logo
Wtorek, 07 maja 2024 r.
imieniny:
Augusta, Gizeli, Ludomiry, Róży – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Thomas Dubay SJ
Głębokie nawrócenie – głęboka modlitwa
Wydawnictwo Mateusza
 


Wydawca: Wydawnictwo Mateusza
Rok wydania: 2010
ISBN: 978-83-9240-031-8
Format: 145x205
Stron: 144
Rodzaj okładki: miękka
Kup tą książkę
 

 

Niezwykły opór

Zwróćmy teraz naszą uwagę na zjawisko, o którym można powiedzieć, że jest zarówno powszechne, jak i nadzwyczajne oczywiście biorąc pod uwagę dwa punkty widzenia. Już tłumaczę.

Większość z nas zakładałaby, że kiedy rozsądna osoba słyszy o doskonaleniu osobistym, będzie mniej lub bardziej, ale chętna do wprowadzenia tej informacji do swojego życia. Zakładalibyśmy również, że mąż i ojciec, który deklaruje, że kocha swoją żonę i dzieci, będzie udowadniał ten fakt zarówno w drobnych codziennych sprawach, jak i w tych większych. Te same oczekiwania mamy w stosunku do żony i matki, która składa podobną deklarację. Opisywaną sytuację można wyjaśnić jeszcze dobitniej. Normalnie myślący człowiek zakładałby raczej, że jeśli dana jednostka kocha Boga, żyje w stanie łaski, a co za tym idzie - jest wolna od poważnej alienacji od Boga, swojego Pochodzenia i Przeznaczenia zrobi wszystko, aby uniknąć najmniejszych nawet przewinień wymierzonych przeciwko tej najwspanialszej miłości.

Jednak brutalna prawda pokazuje, że taka konsekwencja w ludzkim życiu zdarza się raczej rzadko. Tylko kilka chwil dokładnej refleksji pozwoli każdemu dostrzec tę prawdę.

Małostkowe plotkarstwo, kłamstwa, lenistwo czy próżność nie wydają się przedmiotem zmartwień dla wielu ludzi - a przynajmniej nie martwią się nimi tak bardzo, by stanowiły powód do zmian. Coś tu jest bardzo nie w porządku, coś się nie zgadza. Uważamy siebie za rozsądne stworzenia, lecz ci z nas, którym do świętości trochę brakuje, często zachowują się irracjonalnie w tych sferach życia. Egoizm, nawet ten nieistotny, nie ma sensu. A jednak jest on powszechny. Jak można wyjaśnić tę żałosną sytuację?

Jedynym rozsądnym wytłumaczeniem, z którym kiedykolwiek się spotkałem, jest rozwój teologiczny starożytnej doktryny dotyczącej grzechu pierworodnego. Ci z czytelników, którzy są teologami, powinni znać obszerną literaturę opisującą to zagadnienie w wyczerpujący sposób. Jeśli jednak komuś odpowiada bardziej uproszczona forma, może ją odnaleźć w Katechizmie Kościoła Katolickiego nr 388-421. Natomiast ta książka o głębokim nawróceniu/głębokiej modlitwie stanowi praktyczną drogę wyjścia z tego żałosnego położenia. Zawsze jednak, oczywiście, zakładamy istnienie łaski, którą zdobył dla nas Jezus na Krzyżu i przez swoje Zmartwychwstanie. Nie jesteśmy pelagianami; nie jesteśmy w stanie samodzielnie wynieść się ponad tę otępiającą mierność.

Naszym głównym celem w tym punkcie rozważań jest refleksja nad niezwykłym oporem, który czuje większość osób w obliczu ważnych zmian w życiu moralnym. Naszą analizę możemy zacząć od przypomnienia tego, co mówiliśmy na początku rozdziału 1 o Świętym Bernardzie z Clairvaux i jego uderzającej opinii, że istnieje więcej osób nawróconych z grzechu śmiertelnego niż dobrych osób nawróconych do tego, co lepsze... i, jak dodaliśmy, najlepsze.

Książka ta kładzie największy nacisk na głębokie nawrócenie. Nie jest to temat, o którym mówi, czy nawet myśli się często. Niewiele osób może przypomnieć sobie uczestnictwo w wykładzie o tej treści, czy chociaż w dziesięciominutowej homilii. Dla większości z nich to po prostu nie jest to zagadnienie warte dyskusji. Bernard zmierzył się z tym problemem i wypowiedział czystą prawdę, z którą każdy z nas, śmiertelników, musi się zmierzyć - pod warunkiem, że chcemy wyrwać się z wszechogarniającego przyzwyczajenia do miernoty.

Nie chciałbym próbować sugerować, jak wielu z nas, w naszej ludzkiej rodzinie, żyje w stanie poważnej alienacji od Boga; innymi słowy, żyje w grzechu śmiertelnym. Zastanawiam się tylko, jak to możliwe, że zarówno zwyczajni docześni materialiści, jak i wierzący, częściej wyrzekają się grzechów śmiertelnych niż tych mniej znaczących. Mam tu na myśli szczególnie tych, którzy mają cotygodniowy, a nawet codzienny kontakt z tekstami biblijnymi i liturgicznymi. Znają nasze zapierające dech w piersiach chrześcijańskie objawienie. Prawdopodobnie wiele tekstów i zasad z poprzedniego rozdziału o wezwaniu na wyżyny wewnętrznego piękna i szczęścia słyszeli już kilkadziesiąt razy. Większość z tych teistów słyszało lub czytało również o świętych, tych bohaterach i bohaterkach świętości na każdym etapie życia. Możemy więc zapytać, jak to się dzieje, że stosunkowo niewielu z tych ludzi wyrzeka się swoich powszednich grzechów. Pamiętajmy, że nie pytamy o coś, co jest poza ludzką kontrolą: mówimy tu na przykład o uczuciu zniecierpliwienia lub urazy. O działaniach, które podejmujemy z własnej woli, i które możemy powstrzymać, jeśli tylko tego chcemy. Dlaczego ludzie kochają Boga tylko do pewnego stopnia, świadomie nie wybierając pełni miłości? Dlaczego nie porzucą małostkowych przyzwyczajeń?
Odpowiedzią jest tytuł tego rozdziału: niezwykły opór. Nie będzie żadną przesadą stwierdzenie, że jeśli byśmy chociaż 1% z tego, co słyszymy lub widzimy w naszych wspaniałych katolickich liturgiach w ciągu roku (lub miesiąca), wprowadzili w życie, bylibyśmy już dawno święci. Jeśli kogokolwiek kusi myśl, że to zdanie niesie w sobie przesadę, obawiam się, że nie przemyślał sprawy dokładnie. Dla większości ludzi istnieje wielka przepaść pomiędzy modlitwą a działaniem. W czasie modlitwy z łatwością wypowiadamy wzniosłe słowa o miłowaniu Boga całym sercem. Jednak w ciągu dziesięciu minut po modlitwie potrafimy podzielić to serce na rzecz egoistycznego obżarstwa lub innych małostkowych przyzwyczajeń. Każdy, kto czyta z uwagą i przemyśli to chociaż przez chwilę, będzie wiedział, że taka jest prawda.


Zobacz także
ks. Bartosz Mrozek scj
Żyć bez ręki, bez nogi, bez oka… Niemożliwe? A jednak. Choć przyjdzie to z trudem, to jednak jest to do wykonania. A bez duszy, bez serca, bez woli… Czy da się tak żyć? Czy bez relacji z Bogiem jesteśmy w stanie przeżyć? Odpowiedź jest bardziej skomplikowana. 
 
Fr. Justin
Jesteśmy zrozpaczeni, gdyż straciliśmy wspólny język z jednym z naszych synów. Stracił wiarę. Próbowaliśmy rozmawiać z nim po dobroci, ale bez skutku, i złością, ale było jeszcze gorzej. Chodzi nam przede wszystkim o to, by wrócił do Kościoła.
 
o. Tadeusz Hajduk SJ
Scena znalezienia 12-letniego Jezusa w świątyni jest nam wszystkim dobrze znana, ale pozwólmy temu Bożemu słowu przemówić do nas jeszcze raz. Rozważając to wydarzenie, starajmy się o odkrycie, czym się Jezus kieruje w swoich decyzjach i jak On się otwiera na życie dla Ojca. Zapragnijmy takiej mądrości życiowej, jaką dostrzegamy u Jezusa, i dążmy do nieustannego wzrastania w niej...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS