Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data: 2011-04-01 01:17
To trudne pytanie. Myślę, że formalnie tak, o ile nie ma innych przeszkód fizycznych. Tyle, że ta jej decyzja dowodzi skrajnej nieodpowiedzialności i budzi pytanie o psychiczną zdolność tej osoby do ważnego zawarcia sakramentu małżeństwa. To niesłychanie trudna sytuacja i groźna dla wszystkich stron, zwłaszcza tej, której jeszcze nie ma i która sama za siebie tej decyzji podjąć nie może. Bo potencjalny współmałżonek ma prawo sam decydować o możliwości zakażenia, można też dziecko adoptować. Ale radziłbym staranne przemyślenie decyzji. Czy takie są wymagania miłości? Bo życie w małżeństwie to nie impuls, to lata. Oczywiście alkoholik może przestać być alkoholikiem, a narkoman narkomanem. Ale gwarancji nie ma. A nosiciel nigdy nosicielem być nie przestanie i kontakt związany z małżeńskimi powinnościami, ze skonsumowaniem małżeństwa, jest zawsze obarczony takim samym ryzykiem. I nie ma tu niczyjej winy, takie są fakty. Człowiek sparaliżowany pewnych rzeczy nie może, choć w niczym nie umniejsza to jego człowieczeństwa. Tak samo człowiek ograniczony umysłowo może być wspaniałym człowiekiem, ale ma bariery, często nieusuwalne. Choć czasem formalnie, w szczególnych okolicznościach dałoby się niektóre możliwości dopuścić, to jednak stanowią one wyzwania dla naszego człowieczeństwa. I nic na to nie poradzimy. Albo człowiek w nas będzie się rozwijał, albo umniejszał. I rozpatrywałbym to w takich kategoriach, a nie w kategoriach hipotetycznych możliwości. Z pewnością zarażenie w trakcie małżeństwa nie stanowi przeszkody unieważniającej małżeństwo. To brzemię jest jednak jak Kainowe znamię. Ono nie przekreśla człowieka, ale go określa.
|
|