Autor: Anna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2014-04-03 23:42
Mam problem. Jest mi coraz trudniej kochać Boga. Odczuwam coraz większy gniew w stosunku do Niego i niezgodę na życie, ponieważ nie chcę przeżywać śmierci bliskich (ani swojej). Niby człowiek ma wolna wole, a tymczasem czuje się (przynajmniej ja) jak w pułapce, z której nie ma wyjścia. Co dziwniejsze dawniej czułam się tak samo źle dlatego, że (mimo wolnej woli) nie można popełnić samobójstwa bez groźby wiecznej męki (od której nie będzie już można uciec za pomocą kolejnego samobójstwa). Z drugiej strony zdaje sobie sprawę, że ów gniew rozwala mnie od środka i że nie ma on sensu (bo i tak niczego nie można zmienić), więc rozsądniej jest "zachowywać się tak, jakby nic", lecz nie potrafię zdławić w sobie (wewnętrznie) tej rozpaczy. Proszę o pomoc.
|
|