logo
Sobota, 27 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy mam być cierpiętnikiem?
Autor: nowicjusz (193.238.94.---)
Data:   2012-02-08 11:27

Czy Bóg chce, abym cierpiał po to, by pokazać, że mi zależy? Czy mam być cierpiętnikiem? Cierpię (choroba psychiczna) gdy zbyt mocno angażuję się w sprawy Kościoła. Kiedyś chodziłem do świątyni codziennie, jednak miałem bardzo silne napady lęków. Potem zorientowałem się, że jeżeli się tak nie angażuję (nie czytam Pisma Świętego codziennie, nie czytam często katechizmu), lęki są mniejsze. Brakuje mi dystansu do tych spraw. Czy Bóg chce, bym był gorliwym katolikiem za cenę cierpienia, myśli samobójczych, wizji piekła itp.? Dodam, że leczę się psychiatrycznie.

 Re: Czy mam być cierpiętnikiem?
Autor: Monika (---.dhcp-docsis.net.tomkow.pl)
Data:   2012-02-08 13:20

Pan Bóg nie chce Twojego cierpienia. I nie musisz też codziennie chodzić do kościoła i czytać Pisma Świętego, jeśli tak bierzesz wszystko do siebie. Lepiej posłuchaj spokojnej muzyki, lub pójdź na spacer. Pan Bóg nie daje myśli samobójczych. One mogą być objawem jakiś braków w układzie nerwowym. Słuchaj lekarza psychiatry i zażywaj leki. Posłuszeństwo lekarzowi może być dowodem zaufania Panu Bogu, że może Cię uzdrowić poprzez lekarza. Proponuję też Msze święte z modlitwą o uzdrowienie. Módl się do Pana Jezusa swoimi słowami.

 Re: Czy mam być cierpiętnikiem?
Autor: magda (---.myslenice.net.pl)
Data:   2012-02-08 14:18

Nie, na pewno Bóg tak nie chce. Myślę, że Twoje cierpienie spowodowane jest Twoją trochę skrzywioną wizją wiary i ogólnie życia.

 Re: Czy mam być cierpiętnikiem?
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-02-08 15:05

Zachęcam cię do kontynuowania leczenia psychiatrycznego. Co do lęków, na pewno lekarz potrafi je wyjaśnić. Powiem ci tylko, że to szatan chce, abyś cierpiał. To szatanowi nie podoba się, że zbliżasz się do Pana Boga, chodząc do kościoła i czytając Pismo Święte.

 Re: Czy mam być cierpiętnikiem?
Autor: Weri (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2012-02-08 16:25

Polecam leczenie i dobrego przewodnika duchowego. Osobiście zmagam się z podobnymi cierpieniami ponad 30 lat. Może zdarzy się cud? Na to liczę od tylu już lat.
Do p. Franciszki - w taki sposób nie pomaga się człowiekowi, który i tak ma wątpliwości, czy ma szanse na zbawienie.
Często specjalista ma problemy z odróżnieniem, czy dane objawy to efekt choroby, czy działanie złego ducha.

 Re: Czy mam być cierpiętnikiem?
Autor: nowicjusz (193.238.94.---)
Data:   2012-02-08 17:35

Dzięki. A gdzie mogę znaleźć kierownika? Pytałem kiedyś jednego księdza w mojej parafii, ale nie wykazał on zainteresowania, a wręcz wyraził swoje zdziwienie. W internecie też szukałem guglując zapytanie: "Gdzie szukać kierownika duchowego", ale nic ciekawego nie znalazłem. Gdzie mogę znaleźć kierownika duchowego?

 Re: Czy mam być cierpiętnikiem?
Autor: powolanie (---.centertel.pl)
Data:   2012-02-08 21:53

nowicjusz, mam identyczny problem jak ty. ponoć to ataki szatana.

 Re: Czy mam być cierpiętnikiem?
Autor: femme (---.238.68.22.ip.abpl.pl)
Data:   2012-02-08 23:07

Kierownika duchowego szuka się w prosty sposób.
Musisz wybrać się do spowiedzi i ocenić subiektywnie czy ksiądz odpowiada Twojemu kryterium. Jeśli tak, powinieneś uczynić go swoim stałym spowiednikiem bez informowania o kierownictwie duchowym, aby nie wprowadzać niepotrzebnego zakłopotania. Cechą stałego spowiednika jest pomoc penitentowi w relacji z Panem Bogiem, czyli kierownictwo duchowe. Kapłan spokojnie, bo bez zobowiązania będzie Ciebie prowadził, a Ty w przypadku ewentualnej zmiany spowiednika nie będziesz czuł dyskomfortu.

 Re: Czy mam być cierpiętnikiem?
Autor: Michał z Anglii (---.range86-148.btcentralplus.com)
Data:   2012-02-09 02:26

Sugerowałbym nawiązanie kontaktu z księdzem egzorcystą. Nie słyszałem o przypadku, by lektura Pisma Świętego wywoływała chorobę psychiczną.

 Re: Czy mam być cierpiętnikiem?
Autor: o (---.play-internet.pl)
Data:   2012-02-09 09:23

Spójrz na to inaczej. To szatan w taki właśnie sposób próbuje zniechęcić cię do wiary. Chce byś to wszystko machnął w kąt, stwierdził, że skoro źle się czujesz w kościele i masz problem ze znalezieniem spowiednika, nie ma co się aż tak angażować. A co zrobisz jeśli po jakimś czasie stwierdzisz, że nie warto czytać Pisma Świętego nie tylko często, ale w ogóle. Czy zrobisz kolejny krok i schowasz do szafy Pismo Święte. A jeśli pomyślisz: "to może w ogóle nie będę się modlił, nie będę chodził do kościoła" - co ci wtedy zostanie? Odejdziesz o Boga całkiem? W ten sposób szatan odciąga cię od Boga. Posługuje się twoją chorobą, żebyś się poddał i odszedł. Wtedy on osiągnie swój cel, a ty niestety możesz przegrać swoje życie wieczne. Pomyśl o kuszeniu Jezusa, gdy szatan Mu chciał dać różne dobra, za kompromis, pokłon jemu (Mt 4, 1-11). Ale Jezus stanowczo powiedział - nie. Ty też nie możesz iść na kompromis, za żadną cenę się nie poddawaj złemu. Nawet jeśli wtedy poczujesz się lepiej, lęki znikną, ale co ze zbawieniem? Nie można się poddawać, Bóg nie chce byś był jak to nazwałeś cierpiętnikiem, ale byś Mu zaufał z całego serca. Poproś Jezusa by pomógł ci znaleźć właściwego spowiednika, i nie poddawaj się.
Tak swoją drogą, jakiś czas temu czytałam, że na Zachodzie kościoły pustoszeją, budynki są zamieniane na biblioteki, a nawet dyskoteki. Jak zobaczyłam zdjęcia o mało co nie popłakałam się. W miejscu ołtarza bar z alkoholem. A szatan chce by nikt nie chodził do kościoła, zniechęca na wszystkie możliwe sposoby, wmawia, że Pismo Św. to bajki, że to mit, lepiej się bawić, żyć bez świadomości obecności Boga. Często np. dopada mnie lenistwo, że nie muszę czytać Pisma Świętego, że nic nowego nie wyczytam. Ale twój post uświadomił mi, że brakuje mi po prostu wytrwałości i muszę wziąć się do pracy, bo wielu spraw nie rozumiem. Moja śp. babcia czytała Pismo Święte po fragmenciku codziennie i jak mówiła, za każdym razem coś nowego tam odkrywała. Raz mowila, że modląc się do Ojca Pio czuła zapach lilii. Nie wiem właściwie, czy raz, czy dwa razy, ale coś takiego opowiadała. A jako dziecko niewiele z tego zrozumiałam, dopiero jako osoba dorosła rozumiem o czym mowila. Takie wspomnienia dodają sił w chwilach zniechęcenia.
Ty jesteś mocno wierzący więc (szatan) postanowił posłużyć się twoją chorobą. Ale nie możesz się poddawać, bo jeśli my, ludzie wierzący, poddamy się, nasze dzieci i wnuki nie będą już wierzyć w Boga. Dzieje się tyle zła, jest coraz więcej aborcji, alkoholizmu, narkomanii, coraz mniej miejsca dla Jezusa.
Zaufaj Jezusowi z całego serca, a na pewno cię poprowadzi. Pamiętaj, że ze strony Jezusa nie spotka cię nigdy nic złego, On uzdrawia ciało i duszę, i na pewno twoje lęki nie wynikają z czytania Pisma Świętego, ale są celowym działaniem szatana, który chce byś tak właśnie myślał. On jest ojcem kłamstwa. Ale ty nie daj się na to kłamstwo nabrać. Proś Jezusa by pomógł ci trafić na właściwego kierownika, kogoś kto ci pomoże będzie widział twoje problemy oczami Jezusa. Zostań z Bogiem. :)

 Re: Czy mam być cierpiętnikiem?
Autor: Esterka (---.181.9.254.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-02-09 22:55

Zaburzenia lękowe to nie to samo, co choroba psychiczna. Wg ustawy o ochronie zdrowia psychicznego z roku 1994, choroby psychiczne to stany, w których obecne są zaburzenia psychotyczne, natomiast nerwice, do których zalicza się lęki, to inne zakłócenia czynności psychicznych. Tłumacząc to na normalny język: choroba psychiczna to np. schizofrenia (leczona głównie lekami), a nerwica czy depresja, czyli coś, co się leczy przede wszystkim przez psychoterapię, nie powinny być w ten sposób nazywane, mimo, że jedno i drugie leczy się u psychiatry. I tu pytanie: czy leczysz się tylko biorąc leki, czy korzystasz też z terapii u psychologa? Bo warto by dojść do powodu, który te lęki u Ciebie wywołuje, po to, aby skutecznie im przeciwdziałać w przyszłości.

 Re: Czy mam być cierpiętnikiem?
Autor: Nastolatek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-02-09 22:56

Sugeruję kontynuację leczenia i kontakt z egzorcystą. Lęki po Mszy mogą być dziełem choroby, jak i szatana (mogą być efektem zniewolenia, albo opętania diabelskiego, ale też i choroby psychicznej). Internet tego nie oceni. Nie mamy takiej możliwości. Skontaktuj się z profesjonalistami: egzorcystą i psychiatrą. To zadanie dla nich i na ich możliwości.

 Re: Czy mam być cierpiętnikiem?
Autor: Piotr (---.opera-mini.net)
Data:   2012-02-10 13:58

Najgorsze w takiej sytuacji jest właśnie oddalenie się od Pana Boga - Przez te pokusy zły chce Cię zniechęcić, w pewien sposób "wpoić" Ci przekonanie, że jeśli oddalisz się od Pana Boga, to nie będzie pokus, bo widząc, że idziesz drogą miłości, zbliżając się do Pana Boga, który Cię prowadzi do wiecznego szczęścia, zły za wszelką cenę chce manipulować ludźmi.

Wiem co przeżywasz, bo sam to przeżywam - Często pokusy, złe myśli są tak silne, że można dosłownie zwariować, ale nie zwariujesz, bo Pan Bóg czuwa, i nie stanie się nic złego temu, kto jest przy Panu.

Pamiętaj, że Pan Bóg nie pozwala na więcej, niż ktoś potrafi znieść, wiele razy się o tym przekonałem - Dodatkowo, nie polegaj na sobie, lecz na Bogu opieraj swą nadzieję.

Nigdy się nie poddawaj - Owszem, oddalając się od Boga masz mniejsze pokusy, tu widać czystą manipulację, widać, że zły chce pokazać, że niby "czujesz się" lepiej, gdy nie jesteś przy Panu - Zapewne zastanawiasz się dlaczego? Zapewne dlatego, że jeśli będziesz kroczył twardo do Pana Boga, to zły po prostu przegra, nic nie osiągnie, dlatego za wszelką cenę chce Cię zmanipulować i nie dopuścić do tego.
Co więc zalecam? Eucharystia, czytanie Pisma Świętego - zagłębianie się w Jego Słowo, szczera, bardzo szczera modlitwa - Nie kończ również leczenia.
Codziennie modlę się za takie osoby, które walczą, bo sam walczę - Spokojnie, Pan Bóg jest z Tobą. :)

 Re: Czy mam być cierpiętnikiem?
Autor: m. (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-02-10 18:54

Przyznam, że mam pewne wątpliwości czy radzenie człowiekowi z takimi lękami, aby poszedł do egzorcysty, to dobra taktyka. Sama chyba przestraszyłabym się jeszcze bardziej, a czy o to chodzi? Myślę, że nawet doświadczony w takich sprawach ksiądz powstrzymywałby się od takich opinii bez bezpośredniej rozmowy z człowiekiem w 4 oczy, a co dopiero przez internet i - z całym szacunkiem - chyba nie wszyscy są tu specjalistami od chorób psychicznych, ani duchownymi psychologami. Oczywiście nie mówię, że wizyta u egzorcysty to na pewno zły pomysł - po prostu nikt z nas tego nie wie. Jeśli to zwykłe zaburzenia, które przecież zdarzają się wielu ludziom (mnie także), taka wizyta mogłaby wyrządzić krzywdę, na szczęście egzorcyści są na pewno wyczuleni i delikatni, jeśli chodzi o rozeznanie "kandydatów".
Podobnie się ma do powtarzania, że człowiek bliżej Boga jest częściej kuszony. Nawet jeśli jest w tym prawda, nie jest to na pewno stwierdzanie, które wprowadzi pokój w serce osoby przepełnionej lękiem. Wydaje mi się, że trzeba dostosować wiedzę, którą się posiada do osoby, z którą rozmawiamy. Niestety mam obawy, że po takim straszeniu szatanem, autor pytania raczej poczuje jeszcze większy niepokój, pomimo dobrych zamiarów odpisujących mu ludzi.

Ostatnio byłam na Mszy, gdzie ksiądz tak bardzo przejrzyście mówił o łasce i złych duchach. Ubolewam, że nie potrafię tego przekazać tak jak on, ale chodziło o to, że człowiek, który uczęszcza na Eucharystię, spowiada się regularnie nie powinien obawiać się złych duchów, ponieważ poprzez Eucharystię pozostaje otwarty na działanie łaski Bożej, a ta chroni go od ulegania złym duchom, może nie od samego kuszenia, bo nawet Jezus był kuszony.
Ale wydaje mi się (może się mylę), że to całe zło, kuszenie, złe duchy, trzeba trochę "odczarować" z tej przerażającej wizji, że biedny, posłuszny, Bogobojny człowiek gdy stara się być jeszcze bliżej Boga, to nagle otaczają go wielkie potwory, które czyhają tylko na jego duszę. Żyjąc w stanie łaski, starając się na swoje możliwości, które mamy myślę, że różne, trwać mimo wszystko przy Bogu - wypełniamy się Bogiem, On żyje w Nas - "wszystko mogę w tym, który mnie umacnia". A jeśli Chrystus żyje w nas, to co tak naprawdę złe duchy mogą? Dlatego uważam, że nie rezygnując z różnych form leczenia, wsparcia itp, naprawdę wielkim lekarstwem na to całe zło jest pozostawanie w stanie łaski. I mówi Ci to osoba, która również ma pewne problemy psychosomatyczne, chodziła na terapię, a więc nie mogę powiedzieć, że nie wiem co to lęki i to różnego rodzaju, choć oczywiście nie udaję, że wiem jak się czujesz.

Czasem też mi się zdarzają lęki przed szatanem, ale warto sobie zapamiętać, o ileż większy od złych duchów jest Bóg. Mam wrażenie, że często o tym zapominamy popadając w jakieś nieuzasadnione lęki. Jezus uzdrawiał ludzi z opętań, wyrzucał złe duchy, uzdrawiał z chorób, a przecież sam mówił, że wszystkie te działania pochodzą z woli Ojca, czy to nie jest wystarczający dowód na to, że Bóg się o nas troszczy? Oczywiście działanie Boga w naszym życiu wymaga od nas zgody. A czy można inaczej ją wyrazić jak przez staranie się pozostawania w stanie łaski uświęcającej? Przepraszam, jeśli zeszłam z tematu, ale gdy ktoś zaczyna pisać o kuszeniu przez szatana, złych duchach itp, uważam, że nie należy zapominać także o tym, że w walce z nimi człowiek nie jest sam.

Proponuję, jak wyżej, zacząć od poszukania kierownika duchowego, i to nie pierwszego lepszego, ale takiego przy którym poczujesz się bezpiecznie i który okaże zrozumienie Twojego problemu i może nieco "odczaruje" Twoje lęki. Dopiero dziś czytałam praktyczne wskazówki ojca Morgalli, które można znaleźć tutaj:
http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/rozmawiamy/forum/81/n/5093 - Swoją drogą może warto poszukać katolickiego psychologa?

Ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz dotycząca Pisma Świętego. Czy ogólnie sama idea czytania wywołuje Twoje lęki? A może jest tak, że trafiasz na fragmenty, które również u zwykłego człowieka wywołują lęk, a co dopiero u wrażliwego.
Przecież w Piśmie Świętym, szczególnie w ST Bóg jest przedstawiany jako dość surowy i zdziwiłabym się, jakby ktoś nie poczuł dyskomfortu, zważywszy, że każdy z nas jest grzesznikiem. Może więc warto nie czytać mniej lub bardziej przypadkowych fragmentów, ale zacząć od czegoś co daje siłę i radość, czytać o uzdrowieniach Jezusa, o jego cudach, które przecież uchylają nam tajemnice Królestwa Bożego już tu na Ziemi? Są też piękne psalmy wychwalające dobroć, miłosierdzie i piękno Boga i Jego stworzeń.

 Re: Czy mam być cierpiętnikiem?
Autor: f. (---.dsl.emhril.sbcglobal.net)
Data:   2012-02-15 15:05

Mam podobne odczucia i cieszę się, że mogłam skorzystać z odpowiedzi, które napłynęły. Podzielam zdanie m. i myślę, że nie trzeba się poddawać. Zły jest wszędzie tam, gdzie rodzi się wątpliwość i nicość.
Życzę powodzenia w drodze do Boga, jeśli my Go nie odnajdziemy, On i tak odnajdzie nas. Z pewnością jest w Twoim sercu.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: