zaplanować piękny pogrzeb i dlugo być w żałobie." - Pierwsze słyszę, a żyję ponad pół wieku. Nie ma takiego powszechnego przekonania. Może ktoś je w Ciebie wcisnął, nie wiem. Nie, nie trzeba za wszelką cenę nadrabiać przeszłości. Zresztą wiele z babcią przebywałaś, o ile rozumiem. Masz prawo do wyjazdu, nie ma powodu być uwiązaną dozgonnie do babci i rezygnować z możliwości. Nie jest tak, że do śmierci babci musisz być zawsze w zasięgu jej wzroku.
Absolutnie nie ma tu mowy o żadnym grzechu - wyjazd edukacyjny nie jest grzechem. Bycie z dala od babci nie jest żadnym grzechem. Co więcej: to, że ktoś nie przyjeżdża na czyjś pogrzeb, też nie jest automatycznie rozpatrywane w kategorii grzechu. Nie ma też znaku równości - nie jest tak, że wyjeżdzasz, więc jesteś złym człoweiem. Nie możesz przyjechać na pogrzeb, więc jesteś złym człowiekiem? Bzdura!
"Więc jeśli babcią umrze gdy będę na wymianie to nie będzie mnie na pogrzebie.
Wiem jak to brzmi, jakby była wyrachowana i nieczula, jakby babcia nic dla mnie nie znaczyła". Nieprawda. To tak nie brzmi.
Patrzysz zbyt skrajnie. Zdarza się nie móc czegoś zrobić i ta niemożliwość nie oznacza nieczułości wyrachowania.
Nie warto kombinować, zgadywać i poniekąd czekać, kiedy babcia umrze. Może Pan Bóg o tym zadecyduje za 15 lat, może jutro. I co - chcesz najbliższe 15 lat siedzieć kamieniem tam, gdzie babcia Cię posadzi? Nie wyjedziesz na stypendium, nie pójdziesz na studia, nie założysz rodziny z kimś mieszkającym daleko, nie zrobisz wielu rzeczy, bo zamierzasz w pewnym sensie czekać na śmierć babci i w ten sposób wyrównywać wyimaginowane rachunki? Może i narosną żale - z wszystkiego rezygnujesz, szanse mijają bezpowrotnie, młodość mija, a babcia, jakkolwiek to zabrzmi, nadal żyje?
Widzisz sama, że to niecelowe. Przesadne. Jesteś młoda, masz się powoli uniezależniać, dbać o swój rozwój, rozluźniać z czasem zbyt krępujące więzy. Noworodek potrzebuje bardzo wiele bliskosci mamy, ale raczkujące dziecko już się oddala od niej, przedszkolak biegnie swoją drogą w stronę przeciwną niż mu narzucana - i to jest normalne. Usamodzielniamy się.
"co zrobić żeby dobrze żyć z babcią gdy z nią jestem, jak jej nie ranić tym że nie spełniam oczekiwań" - nauczyć się powoli, że ani dzieci, ani wnuki z całą pewnością nie są na tym świecie powołane do spełniania oczekiwań babć, dziadków i rodziców. Są odrębnymi osobami i pokolenie dziadków, nawet gdy się bardzo o wnuki troszczy, nie powinno organizować całego życia wnukom, zwłaszcza coraz starszym. Ta "organizacja" miewa różne formy, np. wiązania psychicznego, mniej lub bardziej delikatnych szantaży emocjonalnych itd.
Babcie martwią się tak czy tak, do końca temu nie zapobiegniesz, jeśli mają taką skłonność. Wnuki zaś nie mają żyć życiem babci, tylko własnym.
Myślę, że ten wyjazd jest dla Ciebie szansą wychowawczą. Może Cię nauczyć większej, mądrej wolności. Skoro rodzice pozwalają na wyjazd - opinia babci ani Twoje wyobrażenie o niej nie powinny przeważac szali.
|
|