Wychodzę z domu i spotykam się z innymi, ale to nie to samo co własna rodzina, po co modlić się by być dobrą żoną skoro nie mam okazji nią być i już wątpię że nią kiedyś zostanę? A co jeśli Bóg nic nie podpowiada, co robić, albo ja nie umiem tej podpowiedzi odczytać?