logo
Sobota, 27 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Odsunęłam się od Boga.
Autor: Marlena (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-04-09 13:43

Witam, mój problem polega na tym że bardzo odsunelam się od Boga. Nie czuję potrzeby spowiedzi, nie czuję obecności Boga itd. Modlilam się Nowenna pompejanska, no i nie zostałam wysłuchana. Może to jest główna przyczyną tej sytuacji bo jak mam zaufać komuś kto pewnie nawet mnie nie słyszy? Uznałam, że może chociaż zapomnę o tym, że chociaż zacznę normalnie żyć i się uśmiechać itd. W rzeczywistości nie potrafię zapomnieć o tym o co się tak bardzo modlilam, nie pomogło nawet po Nowennie. I teraz pytanie, bo jeśli Bóg nie mógłby tego zrobić, nie mógłby spełnić mojej prośby to pozwoliłby na to bym ciągle o tym pamiętała i tak bardzo cierpiała? Jeśli nie mógłby mnie wysłuchać to wzbudzałby we mnie nadzieję, no i tak jakby uczucie żebym jeszcze raz spróbowała Nowenny? Ja już odważyłam się iść do spowiedzi, ale dowiedziałam się w dniu spowiedzi przed spowiedzia że prawdopodobnie w życiu mojego ukochanego jest już ktoś inny... Nie potrafię już racjonalnie myśleć. Proszę o pomoc.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2017-04-09 14:58

Jeśli chodzi o "czucie" w życiu wiary, to naprawdę nie jest ono bardzo ważne. Nie jest i nie ma być podstawą naszego życia, naszej relacji do Pana Boga. Na "czuciu" - odczuwaniu, na emocjach i na ich braku się nie buduje. Nie trzeba się dziwić ani niepokoić, że nie czujemy Pana Boga. Nie szkodzi, nie musimy, wiara nie polega na doświadczeniu "czucia". Wierzymy, że Pan Bóg jest, niezależnie od naszych uczuć. Podobnie jest ze spowiedzią, spotkaniem z Bogiem - nie muszę "czuć" potrzeby, mam rozum, który pamięta, że zrobiłam coś niedobrego, więc decyduję (rozum i wola) pójść do spowiedzi. Właśnie racjonalnie.
Więc tutaj akurat, w kwestiach braku "czucia", nie musisz się niepokoić. I świetnie, wspaniale, że zdecydowałas pójść do spowiedzi, to wielka łaska.
Dodam, że być może owocem nowenny jest właśnie zbliżenie się do Boga, powrót do sakramentów...

Pan Bóg nas słyszy, tego nas uczy przekazana nam wiara, ale nie musi przecież spełniać wszystkich naszych próśb. Słyszy to nie znaczy: spełnia, co usłyszał. Poza tym nie zmusza ludzi do związków i małżeństw. Ukochany, jeśli nie mąż, to ma prawo być z inną kobietą. Zatem jeśli zakładamy, że nowenna jakakolwiek na pewno zagwarantuje nam towarzystwo jakiegoś mężczyzny, to popełniamy błąd. Napiszę brutalnie, może niepopularnie: 17 nowenn pompejańskich nie jest żadną gwarancją, że dany mężczyzna się kimś zainteresuje.
Jeżeli zaś modliłaś się o zapomnienie, to jakoś nie jestem pewna, czy to dobra droga. Dlaczego? Dlatego że przez długi czas, z dnia na dzień, nawet pobożnie sięgając po różaniec, przypominasz sobie sprawę i naturalnie utrwalasz pamięć.

Pan Bóg nie musi niszczyć zasobów naszej pamięci, więc pozwala, byś pamiętała. Może chce, byś wyciągnęła jakieś wnioski, byś się czegoś nauczyła?
Nie wiemy, czy to właśnie Pan Bóg wzbudza w Tobie ewentualną nadzieję na coś (czego dokladnie nie wyraziłaś).
Nie jest rzeczą oczywistą, że każda nasza nadzieja, każde uczucie, pragnienie i tęsknota pochodzą od Boga.

