Autor: Ola (---.dynamic.chello.pl)
Data: 2012-04-20 19:48
Chyba Cię rozumiem. Też mam problem z zaufaniem. Trudno, a nawet bardzo trudno otworzyć mi się na drugiego człowieka. Nie wiem dlaczego, ale pojawia się lęk, że mnie zrani prędzej, czy później itd. Przyszła mi myśl pisząc tego posta, że powodem tego jest być może pragnienie, aby człowiek był idealny. Takiego nie ma. Tylko Bóg jest idealny i nigdy się na Nim nie zawiedziesz. Ty masz ten plus, że w Niego wierzysz i masz z Nim relację. Człowiek potrzebuje drugiego człowieka. Jesteśmy stworzeni do relacji. Pomyśl co do tego zaufania jeszcze, jak bardzo Bóg ufa nam. Przecież tyle razy zawodzimy, a On choćby przy każdej spowiedzi odpuszczając grzechy, jakby na nowo obdarza ufnością. Nie mówi tyle razy już z tym grzechem przychodzisz, tyle razy nim zraniłeś. Być może myśląc w ten sposób będzie Tobie łatwiej zaufać. Piszesz, że życie Cię doświadczyło. Zapewne ten problem z zaufaniem ma korzenie w tym co przeżyłaś. Może warto modlić się o uzdrowienie wspomnień, o uwolnienie z lęku przed zaufaniem. Są Msze św. z modlitwą o uzdrowienie i uwolnienie, i rekolekcje w tym temacie (polecam rekolekcje w Ognisku miłości w Olszy koło Łodzi - będą w wakacje, poszukaj w necie). Pozdrawiam.
|
|