Myslę, że 5 lat temu skończyłam z nałogiem. Poszłam do spowiedzi, po raz pierwszy wyspowiadałam się z tego grzechu - była to moja spowiedz z dłuższego okresu zycia. Następnie przysięgłam Bogu, ze już więcej tego nie zrobię. Niestety, problem pojawił się dnia następnego, kiedy znów zgrzeszyłam. Tym razem bolało o wiele bardziej, gdyż było obarczone przysięgą. Żałowałam bardzo, można powiedzieć, ze ciężko mi było żyć. Dosłownie. To był koszmar. Chyba po raz pierwszy zrozumiałam co tak na prawde znaczy zrezygnować z Boga. Poszłam jednak do spowiedzi i od tej pory jest ok :) I oby tak było - niech Bóg da mi siłę. I Tobie też życzę z całego serca. A da się uwierz :) Co więcej - im dłużej twasz w abstynencji, tym mniej Cię ciągnie - jak z każdym nałogiem :) Pozdrawiam i życzę wielu Łask Bożych