Podzielę się pewną radą, którą usłyszałam kilkakrotnie w bardzo trudnych sytuacjach życiowych i duchowych. Nie jest łatwa. Brzmi: z o s t a w . Zo s t a w
Bogu. Naprawdę zostaw Panu Bogu. Zostaw, nie ruszaj, nie rozgrzebuj, nie wracamy, zamykamy, zostaw. Wszystko się we mnie opierało, włączało się tysiąc "ale". Z o s t a w było wbrew mnie. Ale naprawdę bywa wybawieniem. Sprawdziłam.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: m. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-04-09 15:51

Czym dla Ciebie, droga Marleno, jest modlitwa?

Nowenna pompejańska to piękna modlitwa i wiele łask przez nią na nas spływa. Jednak nie możemy do niej podchodzić magicznie albo na zasadzie jakiejś transakcji. Ja Tobie, Boże to, Ty mi to, i się dogadamy.

Jezus naprawdę pragnie dla Ciebie samych najpiękniejszych rzeczy. On kocha Cię bezgranicznie. To, że nie zawsze działa wg naszego myślenia, nie znaczy, że ma nas gdzieś, że Mu nie zależy. Naprawdę, naprawdę!

"Bo myśli moje nie są myślami waszymi
ani wasze drogi moimi drogami -
wyrocznia Pana.
Bo jak niebiosa górują nad ziemią,
tak drogi moje - nad waszymi drogami
i myśli moje - nad myślami waszymi."
Iz 51, 8-9

Przeciwnie, On pragnie czegoś 50000 razy lepszego.
Bóg dałby nam coś więcej, gdyby miał coś więcej niż samego siebie.
Stąd Eucharystię, nazywamy największym Skarbem, bo co jest dla nas większym skarbem niż On sam?
Bóg inne rzeczy też nam chce dać, jasna sprawa, jeśli pożyteczne to dla nas (a On najepiej to wie).

Życie dla Niego, to życie w wielkiej wolności. Bo żadna rzecz, żaden człowiek nie panuje nad naszym sercem, ale tylko Chrystus. Który jest Życiem, który zwyciężył śmierć, który obdarza prawdziwą miłością.

Rozumiem, że to trudne, że cierpisz i niełatwo tak po prostu to przyjąć. Ale On chce pomóc Ci wstać, chce byś była blisko Niego. Nie kiedyś w niebie, ale teraz. Chce, oczyścić Cię z wszelkiego grzechu, włożyć "najlepszą szatę i sandały na nogi", obsypać łaskami i dać Ci wszystko, co najpiękniejsze.
On w końcu pierwszy wstał z grobu, byśmy my wstali z naszych. W spowiedzi On chce Ci dać swoje przebaczenie, mnóstwo łask. Co jest piękniejszego i korzystniejszego niż Jego obecność w Twoim sercu?

Możesz jeszcze raz odprawić nowennę, np. św. Monika życie modliła się 18 lat o nawrócenie swojego syna, ale się doprosiła. Z ufnością, oddaj Mu wszystko przez Matkę Bożą. Ona zawsze łaskawie patrzy, gdy gdzieś biedujemy i zawsze powierza nas Chrystusowi.

Trzymaj się,
z Bogiem i Maryją :)

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: 9834 (---.free.aero2.net.pl)
Data:   2017-04-09 15:53

Myślę, że uzależnianie nawrócenia (spowiedź) od tego czy jest nadzieja na to, że Bóg spełni Twoją prośbę jest nieco... fałszywe? A jak nie spełni to co? Przecież musisz dalej żyć, Bóg też nie przestaje istnieć.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-04-09 18:12

Witaj,
To Boża wola jest najważniejsza, a nie nasza, o czym łatwo zapominamy. Często gdy się modlimy, prosimy o coś Boga. Zdarza się tak, że w trudnych chwilach prosimy np. o uzdrowienie kogoś nam bardzo bliskiego. Czasami Pan Bóg wysłuchuje modlitwy, a czasami nie. Nie spotyka się sytuacji, że za każdym razem kiedy o coś Boga prosimy, On natychmiast spełnia naszą prośbę. Czasami to trwa tygodniami, czasami latami, a czasami nie ma odpowiedzi takiej, jak byśmy sobie życzyli. Dlaczego? Ponieważ to Bóg, a nie człowiek decyduje o tym, co ma się wydarzyć, w jakiej kolejności i w jakim czasie.
Spróbuj się z tą prawdą pogodzić, bedzie Ci dużo łatwiej.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Asia (---.96.166.1.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-04-09 20:33

"Nie czuję obecności Boga"
Przepraszam, ale Bóg to nie perfumy. Czasem owoce naszej modlitwy przychodzą później, nie da się od razu uleczyć bólu złamanego serca, to trwa. A może to cierpienie jest potrzebne, może właśnie Pan Bóg w ten sposób chcę cię pokierować nową drogą. Jeżeli ukochany jest z kimś innym to może nie kochał zbyt mocno. Jeżeli związek nie ma szans, to warto pomodlić się o dar zapomnienia i pokoju w sercu.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Anna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-04-09 21:31

Marleno o co tu chodzi o niepoukładane relacje z Bogiem? czy z mężczyzną? Czy jedno i drugie? Pan Bóg nie jest od spełniania naszych życzeń, on wie co dla nas jest najlepsze. Owszem czasem wysłuchuje naszych próśb, i uznajemy, że coś sobie wymodliliśmy, nieraz trzeba modlić się lata nawet kilkanaście lat.
Uspokój się, nie panikuj, nie zmusisz nikogo ani do miłości ani nawet do przyjaźni, skoro Twój mężczyzna ma kogoś innego, ma prawo wyboru, nic nie możesz zrobić, on nie jest przepraszam za mocne słowa Twoją własnością. Podobno jest tak, że musisz sama nauczyć się być szczęśliwa ze sobą. Wtedy można budować udane relację z drugim człowiekiem. Idź do spowiedzi, teraz post i wszędzie pełno okazji, zobaczysz będzie Ci lżej. Najlepiej staraj się trwać w łasce uświęcającej jak najdłużej i spowiadać co miesiąc. Oczywiście nie ustawaj w modlitwie, ona bardzo pomaga w trudnych momentach naszego życia. Tu można Ci podpowiedzieć co możesz robić, ale reszta należy do Ciebie. Nikt za Ciebie tego nie zrobi. A droga do Pana Boga nie jest ani krótka, ani łatwa. Powodzenia działaj. Szczęść Boże.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2017-04-10 00:23

"bardzo odsunelam się od Boga"

Na odsunięcie jest sposób. Trzeba się znów przysunąć :) Jak słusznie ujęłaś, to Ty odsunęłaś się od Boga, a nie On od Ciebie.


"Ja już odważyłam się iść do spowiedzi, ale dowiedziałam się w dniu spowiedzi przed spowiedzia że (...)"

Co z tej Twojej odwagi ostatecznie wynikło? Przystąpiłaś do sakramentu pojednania czy nie? Napisałaś na początku, że nie czujesz potrzeby spowiedzi. Czy należy rozumieć, że zrezygnowałaś z powrotu do Boga, ponieważ coś ułożyło się nie po Twojej myśli?


"nie potrafię zapomnieć o tym o co się tak bardzo modlilam"

Nic dziwnego. Regularne powtarzanie sprzyja zapamiętywaniu, a nie zapominaniu.


"Jeśli nie mógłby mnie wysłuchać to wzbudzałby we mnie nadzieję, no i tak jakby uczucie żebym jeszcze raz spróbowała Nowenny?"

Nie jestem wcale przekonana, że to od Boga pochodzi zachęta do odmawiania kolejnej NP. Bóg raczej będzie zachęcał Cię do modlitwy. (Odmawianie NP nie zawsze bywa tożsame z modlitwą, mimo że jest modlitwą nazywane).

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Marlena (---.play-internet.pl)
Data:   2017-04-10 12:50

Nie poszłam do spowiedzi po to żeby spełnił moją próśbe. Prawdę mówiąc zrobilabym wszystko żeby mi ją spełnił, ale obawiam się że to by nie podzialalo. Poszłam do spowiedzi bo sądziłam że poczuje jej potrzebę, że może mi będzie lżej i będę się lepiej czuć. Ze może wrócę do Boga. Mnie ta sytuacja, strasznie przytłacza, ktoś mnie bardzo mocno zranił. I ciężko mi zapomnieć o nim. Umarło mi serce i dusza.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2017-04-10 13:59

Jezus w Ogrójcu modlił się: "Ojcze, jeśli to możliwe, niech mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty" (Mt 26,39). W Twojej NP zabrakło tego "nie jak ja chcę, ale jak Ty" - a ponieważ chciałaś po swojemu, a nie dostałaś, strzeliłaś klasycznego focha. A może to, czego chciałaś, nie było dobre dla Ciebie, albo Bóg to spełni, ale jeszcze nie teraz.
Dziękuję Ci za Twój post - pokazuje to, czego się obawiałam w kwestii NP: mówi się o tym, jaka jest skuteczna, nie biorąc pod uwagę, że niektórzy mogą traktować ją jako formę wymuszenia czegoś na Bogu.
Jest Wielki Tydzień, za kilka dni będziemy przeżywać Mękę i Zmartwychwstanie Jezusa - skoncentruj się na tych wydarzeniach, w tej właśnie kolejności.
W Wielkim Tygodniu szczególnie do środy, w wielu kościołach jest całodzienna spowiedź - nie szukaj wymówek, tylko idź.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Marlena (---.play-internet.pl)
Data:   2017-04-10 16:09

Tu chodzi o brak relacji z Bogiem, której powodem jest to że zabrał mi prawie wszystko co miałam. Byłam naprawdę szczęśliwa! Jak się wszytko popsuło, odmówiłam NP by to się jeszcze poukladalo. Od Nowenny minął rok. Zaczęłam druga ale nie dokończyłam bo było coraz gorzej. Nigdy w życiu nie miałam takiej pewności, że chce spędzić z kimś życie,że chce w niedzielę stać obok niego w kościele, razem się modlić wieczorem. I było to odwzajemnione. Od roku nie jesteśmy razem, w sumie to nawet mi nie wytłumaczył czemu. I od tego czasu moja dusza po prostu topi się w potworne rozpaczy i mece. Po prostu to wina mojego braku relacji z Bogiem.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2017-04-10 16:40

Dlaczego jesteś przekonana, że to Bóg ci zabrał to, co bylo dla Ciebie ważne?
Dlaczego obwiniasz Boga o odejście wolnego człowieka?

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Marlena (---.play-internet.pl)
Data:   2017-04-10 17:24

Dlatego, że moje koleżanki, co jest dowodem namacalnym mają Boga gdzieś, rozbijaja rodziny, są mega szczęśliwe. Ja nikogo nie krzywdziam związkiem z nim, modlilam się chodziłam do kościoła. Zylam naprawdę normalnie. A one mają Boga gdzieś i mają wszystko. A jak się coś psuje to zaraz im się układa. A ja prosiłam, błagalam Boga a On mnie nie słyszy. Po prostu mnie nie słyszy. Zabrał mi to co mialam, no i skoro Pan Bóg jest Panem rzeczy niemożliwych to nie umie naprawić relacji między ludźmi którzy podobno na siebie czekali?

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Martha78 (---.protonet.pl)
Data:   2017-04-10 17:25

Kiedyś miałam podobnie jak Ty. Dziś nie przestaję Mu dziękować, że nie spełnił moich pragnień dotyczących "miłości życia", mimo, że tupałam nogą jak małe dziecko.

Naprawdę miałaś (i masz) ochotę stać w niedzielę w kościele obok kogoś, kto odszedł i nawet nie wytłumaczył czemu? A pomyślałaś przed czym Jezus Cię ratuje? A może pan od kościołkowego stania, który odchodzi bez słowa, odszedłby po dwóch latach małżeństwa zostawiając Cię z niemowlakiem? Które rozstanie wybierasz? Pomyślałaś kiedyś, że Bóg widzi więcej? Że zabierając coś co nam się podoba/przynosi chwilowe szczęście tak naprawdę ratuje nas przed życiową klęską?

Zamiast mnożyć nowenny pompejańskie proponuję Koronkę do Miłosierdzia Bożego z prośbą o odzyskanie wzroku, bo kompletnie Cię zaćmiło. I do znudzenia "Jezu, ufam Tobie". Czuć nie musisz, On kocha także bez czucia z Twojej strony. I działa - jestem tego najlepszym przykładem.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Marlena (---.play-internet.pl)
Data:   2017-04-10 18:55

On mnie wyzwolił od złego, ale nie chodzi tu o tego chlopaka akurat. Ten był najlepszy ze wszystkich. Ale strasznie mnie zranił. I uwielbiam go dalej. Nie jestem masochistka. Byłam z nim bardzo szczęśliwa i nie potrafię zrozumieć jego zachowania. Nie potrafię się pogodzić też z tym że Bóg mnie nie słyszy. Jestem w totalnym dołku. Tak bardzo chciałam żeby mnie usłyszał. Tak bardzo!

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Martha78 (---.protonet.pl)
Data:   2017-04-10 19:23

Przeczysz sama sobie. Przeczytaj mój post jeszcze raz. Dodałabym teraz tylko jedno - skonsultuj się z psychologiem. Serio.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: m. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-04-10 20:01

Marleno, wiem, że to boli

Może pomoże Ci kilka cytatów św. Jana Pawła II o cierpieniu:
"Ból i cierpienie nie są czymś daremnym, czymś, co trzeba znosić w samotności.
Chociaż w dalszym ciągu trudno jest pojąć cierpienie, to jednak Jezus ukazał nam jasno, że wartość ludzkiego cierpienia jest związana z Jego własnym cierpieniem i śmiercią, z Jego własną ofiarą.
Innymi słowy, przez wasze cierpienie pomagacie Jezusowi w Jego dziele zbawienia.


(Sanktuarium Matki Boskiej, Knock 30.09.1979r.)

"Cierpienie jest w świecie po to, ażeby wyzwalało miłość."

"Cierpienie bowiem zawsze jest próbą, czasem nad wyraz ciężką próbą, której poddane zostaje człowieczeństwo.
(List apostolski "Salvifici doloris, 1984)


"Cierpienie nie jest karą za grzechy ani nie jest odpowiedzią Boga na zło człowieka. Można je zrozumieć tylko i wyłącznie w świetle Bożej miłości, która jest ostatecznym sensem wszystkiego, co na tym świecie istnieje."
(Olsztyn, 6.06.1991)


"Ziemskie cierpienie, kiedy zostaje przyjęte w miłości, upodabnia się do gorzkiej pestki zawierającej ziarno nowego życia, skarb boskiej chwały, którą człowiek otrzyma w wieczności."
(Audiencja generalna, 27.04.1994)

To nie On Ci zabrał szczęście.
To nie On sprawił, że cierpisz.
On chce Twojego szczęścia, bardziej niż Ty sama, ale własnie dlatego, często działa tak "nielogicznie"

Prawda, że Bóg dopuszcza cierpienie, ale wtedy jest jeszcze bliżej, jest gotowy nieustannie pomagać i sam pierwszy wziął krzyż.

" Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. " Ap 3,19
to trudne słowa, ale każde słowo Chrystusa jest przepełnione jedynie miłością, miłosierdziem, nawet gdy nie są to łatwe słowa.

Nie wiem, czy miałaś kiedyś styczność z "Dzienniczkiem" św. Faustyny, której Jezus wielokrotnie się ukazywał i mówił Jej o swoim wielkim i nieskończonym miłosierdziu. w jednym fragmencie Chrystus powiedział do niej:

"Pragnę się udzielać duszom i napełniać je swoją miłością, ale mało jest dusz, które by chciały przyjąć wszystkie łaski, które im miłość Moja przeznaczyła" (Dz 1017).

Jezus pragnie Cię podnieść, uczynić naprawdę szczęśliwą, dać Ci wszystkie skarby swojego Serca. Ale czy Ty chcesz przyjąć tę Jego miłość? Która jest lepsza niż nasze widzimisię naszego szczęścia.

Z Różańca nie musisz rezygnować, wręcz przeciwnie, dobre odmawianie naprawdę wiąże naszą duszę z Bogiem. Bo Matka Boża, jest do Niego najdoskonalszą i najlepszą drogą. Ale własnie, dobre.
Takie z miłości.

Intencja to druga rzecz, najwazniejsze w tej modlitwie jest bycie z Maryją, a przez to z samym Chrystusem, bo gdzie jest On, tam jest Ona.

"Maryja jest tak ściśle z Tobą, Jezu, zjednoczona, że łatwiej byłoby oddzielić światło od słońca i żar od ognia, a nawet - powiem śmiało - prędzej można by odłączyć od Ciebie wszystkich aniołów i błogosławionych, aniżeli Twą błogosławioną Matkę, gdyż Ona goręcej Cię kocha i doskonalej Cię sławi niż wszelkie inne stworzenia razem." jak mówi św. Ludwik Maria Grignon de Montfort

Nawet jeśli, Ona nie wyprosi Ci od razu konkretnego "cudu", który by Cię satysfakcjonował albo może inaczej niż sobie byś tego życzyła Cię wysłucha - to zawsze daje nam łaskę Bożą.
Nasza modlitwa nie ginie.
Jezus na krzyżu, choć czuł opuszczenie przez samego swego Ojca, mówił: "W Twoje ręce, składam ducha mego" Łk 23, 46

Może, najpierw warto zwrócić się do Niej, żeby pomogła Ci wrócić do Boga? On tak bardzo CIę w końcu kocha.

O, zachęcam Cię, mamy Wielki Tydzień, w konfesjonałach księża są codziennie. Masz sakramenty, On czeka na Ciebie.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2017-04-10 22:48

Marleno, Pan Bóg Cię słyszy. Słyszy każdego, kto się do Niego zwraca. Niestety, Ty tak głośno do Niego i na Niego krzyczysz, że zagłuszasz wszystko, co On do Ciebie mówi.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Maggy (78.11.237.---)
Data:   2017-04-10 23:07

Marlena, problem głównie Twój dotyczy braku zgody na utraconą relację z kimś w kim się zakochałaś. Po prostu. Tęsknisz bardzo, pokładałaś w kimś nadzieje, rysowałaś sobie w głowie wspólne plany pewnie (małżeństwo, dzieci), a tu... klops. Nie ma go. Odszedł bez słowa. Zostałaś z pustką w sercu bez odpowiedzi. I wpadłaś w dołek psychiczny z którego ciężko wyjść. Na razie kombinujesz z "modłami" nie w pokorze i z ufnością "wysłuchaj mnie, proszę ale nie moja lecz Twoja wola niech się stanie jakakolwiek by ona nie była" ale z "załatwiactwem" swojego interesu życiowego. Jak tonący się brzytwy chwytasz tych "modłów". Specjalnie piszę "modły", a nie "modlitw" bo Ty nie spotykasz się z Bogiem (nie o to Ci chodzi), nie spotykasz się z Bogiem który jest Twoim Ojcem, Stworzycielem, który wie co jest dla Ciebie najlepsze. Nie. Ty przychodzisz, tupiesz nogą i mówisz po pierwsze z pretensją "Jak mogłeś mi zabrać wszystko?!" choć to ten chłopak odszedł, a nie Bóg. To ten chłopak odwrócił się na pięcie i bez słowa odszedł. Bóg go nie schował w worku i nie zabrał go. A po drugie przychodzisz do Boga i wołasz:" Wyrzuć go z tego worka do którego go wrzuciłeś. Oddaj mi go!". Marlena, nie tędy droga. Możesz tak kombinować całe życie ale czy to ma sens? Jaki? Co z tego masz? Czas zacząć się zatroszczyć o samą siebie i zacząć stawiać kroki tam gdzie Ci to coś da, czas zacząć, Marlena, INACZEJ myśleć i wybierać, ratować się. Konkrety. Weź je sobie do serca i zrób tak jak piszę. Idź do psychologa/ terapeuty. Nic Ci tam nie grozi, a naprawdę może pomóc. Jesteś teraz w zaklętym kręgu. Jesteś w niezgodzie z samą sobą (wyrzuty, że daleko od Boga), w niezgodzie z Bogiem (pretensje, że Ci wszystko zabrał) i jeszcze niezgoda na zranienie, które Ci ten chłopak zadał odchodząc od Ciebie, niezgoda na ten stan rzeczy. Spójrz, chłopak odszedł, być może zaczął nowe życie z kimś innym, a Ty go nadal gloryfikujesz, chcesz z nim być. Gdzie tu zgoda i stanięcie w prawdzie "On mnie skrzywdził. On nie Bóg. Boli. Nie wart był mojego serca skoro odszedł bez słowa", Marlena, widzisz to? Jak można nie być w dołku jak W Tobie nie ma zgody w żadnej sferze i z nikim nawet z samą sobą? Widzisz, w jak wielkim jesteś dołku i jak potrzebna Ci pomoc nie tyle duchowa co po prostu wsparcie psychologiczne? Wsparcie w nazywaniu tego co Cię boli bo to połowa sukcesu. Wsparcie psychologa, który swoimi sztuczkami psychologicznymi tak pokieruje rozmową, że zaczniesz po jakimś czasie, z dnia na dzień zdrowiej patrzeć na tą sytuację i na siebie w niej, i na tego chłopaka no i Boga. Twoje patrzenie i na tego chłopak, póki co, i na samego Boga i na samą siebie choruje, wiesz? Idź do psychologa, a to będzie mega wielki krok mądrości, troski o samą siebie, i miłości do samej siebie. Bóg pomoże przez psychologa i spowiednika też. Tylko, proszę, nie idź do spowiedzi po poradę psychologiczną. Tylko nie to. To nie jest miejsce do tego. Do spowiedzi idź żeby przeprosić Boga za zło wybrane świadomie i dobrowolnie, żeby Go poprosić o wybaczenie, żeby Go poprosić o łaski, które są Ci potrzebne żeby żyć, Marleno. Żyć dobrze i żyć pełnią, żyć czerpiąc garściami z tego co dzień przynosi. A do psychologa żeby psychika zaczęła zdrowieć żeby też żyć dobrze, oczywiście. Z dołka psychicznego, spokojnie, można wyjść, tylko trzeba tego chcieć i słuchać tych, którzy dobrze radzą. Szkoda czasu na gadki typu "Odsunęłam się od Boga" i skupianie się na tym fragmencie Ciebie samej kiedy problem jest dużo większy i ma szersze kręgi. Psycholog/ terapeuta, życie sakramentalne (spowiedź, Komunia Święta), modlitwa, ludzie dobrzy wokół, i będzie z czasem lżej. Nie od razu przestanie boleć, nie od razu przestaną łzy płynąć. Nie od razu. Jeszcze tak będzie ale z czasem,. gdy wdrożysz w życie to co Ci napisałam, łzy będą płynąć ale już z nadzieją na lepsze i z wiarą w to, że tak się stanie i z otwartością na nowy rozdział życia. Tylko do tego czasu serce musi się "naprawić", psychika wydobrzeć. Życzę Ci aby któregoś dnia narodziła się w Tobie zgoda na to co się stało, zgoda z Bogiem, zgoda z samą sobą, zgoda na przyjęcie prawdy o tamtym chłopaku, zgoda na zagrzebanie planów związanych z tym chłopakiem, zgoda na pożegnanie przeszłości i zgoda na życie teraźniejszości. "Jeżeli ziarno nie obumrze nie przyniesie owocu obfitego". Zadbaj o siebie, zadbaj o zdrowie nie tylko ducha ale też psychiki.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Marlena (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-04-12 00:21

Bóg wiedział ile w życiu doświadczyłam złego. Wiedział też ile ten chłopak dla mnie znaczy. A mimo to znowu mi dawalił. Mi się już po prostu nie chce żyć. Nawet już nie chce rozmawiać z ludźmi, nawet to jest dla mnie za dużo.

Byłam już u 3 psychologów. Żaden mi nie pomógł. Zalalam się łzami jak to czytałam. Obawiam się że nie pogodze się z tym, od ponad 13 miesięcy płacze noc w noc, łzy są coraz grubsze, większe, jest ich okropnie dużo. To tak bardzo boli, miałam nadzieję że Bóg mnie wysłucha. Zrobilabym wszystko żeby tylko mnie usłyszał. Ale przestałam już po prostu wierzyć w to że on istnieje. Co to za Bóg który pozwala na cierpienie dobrym ludziom? Co to za Bóg który hlubi się chorymi dziećmi? One nie są nic winne. Czemu najwięcej cierpienia mają Ci którzy po prostu na to nie zasługują? Za co, za to ze jest się dobrym i uczciwym człowiekiem? Jeśli by istniał, świat byłby lepszy. A wszystko tu jest do dupy. Czasem myślę że wolałabym już śmierć, bo życie jest parszywe, a ludzie to najgorsze co Bóg stworzył. Szczególnie Ci którzy rania innych!!!!

Poza tym, to on opowiadał mi o małżeństwie. To on miał plany. To on popedzal wszystko. A jak mu zaufałam to mnie wykorzystał i rzucił jak niepotrzebna rzecz. On wiedział co w życiu przeszłam, wiedział jak bardzo boję się że mnie zrani. Wiedział. Ja go uwielbialam, uwielbiam do dzisiaj. Zrobilabym wszystko żeby cofnąć czas. Naprawdę wszystko. Bóg nie miał mnie przed czym chronić, tylko przed kimś wyjątkowym mnie obronił. Zabrał mi go, bo widać za bardzo byłam z nim szczęśliwa.

Nie osaczalam go w żaden sposób. My się we wszystkim dogaduwalismy. To on mnie osaczal, to on. I z tym Bożym planem, to też, to jest tylko wytłumaczenie tego że Bóg nie jest w stanie wszystkiego zrobić, że możliwe że GO jednak w ogóle nie ma. Ktoś mi tutaj mówił, że widzi dalej niż do zakrętu, wydaje mi się że ma problemy ze wzrokiem i raczej nie widzi nic.

To takie tępe pocieszenie Jego wola była inna, wcale inna nie była. Po co mi go postawił na mojej drodze w kościele? Po co? Był wyczekany, mój. Taki przy którym po prostu ma się pewność że jest się na odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Po prostu chciało się żyć.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-04-12 02:39

Marlena, uczyniłaś swojego chłopaka bogiem i tylko do tego boga możesz mieć żal. Ale skoro on był dla ciebie bogiem to przemyśl czy przyczyną ucieczki nie było osaczenie przez Ciebie.
Przyczyn zła na świecie szukaj w "wolności ludzi"
Możesz tkwić nadal ze swoimi łzami jak grochy, popadać w coraz większą depresję.

"I uwielbiam go dalej. Nie jestem masochistka"

-jesteś masochistką.
Możesz też zawierzyć wbrew targającym uczuciom, że w Bożym planie ten mężczyzna nie był Ci przeznaczony na męża co znalazło potwierdzenie w JEGO decyzji.
A jak nadal chcesz stawiać warunki Panu Bogu to do grającej szafy grosik wrzuć, tam otrzymasz to chcesz usłyszeć.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: m. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2017-04-12 15:04

Marleno, najlepiej porozmawiać o tym z kimś w realu. Najlepiej z kimś, kto wierzy, jest blisko Boga. Może wierzący psycholog będzie odpowiedni. Możesz też zadzwonić/ udac się tutaj:
https://www.milosierdzie.pl/index.php/pl/swiatowe-centrum/poradnia-milosierdzia.html
lub
http://www.pomocduchowa.org/cms/


Bóg widzi, ale Bóg jest. Zapewniam Cię. Ilu świętych, odczuwało, że Bóg ich zostawił samych, przestał kochać, gdzieś poszedł. Sam Jezus wołał:"Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?" (Mt 27, 46) ale powiedział: "Ojcze w Twoje ręce powierzam Ducha mego!" (Łk 23,46)
Powierzam Cię, Matce Bożej, pozdrawiam i obiecuję modlitwę.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: Katarzyna (---.play-internet.pl)
Data:   2017-04-13 01:16

Po pierwsze, Bóg nie jest drogą do Twojego celu. Jeżeli tak Go traktujesz, nie dziw się że "sobie poszedł". Oczywiście to tylko w przenośni bo On nigdy nikogo nie opuszcza, bo jest wierny i musiałby się zaprzeć samego siebie.
Zrobiłaś sobie boga ze swojego chłopaka a teraz sprowadzasz Boga do zachowań chłopaka. Zrób wysiłek poznania prawdziwego Boga, bo ten o którym mówisz z pewnością nie jest Tym o którym mówi Pismo Święte.
Piszesz o swoim bólu odrzucenia, a nie przyszło Ci na myśl, że takim samym bólem "obdarowałaś" Boga. Odrzuciłaś Go, bo nie spełnił Twoich życzeń, wymagań.
Zapragnij Boga dla Niego samego, nawiąż z Nim relację, zaufaj Mu. Nie w to, że spełni Twoją prośbę, ale że spełni tak jak będzie dla Ciebie najlepiej. BĄDŹ WOLA TWOJA - to najlepsza modlitwa.

 Re: Odsunęłam się od Boga.
Autor: m. (---.centertel.pl)
Data:   2017-04-16 00:39

Czy coś się zmieniło?
daj znać, czy coś postanowiłas.
+ z modlitwą

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: