logo
Środa, 01 maja 2024 r.
imieniny:
Józefa, Lubomira, Ramony – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wakacyjne spotkania z Bogiem A.D. 2002
materiał własny
 


Regulamin Konkursu
Konkurs trwał w miesiącach sierpień-wrzesień 2002 r. 
Tematem były opowieści o wakacyjnych spotkaniach z Bogiem. (np. na Mszy Świętej na krakowskich Błoniach podczas wizyty Ojca Świętego, ale także podczas różnych wycieczek, na rekolekcjach, wędrówkach po górach, pieszych pielgrzymkach lub zwyczajnie pośród codziennych zajęć...)

 

Konkurs - Wakacyjne spotkania z Bogiem

Jezus moim Panem

- Mamo, ale ja nie chcę! - krzycząc, wrzeszcząc, płacząc i błagając próbowałem się wybronić.
- Masz jechać i kropka - odpowiedziała stanowczo moja mama - i wiesz dokładnie za co.
No pewnie, że wiedziałem " za co" muszę jechać na te bezsensowne rekolekcje oazowe. Zawaliłem rok szkolny, nie zdając do następnej klasy, sprawiałem problemy wychowawcze, próbowałem alkoholu i narkotyków, a każdy dzień bez papierosa był dla mnie dniem straconym. Wtedy moi rodzice dowiedzieli się o rekolekcjach, które będzie prowadził ksiądz z naszej parafii i postanowili mnie tam wysłać.
Modlitwa, Eucharystia i jeszcze raz modlitwa i Msza św. i tak w kółko przez dwa tygodnie - o nie, nigdy!
Jednak chcąc nie chcąc musiałem jechać.

Już od pierwszego dnia próbowałem robić wszystko na przekór opiekunom. Ciągle narzekałem, a to na warunki mieszkaniowe, żywienie, towarzystwo, rygor, brak wolnego czasu, brak telewizji, a nawet radia. Gdy pytałem się inny uczestników tego "obozu karnego" (tak nazywałem rekolekcje) jak się tu czują zawsze słyszałem te same odpowiedzi:
"Tu jest fajnie, super, dobrze się bawię, a zarazem poznaję Boga". Nie mogłem się im nadziwić jak oni mogą wypoczywać, pobudka o siódmej, jutrznia, Eucharystia, wspólne czytanie Biblii. Lecz co mi pozostało? Musiałem w tym wszystkim uczestniczyć, liczyłem dni do końca oazy.
Jednak Bóg nie zostawił mnie, nie zapomniał o synu marnotrawnym.
Nadszedł czwarty dzień rekolekcji, w tym dniu każdy kto chciał mógł przyjąć Jezusa jako swojego Pana i Zbawiciela, wiązało się to z tym, że po powrocie do domu nie wracało się do złych przyzwyczajeń, każdy kto przyjął Chrystusa miał dążyć ku świętości.

- Nie zamierzam tego podpisać - krzyknąłem podczas śniadania
- Nie musisz lecz na nabożeństwie musisz być - odpowiedział ksiądz
Nie było wyjścia. Koło godziny wpół do siódmej wyszedłem z kwatery, gdzie nocowałem i nie śpiesząc się ruszyłem w stronę kościoła.
Po paru minutach byłem już w środku. Znalazłem dogodne miejsce gdzieś na końcu i chciałem przeczekać do końca nabożeństwa.
Po chwili usłyszałem rozważanie do Ewangelii św. Jana o śmierci Jezusa na krzyżu, szczególnie utkwiło mi jedno zdanie: "Jezus umarł za każdego z nas, również za człowieka, który nie chce Go znać".

Wtedy zrozumiałem, że te słowa Bóg kieruje do mnie, poczułem jakby otwarły się klapki, które tak długo nosiłem na oczach, zobaczyłem jaką Jezus darzy mnie miłością, jakie zsyła łaski, chociaż nie chciałem Go poznać.
Jak cudownie uzdrowiony ślepiec podążyłem do Ołtarza, nie zważając na zdziwione twarze, położyłem prawą rękę na Ewangeliarzu i w cichości serca rzekłem do Jezusa: "Panie weź mnie w swoje ramiona i prowadź drogą Prawdy do Twojego Królestwa".
Wtedy poczułem się wolny i kochany.

Piotr Burak


Zobacz także

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS