logo
Czwartek, 09 maja 2024 r.
imieniny:
Grzegorza, Karoliny, Karola, Pachomiusza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Andrzej Zając OFMConv
Lubię, jak na mnie patrzysz
Wydawnictwo Bratni Zew
 


Jesteś katolikiem. Co niedzielę chodzisz do kościoła. Modlisz się codziennie – rano i wieczorem. Zapytany, umiesz opowiedzieć kim jest Bóg, wiesz, że działa w Twoim życiu i Jemu wszystko zawdzięczasz. Starasz się dobrze żyć i nie czynić drugiemu, co Tobie niemiłe. I dobrze! Ale czy znasz Boga? Czy potrafisz wejść z Nim w relację? Czy wiesz, że On chciałby być naprawdę Twoim przyjacielem? Być w Twoim życiu, cieszyć się Twoimi sukcesami i przytulać Cię w chwilach porażki? Jeżeli teraz uświadomiłeś sobie, że też tego chcesz, ale nie wiesz jak zacząć, ta książka jest właśnie dla Ciebie.
 
Wydawca: Wydawnictwo Bratni Zew
Rok wydania: 2019
ISBN: 978-83-7485-354-5
Format: 126 x 188
Stron: 144
Rodzaj okładki: Miękka
  

 


 
dzień IV: 22 grudnia

Nie zawsze człowiek jest w euforii, nie zawsze rozpiera go entuzjazm, ale nawet taki czas nie jest stracony. Każdy doświadcza jakiegoś cierpienia: fizycznego, psychicznego, duchowego. Co robię z moim cierpieniem, od którego i tak nie jestem w stanie uciec? Czy potrafię zrobić z niego dobry użytek? Czy chcę – skoro już cierpię – nauczyć się wrażliwości na głos, który woła z głębi mojego jestestwa i przywołuje do uległości wobec Bożych zamiarów? A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał (Hbr 5,8). Na różne sposoby Bóg upomina się o siebie, również przez cierpienie, które staje się głosem.

Posłuszeństwo, uległość wobec głosu Boga to właśnie doświadczenie wiary. Nie można być jednocześnie człowiekiem wierzącym i niewierzącym, człowiekiem nieba i człowiekiem świata, wolnym i zniewolonym.

To Bogu zależy, aby człowiek był wolny. Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli. Dlatego zaprasza mnie do swojej szkoły. I uczy, co robić, aby być naprawdę wolnym. Bardzo dobrze pamiętam tę lekcję, w której opowiada o krzewie winnym uprawianym przez Ojca.

Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy (J 15,2). I nagle mówi do swoich uczniów: Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was (J 15,3). Dzięki słowu? Człowiek jako latorośl jest czysty, jeśli jest przycięty właśnie przez słowo. Czyli słowo Boże jest jak sekator w rękach ogrodnika, który przycina suche, albo też wybujałe dzikie gałązki, które ciągną soki, aby rozrastały się liście, ale owoców nie dają. Tak jest i ze mną.

Niejednokrotnie wiele energii tracę na liście, czyli na to wszystko, co jedynie mnie okrywa, co może robić dobre wrażenie, ale w rzeczywistości jest bezowocne. A ja chcę być wolny od pozorów, od powierzchowności, od pięknoduchostwa. Chcę znać prawdę o sobie, aby pozwolić się rozwijać temu, co rodzi dobre owoce, a oczyszczać się z tego, co może niby ładnie wygląda, ale w istocie nie upodabnia mnie do Jezusa, na którego obraz i podobieństwo zostałem stworzony. Przecież prawda wyzwala! Choćby była najbardziej gorzka, chcę znać prawdę.

Chcę być wolny od fałszu. Tę lekcję Jezus zamyka słowami: Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości (J 15,9-10). To słowo jest naprawdę wyzwalające. A ostatnie zdanie wręcz rozczula, kiedy Jezus wyjawia, po co to wszystko mówi: To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna (J 15,11).

1 2  następna
Zobacz także
Jakub Przybylski OCD

Człowiek w tym swoim myśleniu przypomina ćmę lecąca do zapalonej żarówki. Ćma tęskni za światłem, tęskni za tym, czego nie ma. Jednak, kiedy osiąga upragniony cel, wcale nie jest bardziej szczęśliwa. Kręci się wokół rozżarzonej żarówki, raz po raz obija się o nią, aż w końcu umiera. Ginie spalona jej żarem, ginie od tego, co miało być źródłem jej szczęścia. I podobnie dzieje się z człowiekiem. Upatruje on swoje szczęście w tym, czego mu brak.

 
Janusz Pyda OP
Możemy jako chrześcijanie gotować światu zupy i robić nalewki, piwa i sery, ale nie wolno nam bronić poczętych dzieci. Jeśli się na to zgodzimy, zostaniemy uznani za jeden z podklubów ogromnego klubu świata. Nie zostaniemy wykluczeni. Tylko, że mamy być solą tej ziemi, a nie jego centrum festynowo-rozrywkowym...
 
Ks. Mariusz Pohl
Kolejna Ewangelia, która stanowi rozwinięcie myśli sprzed kilku tygodni: żebyśmy się nie lękali i zaufali Bogu. Bóg jest naszym Ojcem, który doskonale zna kondycję i potrzeby swoich dzieci, i potrafi się o nie zatroszczyć. Jednakże nasze doświadczenia i bagaż historii mówią nam co innego: zabezpiecz się, nie ufaj nikomu, gromadź pieniądze i broń, nie popuszczaj władzy...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS