logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: nikt (35 l.) (176.61.19.---)
Data:   2012-03-03 23:02

Krótko i zwięźle: mam 35 lat, jestem kobietą (samotną - nienawidzę tego słowa) - tak tak, znów jakaś stara panna po 30-tce (tu gdzie mieszkam sporo jest takich). Nie, nie będę się żalić. Chciałabym zapytać o jedną rzecz: Czy jeżeli zacznę się modlić o to, aby Bóg zabrał moje pragnienia dotyczące miłości, małżeństwa i rodziny, to coś złego? Uznaję, że skoro wieloletnie moje modlitwy, odnośnie powyższych, nie zostały wysłuchane, to może chociaż nie będę się męczyć pragnąc czegoś, co i tak nie nastąpi. Kiedyś usłyszałam, że powołaniem człowieka jest długotrwałe, stałe (wieloletnie) pragnienie czegoś. Czy więc taka modlitwa nie byłaby w sprzeczności z moim powołaniem? Tylko gdzie tu sens w tym wszystkim?

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: Beata (---.1000lecie.pl)
Data:   2012-03-04 03:17

Witaj, Twoje pragnienia nie są złe, ale jeśli Cię męczą, możesz je ofiarować Bogu na jakiś dobry cel (np. zbawienie dusz, za małżeństwa z problemami). Oczywiście modlić się możesz o wszystko, czego chcesz, także i o "usunięcie" Twoich marzeń, jednak nie upadaj na duchu, Bóg wie co dla Ciebie dobre. Zaufaj Mu, może to czas próby? Przecież miłość może przyjść w każdym wieku. Nie skupiaj się na tym jedynym celu, wyjdź do ludzi, realizuj się. Jeśli ma Cię coś spotkać, to spotka. W międzyczasie skup się na czymś dobrym, realizuj swoje cele na ile jesteś w stanie. Nie spędzaj życia na bezczynnym czekaniu.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: xc (---.181.34.238.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-03-04 07:20

Boga można prosić o wszystko, ale to od NIEGO (a nie od nas) zależy, czy i jak owe prośby będą spełnione. Logika BOGA jest radykalnie odmienna od naszej i optyka także zupełnie różna. Może się okazać, że Bóg spełni Pani życzenia w sposób zupełnie odmienny od tego jakiego Pani oczekuje, nie wtedy kiedy Pani tego chce i tak dalej.
Nic prawdę mówiąc nie wiem, aby powołaniem człowieka było nieustanne pragnienie. To tak jest, że czegoś nieustannie potrzebujemy, czegoś szukamy, pragniemy. Tacy zostaliśmy stworzeni przez Boga. Ale czy to jest akurat powołanie? Chyba nie, to jest konstytutywny, fundamentalny wymiar ludzkiego "ja". Tacy po prostu jesteśmy. Często naszych pragnień nie uświadamiamy sobie, często wypieramy się ich, odsuwamy od siebie. Ale one są, gdzieś w zakamarkach podświadomości, w obszarze nad którym nie mamy kontroli. I to może stać się przyczyną chorób. To dziedzina badań psychologii, psychiatrii, psychoterapii raczej niż religii.

Nasza religia naucza nas jak wedle Prawa Bożego żyć w zgodzie z samym sobą. "Kochaj bliźniego JAK SIEBIE SAMEGO" zakłada jakąś podstawową akceptację siebie samego i akceptację swoich pragnień. Buddyzm naucza jak pozbyć się pragnień. Stan szczęścia, nirwana, to do czego ma dążyć każdy człowiek, to właśnie wyzbycie się wszelkich pragnień, namiętności, życzeń. My, przy całym szacunku dla buddystów, idziemy inną drogą. "rzekł: Pragnę" - to słowa Jezusa, Boga i Człowieka, wg Ewangelii św. Jana (19,28).

Myślę, że ma Pani problem raczej nie natury religijnej, ale bardziej psychologicznej. Że ma Pani problemy akceptacji samej siebie, swoich pragnień, emocji. To nie jest żadna choroba, wada, ale ewidentnie przeszkadza to Pani w życiu. Może warto porozmawiać z psychologiem? Uwaga: konfesjonał to nie jest miejsce poradnictwa psychologicznego, nie mylmy tych dwóch płaszczyzn.

Na sam koniec, dedykuję Pani słowa św. Pawła skierowane onegdaj do Filipian: "Mówię zaś to bynajmniej nie dlatego, że pragnę daru, lecz pragnę owocu, który wzrasta na wasze dobro" (4,17).
Może warto poszukać tego Pani dobra i zacząć pragnąć tego, co owo dobro pomoże Pani osiągnąć?
Może warto przestać używać słów: stara panna, singielka, samotna.
"Nikt nie jest samotną wyspą" - polecam Pani lekturę tej książki autorstwa Thomasa Mertona.

Będzie dobrze. Powodzenia.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: Ewa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-03-04 08:58

Najważniejsza jest akceptacja tego stanu, czyli przyjęcie go, jeśli taka jest wola Boża i pozostanie jednocześnie otwartą na Jego prowadzenie, na to, co On może jeszcze wskazać. Akceptacja stanu wolnego nie oznacza, że tak już na pewno będzie, ale oddanie Panu Bogu tego cierpienia. Taka akceptacja rodzi pokój. Każda forma życia jest piękna, ważna i potrzebna. Nasza wartość nie zależy od tego, czy będziemy mieli u boku męża, czy żonę, gdyż jesteśmy wartościowi, bo Pan Bóg nas wybrał i pokochał. Nikt i nic tego nie zmieni. Życzę tego pokoju i ufności.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: Tionne (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2012-03-04 14:05

Dobrze, że masz pragnienia, bo przez to wiesz czego chcesz. I módl się nadal o to. Ludzie poznają się i pobierają nawet ok. 40-tki. Tego nie wiesz, czy kogoś nie poznasz. Trochę ci zazdroszczę takiego pewnego pragnienia. Bo u mnie już jakiś czas "wskaźnik pragnień" pokazuje zero. Momentami cieszy mnie to, że właśnie nie cierpię tak jak ty, ale z drugiej strony ta obojętność jest dołująca. I naprawdę nie ma czego zazdrościć. Więc trzeba mieć nadzieję, że dojdziemy kiedyś do swoich prawdziwych pragnień - tych zapisanych w nas przez Boga.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: Nali (---.centertel.pl)
Data:   2012-03-04 17:31

Jak dobrze Cię rozumiem. Jestem w tym samym wieku i w tej samej sytuacji. Odsyłanie do psychologa jest chyba ostatnio bardzo modne, ale przecież jesteśmy normalne. Po prostu tak życie się układa. Na samotność cierpią też ludzie niewierzący. To syndrom naszych czasów. Każdy potrzebuje sensu w życiu. Dla nas tym sensem jest rodzina. Nie wiem dlaczego trudno to zrozumieć innym. Ciągle słyszę, że mogę ten czas poświecić na swój rozwój, tyle że tym co mamy, chcemy też podzielić się. Ale człowiek też potrzebuje coś otrzymać, bo ciągle tylko dając czuje się wykorzystany. Myślę, że to co napisała Ewa jest jakąś wskazówka.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: milena (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2012-03-04 18:16

Tionne, wiem o czym mówisz. Mam tak samo. Bardziej, niż brak mężczyzny w moim życiu, przeraża mnie, że już mi jakoś specjalnie nie zależy, a przynajmniej nic nie robię, żeby zmienić swoją sytuację. Dlatego pragnienia, o których pisze "Nikt" wydają mi się nie takie złe, właściwie droga autorko popatrz inaczej - przynajmniej masz pewność, że masz zdrowe pragnienia, że masz je w ogóle. Chociaż domyślam się, że może być to frustrujące.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: Mira (---.xdsl.centertel.pl)
Data:   2012-03-04 19:45

Powołaniem człowieka nie jest "długotrwałe, stałe (wieloletnie) pragnienie czegoś", ale MIŁOŚĆ. Doświadczałam podobnej sytuacji jak Twoja, pytałam o swoje miejsce, swoje powołanie, modliłam się o dobrego męża. W jednej z rozmów z księdzem padły słowa: "Człowiek może się zrealizować tylko w miłości: do Boga lub do człowieka". - To zmieniło moją modlitwę. Zaczęłam prosić Pana Boga, aby to On wszedł w moje pragnienia, by wypełniła się Jego wola względem mojego życia, Jego plan, pełen pokoju i miłości. Oznaczało to z mojej strony rezygnację z mojego "pomysłu" na życie, którego kurczowo się trzymałam, co dało mi poczucie bezpieczeństwa i zgodę na to, co przygotował Bóg dla mnie, co mogło wymagać z mojej strony "chodzenia po wodzie". Pan Bóg odpowiedział na pragnienia mego serca, "pociągnął mnie ludzkimi więzami, a były to więzy miłości" (Oz 11,4) To, czego doświadczyłam, odpowiedź Pana Boga na modlitwę przewyższyła moje pragnienia i pomysły na życie - kocham i jestem kochaną, jestem Jemu poślubioną. (warto było modlić się o dobrego męża. ;)) Warto pragnąć i czekać, nawet kiedy wydaje się, że Bóg jest głuchy i nie odpowiada, a lata lecą. Wejdź w relację z Bogiem, taką głębszą, relację dziecka ze swoim Tatusiem. Nie jesteś "Nikim". Jesteś Jego Umiłowaną Córką, jesteś Jego umiłowanym dzieckiem, które Bóg kocha bezwarunkowo. Pozwól Mu się kochać, zapraszaj Go w swoją codzienność, w doświadczenie swej samotności, mów Mu otwarcie o swoich pragnieniach serca, ale też otwieraj swe serce i słuchaj tego, co On chce Ci powiedzieć, do czego chce Cię zaprosić i o odwagę, by na to zaproszenie odpowiedzieć. W tej relacji z Chrystusem nie jest się nigdy samotnym, bezwartościowym i opuszczonym.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: Margola (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-03-04 21:40

Autorko wątku, nie jesteś nikim. Jesteś ukochaną córką Boga, który kocha Cię niezmiernie, i który codziennie żebrze o twoją miłość i zaprasza cię na ucztę. W książce polecanej przez xc "Nikt nie jest samotną wyspą" jest fragment:
"Nie trzeba sobie wyobrażać miłości Bożej jako głodu. To jest uczta Królestwa Niebieskiego, do której Wielki Król zaprosił licznych gości. Ale wielu z nich nie przyszło na tę ucztę, ponieważ pragnęło jeszcze czegoś poza nią: pola, żony, jarzma wołów. Nie wiedzieli, że gdyby szukali najpierw uczty i Królestwa, wszystko inne zostałby im przydane".
I jeszcze jedno, twój nick wiele mówi. Koniecznie przeczytaj książkę
o. Augustyna Pelanowskiego "Wolni od niemocy".
Fragment opisujący książkę: "Przez posługę o. Augustyna paulina z Krakowa, Jezus mówi ci: "Nie załamuj się, Ja mogę uczynić twoje życie szczęśliwym. Tylko pozwól mi działać, pozwól mi położyć dłonie na twojej głowie, nie uciekaj...".

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: katy (---.152.141.123.dsl.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2012-03-04 22:26

Módl się o zrozumienie woli Bożej odnośnie Ciebie i siły do jej wypełniania.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: Tionne (78.10.81.---)
Data:   2012-03-05 21:27

Dziś pewna sędziwa ciocia powiedziała: "znajdziesz faceta, nawet nie wiesz kiedy i jak". - Czyli nie trzeba się zadręczać, bo co ma przyjść to będzie.
Milena, u mnie pragnienia można zobrazować na wykresie w postaci sinusoidy (góra-dół) i to też jest dla mnie dziwne. Miejmy nadzieję, że z wiosną i słońcem będzie lepiej. Jak nie mam na co zwalać - to trzeba na pogodę.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: nikt (176.61.19.---)
Data:   2012-03-05 22:10

Dziękuję serdecznie za Wasze wszystkie wypowiedzi. Każdą przeczytałam po kilka razy. Lżej mi na sercu.
Tionne, Milena - ech, chyba lepiej tak jak u Was - z wewnętrznym spokojem. Gorzej gdy się człowiek szarpie i sam nie wie co robić. Może i ciocia ma racje, że "nie wiesz kiedy i jak", ale gdy się słyszy podobne rzeczy latami powoli przestaje się w to wierzyć.
Jedno mi tylko nie daje spokoju, a mianowicie - wspomniana wola Boża. Chce się powiedzieć, Panie - jeżeli masz dla mnie inne plany, pomóż mi je odkryć i zaakceptować - przecież widzisz, że się staram, by cokolwiek z tego zrozumieć.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: Agnieszka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-03-05 23:23

Jestem w podobnej do Twojej sytuacji. Właściwie to mogłabym napisać dokładnie to samo co Ty.
Demokryt kiedyś stwierdził: "Nie staraj się zrozumieć wszystkiego, bo wszystko stanie się niezrozumiałe".

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: milena (213.146.55.---)
Data:   2012-03-06 00:11

Tionne, to i tak dobrze, że masz też momenty "pragnień". Jestem młodsza od autorki pytania (nie wypominając) i już mi się nie chce szukać. Szczerze mówiąc tak bardzo przyzwyczaiłam się do samotności, że jakoś nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. To nawet nie akceptacja, bo trzeba przejść jakiś okres buntu, a jestem chyba po prostu głupio uparta. Jednak widzę, że strasznie dużo w takim podejściu pychy i "bycia sobie bogiem", dlatego też staram się trochę otwierać przynajmniej na razie "mentalnie" na ewentualną inną drogę, niż życie w pojedynkę. Chociaż z takim podejściem jakie zaprezentowałam wyżej, już chyba nic więcej nie muszę o sobie pisać. ;)

"Nikt", przynajmniej w tym ostatnim (szukaniu woli Bożej) mamy podobnie. Jestem na etapie dosłownie zadręczania Boga prośbami, żeby mi pokazał czego ode mnie oczekuje (nie tylko jeśli chodzi o małżeństwo), bo z każdym dniem czuję się po prostu coraz głupsza. Jednocześnie mam jakąś świadomość, że z tym planem Bożym, to trochę trudna sprawa. Jakoś nie umiem poukładać sobie w głowie i połączyć wolnej woli, którą Bóg dał człowiekowi z Jego planami, co do każdego pojedynczego życia. Oczywiście można (i trzeba) zrozumieć, że wszystko ma prowadzić do Miłości i zbawienia, ale czasem mi się wydaję, że jeśli chodzi o samą drogę do celu, Bóg daje jednak człowiekowi wolną rękę. I to mnie przeraża, bo można spędzić całe życie oczekując od Boga odpowiedzi na pytania, na które człowiek powinien SAM sobie odpowiedzieć. Czasem po prostu już nie wiem, czy proszę o wolę Bożą w swoim życiu z pragnienia serca, czy ze zwykłego lenistwa, wygodnictwa i nieumiejętności podjęcia decyzji.
PS: Pisząc tego posta właśnie sobie uświadomiłam, że chyba proszę Boga (choć nie dosłownie) o dokładnie coś odwrotnego niż Ty, tzn. żeby mi dał pragnienia.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: Michał (---.range109-150.btcentralplus.com)
Data:   2012-03-06 03:47

W tytule trzeba poprawić "zabrał" na "zmienił". Reszta może być. Odpowiedź brzmi: tak.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: Tionne (78.10.81.---)
Data:   2012-03-06 12:10

10 marca zaczyna się nowenna do św. Józefa. "Nikt" - módl się o poluzowanie, żebyś się nie zaszarpała. :) Hm, czy to jest spokój wewnętrzny? Chyba niepewność i poszukiwanie prawdziwych pragnień. Pozdrawiam was dziewczyny.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: xc (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2012-03-06 13:01

Protestuję przeciwko: "odsyłaniu do psychologa, bo jest to modne" oraz przeciwko postawie "nam psycholog nie jest potrzebny bo jesteśmy normalni".
Porada psychologiczna to nie jest sprawa mody, tzw. "normalni" ludzie (kto to jest, jeśli można wiedzieć?) jak najbardziej potrzebują psychologa.

Psycholog to nie jest szaman, wróż, czarodziej. To wykształcony w określonym kierunku specjalista, dopuszczony na mocy prawa do tego, żeby nieść ludziom pomoc. To nie jest spowiednik, nie jest to psychiatra. Właśnie psycholog jest od tego, żeby pomóc ludziom (jak najbardziej zdrowym i normalnym), którzy mają kłopoty "sami z sobą" albo otoczeniem. Weźmy przykład ostatniej katastrofy kolejowej. Są ludzie, którzy stracili w niej bliskich, są całkiem zdrowi, nie popełnili żadnego ciężkiego grzechu, wiedzą (w sferze racjonalnej), że tragedia jest dziełem przypadku (błędu ludzkiego lub technicznego) ale nie mogą sobie poradzić z tym wobec czego stanęli nieoczekiwanie.I to takim ludziom pomoc ma nieść psycholog. To nie jest sprawa mody. To sprawa sytuacji w której znalazł się człowiek i któremu trzeba pomóc. Może starać się robić to każdy, w ramach swoich możliwości. Tak jak każdy może próbować naprawić auto. Czemu nie, może się uda? Ale...

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: MaBi (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2012-03-06 13:16

Powiem tylko jedno słowo: rozumiem.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: Margola (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-03-06 17:15

@ milena
Ostatnio na modlitwie zadręczałam Boga pytaniami o coś związanego z moim nieodgadnionym powołaniem, co mam zrobić z pewnymi relacjami, jaką podjąć decyzję, robić, nie robić etc? Po czym słuchałam poznańskich konferencji rekolekcyjnych o. Adama Szustaka duszpasterza krakowskiej Beczki (polecam, dostępne na fcebooku na "Langusta na palmie") i usłyszałam "zmień myślenie... pytaj: Panie Jezu powiedz jak/czym mogę sprawić Ci przyjemność". :) Rozbroiło mnie to całkowicie i jestem pewna, że była to odpowiedź na moje pytania.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: Ewa (---.rz.izeto.pl)
Data:   2012-03-07 08:23

Bardzo dobrze Cię rozumiem. Jestem troszkę starsza od Ciebie i ciągle sama. Doszłam już do takiego etapu, że wolałabym nic nie czuć. Niestety gdy jestem bliska pogodzenie się z tym co mam i gdy osiągnęłam względny spokój, spotykam interesujących facetów, którzy nie zwracają na mnie uwagi i wszystko zaczyna się od nowa. Modlę się o rozeznanie woli Boga, ale na razie nie mam pojęcia czego ode mnie oczekuje.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: Monika (---.dhcp-docsis.net.tomkow.pl)
Data:   2012-03-07 11:56

Droga "nikt". Otrzymałam od Pana Boga wgląd w swoje życie i powiem, że miałam kilku adoratorów. Jeden nawet się oświadczył. Patrząc szczerze w swoje życie nie byłam dojrzała do małżeństwa. Chciałam mieć chłopaka, a obecnie męża, ale nie byłam gotowa. Związek z mężczyzną, to branie odpowiedzialności za drugą stronę. Ostatnio miałam znowu adoratora, kawalera, ale jest trzeźwiejącym alkoholikiem. Ponieważ jestem córką alkoholika i uczę się realnie patrzeć na świat, powiedziałam mu: "nie". Obraził się. Nie chodzi tylko o niego, ale o dzieci. Obecnie mam lekkie zaburzenia psychiczne i wolę pozostać sama.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: milena (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2012-03-08 09:48

Margola, dziękuję na polecenie rekolekcji o. Adama, dzięki. :)
Polecam wszystkim. Konferencje te, których akurat słuchałam (najnowsze) nie dotyczyły stricte samotności, ale można w nich znaleźć coś dla siebie, może nawet dużo ważniejszego. :) Z Bogiem.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: Selka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2012-03-12 17:30

A poza modlitwami w jakiś sposób starałaś się odnaleźć miłość?

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: nikt (176.61.19.---)
Data:   2012-03-12 22:02

@Selka - pewnie, że się starałam. Czasami nawet za bardzo - tylko się utwierdziłam, że szukanie "na siłę" to nie to.

 Re: Chcę, żeby Bóg zabrał moje pragnienia.
Autor: 33 (194.181.245.---)
Data:   2012-03-16 09:34

Mam 33. No, prawie 34. Też jestem panną. Kilka tygodni temu poznałam kogoś, nastąpiły gwałtowne reakcje ;) i jesteśmy już parą. (Rety. Ostatni raz takie tempo było jak byłam nastolatką. :) Ma się rozumieć tak młody związek o niczym jeszcze nie przesądza. Ale wiesz, może i Ty spotkasz kogoś już jutro?
Polecam książkę pt. "Mężczyźni kochają zołzy", bardzo pomogła mi w zobaczeniu błędów popełnianych przez lata. Pluję sobie w brodę, że nie przeczytałam jej kilka tat wcześniej (A Pan Bóg mi ją podsuwał przez przyjaciółkę). Teraz znacznie sensowniej podchodzę do mężczyzn. I oni też do mnie inaczej. ;) Po prostu przeczytaj i stosuj (ma się rozumieć jeden rozdział nie dla chrześcijan pomiń). Druga pozycja do przeczytania, to Poszukiwany/Poszukiwana, poradnik dla singli. Ale tą przeczytaj proszę z przymrużeniem oka, jest napisany na warunki amerykańskie, :)) no i stosując go dosłownie można kogoś zranić. Chodzi mi tylko o to, byś zobaczyła, że warto wychodzić z domu, stwarzać okazję do tego, by ten ktoś Cię spotkał. (za bardzo zamknęłam się po rozpadzie poprzedniego związku, być może ciebie to nie dotyczy.) I że może Pan Bóg chce Twojego zamążpójścia, tylko musisz Mu dać szansę. Aha, portale internetowe są dla ludzi i nie trzeba się zrażać tym, że spotka się 10 nieodpowiednich Panów, tylko iść do przodu. :))

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: